Zastanawiam się, czy pan Romek próbował kiedykolwiek rozwiązać jakikolwiek problem swojej gminy, pomóc w czymkolwiek najbliższemu sąsiadowi czy komuś z rodziny? Naprawianie świata jest zazwyczaj specjalnością ludzi, którzy nie potrafią pomóc sami sobie, a tym bardziej drugiemu człowiekowi.
Zapytałem pana Romka (tak, podpisuje się Romek, a nie Roman, co może wskazywać na głębokie przywiązanie do infantylizmu), dlaczego akurat mam mieć propozycję dla Palestyńczyków, a nie dla Demokratycznej Republiki Konga? Odpowiedział, że ma również jedynie słuszne rozwiązanie dla DRK. Proponuje zatem nasz Romek, żeby międzynarodowe siły pokojowe zakończyły wojnę domową w Demokratycznej Republice Konga, a następnie rozpisały wolne wybory.
Zadałem Romkowi kilka niestosownych pytań — czy kiedykolwiek interesował się mapami, czy wie, że Kongo to ponad sto milionów ludności, ponad dwieście grup etnicznych, których wspólnym językiem jest francuski? Czy może słyszał, że wojny domowe w Kongo po uzyskaniu niepodległości pochłonęły dziesięć do dwudziestu milionów ludzkich istnień, a dokładnych liczb nie ma, bo nikt nie prowadzi dokładnych statystyk? Dalsze moje pytania do naszego Romka były jeszcze bardziej retoryczne, bo niby skąd nasz Romek ma wiedzieć, że Uniwersytet im. Patryka Lumumby w Moskwie to „Watykan” rosyjskiej walki z imperializmem i kolonializmem, że tu kształcili się i nadal kształcą się ludzie, których zadaniem jest podtrzymywanie morderczej walki o pokój?
Oczywiście na pytanie, czy czytał Jądro ciemności Conrada, Heban Kapuścińskiego, Tropical Gangsters Roberta Klitgaarda, czy Breakfast in Hell Harrisa, podobnie jak na pytanie, czy zna jakikolwiek konflikt zbrojny rozwiązany z pomocą międzynarodowych sił pokojowych oraz długą historię nie tylko impotencji tych sił, ale i ich kryminalnych działań — odpowiedzi już nie dostałem.
A jednak centralnym problemem pana Romka jest „rozwiązanie w postaci dwóch państw” i jest to całkowicie zrozumiałe, bo Romek jest dziecięciem szkoły, może również uniwersytetu, mediów krajowych i zagranicznych oraz instytucji międzynarodowych. Różni się nawet od polityków, dziennikarzy i celebrytów, bo ma odwagę zadawania pytań, chociaż nie czeka na odpowiedź — więc trudno powiedzieć, w jakim celu je zadaje.
Co w tym wszystkim zastanawia? Być może przede wszystkim fakt, że kiedy pojawia się problem dziury w drodze przed domem osób takich jak pan Romek — dziury, która może spowodować, że zniszczy resory swojego samochodu lub, co gorsza, że jego dziecko skręci kark jadąc na rowerze — zazwyczaj osoby zafrapowane rozwiązaniem w postaci dwóch państw, tysiące kilometrów dalej, albo nie reagują w ogóle, albo mają pretensje do władz państwowych, które przecież powinny się tą dziurą zająć.
Marzyliśmy o oddolnej demokracji uczestniczącej, o radach robotniczych, o spółdzielniach rolniczych i mieszkaniowych, o radach mieszkańców, o radach rodzicielskich, o radach gminnych. To wszystko okazało się marzeniem, sprzedanym za tanie, modne bzdury naprawiaczy świata.
Wolność okazała się zbyt trudna, zbyt nieciekawa. Zostaliśmy z wyborami co cztery lata, z pretensjami, że władza o nas nie dba, i z milionami panów Romków szukających rozwiązania w postaci dwóch państw.
Pan Romek jest tu najmniej winny. To ofiara kultury centralizmu, obietnic i nieustannego upupiania. Demokracja rozumiana jako bezpośrednia odpowiedzialność za życie własne i życie swoich dzieci to marzenia pradziadów, o których zdążyliśmy zapomnieć. Gazety przypominają, że powinniśmy być wrażliwi i troszczyć się o drugiego człowieka, informują nawet, którego człowieka — ta wskazówka należy nam się jak kuroniówka, jak dodatek na dziecko i jak dobre stopnie naszego dziecka.
Żyjemy w wolnym, demokratycznym i zamożnym kraju. Pan Romek nie pyta, jak dotarł do natarczywego pytania, co zamiast rozwiązania w postaci dwóch państw, czyli: co powinien zrobić Izrael, żeby pan Romek miał poczucie, że spełnił swój obowiązek wrażliwości i dobrze wykorzystał wolność, o którą tak gorąco modlił się dla nas nasz Papież.
Mamy wolność i używamy jej zgodnie z własną tradycją i modnymi trendami płynącymi z Zachodu. Zakładamy zbroję Chrystusowego Rycerza albo kefiję postępowego ateisty i ruszamy w trans w poszukiwaniu żądań Wielkiej Sprawiedliwości, która uwolni nas od korzystania z nadmiaru wolności.
I tu pojawia się praktyczne pytanie: czy Romkom odpowiadać, czy próbować ich ignorować? Wszystkie możliwe odpowiedzi wydają się błędne.
Chief editor: | Hili |
Webmaster:: | Andrzej Koraszewski |
Collaborators: | Jacek Chudziński, Hili, Małgorzata Koraszewska, Andrzej Koraszewski, Henryk Rubinstein |