Kłamstwa, podwójne standardy i otwarta nienawiść do Żydów zastąpiły rozsądek w znacznej części globalnej debaty.
Globalna dyskusja o Izraelu nie tylko stała się wroga — stała się groteskowa.
To, co dziś uchodzi za „poważny dialog”, to w rzeczywistości propaganda przebrana za cnotę, teorie spiskowe sprzedawane jako zdrowy rozsądek i antysemityzm udający moralną jasność. Gdyby stawka nie była tak wysoka, te absurdy mogłyby śmieszyć.
Ale to nie są nieszkodliwe pomyłki — to symptomy moralnego upadku, który dotknął sposób, w jaki znaczna część świata mówi dziś o Żydach i o naszym państwie.
Sztuka z góry ustalonych czarnych charakterów
Weźmy na przykład najnowszy raport ONZ o „ludobójstwie”. Kończy się on szeregiem poważnych rekomendacji dla Izraela — zaprzestać walk, zaakceptować sankcje — ale nie zawiera ani jednej rekomendacji wobec Hamasu. Ani o uwolnieniu zakładników. Ani o zaprzestaniu wykorzystywania cywilów jako żywych tarcz. Nawet nie ma delikatnej sugestii, by porzucić jawną deklarację zniszczenia Izraela. To nie przeoczenie — to teatr. Czarny charakter został obsadzony zawczasu, scenariusz napisany przed podniesieniem kurtyny.
To wybiórcze oburzenie wyznacza dziś ton całej debaty: Izrael zawsze winny, jego wrogowie — zawsze rozgrzeszeni.
Stare kalki w nowych przebraniach
Ta narracja przenika do mediów. W Kanadzie dziennikarka Élisa Serret stwierdziła niedawno, że Ameryka nie może się od Izraela odciąć, bo „Żydzi finansują dużą część amerykańskiej polityki”. Dodała: „Duże miasta są rządzone przez Żydów. Hollywood jest rządzone przez Żydów.” To dosłownie nazistowska ulotka recytowana na antenie publicznego radia — i nikt nawet nie mrugnął okiem.
W mediach społecznościowych jest jeszcze głośniej. Założycielka Palestine Action US celebrowała „zamordowanie” Charliego Kirka, ubolewając jedynie, że więcej osób wiwatowało z powodu jego śmierci niż śmierci „dwóch prawdziwych syjonistycznych zbrodniarzy wojennych”. Post nadal widnieje na platformie X, bez żadnej reakcji. Gdyby był wymierzony w jakąkolwiek inną społeczność, internet eksplodowałby z oburzenia. W przypadku Żydów — przechodzi niezauważony.
A potem mamy normalizację negowania i relatywizowania Holokaustu. Fragment skrajnie antysemickiej rozmowy z popularnego podcastu „Fresh & Fit” — programu z ponad 1,5 mln subskrybentów na YouTubie — niedawno stał się viralem. Prowadzący i goście twierdzili, że „Żydzi nie chcą wziąć odpowiedzialności”, racjonalizowali Holokaust jako „plan”, który Hitler „musiał zrealizować”, by „ocalić świat”, i fantazjowali o tym, jak Żydzi „przejmują rząd” i doprowadzają do upadku społeczeństwa.
Najgorszy był ton tej rozmowy: nie była to szalona tyrada jakiegoś ekstremisty z ciemnego zakątka internetu, tylko rozrywka dla masowej publiczności. Apologia Holokaustu i wezwania do „rozprawienia się z Żydami” zostały zaprezentowane jako niewinny żart — słuchany przez miliony młodych ludzi.
Tak dziś wygląda krajobraz: antysemityzm nie jest już ukryty — jest otwarcie celebrowany, normalizowany przez kanały medialne o ogromnym zasięgu i wpływie.
Kłamstwa, zawsze z tymi samymi odciskami palców
Gdy w tej debacie pojawiają się jawne kłamstwa, niemal zawsze prowadzą do tych samych źródeł. Twierdzenie, jakoby Benjamin Netanjahu przekupił Charliego Kirka kwotą 150 milionów dolarów, wyszło od Maxa Blumenthala — dziennikarza publikującego m.in. w bejruckiej gazecie „Al-Akhbar” finansowanej przez Iran i współpracownika Al Jazeery. Raz po raz okazuje się, że teorie spiskowe wymierzone w Izrael lub Żydów mają swój początek w propagandowych machinach Iranu lub Kataru, których ślady wyraźnie widać w kampaniach dezinformacyjnych kształtujących nagłówki zachodnich mediów.
A teraz Katar poszedł jeszcze dalej. Po tym jak IDF przeprowadziło atak na wysokich rangą członków Hamasu spotykających się w Dosze, państwo Zatoki ogłosiło, że wytoczy Izraelowi sprawę przed Międzynarodowym Trybunałem Karnym. Zespół katarski, pod przewodnictwem dr. Mohammeda bin Abdulaziza Al-Khulaifiego, oskarży Izrael o „agresję wobec Państwa Katar”. Tymczasem MTK nie wyraża żadnego zaniepokojenia faktem, że Katar daje schronienie przywódcom organizacji terrorystycznej, która 7 października 2023 roku dokonała najkrwawszej masakry Żydów od czasu Holokaustu.
Największym grzechem nie jest, jak widać, ukrywanie masowych morderców — tylko odwaga, by pociągnąć ich do odpowiedzialności.
Oburzenie na pokaz i „użyteczni niewierni”
Nawet rozrywka stała się sceną dla antysemityzmu. Gdy żydowska aktorka Hannah Einbinder wykrzyknęła „Wolna Palestyna” podczas ceremonii Emmy, Hamas ją pochwalił — a następnie w swoich materiałach propagandowych zamazał jej nagie ramiona, by dostosować obraz do islamskiego kodeksu skromności. Innymi słowy: została celebrowana jako „użyteczna niewierna”, zachodnia Żydówka wykorzystana do wspierania sprawy tych, którzy pod ich rządami odebraliby jej wszelkie prawa i godność.
Absurd TikToka. Palestyńska influencerka opublikowała filmik ze swojej wizyty u fryzjera i na manicure, by zaledwie kilka godzin później wrzucić nagranie opłakujące „ludobójstwo” w Gazie. Najwyraźniej nawet w obliczu rzezi można znaleźć czas na paznokcie. Trywializacja tragedii w imię contentu pod algorytm to kpina z cierpienia i redukowanie prawdy do tego, co lepiej się klika.
Koszty ponoszone przez prawdziwych Żydów
Gdy antysemityzm kwitnie jako widowisko, żydowscy pracownicy ponoszą realne koszty. Najnowszy raport o żydowskich pracownikach socjalnych w USA dokumentuje „wykluczenie, izolację i publiczne ataki” od 7 października.
To osoby szkolone w empatii i pracy na rzecz wspólnoty, dziś odrzucane w profesji, która na ustach ma równość i inkluzywność. Ich historie pokazują, jak retoryka „sprawiedliwości dla Palestyny” przeradza się w realną wrogość wobec Żydów w życiu codziennym.
Europejski spektakl moralnej hipokryzji
W Europie hipokryzja stała się polityką. Komisja Europejska niedawno zaproponowała sankcje wobec izraelskich ministrów oraz częściowe zawieszenie umowy z Izraelem. Europejskim elitom łatwiej demonizować wyimaginowane izraelskie demony niż zmierzyć się z realnymi siatkami dżihadystów i gangami molestującymi dzieci, prowadzonymi przez muzułmanów, na własnym podwórku. Jak ujął to jeden z brytyjskich komentatorów: ci sami ludzie, którzy wykładają o „faszyzmie”, wiwatują na cześć szwadronów śmierci, cenzurują sprzeciw i unieważniają demokratyczne głosowania, które im się nie podobają.
Tymczasem główna antysemitka ONZ, Francesca Albanese, twierdzi, że Izrael używa w Gazie „broni niekonwencjonalnej”. Zarzuty się zmieniają, ale przekaz pozostaje ten sam: Żydzi muszą być pouczani w najdrobniejszych szczegółach, jak wolno im się bronić. Samo przetrwanie staje się warunkowe — zależne od aprobaty krytyków.
I, rzecz jasna, Francesca nie widzi nic złego w tym, że Hamas wykorzystuje kobiety i dzieci jako żywe tarcze, bierze zakładników i prowadzi działania z infrastruktury cywilnej — szkół, szpitali.
Aktywizm jako zasłona
Nawet głośny aktywizm został wcielony do tego cyrku. Flotylla Grety Thunberg, reklamowana jako misja humanitarna, została powiązana z Hamasem i Bractwem Muzułmańskim — zapewniając osłonę narracjom terrorystów pod płaszczykiem globalnej ikony klimatycznej. Moralny teatr aktywizmu staje się kamuflażem dla propagandy terroru.
Nietolerancja w kraju
W Dearborn w stanie Michigan mieszkaniec zaprotestował przeciwko nazwaniu ulicy imieniem sympatyka Hezbollahu. Jego argument był prosty: Hezbollah zbombardował ambasadę USA w Bejrucie, zabijając Amerykanów.
Odpowiedź (muzułmańskiego) burmistrza miasta, Abdullaha Hammouda, brzmiała: „Jesteś islamofobem. I choć tu mieszkasz, chcę ci powiedzieć, jako burmistrz — nie jesteś tu mile widziany. Dzień, w którym wyprowadzisz się z miasta, będzie dniem, w którym zorganizuję paradę świętującą twój wyjazd, bo nie jesteś osobą, która wierzy we współistnienie.”
Proszę bardzo — opowiedzcie nam jeszcze raz, w jaki sposób sprzeciw wobec organizacji terrorystycznej Hezbollah oznacza brak wiary we współistnienie.
Wzorzec, nie wyjątek
Żaden z tych przypadków nie jest incydentem oderwanym od reszty. Wszystkie tworzą ten sam wzorzec: groteskowa hipokryzja, zwyczajny antysemityzm, kłamstwa wzmacniane przez instytucje i propaganda udająca prawdę. Od ONZ po TikToka, od Brukseli po Dohę i Dearborn — świat zamienił debatę o Żydach w upiorny teatr. Aktorzy znają swoje role, scenariusz jest ustalony, a widownia klaszcze, nie dostrzegając, jak absurdalne — i niebezpieczne — stało się to przedstawienie.
Thomas Sowell zauważył kiedyś: „To wielka tragedia, że wychowaliśmy pokolenie, które potrafi rozróżnić 85 płci, ale nie potrafi odróżnić dobra od zła.”
Debata o Żydach dowodzi jego racji. Tragedią nie jest po prostu zamieszanie — to świadoma ślepota, pielęgnowana przez instytucje, które wolą teatr niż prawdę. A skutki nie ograniczają się do słów.
Ten teatr, jeśli pozostanie niezakwestionowany, nadal będzie zagrażał żydowskiemu życiu i zatruwał moralną przejrzystość całego świata.
Link do oryginału: https://www.futureofjewish.com/p/the-jewish-debate-has-lost-its-mind
Future of Jewish, 19 września 2025
Chief editor: | Hili |
Webmaster:: | Andrzej Koraszewski |
Collaborators: | Jacek Chudziński, Hili, Małgorzata Koraszewska, Andrzej Koraszewski, Henryk Rubinstein |