To jest przypadek wart studiów, bo w czystej postaci przedstawia arabskie pojmowanie wolności religijnej. Polega ona na zawłaszczeniu cudzych świętości (Bazylikę Grobu Pańskiego muzułmanie też okrzynęli "naszą") i zakazywaniu innym nawet zbliżania się do swoich. A czy się zbliżają, czy też nie, zawsze pomawiać ich o chęć naruszenia tego, co zostało przez muzułmanów zagarnięte. Gdyby ten sposób rozumowania zastosować do ich praktyki, to należałoby powiedzieć, że wyznawcy islamu prawie zawsze profanowali cudze świętości. Nieprawdaż, jakoś się mało mówi, że najbliższym i ostentacyjnym tej praktyki przykładem była Hagia Sofia; zbywa się to "neutralną" opowieścią o "przekształceniu" najważniejszej bizantyjskiej świątyni w meczet.
To jest sposób znaczenia terenu. Przy sposobności też dowód materialny na "indygeniczność" tej kultury na Bliskim Wschodzie: wystarczy mapa obiektów kultowych, z oznaczeniem ich metryki historycznej oraz przynależności kultowej.
To jest sposób znaczenia terenu. Przy sposobności też dowód materialny na "indygeniczność" tej kultury na Bliskim Wschodzie: wystarczy mapa obiektów kultowych, z oznaczeniem ich metryki historycznej oraz przynależności kultowej.