Rolnictwo organiczne nie służy środowisku

Czasami marketing wymaga nauki, jak spowodować, byś uwierzył w coś, co wcale nie jest prawdą, z konkretnym celem sprzedania ci czegoś (produktu, usługi lub też ideologii). Lobby organiczne, na przykład, dokonało wspaniałej pracy stworzenia wokół żywności organicznej aureoli zdrowia i aureoli produkcji przyjaznej środowisku, demonizując równocześnie konkurencję (ostatnio koncentrują się na GMO).
Te twierdzenia są jednak w sposób oczywisty niesłuszne. Żywność organiczna nie jest zdrowsza ani pożywniejsza niż żywność konwencjonalna. Ponadto, technologia GMO jest bezpieczna i nie ma żadnych niepokojów zdrowotnych wobec produktów GMO, które obecnie znajdują się na rynku.


Jeszcze większa różnica istnieje jednak między wiarą w dobroczynne skutki rolnictwa organicznego dla środowiska a rzeczywistością. W rzeczywistości rolnictwo organiczne jest gorsze dla środowiska niż rolnictwo konwencjonalne jeśli chodzi o wywarty na środowisko wpływ w stosunku do ilości wyprodukowanej żywności.


Po pierwsze, rolnictwo organiczne używa pestycydów. Muszą one tylko być „naturalnymi” pestycydami, co znaczy takimi, które nie są wybierane ze względu na swoje właściwości. Idealnie rzecz biorąc, wybór pestycydu i strategia używania go powinny być oparte na dowodach i zoptymalizowaniu dla najlepszego efektu, minimalnej szkodliwości dla zdrowia i dla środowiska, opłacalności i wygodzie użycia. W rolnictwie organicznym jednak nie dokonuje się wyborów na podstawie udowodnionych efektów wyboru. Głównym kryterium jest, że pestycyd musi być „naturalny”, nawet jeśli jest gorszy pod każdym innym względem. To znaczy, że ideologia przebija dowody. Opiera się to na błędzie “odwołania do natury”, nieuzasadnionego założenia, że coś “naturalnego” będzie w magiczny sposób lepsze niż cokolwiek wytworzonego w systemie przemysłowym.   

 

Właściwie moim głównym zarzutem do etykietki “organiczne” jest to, że reprezentuje ona fałszywą, ideologiczną dychotomię. Każda praktyka rolnicza powinna być sądzona według własnych zalet i wad, zamiast ideologicznego łączenia rozmaitych praktyk pod wspólnym szyldem. Nie obchodzi mnie, czy dana praktyka jest organiczna, czy nie, obchodzą mnie jej wyniki i skutki.

 

Nowe badanie niemieckie


Największym chyba problemem z rolnictwem organicznym jest to, że używa więcej ziemi niż rolnictwo konwencjonalne. Większość negatywnego wpływu rolnictwa jest spowodowana użyciem ziemi. Powodem, dla którego maleje liczba motyli monarchów (danaid wędrowny) jest to, że łąki z trojeścią zastępowane są farmami tępiącymi chwasty.


Innymi słowy – jeśli naprawdę dbasz o środowisko, to powinieneś popierać każdą praktykę, która minimalizuje użycie ziemi do produkcji żywności. Te praktyki powinny także być zrównoważone z rosnącą populacją świata. Oznacza to przyjęcie technologii GMO i używanie praktyk rolniczych opartych na dowodach zamiast na ideologii.


Najnowsze badanie, które popiera wniosek, że rolnictwo organiczne jest niewydajne, pochodzi z Niemiec. Porównują oni to, co uważają za typowo organiczną dietę z typową dietą standardową mierząc dwie rzeczy: ślad węglowy i całkowite użycie ziemi. Niezbyt podoba mi się w tym badaniu to, że mieszają dwie zmienne. Odkryli, że typowa konwencjonalna dieta zawiera o 40% więcej mięsa niż typowa dieta organiczna.


Ich główne wnioski są następujące:


Ślad węglowy diet organicznej i konwencjonalnej był taki sam – żadnej istotnej różnicy. To jednak obejmuje fakt, że dieta konwencjonalna zawiera 40% więcej mięsa, a konsumpcja mięsa jest głównym czynnikiem zwiększającym ślad węglowy. Dlatego, jeśli wyeliminujesz zmienną mięsa, produkty organiczne dają znacznie wyższy ślad węglowy niż produkty konwencjonalne, ale ten wyższy ślad węglowy równoważy zmniejszona konsumpcja mięsa.


Oczywiście, idealna byłaby sytuacja, w której używa się konwencjonalnych praktyk rolniczych, ale także redukuje konsumpcję mięsa.


Ponadto, dieta organiczna (znowu ze zmienną mięsa) zużywa 40% więcej ziemi niż dieta konwencjonalna. To jest olbrzymia różnica. Zgadza się to z innymi badaniami, które pokazują, że rolnictwo organiczne zużywa 20-40% więcej ziemi niż rolnictwo konwencjonalne. Ta różnica będzie prawdopodobnie wzrastać w miarę postępów z uprawami GMO (które są zakazane przez reguły rolnictwa organicznego).


Ocenia się,
 że już używamy 40% powierzchni lądowej Ziemi dla rolnictwa, co jest w zasadzie całą ziemią nadającą się do upraw. W miarę jak rośnie populacja, potrzebujemy zdobyć więcej żywności z tego samego obszaru ziemi, a powinniśmy redukować nasz rolniczy ślad na Ziemi przez używanie mniejszego jej obszaru. Rolnictwo organiczne jest krokiem w niewłaściwym kierunku.

 

Kiedy mówiłem o tym w przeszłości, obrońcy rolnictwa organicznego argumentowali czasami, że takie oszacowania nie opierają się na optymalnym rolnictwie organicznym. Jeśli robisz to poprawnie, mówili, możesz dorównać, a nawet przewyższyć produkcję konwencjonalną. Nie ma jednak żadnych podstaw do takich twierdzeń. Przypomina to trochę błąd „żaden prawdziwy Szkot”, jak gdyby farmerzy organiczni używający więcej ziemi nie byli „prawdziwymi” farmerami organicznymi, a przynajmniej nie robiącymi tego poprawnie. Podają także tylko anegdoty o tym, jak oni sami albo ktoś inny potrafi zbierać zdumiewająco wysokie plony przy rolnictwie organicznym.


Dowody naukowe pokazują coś zupełnie innego. Rolnictwo organiczne stosowane w rzeczywistym świecie na mającą znaczenie skalę jest mniej wydajne niż rolnictwo konwencjonalne. Nie stać nas na nie nawet przy bardziej konserwatywnej ocenie, że używa 20% więcej ziemi. Nie ma 20% więcej ziemi, żeby objąć ją uprawą.


Następnym, nielogicznym argumentem jest twierdzenie o zredukowaniu marnowania żywności. To jak powiedzenie, że nie potrzebujemy zielonej energii, a powinniśmy tylko zredukować marnowanie energii. Jasne, powinniśmy optymalizować nasz system dystrybucji i przechowywania żywności, by zminimalizować marnowanie jej. W rzeczywistości, GMO może pomóc przez przedłużenie okresu przydatności, zredukowanie brązowienia i inne pomysły. Nie znaczy to jednak, że stać nas na marnotrawstwo w jednej dziedzinie, jeśli ograniczymy je w innej. Zamiast tego, bądźmy wydajni i oszczędni we wszystkich aspektach produkcji żywności i zredukujmy zużycie ziemi, jeśli to możliwe.


Wniosek


Rolnictwo organiczne przynosi efekty przeciwne do zamierzonych. Jest oparte na ideologii i tworzy fałszywą dychotomię, która zachęca do mieszania zmiennych w dezorientujący sposób. Choć wyniki niemieckiego badania są pouczające, ono także wpada w tę fałszywą dychotomię organiczną i zaciera prawdziwe rozmiary niewydajności rolnictwa organicznego.


Istnieją jasne dowody, że rolnictwo organiczne na jakąkolwiek sensowną skalę jest znacznie mniej wydajne pod względem zużycia ziemi niż rolnictwo konwencjonalne. To w rzeczywistości może być część motywacji opozycji organicznej wobec GMO – wiedzą, że nie mogą konkurować. W miarę rozszerzania stosowania technologii GMO różnica w produkcji najprawdopodobniej wzrośnie. Wyobraźcie sobie sytuację, kiedy naukowcom uda się podkręcić fotosyntezę lub stworzyć odmiany, które same pobierają azot. Lobby organiczne stara się zatrzymać nasze postępy w nauce, żeby ich rodzaj rolnictwa mógł przetrwać.


Muszą także nadal prowadzić swoje oszukańcze praktyki marketingowe, które szerzą dezinformację o rzeczywistych skutkach rolnictwa organicznego. Jeśli jesteś za ochroną środowiska, powinieneś być przeciwko rolnictwu organicznemu. Niemniej lobby organicznemu udaje się przekonać ludzi zainteresowanych ochroną środowiska, że rolnictwo organiczne jest dla środowiska lepsze.


Trudno jest zwalczać skuteczną narrację suchymi dowodami naukowymi. To może być ostatecznie epitafium dla ludzkości.


Organic Farming is Bad for the Environment

25 maja 2017

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska

Steven Novella


Neurolog, wykładowca na Yale University School of Medicine. Przewodniczący i współzałożyciel New England Skeptical Society. Twórca popularnych (cotygodniowych) podkastów o nauce The Skeptics’ Guide to the Universe.  Jest również dyrektorem Science-Based Medicine będącej częścią James Randi Educational Foundation (JREF), członek Committee for Skeptical Inquiry (CSI) oraz członek założyciel Institute for Science in Medicine.

Prowadzi blog Neurologica.

(0)
Listy z naszego sadu
Chief editor: Hili
Webmaster:: Andrzej Koraszewski
Collaborators: Jacek Chudziński, Hili, Małgorzata Koraszewska, Andrzej Koraszewski, Henryk Rubinstein
Go to web version