Zwróćcie uwagę, naiwni zachodni dobro-czyńcy

Jack Merritt i Saskia Jones – śmiertelne ofiary terrorysty na London Bridge.

Dżihadysta nie jest zwykłym więźniem. Jest religijnym fanatykiem, którego misją jest wzbudzanie terroru w sercach niewiernym przez mordowanie cywilów, nie jest jakąś biedną ofiarą, którą da się rehabilitować.  

 

Jak wszyscy wiemy już teraz, brytyjsko-pakistański dżihadysta, Usman Khan, nie został zrehabilitowany ani zderadykalizowany. Postanowił pokazać to ostrzami swoich noży. Obawiam się, że mógł umyślnie wybrać na swoje ofiary dwoje młodych absolwentów Cambridge, Jacka Merritta i Saskię Jones, bo oboje byli zaangażowani w rehabilitowanie więźniów takich jak on.

Khan uczestniczył w konferencji Learning Together prowadzonej przez Merritta i Jones.


Nigdy nie winiłabym zachodnich dobro-czyńców za to, że zamordowano ich. Muszę jednak kwestionować ich oceny. Robiłam to już wcześniej wiele razy.


Dżihadysta nie jest zwykłym więźniem. Jest religijnym fanatykiem, którego misją jest wzbudzanie terroru w sercach niewiernych przez mordowanie cywilów. Bierze udział w świętej wojnie. Oszustwo, fałszywe obietnice, (takkija), są częścią jego dżihadu.


A także: nie wszyscy więźniowie są „ofiarami”. Nie wszyscy ubodzy lub maltretowani ludzie stają się agresywnymi przestępcami lub spiskują, by wysadzić w powietrze giełdę londyńską, jak to robił Khan. Wielu więźniów jest kryminalnymi socjopatami. Ale niekoniecznie są dżihadystami.


To doprowadza do pytania: co mamy robić z niewątpliwymi, urodzonymi w kraju dżihadystami? Uwięzić ich na zawsze? Płacić za ich dach nad głową i wyżywienie przez 50-60 lat, podczas których będą radykalizować innych więźniów? A co z dżihadystami urodzonymi za granicą? Czy możemy bezpiecznie odesłać ich do krajów ich pochodzenia, gdzie niewątpliwie będą bezkarnie kontynuować dżihad?


Czy w samoobronie stać nas tak z ekonomicznego, jak i psychologicznego punktu widzenia na pilnowanie każdego cywilnego obiektu? Również poszczególnych ludzi, zarówno dysydentów, przeciwko którym wydano fatwy, jak i tych nieznanych, nie zaangażowanych w politykę, którzy będą przechodzić mostem londyńskim w źle wybranym momencie?


Zbyt wielu zachodnich marzycieli/idealistów/postępowców wybrało się do krajów muzułmańskich z wielkimi nadziejami i bez strachu.    


Pamiętam reportera ”Wall Street Journal”, Daniela Pearla, który pojechał do Pakistanu w pogoni za gorącym tematem i któremu w 2002 roku Al-Kaida obcięła głowę.


Pamiętam Nicholasa Berga, który pojechał do Iraku w 2004 roku, żeby zarobić pieniądze, i któremu islamistyczni bojówkarze obcięli głowę.  


Obaj ci mężczyźni pewnie się czuli na świecie, nie wyobrażali sobie, że może im się stać coś złego.  


Pamiętam troje amerykańskich turystów, którzy przypadkiem podeszli zbyt blisko irańskiej granicy i zostali oskarżeni o „szpiegostwo”. Shane Michael Bauer/Bower, Joshua Fattai i Sarah Emily Shourd, absolwenci University of California w Berkeley, spędzili ponad rok w osławionym więzieniu Evin, zanim zwolniono ich w „humanitarnym” geście w 2011 roku.  


Pamiętam dziesięciu chrześcijańskich lekarzy, dentystów i pracowników pomocowych, którzy pojechali dostarczać usług medycznych biednym w Afganistanie i zostali brutalnie zamordowani w 2010 roku albo przez Taliban, albo przez Hizb-e-Islami.


Pamiętam Kaylę Mueller, także chrześcijankę, która demonstrowała przeciwko Izraelowi w Bi'lin, a potem pojechała najpierw do Turcji, a potem do Syrii, żeby pracować z Lekarzami Bez Granic i którą wziął na niewolnicę przywódca ISIS, Abu Bakr al-Baghdadi, a potem zamordował w 2013 roku.  


Zachodni pracownicy organizacji pomocowych byli wielokrotnie mordowani w Pakistanie w 2012 i 2013 roku. Widziano w nich chrześcijańskich misjonarzy, ponieważ podawali szczepionki przeciwko polio i innym chorobom.  


Co doprowadza mnie ponownie do London Bridge. Dla dżihadystów cały świat albo kiedyś należał do islamskiego dżihadu, albo niebawem będzie należał do islamskiego dżihadu i prawa szariatu. To dotyczy większości krajów Europy Zachodniej, gdzie islamiści stworzyli strefy „no-go”, gdzie walczą ze sobą gangi i gdzie odbywają się masowe gwałcenia niewiernych kobiet. Niektórzy przewidują, że do 2050 roku Europa stanie się, jak to kiedyś przewidywała Bat Ye’or, “Eurabią.”


Wszyscy idealistyczni zachodni dobro-czyńcy powinni zwracać na to pilną uwagę.  


Tutaj jednak mamy jeden z wielu problemów: nasze żydowskie i chrześcijańskie wartości dyktują humanitarną troskę o ludzi w kłopotach i w potrzebie, i o „ofiary” domniemanego sukcesu Zachodu. Zarówno chrześcijanie, jak Żydzi silnie wierzą w udzielanie pomocy, ratowanie i subsydiowanie imigrantów, ludzi z obszarów wojennych i tych, którzy pogrążeni są w nędzy, analfabetyzmie i chorobach. Nie chcemy stać się tacy, jak nasi wrogowie, to jest, nietolerancyjni, cyniczni, egoistyczni i „zakochani w śmierci”; ani nie chcemy żyć w patrolowanych przez wojsko suwerennych okręgach, nieustannie czujni i na łasce „samotnego wilka” lub kolektywnego ataku dżihadystycznego – tak właśnie jak musi żyć Izrael.    


Ludzie postępowi na Zachodzie nadal mają nadzieję, że nie znajdziemy się otoczeni przez dżihadystów tak w kraju, jak zza naszych granic, chociaż to już jest sytuacja, w jakiej Zachód w coraz większym stopniu się znajduje.


Choć wydaje się, że jesteśmy świadkami łamania tego wzoru (kilka krajów arabskich może zawrzeć tymczasowy sojusz z państwem żydowskim), niemniej Izrael jest otoczony dżihadystami. Niebezpieczeństwo znajduje się także wewnątrz kraju. Wbrew wszystkim Wielkim Kłamstwom walka Izrael/Palestyna nie ma wiele wspólnego z ziemią lub sporem o uchodźców, a wszystko z historyczną i indoktrynowaną islamistyczną nienawiścią i religijnym nakazem mordowania niewiernych.


Ten fakt tak przytłacza większość ludzi, że odmawiają rozważenia go.  


Pay attention, dreamy-eyed Western do-gooders

Israel National News, 3 grudnia 2019

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska

Phyllis Chesler

Emerytowana profesor psychologii City University of New York, współzałożycielka Association for Women in Psychology oraz National Women's Health Network.

 

(0)
Listy z naszego sadu
Chief editor: Hili
Webmaster:: Andrzej Koraszewski
Collaborators: Jacek Chudziński, Hili, Małgorzata Koraszewska, Andrzej Koraszewski, Henryk Rubinstein
Go to web version