Porwanie Holocaustu dla Dżihadu: Auschwitz i Kneset

Część 7: Na koniec, prawdziwa szansa na pokój.

 

XII

 

Plan Pokój do Dobrobytu zawiera także niebezpieczeństwa dla Izraela. Po Oslo „świeckie” brygady OWP wpuszczono do Judei, Samarii i Gazy jakoby po to, by walczyć i pokonać „islamistyczny” Hamas. Według Nabila Sza'atha, wysoko postawionego funkcjonariusza OWP:

“Mogliście wpuścić tysiąc przedsiębiorców i bogatych ludzi, a zamiast tego woleliście dziesięć tysięcy uzbrojonych bandytów. … Arafat walczył bardzo ostro przeciwko powstaniu palestyńskiej klasy średniej i wolał zmilitaryzowaną bazę”.

10 tysięcy uzbrojonych bandytów zamiast tysiąca przedsiębiorców było fundamentalnym błędem Oslo, który plan Pokój do Dobrobytu próbuje poprawić. “Palestyńska klasa średnia”, której tak obawiał się Jaser Arafat jest tym właśnie, co oznacza 50 miliardów dolarów. Przez stulecie od upadku Imperium Osmańskiego powoli wyłaniała się klasa średnia w większości państw arabskich i dojrzewała dzięki kulturowej i ekonomicznej integracji ze światem i Internetem. Krótko mówiąc, pojawiła się autonomiczna jednostka, zwłaszcza w postaci przedsiębiorcy, profesjonalisty i intelektualisty. Zwrot „Usłyszeliśmy i jesteśmy posłuszni” (Koran 24:51) jest sprzeczny z takim rozwojem społecznym. Zwykły muzułmanin nie łapie tego, ale ci arabscy przywódcy, którzy chcą uwolnić spętaną islamem klasę średnią, rozumieją.

 

Liga Arabska, Organizacja Współpracy Islamskiej i ich dhimmi, Watykan i UE,  odrzucili plan Pokój do Dobrobytu, ale Zjednoczone Emiraty Arabskie, Arabia Saudyjska, Katar, Maroko, Egipt i Bahrajn dały mu ostrożne (niektórzy pełne) poparcie. W krzywych lustrach bliskowschodniej polityki znaczy to “Śmiało, Netanjahu!” Jordania, kraj, który najgłośniej się sprzeciwia, może zyskać najwięcej. Odczuwający brak gotówki rząd jordański z przyjemnością przyjąłby zdemilitaryzowane państwo palestyńskie za buforem IDF, plus, oczywiście, drugi największy kawał z 50 miliardów dolarów dla Palestyńczyków, którzy stanowią 70% jordańskich bezrobotnych, w kraju, w  którym bezrobocie wynosi blisko 20 procent dorosłej populacji. Plan Pokój do Dobrobytu nie stanowi zagrożenia dla traktatu pokojowego Izraela z Jordanią, przeciwnie, wzmacnia go.

 

Porozumienia pokojowe z państwami arabskimi mają wyraźne znaczenie strategiczne dla Izraela, ale byłoby poważnym błędem poleganie na nich jako na ostatecznych gwarantach pokoju. Prawdziwym wrogiem Izraela i narodu żydowskiego nie są państwa arabskie, ale religia islamu. Warunek pokoju Allaha: żydowskie nieistnienie. Kres każdego izraelsko arabskiego traktatu pokojowego kładą kule dżihadystów.

 

Stulecie błogiego układania się między skorumpowanymi elitami rządzącymi, zakłamanymi “uczonymi”, pochlebczymi duchownymi i ignoranckimi masami muzułmańskimi, historycznie może już minęło, ale jego odchodzenie w różnych państwach arabskich jest nierówne i wywołuje silne sprzeciwy. Dla jednych arabskich przywódców islam może nie być dłużej tygrysem wartym ujeżdżania; dla innych jest to tylko kwestia dopasowania biegu. Saudyjska elita zaledwie łagodzi część swoich ekscesów, żeby zdobyć pomoc tych, którzy uważają ich za odrażających; zmienili się, żeby mogli zostać tacy sami. W Egipcie prezydent Al-Sisi obalił reżim Bractwa Muzułmańskiego Muhammada Morsiego i żąda od "uczonych" z Al-Azhar radykalnej reformy islamu. Zjednoczone Emiraty Arabskie są najbardziej entuzjastyczne w sprawie tego, czego oczekują od planu Pokój do Dobrobytu.  

 

Choć nie jest to koniec islamu, jest już gotowa scena, by doktrynalne i geopolityczne bratobójcze konflikty w ummah zlały się w totalną, wewnątrzreligijną wojnę, w której kluczowe państwa arabskie pokładają nadzieję w planie Pokój do Dobrobytu, aby wzmocnić swoje klasy średnie. W planie uznano krytyczną rolę klasy średniej, kiedy przedstawiono go po raz pierwszy jako plan ekonomiczny (w Bahrajnie), a później jako plan polityczny (w Waszyngtonie).

 

“Palestyńczycy” wreszcie dostaną “tysiąc przedsiębiorców”, których nie dostali po Oslo. Biznes potrzebuje pokoju i stabilności.  Odniesiona do ekonomii politycznej islamu „Umowa Stulecia” zaznacza początek końca hasła „Usłyszeliśmy i jesteśmy posłuszni” na rzecz „myślimy samodzielnie”. Zagraża to nie tylko żyjącym z jałmużny “Palestyńczykom”, ale także islamowi – i to nie tylko w Izraelu, ale na całym Bliskim Wschodzie.

 

Palestyńska klasa średnia prowadzi arabskie klasy średnie na całym Bliskim Wschodzie ku ich prawdziwemu celowi: izraelskim inwestycjom i know-how. „Umowa Stulecia” jest elegancka w swojej symetrii: arabskie klasy średnie, włącznie z palestyńską klasą średnią, są tymi właśnie elementami w arabskim społeczeństwie, które potrzebują islamu z wybitymi zębami, jaki jest również potrzeby Izraelowi. Rzekoma „aneksja” części Judei i Samarii jest najwygodniejszym tematem zastępczym nieszczerze wprowadzonym przez zagorzałych krytyków Izraela.   

 

Jordańczycy mogli rozbudzić w Izraelczykach nadzieję.Jordańska inicjatywa sugeruje ich pragnienie przekazania palestyńskiego problem Saudyjczykom w zamian za prestiż bycia wakf na Wzgórzu Świątynnym. Udział Saudyjczyków w wakf oferuje im doskonałą okazję do jawnych stosunków z Izraelem, którego pomocy potrzebują w odpieraniu zagrożenia, jakie Iran stanowi dla ich wiodącej roli w islamie, religii zabijającej Żydów.

 

“Złowroga działalność Iranu w regionie”, jak to ujmuje TV7 Israel News, w całości jest o islamie, tak samo jednak jak saudyjskie umizgi do Izraela, niemniej złudzenia i dyplomatyczna próżność dyktują nadzieję, że „zbliżenie między Jerozolimą a Rijadem” utoruje drogę dla tych, którzy obawiają się arabskiej dezaprobaty dla robienia interesów z Izraelem. Z pewnością w świecie BDS jest to ważny argument, ale nie anuluje on złowrogich działań Saudyjczyków w regionie i na świecie. W końcu, to w tym Królestwie są kwatery główne zarówno Organizacji Współpracy Islamskiej, jednego z głównych przeciwników planu Pokój do Dobrobytu, oraz Muzułmańskiej Ligi Światowej, organizacji będącej mózgiem planu uprowadzenia Holocaustu dla dżihadu. Zły Iran nie czyni Arabii Saudyjskiej dobrą, tak jak zły Hamas nie zmienia charakteru Autonomii Palestyńskiej.  

 

Plan Pokój do Dobrobytu oferuje Izraelowi doskonałą okazję całkowitego zakończenia wakf. Nie powinien tracić tej okazji. Nie-muzułmanie na ogół rozumieją wakf tylko w ograniczonym sensie “powiernictwa”, szczególnie jeśli chodzi o Wzgórze Świątynne. To jest jednak pod wieloma względami błędne.

 

Po pierwsze, uznanie wakf oznacza podporządkowanie się szariatowi, co już jest zwycięstwem dla islamu. Ten wakf opiera się na hadisie zajmującym się ’Umarem i własnością, jaką  zajął w Chajbar, gdzie muzułmanie wygnali Żydów. Zgodnie z propozycją Mahometa “Umar dał ziemię jako Sadaka (dar pod warunkiem), że nie wolno [jej] sprzedać, dziedziczyć lub podarować” (Bulugh Al-Maram 7:786).

 

Po drugie, ryzykując, że roztrząsam rzeczy oczywiste, Wzgórze Świątynne jest wykorzystywane do dżihadu, włącznie z magazynowaniem tam broni. W powyżej wspomnianym hadisie czytamy dalej: “I dał jego produkty jako Sadaka, by były poświęcone …Sprawie Allaha [tj. dżihadowi]” (podkreślenie dodane). Po trzecie, uznanie Wzgórza Świątynnego za “trzecie najświętsze miejsce w islamie, miejsce z którego prorok Mahomet wzniósł się do nieba”, oznacza: i) zgodzenie się z Mahmoudem Abbasem: “Al-Aksa jest nasza… i oni [Żydzi] nie mają prawa bezcześcić go swoimi brudnymi stopami”. Ta obelga idzie daleko głębiej niż rozumieją to Żydzi: kopyta latającego konia Mahometa są czystsze niż stopy najbardziej pobożnego Żyda. Ale także, ii) blokowanie żydowskich modlitw w najświętszym miejscu judaizmu tylko przez twierdzenie, że jest to trzecie najświętsze miejsce islamu, jest podwójnym  zwycięstwem dla muzułmańskiej supremacji i potężną inspiracją dla każdego dżihadystycznego zabójcy.

 

Wreszcie, co najważniejsze, na “wakf” trzeba patrzeć w kontekście Allaha, który przekazał całą planetę muzułmanom, by "ponownie zdobyli" ją dla islamu. W tym kontekście Wzgórze Świątynne jest ostatnimi 150 tysiącami metrów kwadratowych “muzułmańskiej ziemi”, którą islam uchował przed „kradzieżą” przez Żydów. Jego znaczenie jest psychologiczne, podtrzymujące wolę “wygnania ich stamtąd, skąd oni wygnali nas”. Wakf na Wzgórzu Świątynnym jest dosłownie odskocznią dla działania pod hasłem  “Od rzeki do morza Palestyna będzie wolna”.

 

Wakf jest obelgą dla rozumu, etyki i pamięci Holocaustu, niemniej Żydzi utrzymują go przy życiu w samym sercu judaizmu. Zakończenie wakf jest jednym z ciosów, z których dżihad przeciwko Izraelowi może nigdy się nie pozbierać, tak samo jak ummah nigdy nie pozbierała się po zlikwidowaniu w 1924 roku jej drogocennego kalifatu.

 

Benjamin Netanjahu, jak również Donald Trump, już wiedzieli z wcześniejszych doświadczeń, od zachowaniu Jasera Arafata w Tunisie począwszy, że jeśli oferują Palestyńczykom 50 miliardów dolarów, palestyńskie władze odrzucą tę ofertę. Rozwój ekonomiczny znaczy powstanie klasy średniej niezależnej od jałmużny od AP; erozję rekrutacyjnego gruntu do terrorystycznych armii; i falę wolnomyślicieli wchodzących do palestyńskiej polityki. Przechytrzenie palestyńskich władców, jak to zrobił plan Pokój do Dobrobytu, wymagało zrozumienia muzułmańskiej mentalności. Benjamin Netanjahu jest jednym z niewielu izraelskich przywódców, którzy rozumieją, o co tu chodzi: o religijną wojnę, by zniszczyć Izrael.

 

To nie jest nowość dla muzułmańskich członków Knesetu, którzy wiedzą, że Netanjahu jest nemezis islamu. Obecna nadzieja muzułmańskich Arabów spoczywa w Żydach tak przepełnionych nienawiścią do Netanjahu, że zrobią wszystko, by usunąć go ze stanowiska przywódcy, niezależnie od tego, że został wybrany w wyborach. Ci Żydzi są nieświadomi tego, że nie mogliby nienawidzić Netanjahu bardziej niż muzułmanie nienawidzą ich. Ci zaś muzułmańscy Arabowie, którym udało się uwolnić od dziecinnej indoktrynacji hasła “Usłyszeliśmy i jesteśmy posłuszni”, są najlepszą nadzieją Żydów na trwały pokój. Tym ludziom Izrael powinien pomagać na każdym kroku.

 

Suprematysta Abduldżalil Sadżid, złapał okazję w Auschwitz, by powiedzieć światu: “Tam, gdzie jest antysemityzm, islamofobia nie jest daleko” (podkreślenie dodane). Dla Żydów ważne jest uniknięcie kolejnego Holocaustu, ale dla ich muzułmańskich przyjaciół jedyną troską jest zawsze islam. Wszyscy widzą Muhammada al-Issę jako stojącego ramię w ramię z Żydami przeciwko antysemityzmowi, ale on tego tak nie widzi:

“Są Żydzi, którzy stali z muzułmanami przeciwko islamofobii. Nie mamy do czynienia z …tymi, którzy krzywdzili muzułmanów” (podkreślenie dodane).

Kim są “ci, którzy krzywdzili muzulmanów”? Żydzi! Czy jest to Abduldżalil Sadżid, Mohammed al-Issa, Mustafa Cerić, czy Mansour Abbas, cynizm machiny propagandowej dżihadu ma jeden cel: odciągnąć odrazę świata od antysemityzmu i zwrócić ją ku “islamofobii”. Jako instrument kontroli myśli “islamofobia” stała się  doskonałą zasłoną antysemityzmu. Z “islamofobią” wepchniętą w miejsce antysemityzmu Żydzi mogą czuć się dumni z siebie, popierając „Palestyńczyków”.  

 

Dżihadystyczne armie terroru nie mogą zwyciężyć IDF. Jednak z Żydami sparaliżowanymi przez poprawność polityczną i nienawiść do Netanjahu oraz z wystarczającą liczbą posłów w Knesecie muzułmanie mogą mieć nadzieję na zakłócenie skuteczności IDF w wystarczającym stopniu, by nożami i rakietami kassam złamać narodowego ducha izraelskiego. Plan Pokój do Dobrobytu może udaremnić takie plany, ale to są niebezpieczne czasy, bowiem dżihad jest wszędzie, podczas gdy większość niewiernych nie widzi go nigdzie i często nieświadomie go wspiera.   

 

Pokój nie przychodzi z traktatu, ale z możliwości narzucenia go przez jedną stronę. To oznacza zniszczenie możliwości prowadzenia wojny przez wroga. Czasami, jak w Iraku w 1981 roku i w Syrii w 2007 roku, oznacza to zniszczenie nuklearnych reaktorów kraju. Generał broni Relik Shafir, pilot Izraelskich Sił Powietrznych, powiedział:

“Wielu z nas było wnukami lub synami ludzi, którzy przeżyli Holocaust i byliśmy częścią misji, która miała zapobiec kolejnemu Holocaustowi”.  

Ważniejszym niż zniszczenie tych dwóch reaktorów jest to, że Operacja Opera w 1981 roku w Iraku nie odstraszyła Syryjczyków od zastąpienia tego reaktora kolejnym reaktorem, który Izrael musiał zniszczyć w 2007 roku w Operacji Out of the Box, zaledwie szesnaście lat później. W momencie pisania tego eseju, trzynaście lat po Out of the Box, Izrael znowu stoi przed tą samą perspektywą unicestwienia. Tym razem Iran robi dokładnie to, co Irak i Syria zrobiły przed nim. Po Iranie – czy będzie to Pakistan, Turcja, Libia, może Afganistan albo Jemen? Islamski imperatyw unicestwienia Żydów nie znika tylko dlatego, że zbombarduje się kilka instalacji nuklearnych lub zastrzeli kilku morderczych dżihadystów. Ludobójczy hadis obowiązuje tak długo, jak długo istnieje islam i jak długo istnieją Żydzi. Jedno z nich musi zniknąć.

 

Większość Żydów wierzy, że muzułmanie w Knesecie są z samego powodu zasiadania w Knesecie pokojowi i demokratyczni. To złudzenie prowadzi do paraliżu działania. Znakomity izraelski prawnik i dyplomata, Alan Baker, podziela tę frustrację:

“Antysemityzm trzeba traktować jako sui generis, na własnych zasadach. …W tym celu … Jerusalem Center for Public Affairs opublikował w 2015 roku “Projekt międzynarodowej konwencji o zapobieganiu i karaniu za przestępstwo antysemityzmu”… Mimo przekazania tego projektu konwencji wszystkim dużym organizacjom żydowskim, które biorą udział w walce z antysemityzmem, żadna organizacja nie była gotowa na rozpoczęcie dużej akcji w międzynarodowej społeczności”.  

Jak pokazałam w tym eseju, Żydzi pozwolili wojującym muzułmanom na swobodne wykorzystanie antysemityzmu i jego szczytowego wyrazu, Holocaustu, dla dżihadu.

Tekst nadesłany przez Autorke dla "Listów z naszego sadu".
Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska 

Anjuli Pandavar


Urodzona w RPA w muzułmańskiej rodzinie, czarna Brytyjka, pisarka, która porzuciła islam i którą niedawno wyrzucono z jednego z forów dyskusyjnych amerykańskich ateistów pod zarzutem rasizmu, bigoterii i kilku innych grzechów głównych, z których kroplę goryczy przelało jej stwierdzenie, że czarny bandyta to nadal bandyta.


Anjuli Pandavar przedstawia się czasem jako obywatelkę świata. Faktycznie jeździ po świecie, wykłada literaturę angielską, czyta lokalną, pasjonuje się historią, a ta pasja towarzyszy jej od dziecka.   

 

(0)
Listy z naszego sadu
Chief editor: Hili
Webmaster:: Andrzej Koraszewski
Collaborators: Jacek Chudziński, Hili, Małgorzata Koraszewska, Andrzej Koraszewski, Henryk Rubinstein
Go to web version