Między motylami i rakietami

Common_blue_butterfly_(Polyommatus_icarus)_male_3

Samiec modraszka, nowo nazwany naturalny symbol Izraela.

(zdjęcie: Charles J. Sharp/Wikipedia Commons)

Od redakcji „Listów z naszego sadu”

Pisany tydzień temu felieton Liat Collins nie stracił aktualności, ale wiele się od tego czasu wydarzyło. Palestyński więzień, który prowadził strajk głodowy zmarł, terroryści wznowili ostrzał rakietowy izraelskich miast. Tym razem Izrael odpowiedział bardziej zdecydowanie, uderzając nie tylko w wyrzutnie rakiet i magazyny broni Islamskiego Dżihadu, ale zabijając również kilka osób z kierownictwa tej organizacji. Świat wzywa Izrael do powściągliwości i proporcjonalności. W czwartek 11 maja liczba rakiet wystrzelonych na Izrael przekroczyła 800. Izrael nadal niszczył cele militarne w Gazie.      

Na początku tego tygodnia emocjonowałam się myślą, że mogłabym poświęcić felieton czemuś pięknemu i niekontrowersyjnemu: ogłoszeniu, że wybrano narodowego motyla na cześć 75. rocznicy Izraela


Mówię „niekontrowersyjny”, chociaż przed ostatecznym głosowaniem toczyła się zacięta walka między lepidopterologami (czyli entuzjastami motyli). 


A zwycięzcą jest: modraszek ikar. Motyl jest zarówno pospolity, jak i skrzydła samców są z jednej strony błyszcząco niebieskie z białymi obwódkami, a z drugiej beżowe z pomarańczowymi i brązowymi plamami. Niebiesko-biały motyl, którego można spotkać w niemal w całym kraju i którego można zobaczyć przez większą część roku, to godny wybór.


Konkurs nie ściągnął takich liczb, jakie ściągnęły protesty – za lub przeciw – reformie sądownictwa, ale mimo to wielu poczuło motylki w brzuchu, gdy liczba pretendentów została zmniejszona z około 140 gatunków do 12. Konkurs był sponsorowany przez Izraelskie Towarzystwo Lepidopterologów (ILS) wraz z organizacjami ekologicznymi, w tym KKL-JNF, Towarzystwem Ochrony Przyrody w Izraelu, Izraelskim Urzędem ds. Przyrody i Parków oraz Muzeum Historii Naturalnej Steinhardta na Uniwersytecie w Tel Awiwie.


Pomysł polegał zarówno na znalezieniu Izraelowi kolejnego naturalnego symbolu narodowego – obok psa rasy kananejskiej, dudka, ukwiału i drzewa oliwnego – jak i na podniesieniu świadomości ekologicznej. Populacje motyli na całym świecie kurczą się między innymi z powodu zmian klimatu, budownictwa i rozwoju miast, które niszczą ich naturalne siedliska, oraz stosowania pestycydów i praktyk rolniczych.


Ekolog z INPA, dr Dotan Rotem, zauważa, że „obecność motyli świadczy o pewnych warunkach środowiskowych – pod względem ekologicznym zdanie to można sprowadzić do jednego słowa: bioindykatory. 


Ze względu na swoje delikatne piękno motyle są popularne wśród ogółu społeczeństwa i dlatego możemy je wykorzystać do badania procesów ekologicznych i wyjaśniania społeczeństwu zachodzących zmian na przykładzie motyli”.


Mazi Magnezi, która kieruje działem informacji publicznej INPA, podziela zdanie na temat cudów i kłopotów motyli. Zachęca ludzi do pieszych wędrówek i wypatrywania motyli, ale ostrzega przed zbliżaniem się zbyt blisko w celu zrobienia zdjęć i przypadkowym wyrządzeniem krzywdy im lub ich otoczeniu.


Kiedy rozgrzewałam się do mojego tematu, mój lot fantazji został brutalnie przerwany w środku tygodnia. Nie mogłam zignorować czegoś znacznie mniej przyjemnego niż motyle przelatujące nad Izraelem: potężnego ostrzału rakietowego ze Strefy Gazy. 


Wśród motylej błogości rakiety lecą z Gazy do Izraela


Ponad 100 rakiet
 zostało wystrzelonych na południowy Izrael w ciągu 24 godzin od wtorku rano do wczesnej środy [2-3 maja]. Główna „zasługa” (są z tego dumni) przypada Palestyńskiemu Islamskiemu Dżihadowi z pomocą ich przyjaciół, Hamasu – i bez wątpienia z wsparciem ajatollahów w Iranie. 


Pozornym powodem była śmierć głodującego więźnia PIJ, 45-letniego Khadera Adnana, który kusił los nie tylko odmawiając jedzenia przez 86 dni, ale także odrzucając izraelskie oferty hospitalizacji. Nie żeby Islamski Dżihad lub którykolwiek z jego paskudnego rodzeństwa potrzebował pretekstu do odpalania rakiet lub innych ataków terrorystycznych. W zeszłym miesiącu kraj znalazł się pod ostrzałem rakietowym z Gazy, Syrii i Libanu, podczas gdy przeprowadzano nikczemne ataki terrorystyczne w kraju. 


Krótko mówiąc, moja inspiracja do felietonu przeszła zmianę bardziej drastyczną niż metamorfoza gąsienicy. Zostało mi coś pomiędzy efektem motyla a dylematem więźnia.


Efekt motyla i dylemat więźnia


Efekt motyla to koncepcja związana z pracą amerykańskiego meteorologa Edwarda N. Lorenza. Służy do wyjaśnienia, w jaki sposób mały incydent w jednym miejscu może zapoczątkować łańcuch wydarzeń, który kilka tygodni później może mieć doniosły wpływ na drugą stronę świata. Wydarzenia w Iranie, Rosji i Syrii są często odczuwane blisko izraelskich domów – bez podróżowania na delikatnych skrzydłach motyla. 


Niektórzy izraelscy politycy i obserwatorzy obawiają się, że Hamas i Islamski Dżihad wykorzystują to, co Palestyńczycy postrzegają jako izraelską słabość z powodu zamieszania wokół reformy sądownictwa. Obejmuje to groźby ze strony niektórych pilotów i innych, że nie będą służyć (chociaż w czasie wojny jest mało prawdopodobne, aby rezerwiści nie stawili się do służby, gdyby zostali wezwani), postrzegane pogorszenie więzi z USA i transfer amerykańskiego sprzętu wojskowego z izraelskich magazynów do oblężonej Ukrainy. A rakiety z zeszłego miesiąca na trzech frontach mają na sobie piętno macek terroru Teheranu. Warto zauważyć, że prezydent Iranu Ebrahim Raisi odwiedził Damaszek w środę, a w zeszłym tygodniu minister spraw zagranicznych Islamskiej Republiki odwiedził libańską wioskę na granicy z Izraelem.


Chociaż IDF odpowiedziała na ataki rakietowe, odpowiedź była dość połowiczna, podobno zaatakowano kilka obiektów wojskowych Hamasu, w tym zakłady produkujące broń, posterunki wojskowe i tunel terrorystyczny. Wydaje się, że ani Izrael, ani Hamas nie chcą wojny na pełną skalę. Jednak sporadycznych ataków rakietowych nie można uznać za „normalne” ani akceptowalne. To są zbrodnie wojenne. 


Kilka osób zostało rannych w Sderot, w tym chiński robotnik budowlany, który odniósł umiarkowane rany. Gdyby ogień rakietowy spowodował ofiary śmiertelne, izraelska reakcja byłaby oczywiście ostrzejsza, a sytuacja mogłaby szybko przerodzić się w coś w rodzaju mini-wojny, takiej jak Operacja Strażnicy Murów w maju 2021 r.


Islamski Dżihad i Hamas podejmują wykalkulowane ryzyko, ufając, że Żelazna Kopuła zapobiegnie ofiarom śmiertelnym lub zniszczeniom, które doprowadzą do poważnego izraelskiego odwetu. Ufają również, że zmasowana reakcja Izraela zostanie potępiona na całym świecie, podczas gdy Palestyńczykom morderstwo ujdzie na sucho.


Warunki meteorologiczne zagrażają motylom, a klimat polityczny ma wpływ na działania terrorystyczne – i reakcję. Tysiące mil i wiele hipokryzji dzieli tych, którzy wzywają do izraelskiej powściągliwości, ignorując jednocześnie fakt, że bezpieczeństwo zależy od odstraszania. Ale bez wątpienia Izrael stoi przed trudnym dylematem – niezależnie od tego, który rząd sprawuje kontrolę. Pragnąc spokoju i ciszy, wielu mieszkańców Południa mówi, że są gotowi cierpieć kolejną mini-wojnę, jeśli oznaczałoby to przywrócenie przez Izrael odstraszania. Słusznie zauważają, że nie będzie trwałego spokoju bez elementu odstraszającego.


Nawet bez poważnej operacji Izrael mógłby podjąć pewne działania, w tym ukierunkowane zabójstwa przywódców terrorystów, jeśli to możliwe, i zmniejszenie liczby zezwoleń dla pracowników dziennych, którzy przechodzą do Izraela ze Strefy Gazy. Istotnie, jak długo Hamas przetrzymuje ciała Orona Shaula i Hadara Goldina (dwóch izraelskich żołnierzy, których zabił i uprowadził podczas operacji Ochronny Brzeg w 2014 r.) i nadal przetrzymuje w niewoli dwóch izraelskich obywateli, Averę Mengistu i Hishama al-Sayeda, praktyka braku wywierania presji na organizację terrorystyczną pozostaje wątpliwa.


Hamas nie powinien mieć możliwości rzucania Izraelowi wyzwania z powodu losu więźnia, który prowadzi strajk głodowy. Ale to prowadzi mnie do kolejnego dylematu: dylematu więźnia. Termin „strajk głodowy” zyskał prestiżowy status dzięki pośmiertnej globalnej chwale przyznanej między innymi Bobby'emu Sandsowi z IRA. Dlatego strajki głodowe stały się niejako chlebem powszednim protestów palestyńskich więźniów – idealne na czasy, gdy palestyński public relations walczy z izraelską dyplomacją publiczną.


Izrael stoi przed wyborem: pozwolić umrzeć głodującemu więźniowi – z własnej woli – i stawić czoła reakcji; przymusowo karmić więźnia; lub poddać się palestyńskim żądaniom. Nawiasem mówiąc, Adnan po raz pierwszy zyskał międzynarodową sympatię w 2012 roku za strajk głodowy podczas poprzedniego zatrzymania. Życie w więzieniu to nie piknik, więźniowie nie są opatuleni jak w kokonie, ale nie jest to piekło, jak skazani terroryści lubią udawać. Hamas zaprotestował przeciwko decyzji ministra bezpieczeństwa narodowego Itamara Ben-Gvira na początku tego roku o zakazie używania piekarników w celach więziennych, w których Palestyńczycy mogli przygotować własną świeżo upieczoną pitę. Każda próba ograniczenia takich przywilejów spotykała się z groźbami ze strony Hamasu i Islamskiego Dżihadu, że przerodzą się w przemoc ze strony terrorystów i szyderstwa ze strony izraelskiej opozycji politycznej.


Palestyńskie rakiety nie pojawiają się znikąd. W przeciwieństwie do motyli modraszków nie należy ich traktować jako jednego z cudów natury, ale jako akt wojny. A terrorystom nie powinno się pozwalać na swobodne rozwijanie skrzydeł. 


Link do oryginału: https://www.jpost.com/opinion/article-742116

Jerusalem Post, 4 maja 2023

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska

Liat Collins

Urodzona w Wielkiej Brytanii, osiadła w Izraelu w 1979 roku i hebrajskiego uczyła się już w mundurze IDF, studiowała sinologię i stosunki międzynarodowe. Pracuje w redakcji “Jerusalem Post” od 1988 roku. Obecnie kieruje The International Jerusalem Post.

(0)
Listy z naszego sadu
Chief editor: Hili
Webmaster:: Andrzej Koraszewski
Collaborators: Jacek Chudziński, Hili, Małgorzata Koraszewska, Andrzej Koraszewski, Henryk Rubinstein
Go to web version