Drobne sygnały wskazują, że bynajmniej opowieści mediów i deklaracje polityków nie mają aż takiego wpływu na opinie, jak by się wydawało. Za taki sygnał mam to, co się stało na ostatniej Eurowizji. Uczciwie przyznaję, że nie widziałam tego spektaklu (to jest poza skalą prywatnych upodobań). Ze względu na Youval Raphael śledziłam jednak prasowe doniesienia. Było jak zwykle - o protestach, o "oburzonych:... w tym takich, którzy ocalałej z pogromu demonstrowali pewien gest. Ten sam, który w ramach zajęć z tańca ćwiczą palestyńscy uczniowie. Och, ach! to takie zrozumiałe, bo przecież to reprezentantka Izraela! Można więc aktywnie wyrażać wobec niej pretensje, że przeżyła i zapowiadać "poprawkę".
Nic już jednak o tym, że głosami publiczności Yuval Raphael znalazła się w gronie laureatów, na bardzo wysokim miejscu. Skoro takie było uznanie publiczności, to co w takim razie media referowały wcześniej?
Nic już jednak o tym, że głosami publiczności Yuval Raphael znalazła się w gronie laureatów, na bardzo wysokim miejscu. Skoro takie było uznanie publiczności, to co w takim razie media referowały wcześniej?