Raport z małego miasta

Zaufanie do Kościoła spada, kościoły pustoszeją, wierni głosują nogami, wpływ Kościoła na rząd rośnie, poparcie dla PiS jest stabilne, opozycja jest przekonana, że mówi do ludzi, ludzie nie bardzo wiedzą, o czym mówi opozycja, wielka smuta rośnie, wszyscy twierdzą, że coś z tego rozumieją, a Staniszkis przeczuwa. Wzywamy do pewności siebie i wiary w zwycięstwo.

 

Nie byłoby w tym nic złego, gdyby czasy były inne, ale czasy są takie, jakie są. Były prezydent stanowczo zabrania obecnemu prezydentowi używania, a obecny prezydent używa i tak. Chodzi o słowo „solidarność”. Wszyscy jesteśmy solidarnie zagubieni, ale ta solidarność się nie przekłada, nawet wręcz przeciwnie, odnosi się wrażenie, że jesteśmy na etapie produkowania błędów, na których uczyć się będą inni. (Gdybyż naród mógł się położyć na leżance i opowiedzieć o swoich udrękach.) Chwilami chciałby człowiek machnąć ręką, ale i to z dnia na dzień robi się coraz trudniejsze.

Mówię ludziom, że to przesada, ale nikt mi nie wierzy. Ludzie tacy są, nikt nikomu nie wierzy, a potem mają pretensje. Są momenty w życiu narodu,  które okazują się szczególnie ważne. To jest właśnie taki moment. Ale czy mieliśmy inne? Owszem. Podobno. Chociaż historia pokazuje, że tym, co mieli rację stawiano pomniki długo po klęsce, a nauczyciele historii stawali na głowach, żeby się dzieci przypadkiem nie dowiedziały, w czym właściwie mieli rację.

 

Raju nie było, nie ma i nie będzie. Inne narody też mają swoje problemy, a twierdzenie, że ich problemy są mniejsze niż nasze, nie zawsze daje się potwierdzić. Nasze doskwierają nam, więc wiadomo. W miasteczku jest dwóch czytelników „Wyborczej” i jeden „Rzeczpospolitej”, był jeden czytelnik „Polityki” ale umarł. Adam Szostkiewicz twierdzi, że dziś już nikt nie może mówić, że nie wiedział. Może być w błędzie. Dawniej zapraszałem znajomych z Warszawy do Polski, teraz już tego nie robię, żeby nikogo nie urazić.                        

W lokalnych wiadomościach, informacja o konkursie plastycznym dla dzieci, o zwrocie podatku akcyzowego, o dopłatach do instalacji fotowoltażowych. Reportaż z udanej imprezy – halowe zawody sportowo-pożarnicze. No tak, jest jeden punkt wspólny z wiadomościami krajowymi – Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy, czyli „Remiza pełna serc”. Jest również dużo na temat pomocy dla zwierząt. Wrażliwość na los zwierząt bardzo wzrosła.

 

Pani polonistka mówi, że z Tokarczuk nic się nie da zrobić, to za trudne. Szuka pomostów, opowiada własnymi słowami, wyszukuje fragmenty. Część dzieciaków biega do biblioteki. Nie jest prawdą, że nikt nic nie czyta. Są ludzie, którzy „uciekają w książkę”. Wzrosła fachowość rzemieślników, uprzejmość w urzędach. Inny świat, ale nadal zatopiony w wódce.

 

W maju Andrzej Duda tu wygra w pierwszej turze. Pozostali kandydaci dostaną trochę głosów, o ostatnie miejsce konkurować będzie Biedroń z Bosakiem (prawdopodobnie). Badania nad gminnym życiem politycznym mogłyby wiele opowiedzieć o tym, dlaczego jest jak jest. Nie wiem, czy mogłoby się to przełożyć na bardziej skuteczne strategie docierania do ludzi w Polsce, mogłoby jednak uświadomić przynajmniej niektórym politykom, że podróż autobusem przez Polskę w okresie kampanii wyborczej nie zastępuje codziennej pracy.

 

Dopiero co czytałem opowieść amerykańskiego oficera o trudnościach uczenia sztuki wojennej w krajach arabskich. Problemem nie była różnica poziomu inteligencji (jak podkreślał ci ludzie są inteligentni), problemem była hierarchiczna kultura, w której człowiek stojący wyżej ma obowiązek być zawsze mądrzejszy, bo inaczej straci twarz. Wynika z tego brak zainteresowania tym, co mówią ludzie stojący niżej, nieustanna niepewność i obawa przed podejmowaniem decyzji, bo najpierw trzeba się dowiedzieć, co myśli przełożony, brak kreatywności. Na domiar złego, kotłująca się na dole frustracja, świadomość lekceważenia i pogardy. Doskonale uzbrojona armia, może mieć nawet dobrze wyszkolonych żołnierzy, a jednak nigdy nie uzyskuje pełnej sprawności, ponieważ nieustanie zawodzi kooperacja.

 

Dlaczego czytając miałem poczucie, że widziałem to znacznie bliżej? Amerykański oficer opisuje problem, nawet nie próbując się zastanawiać jak to można zmienić. Wydaje się być przekonany, że nic na świecie tego nie zmieni, że zmianę tego stanu rzeczy całkowicie przekreślają uwarunkowania kulturowe.

 

Uwarunkowania kulturowe zmieniają się znacznie wolniej niż kultura materialna. Błyskawicznie zmieniająca się kultura materialna wpływa na odmienne postrzegania świata przez młodsze pokolenie. W tym pokoleniu jest dużo ludzi z doświadczeniem pracy w innych krajach, nowe nawyki mają również ludzie, którzy próbowali swoich sił w biznesie. Potrzeba kolejnych dziesięcioleci, żeby to była zmiana jakościowa. (Ten proces na poziomie gminy spowalnia migracja, najzdolniejsi uciekają i nie wracają nigdy. Wielu z tych, którzy uciekają do innych krajów odkrywa radość pracy w kulturze partnerskiej, wielu z tych, którzy uciekają do krajowych metropolii dostosowuje się do kultury pogardy, bo inaczej się nie da.)

 

Czy ostatni do bardziej partnerskiego społeczeństwa budzić się będą politycy, a w szczególności politycy krajowego szczebla? To jest całkiem możliwe. Chwilowo narzekamy na populizm, czyli na zwycięstwa tych, którzy zaobserwowali rozmiary frustracji i postanowili ją wykorzystać.

 

Kontrofensywa nie przyszła, a już z pewnością nie dotarła do Polski. Chcemy wierzyć w wygraną. Oczywiście, morale jest niesłychanie ważne. Oby wzmacnianie morale nie było naszą jedyną bronią.

(0)
Listy z naszego sadu
Chief editor: Hili
Webmaster:: Andrzej Koraszewski
Collaborators: Jacek Chudziński, Hili, Małgorzata Koraszewska, Andrzej Koraszewski, Henryk Rubinstein
Go to web version