Zbyt to prostolinijne i optymistyczne, przynajmniej w charakterystyce stosunków społecznych. Hussain Abdul-Hussain myśli w kategoriach zachodnich, a libańska społeczność szyicka czyni to raczej rzadko. Na tyle rzadko, że nie widzi nic (co najmniej) wątpliwego w uzależnieniu się od Iranu i w podporządkowaniu racji krajowych irańskim aspiracjom z trochę innego porządku. Z tego punktu widzenia Liban nie tylko nie jest, ale nie powinien być niczym innym, jak częścią "narodu arabskiego", który ma nie tyle cele, ile misję zaprowadzenia jedności i powszechności islamu. Racje lokalne mogą więc być respektowane o tyle, o ile są zgodne z misją - tym najwyższym celem, o którym nieodmiennie mówią władcy Iranu i na który nieustannie powoływali się wodzowie Hezbollahu. Liban ma w tej koncepcji tyleż znaczenia, ile przydatności. Iluzja, że bezpieczeństwo Libanu jest dla szyitów kwestią per se - jako bezpieczeństwo granic i obywateli - należy do tych bardziej ryzykownych. Priorytetem jest bezpieczeństwo dla wykonywania tego, co niezbędne dla powodzenia misji. To naraża obywateli? Ależ tak, to nieuchronne - ale też zapewnia im prawdziwe życie.
Z tej też perspektywy oficjalne władze Libanu nie mogą realnie liczyć na "przebudzenie" swoich szyickich obywateli. Sunnickich chyba też niekoniecznie, bo ci również mają inny punkt odniesienia, niż w duchu zachodnim rozumiane państwo i jego reguły. Pozostaje działanie pragmatyczne, a więc zdecydowane osłabienie frakcji i stronnictw z ambicjami ponadlokalnymi, motywowanymi ideologią islamu. Czyli takimi, w których Liban może być przyczółkiem, może być bazą, ale poza tym nie ma większego znaczenia. Prosperity? To niewiele znaczy, gdy wierzy się, że "prawdziwe życie jest gdzie indziej".
Z tej też perspektywy oficjalne władze Libanu nie mogą realnie liczyć na "przebudzenie" swoich szyickich obywateli. Sunnickich chyba też niekoniecznie, bo ci również mają inny punkt odniesienia, niż w duchu zachodnim rozumiane państwo i jego reguły. Pozostaje działanie pragmatyczne, a więc zdecydowane osłabienie frakcji i stronnictw z ambicjami ponadlokalnymi, motywowanymi ideologią islamu. Czyli takimi, w których Liban może być przyczółkiem, może być bazą, ale poza tym nie ma większego znaczenia. Prosperity? To niewiele znaczy, gdy wierzy się, że "prawdziwe życie jest gdzie indziej".