Antysemityzm  jest naszym nieszczęściem

Antysemityzm jest również nieszczęściem Żydów. Można powiedzieć, że dla nich jest większym nieszczęściem, bardziej groźnym, nieustannym śmiertelnym zagrożeniem, ze strony chrześcijan, muzułmanów, nazistów, komunistów i innych ludzi przekonanych o swojej wspaniałej moralnej wyższości. Antysemityzm jest naszym nieszczęściem. Wiele razy czytałem takie stwierdzenie, ale zawsze pisane przez byłych muzułmanów bądź muzułmańskich heretyków, nigdy przez Europejczyków, a już po niemiecku to takie stwierdzenie byłoby ogromnym nietaktem. Antisemitismus ist unser Unglück.

Wspaniała Bari Weiss raz jeszcze podjęła próbę zrozumienia, dlaczego właściwie świat nienawidzi Żydów. Zaczyna od piosenki Toma Lehrera National Brotherhood Week z lat 60. (ale popularnej w jej domu, kiedy dorastała) i pisze, że słowa "a wszyscy nienawidzą Żydów" nie brzmią dziś jak zabawna pointa satyrycznej piosenki, ale jak diagnoza postaw społecznych w XXI wieku.


Bari Weiss jest autorką napisanej dwa lata temu książki How to Fight Antisemitism i pisze, że te dwa lata bardzo wiele zmieniły. Żydzi w Ameryce przez długi czas po raz pierwszy w historii nie czuli się w zachodnim społeczeństwie dyskryminowani. Jej zdaniem amerykańskie żydowskie wakacje skończyły się 27 października 2018 roku, kiedy uzbrojony bandyta otworzył ogień do ludzi, którzy zebrali się na modlitwę w synagodze w Pittsburghu. Jak pisze od tamtego dnia amerykański antysemityzm przesiadł się z bryczki ciągniętej przez konia do szybkobieżnej kolei.


Nienawiść jest już wszędzie obecna, antysemickie wypowiedzi zostały zaakceptowane w Kongresie, na politycznych salonach, w redakcjach i na uniwersytetach, fizyczne napaści nie są już niczym nadzwyczajnym. To bardzo zła wiadomość nie tylko dla amerykańskich Żydów, ale i dla Ameryki.


Bari Weiss jest amerykańską Żydówką, ja jestem aryjskim Europejczykiem, więc chociaż mamy wspólny system wartości, widzimy to zjawisko z odmiennych perspektyw. Weiss przywołuje cytat z artykułu  Dary Horn:

“Od starożytnych czasów w każdym miejscu gdziekolwiek żyli, Żydzi reprezentowali walkę o wolność. Jak długo mogli funkcjonować w jakimś społeczeństwie, byli dowodem, że nie ma konieczności wierzenia w to, w co wierzą wszyscy inni, że ci, którzy nie zgadzają się ze swoimi sąsiadami mogą żyć, a nawet kwitnąć mimo wszystkich przeciwieństw losu.”

Bari Weis pisze dalej, że tam gdzie jest wolność, gdzie ceni się różnorodność, Żydzi są tolerowani. Swoboda myśli, wiary i słowa jest chroniona. Kiedy jednak te wolności postrzegane są jako zagrożenie, również Żydzi natychmiast postrzegani są jako zagrożenie. Dzisiejsze żądanie konformizmu w Ameryce pojawia się jej zdaniem z obu stron politycznego spektrum. I nie jest to nowe zjawisko.    


Lewica uważa, że walczy o równość i sprawiedliwość, że lepiej, żeby wszyscy mieli gorzej, niż żeby ktokolwiek miał mieć lepiej. (Od pół wieku prezentuję tę ideologię inaczej - lepiej być bez chleba, niż codziennie patrzeć jak się piekarz bogaci.)


Ta wzniosła potrzeba równości i sprawiedliwości prowadzi do silnej potrzeby demonizowania Żydów. Dla nich, pisze Weiss:

„syjonizm to nic innego jak osadniczy kolonializm; przedstawiciele rządu usprawiedliwiali mordowanie Żydów w Jersey City; żydowskie przedsiębiorstwa mogą być rabowane, bo są żydowskie i są twarzą kapitalizmu. Żydów wciska się w białą rasę, nasza historia jest unieważniana, tak, że każdy może z poważną miną twierdzić, że Holokaust to zaledwie porachunki między białymi albo że Anna Frank była  kolonizatorką.”

Teza o korelacji między swobodą wyznania i słowa, a rozkwitem społeczności żydowskich w danym społeczeństwie ma dość silne poparcie w historycznych faktach, niektórzy dowodzą, że istnieje również korelacja między rozwojem gospodarczym a tolerancją i akceptacją żydowskiej mniejszości, pojawia się tu jednak pytanie, dlaczego wzrost nacisków na konformizm religijny czy ideologiczny niemal zawsze prowadzi do gwałtownego wzrostu antysemityzmu?  


Możemy tu winić tradycję, ostatecznie wiadomo, że jeszcze przed wygnaniem z Izraela (niektórzy będą się upierali, że Żydów Rzymianie wygnali z Palestyny), Żydzi wzięli 30 srebrników za wydanie rzymskim żołnierzom Jezusa-Palestyńczyka, a na domiar złego, zamiast rozdać te pieniądze między ubogich, to zainwestowali je w piekarnię. (Nawiasem mówiąc  pomysł, żeby pieniądze raczej rozdawać niż inwestować, nawet jeśli nie był tak całkiem żydowski, to został przez Żydów spopularyzowany i to jeszcze zanim Palestyńczycy wymyślili chrześcijaństwo. Mnie się ten pomysł zdecydowanie nie podoba i proszę zatem nie mówić, że nigdy nie jestem krytyczny wobec Żydów).  


Podejrzewam jednak, że atrakcyjność antysemityzmu nie jest wyłącznie związana z chrześcijańską tradycją i wygodą sięgania po dobrze ugruntowany wzorzec Superinnego. Antysemityzm jest odwiecznym marzeniem łańcuchowego psa, żeby zagryźć listonosza.


Pamiętam przeczytane kiedyś zdanie, że „tłumacz jest listonoszem między cywilizacjami” (kojarzy mi się z Puszkinem, ale Google tego nie potwierdza). Wygnanych ze swoich ziem ludów było wiele. Ich pozostałości rozpływały się w innych kulturach i zostały po nich zaledwie trudne do zidentyfikowania ślady. Dlaczego Żydzi rozrzuceni po całym świecie zachowali swoją wiarę i język liturgii, dlaczego ich resztki nie rozpłynęły się w innych narodach? Siła religii czy raczej efekt odrzucenia? Co było główną przyczyną tego odrzucenia? Czy powodem mogła być pierwotna geopolityka?   


Izrael był korytarzem między cywilizacjami zrodzonymi w żyznym półksiężycu, gdzie narodziło się rolnictwo i pierwsze miasta, a doliną Nilu. Byli źródłem niewolników, ale często sojusznikami i pośrednikami. Czerpali z kultury babilońskiej i perskiej, z egipskiej, a potem greckiej. Ich religia pokazuje, do jakiego stopnia znali i czerpali z kultur sąsiadów.


Siłą tej religii wydaje mi się żydowska kłótliwość, wieczne spory z Bogiem, ale również, a może przede wszystkim zapożyczenie od Egipcjan powszechnej nauki chłopców, no i handel, czyli ciągłe liczenie, ważenie i nieustanne kalkulacje. Słabe ziemie, bez wielkich szans na plantacje i gospodarkę opartą na niewolnictwie. Silny handel i rzemiosło. Rzymianie wygnali mały naród indywidualistów, w którym było silne przywiązanie do własnego Boga, do  książek, liczenia i wiecznych sporów.  


Żydzi byli (i nadal są) listonoszami między cywilizacjami. Wypędzano ich i zabierali ze sobą znajomość innych kultur, znajomość języków, związki z innymi żydowskimi centrami. Byli najlepszym kandydatem na listonosza między cywilizacjami. To właśnie czasem czyniło ich zarówno atrakcyjnymi dla władców, jak i zagrożeniem dla strażników niezmienności zaścianka. Antysemityzm jest wrodzoną nienawiścią łańcuchowego psa do listonosza.

Ludzie trzymani na łańcuchu religii i tradycji nie mogli znieść inności zaglądającej na ich podwórko. Tę istotę antysemityzmu opisywało wielu ale bodaj najlepiej uchwyciła ją Joannne Greenberg w The King’s Persons, a dla świata muzułmańskiego Leo Uris w The Haj.


Akcja tej pierwszej książki opisuje pogrom Żydów w Yorku w XII wieku, a tej drugiej reakcje palestyńskich Arabów na przybycie żydowskich osadników w XX wieku. Czytane obok siebie doskonale pokazują do jakiego stopnia pojawienie się listonosza na podwórku doprowadza do rozpaczy psa uwiązanego na łańcuchu. (I w dwunastym wieku, i w dwudziestym pies był spuszczany z łańcucha i szczuty na listonosza, żeby uchronić własny światek przed zmianami, pozbyć się długów i odwrócić uwagę od tego, kto go źle karmi i bije kijem.)       


Ciekawe, że tylko muzułmańscy dysydenci mówią dziś często, głośno i wyraźnie, że antysemityzm jest ich nieszczęściem, że pozbycie się tej ciężkiej choroby jest warunkiem siły pozwalającej na rozwój.

(1)
Listy z naszego sadu
Chief editor: Hili
Webmaster:: Andrzej Koraszewski
Collaborators: Jacek Chudziński, Hili, Małgorzata Koraszewska, Andrzej Koraszewski, Henryk Rubinstein
Go to web version