Total 1 comments
Strach
Z: Romana Kolarzowa
2025-04-25 14:47
Palestyńczycy są tacy liryczni. Nawet gdy tworzą oddział terrorystyczny, potrafią znaleźć mu słodką nazwę - będzie się nazywał Stokrotka (albo Chryzantema). Jak tu się nie wzruszyć?

https://khalebbrooks.substack.com/p/dementia-remembering-and-free-palestine

O to, żeby się należycie wzruszać losem siostry Muhiby dba się w kilku językach. W każdym wywiera się presję, że nieznane, zapomniane... Kłamliwie, to wiadomo; skutecznie też.

Część presji nie jest kierowana bezpośrednio na pamięć. To jest strategia dyskwalifikacji pytań. Masz wątpliwości? Ulegasz wrogiej propagandzie. Masz (niech bogowie bronią) trochę wiedzy, która popycha do jakiegoś "ale przecież"? Głosisz skompromitowaną wiedzę kolonizatorów i syjonistów. Pytasz okrutnie o rzeczy praktyczne - jak zarabiasz na życie, jak dostajesz wizy z tylu krajów, jak ci się udają wjazdy tam, gdzie sama wiza to jeszcze nie gwarancja; jak wybierasz uczelnie, na które chcesz aplikować; jak dobrze napisać CV; czy masz sposoby na uzyskiwanie stypendiów; jak sobie pomóc w skutecznych zabiegach o obniżenie czesnego... itd.
Nic zdrożnego, bo to interesuje legion studentów na całym świecie; i są fora, gdzie na te kwestie rozważa się otwarcie i szczegółowo. Ale gdy pyta się o to Palestyńczyka (z dowolnym paszportem), to dopuszcza się zgoła mowy nienawiści - bo te pytania, na które studenci z Indii, Korei czy Hiszpanii odpowiadają chętnie, a nawet z zadowoleniem, że mogą pochwalić się zapobiegliwością i znajomością życia Palestyńczyk odrzuca jako... dehumanizujące. Pytasz, a więc przesłuchujesz, bo jesteś jak syjoniści. Pytasz, więc jesteś winien. A będziesz winien trzykroć bardziej, gdy zadasz pytanie zindywidualizowane - w tym przypadku np. o to, co właściwie studiowałeś i co skończyłeś. Albo czy rodzina godziła się z tak długim studiowaniem (i jak udawało się ją do tego przekonać).

Obawiam się, że od dawna spora część ludzi po prostu boi się konfrontacji z takimi zarzutami. Boi się wrobienia w rolę opresora, zwłaszcza wrobienia publicznego. Spotykałam takich, którzy wprawdzie nieskłonni byli wierzyć wzruszającym opowieściom, ale równie nieskłonni byli dopytywać. Po co? Żeby się taki obraził i mnie zaczął szkalować? Niech sobie gada. No to sobie gada - jeden, setny i dziesięciotysięczny też.
Add comment
Listy z naszego sadu
Chief editor: Hili
Webmaster:: Andrzej Koraszewski
Collaborators: Jacek Chudziński, Hili, Małgorzata Koraszewska, Andrzej Koraszewski, Henryk Rubinstein
Go to web version