Nie nazywaj promowania antysyjonizmu wśród młodzieży żydowskiej „dialogiem”

Kongresmenka Rashida Tlaib (D-MI) przemawia za ustawą „No Muslim Ban” podczas konferencji prasowej na Kapitolu Stanów Zjednoczonych w Waszyngtonie, 26 stycznia 2023 r. Źródło: Wikipedia.
Organizowanie programów Zoom dla żydowskich studentów i tych, którzy dążą do zniszczenia Izraela, jest antyizraelskim aktywizmem, a nie udzielaniem młodzieży informacji, których odmawia się im gdzie indziej.

Amerykańscy Żydzi zawsze byli uzależnieni od dialogu międzywyznaniowego. Grupy żydowskie wykorzystują każdą okazję do angażowania się w programy międzywyznaniowe w celu wspierania sojuszy z innymi mniejszościami. W odniesieniu do dialogu między Żydami i Arabami palestyńskimi programy dialogu, które są zwykle sponsorowane przez grupy krytyczne wobec Izraela, są na ogół jeszcze mniej produktywne niż inne rodzaje. Zbyt często angażują Arabów wściekle narzekających na Izrael i zgadzających się z nimi Żydów. Chociaż te starcia mają dobre intencje i są chwalone za ich idealizm, często wyrządzają więcej szkody niż pożytku, ponieważ mogą służyć wzmocnieniu niechęci Palestyńczyków do porzucenia ich obłąkanych fantazji o zburzeniu państwa żydowskiego.

Teraz jednak otrzymaliśmy przykład formy dialogu żydowsko-arabskiego, który wykracza daleko poza to. Ten najnowszy model polega na łączeniu amerykańskich żydowskich uczniów z ludźmi, którzy są otwarcie antysyjonistami, nastawionymi na zniszczenie Izraela, żeby informowali żydowskich nastolatków o palestyńskiej narracji.

Ezra-Beinart

Taki jest zamysł programu uruchomionego przez Ezrę Beinarta, licealistę mieszkającego w Nowym Jorku, który rekrutuje innych nastolatków, aby dowiedzieli się więcej o palestyńskiej stronie konfliktu. I z pewnością uzyskują to w serii programów Zoom, które prowadził, w których występowała między innymi kongresmenka Rashida Tlaib (D-Mich.), zaciekła przeciwniczka państwa żydowskiego i zwolenniczka antysemickiego ruchu BDS.


Jego nazwisko powinno brzmieć znajomo. Jest synem dziennikarza Petera Beinarta, który rozpoczął swoją dobrze udokumentowaną osobistą i ideologiczną podróż jako neoliberalny jastrząb, następnie przeszedł etap lewicowego gołębia, samozwańczego liberalnego syjonisty, aż do obecnej postaci jawnego antysyjonisty, który popiera likwidację państwa żydowskiego, za czym opowiada się w publikacjach takich jak „New York Times” oraz jako komentator w CNN.


Często krytykowałem twórczość Beinarta. I rozmawiałem z nim osobiście kilka lat temu, kiedy jeszcze odgrywał rolę liberalnego syjonisty. To było zanim porzucił sprawę samostanowienia Żydów, ponieważ ku jego zaskoczeniu lud Izraela uparcie odmawiał słuchania jego rad, by pójść na samobójcze ustępstwa wobec tych, którzy planują ich zniszczenie.


Choć jednak nie ukrywam, że pogardzam jego pismami i wypowiedziami – i jestem zbulwersowany sposobem, w jaki wykorzystuje swoją żydowską tożsamość, aby nadać niezasłużoną wiarygodność swoim atakom na Izrael – nie żywię do niego ani do jego rodziny żadnej złej woli. W normalnych okolicznościach nie przyszłoby mi do głowy publikowanie, nie mówiąc już o publicznej krytyce, projektów jego syna w szkole średniej.


Jednak młodszy Beinart nie tylko sam swoje projekty wypromował, ale był także tematem pełnego pochwał artykułu na 2000 słów opublikowanego przez Jewish Telegraphic Agency (JTA). Artykuł honorował nastolatka, włączając w to tylko jeden głos, który wyraża delikatny niepokój o jego pracę i nikt nie pociąga go do odpowiedzialności za to, co w najlepszym razie jest wysoce wątpliwym przedsięwzięciem.


Rozczarowujące jest to, że to niegdyś autorytatywne medium żydowskiego dziennikarstwa zdecydowało się zaangażować w tego rodzaju groźne fanaberie. Ale ta historia rodzi poważne pytania – nie tyle o Beinartów, ile o to, czego uczą amerykańskich żydowskich uczniów i co oni wiedzą.


Fałszywa narracja o dyskursie żydowskim


Założeniem zarówno projektu młodszego Beinarta, jak i artykułu JTA jest to, że młodzi Żydzi toną w proizraelskiej propagandzie, która daje im jednostronny i niedokładny opis konfliktu na Bliskim Wschodzie. Jest to bardzo podobne do skarg składanych przez krytyków Izraela, którzy twierdzą, że zorganizowany świat żydowski zamyka usta wszystkim oprócz apologetów państwa żydowskiego i że jest niewiele głosów protestujących przeciwko jego polityce, które mogą być słyszane na forach społecznych lub w mediach.


W odniesieniu do ogólnej debaty o Izraelu wśród Żydów lub świeckich mediów, to twierdzenie zawsze było całkowicie zakłamane. Amerykańscy Żydzi są zalewani krytyką Izraela i jego polityki. Ci, którzy go szkalują, nie mają trudności ze znalezieniem miejsc, w których mogliby opłakiwać jego rzekome zbrodnie i trudną sytuację jego przeciwników.


Podczas gdy niektórzy liberalni rabini twierdzili, że boją się wypowiadać przeciwko Izraelowi, to nigdy nie przeszkadzało większości z nich w robieniu tego i otrzymywaniu pochwał za „odwagę” w powtarzaniu opinii, które są modne na lewicy politycznej. W ruchach konserwatywnych i reformatorskich to ci rabini, którzy pozostają niezłomnymi syjonistami, znajdują się w coraz większej izolacji.


Jest tak jeszcze bardziej w przypadku mediów korporacyjnych i popularnych świeckich liberalnych mediów, takich jak te, w których występuje starszy Beinart. W „New York Times” jest mnóstwo publicystów antysyjonistycznych, w tym tych, którzy wypowiadają się przeciwko Izraelowi „jako Żydzi”. Artykuły broniące Izraela lub krytykujące zachowanie Palestyńczyków są nieliczne w „New York Times” i w większości innych liberalnych mediów.


Tak więc młodym Żydom nie brakuje miejsc, do których mogliby się udać, jeśli chcą czytać lub oglądać ataki na Izrael. Ale co z ich szkołami?


Smutną prawdą jest, że większość żydowskich dzieci otrzymuje niewielką lub nie otrzymują  żadnej edukacji na temat swojego pochodzenia lub wiary. Równie przygnębiające jest to, że ci, którzy zdobyli przynajmniej trochę żydowskiej wiedzy, często kończą z bardzo małą ilością wiedzy na temat żydowskiej historii, syjonizmu i historii konfliktu na Bliskim Wschodzie. Oczywiście niektóre ogólnokrajowe szkoły dzienne – najlepsza możliwa edukacja żydowska dostępna w Stanach Zjednoczonych – wysyłają uczniów na semestralne studia do Izraela lub na wycieczkę klasową. Ale nawet wielu z nich zapewnia tylko minimalną wiedzę, która przygotowałaby ich na lawinę antysyjonistycznej propagandy, jaką ich absolwenci zostaną zbombardowani, gdy dostaną się na studia.


Ilu nawet z tych, którzy są w najlepszych żydowskich szkołach podstawowych lub średnich, dowiedziało się w szkole faktów o tym, co wydarzyło się w 1948, 1967, 1993, 2000, 2006, 2014 (lub wydarzeniach od tamtego czasu) w sposób, który mógłby dać im mocne ugruntowanie się w temacie? Czy wielu z nich wie, że więcej Żydów Mizrachi zostało zmuszonych do opuszczenia swoich domów w świecie arabskim i muzułmańskim po 1948 r. niż całkowita liczba Palestyńczyków, którzy zostali uchodźcami po nieudanej wojnie arabskiej mającej na celu zniszczenie nowo narodzonego państwa Izrael? Czy są świadomi tego, ile razy Palestyńczycy odrzucili kompromisowe oferty pokojowe, ponieważ nie zaakceptują żadnego rozwiązania konfliktu poza takim, które odmawia akceptacji państwa żydowskiego, bez względu na to, gdzie przebiegają jego granice.


Młodszy Beinart, który spędził lato pracując jako stażysta w pro-palestyńskim think tanku Jerusalem Fund w Waszyngtonie, i jego pomocnicy zakładają, że prawdziwą luką w ich wiedzy jest brak indoktrynacji w nienawistnej narracji palestyńskiej nakby. Arabskie słowo oznaczające „katastrofę” lub „nieszczęście” (odnoszące się do ustanowienia współczesnego Izraela) sugeruje, że syjonizm i samostanowienie Żydów w ich starożytnej ojczyźnie są uważane za zbrodnię, która musi zostać odpokutowana, by sprawiedliwości stało się zadość.


Włączenie antysemityzmu Tlaib do głównego nurtu


W tym celu Ezra Beinart łączy uczniów z postaciami takimi jak Tlaib. Jej antysemicka kampania mająca na celu delegitymizację państwa żydowskiego zyskuje wpływy wśród postępowych demokratów, którzy kupują intersekcjonalne mity o Izraelu jako „białym” państwie ciemiężycieli, a także kłamstwo, że stuletnia palestyńska wojna z syjonizmem przypomina walkę o prawa obywatelskie w Stanach Zjednoczonych. Wciąganie Tlaib i pozwalanie jej na udawanie przyjaciółki Żydów, podczas gdy dąży ona do zniszczenia Izraela, stanowi pomoc i wsparcie kampanii propagandowej, która jest wymierzona w Żydów i w ich prawa.


Celem tych wysiłków jest nie tyle edukacja, ile raczej włączenie do głównego nurtu idei, że odmawianie Żydom praw, o odmowie których komukolwiek innemu nikt nawet nie pomyślałby – takich jak prawo do suwerenności i samoobrony w ich starożytnej ojczyźnie – nie jest formą uprzedzeń. Jest to niebezpieczny fałsz, podobnie jak twierdzenie obu Beinartów, że „dwunarodowe państwo” chroniłoby prawa i życie Żydów. Nie zauważają, że wyeliminowanie Izraela wbrew woli jego ludu i zastąpienie go takim państwem może nastąpić tylko w wyniku ludobójczej wojny, o jakiej marzą Hamas i Palestyński Islamski Dżihad. Antysyjonizm jest najbardziej rozpowszechnioną współczesną formą antysemityzmu – i to jest prawdą, nawet jeśli ci, którzy go propagują, są Żydami.


Więc zamiast chwalić ten projekt lub akceptować fałszywe przesłanki, że pomaga on w dawaniu młodym Żydom pełniejszego spojrzenia na świat, musimy uznać go za część fali antysyjonistycznej propagandy, która zalewa amerykańską opinię publiczną. Amerykańscy licealiści nie będą decydować o losie Izraela i nikt nie powinien osobiście obrażać nawet tego, kto działa przeciwko przetrwaniu państwa żydowskiego. Mimo to, w czasach, gdy antysemityzm rośnie, a młodzi Żydzi muszą dowiedzieć się więcej o idei syjonizmu i sprawie Izraela, wysiłki wspierające promowanie jego zniszczenia nie spełniają uzasadnionego celu edukacyjnego. Podważają żydowskie prawa i żydowskie bezpieczeństwo.


Link do oryginału: https://www.jns.org/jns/antisemitism/23/5/25/290930/

JNS Org, 25 maja 2023

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska

 

*Jonathan S. Tobin

Amerykański dziennikarz, redaktor naczelny JNS.org, (Jewish News Syndicate). Komentuje również na łamach National Review, New York Post, The Federalist, w prasie izraelskiej m. in. na łamach Haaretz.

(0)
Listy z naszego sadu
Chief editor: Hili
Webmaster:: Andrzej Koraszewski
Collaborators: Jacek Chudziński, Hili, Małgorzata Koraszewska, Andrzej Koraszewski, Henryk Rubinstein
Go to web version