Marksistowskie poparcie dla palestyńskiego terroryzmu prowadzi do nienawiści do Żydów na całym Zachodzie

Niedawne antyizraelskie protest w całym świecie zachodnim wskazują, że ludzie przepełnieni nienawiścią do Żydów nie wahają się dłużej przed rzucaniem na Żydów fałszywych i urojonych oskarżeń – co jest smutną i długą tradycją w Europie. Nienawiść do Żydów wyszła dziś z ukrycia wraz z gotowością do fizycznych ataków na Żydów. Na zdjęciu: Demonstracja pod polskim Sejmem. Źródło zdjęcia: Facebook Kampanii Solidarności z Palestyną.
Londyn. 23 maja. Organizacja o nazwie Palestinian Solidarity Campaign zorganizowała protest przeciwko Izraelowi. Przyszło 180 tysięcy ludziTransparenty porównywały Izraelczyków do nazistów, a czarne flagi dżihadystycznych ruchów powiewały obok palestyńskich flag (a towarzyszyły temu wrzaski "Allahu Akbar"). "Izrael, nowe państwo nazistów", głosiły jedne transparenty; "Naziści istnieją nadal, teraz nazywają się syjoniści”, oznajmiały inne. Ten rodzaj porównań jest obecnie częsty w Europie wśród ludzi, którzy wydają się także być życzliwi wobec marksizmu, w którym zawsze musi być „uciskający” i „uciskany”, nigdy "sytuacja, w której wygrywają obie strony" ani „zróbmy większy tort”. Czy ci nowi marksiści, którzy porównują Izrael, jedyną demokrację na Bliskim Wschodzie, do Trzeciej Rzeszy, a syjonistów do nazistów, naprawdę nie wiedzą, co naziści zrobili sześciu milionom Żydów, ani co komuniści i marksiści dzisiaj w Chinach, Rosji, na Kubie lub w Wenezueli nadal robią swoim obywatelom?

Protestujący w Londynie krzyczeli jawnie antysemickie hasła. Jeden z demonstrantów, Tariq Ali, członek redakcji “New Left Review”, zwracając się do tłumu, sugerował, że Żydzi zasługują na drugi Holocaust: "Nie nauczyli się niczego z tego, co przydarzyło się im w Europie. Niczego”. Inny miał plakat z rysunkiem Chrystusa niosącego krzyż ze słowami: "Nie pozwólcie im zrobić znowu tego samego". Kilka dni wcześniej, kiedy konwój samochodów ozdobionych palestyńskimi flagami przejeżdżał przez żydowską dzielnicę w północnym Londynie, wśród okrzyków z głośników były: „Wyzwolić Palestynę”, Pier***ć Żydów”, „Pier***ć ich córki”, „Pier***ć ich matki” i „Gwałcić ich córki”.


Tego samego dnia w Paryżu protestujący wykrzykiwali podobne hasła. Ponieważ francuski rząd zakazał demonstracji i poprosił policję o rozpraszanie wszystkich grup, które noszą palestyńskie flagi, demonstracja liczyła „tylko” kilka tysięcy osób. Francuski minister spraw wewnętrznych powiedział, że zakaz był niezbędny, by uniknąć „groźnych incydentów”, jak w 2014 roku, kiedy w środku żydowskiej dzielnicy Paryża zaatakowano koszerną restaurację i synagogę.


W Berlinie demonstrację zorganizowano kilka dni wcześniej, 16 maja. Podobnie jak w Londynie i Paryżu protestujący także potępiali Izrael – i Żydów. Antonia Yamin, izraelska dziennikarka telewizyjna, która relacjonowała ten protest, została zaatakowana petardami przez demonstrantów, kiedy usłyszeli, że mówi po hebrajsku.


Podobne protesty -- w SztokholmieBrukseliRzymieMadrycieWarszawieLos AngelesNowym Jorku – wskazują, że w całym świecie zachodnim ludzie przepełnieni nienawiścią do Żydów nie wahają się dłużej przed rzucaniem na Żydów fałszywych i urojonych oskarżeń – co jest smutną i długą tradycją w Europie. Nienawiść do Żydów wyszła dziś z ukrycia wraz z gotowością do fizycznych ataków na Żydów.


Chociaż organizatorzy tych protestów określali je jako “propalestyńskie”, szybko stały się proterrorystyczne. Kiedy 11 maja i przez kolejne 10 dni Hamas – na liście organizacji terrorystycznych w Unii Europejskiej, Stanach Zjednoczonych i innych krajach – zaczęli strzelać ponad 4 tysiące rakiet i pocisków na Izrael, kraj wielkości Vancouver Island, a Izrael bronił się, większość demonstrantów stanęła po stronie Hamasu.


Dla tych, którzy może nie wiedzą: preambuła do Karty Hamasu stanowi: "Izrael będzie istniał tak długo, aż islam go unicestwi". Dodatkowo w Artykule 7:

"Dzień Sądu Ostatecznego nie nadejdzie, aż muzułmanie będą walczyć z Żydami (zabiją Żydów), a Żydzi schowają się za kamieniami i drzewami. Kamienie i drzewa powiedzą: O muzułmaninie, o sługo Allaha, za mną jest Żyd, przyjdź i zabij go”.

Protestujący popierali i czynili swoją sprawę antysemickiej islamskiej organizacji terrorystycznej z jej ludobójczym celem.


Dziennikarze z głównych amerykańskich i europejskich mediów mogli to pokazać, jak również podżeganie do nienawiści do Izraela i Żydów; większość tego nie zrobiła.  


Niemal wszystkie artykuły opublikowane w Europie i w Stanach Zjednoczonych nonszalancko opisywały te protesty i nienawiść wykrzykiwaną przez protestujących bez wskazania na związek między protestami a następującymi potem fizycznymi atakami.


Przez dziesięciolecia większość artykułów o Bliskim Wschodzie przedstawiała Izrael w negatywnym świetle, nie zaś jako nieustannie zagrożoną z zewnątrz demokrację. Świadomie lub nieświadomie propagowali nienawiść do Żydów. Hamas jest często opisywany jako "palestyńska walcząca grupa", niemal nigdy jako organizacja terrorystyczna. Zamiast tego powtarzają palestyńską propaganda: opisują Strefę Gazy jako "więzienie na otwartym powietrzu" – czym w pewnym sensie jest – ale jest to dzieło ich własnych przywódców, nie  Izraela. Izrael całkowicie wycofał się z Gazy w 2005 roku. To jednak się nie liczy, oskarża się Izrael o narzucenie "blokady" na tę strefę nadbrzeżną – bez wspomnienia, że wszystko, co jest potrzebne jej mieszkańcom można wwozić, a zablokowane jest wwożenie wyłącznie śmiercionośnej broni. Nigdy też nie przekazuje się informacji o skrajnej brutalności agentów Hamasu wobec własnej ludności w Gazie, którzy wszyscy są Arabami, także zatajana jest informacje o tym, że Autonomia Palestyńska nadal popiera i finansuje terroryzm. Autonomia Palestyńska nagradza i dostarcza bodźców do mordowania Żydów, ale to zawsze jest pomijane.


Judea i Samaria są zazwyczaj nazywane Zachodnim Brzegiem, ale ostatnio Stany Zjednoczone ponownie zaczęły używać zamiast tego kłamliwego i negatywnego określenia "okupowane terytoria". Chociaż Żydzi mieszkali na tym terytorium przez niemal 4000 lat  (Judea jest nazwą wywodzącą się od Żydów) przedstawia się Izrael jako okupanta nie swojego terytorium. W kwietniu 2018 roku duże francuskie pismo, “Paris Match” opublikowało na pierwszej stronie portret przywódcy Hamasu, Ismaila Haniji, uśmiechającego się przed dużym zdjęciem meczetu Al-Aksa w Jerozolimie. Podpis nie nazywał go szefem terrorystycznej organizacji, ale “politycznym przywódcą”, no wiecie, takim jak Churchill. W wywiadzie zamieszczonym w tym piśmie Hanija fałszywie oskarżył Izrael o „zbrodnie wojenne”. Dodał, że „Palestyńczycy chcą odzyskać kraj, który Żydzi im ukradli”. W rzeczywistości, Palestyńczycy, czyli Arabowie, którzy zgłaszają roszczenia do terytorium, gdzie obecnie jest Izrael, nawet nie istnieli przed XX wiekiem. Niemniej nikt nie sprostował wypowiedzi Haniji.


21 maja “Newsweek” opublikował artykuł, w którym zebrał najbardziej zwodnicze elementy antyizraelskiej propagandy i określił Izrael, niezgodnie z prawdą, jako "inicjatora przemocy”. 28 maja “New York Times” opublikował na pierwszej stronie fotografie dzieci zabitych Gazie. „To były tylko dzieci… chciały być lekarzami, artystami, przywódcami” – głosił tytuł. W artykule nie wspomniano, że to przywódcy rodziców tych dzieci rozpoczęli bombardowanie. W artykule w ogóle nie wspomniano Hamasu – ani tego, że Izrael oddał całą Strefę Gazy Arabom w 2005 roku i mogli z łatwością zamienić ją w "Singapur nad Morzem Śródziemnym". Zamiast tego twierdzono fałszywie, że Arabowie w Gazie są ofiarami izraelskiej przemocy. Były dyrektor Anti-Defamation League, Abraham Foxman, napisał w tweecie: "Anuluję moją prenumeratę NYTimesa ... Dzisiejsze krwawe oszczerstwo rzucone na Izrael i naród żydowski na pierwszej stronie wystarczy”. Można się zastanawiać, dlaczego zwlekał tak długo.


24 czerwca “New York Times” opublikował jeszcze jeden stronniczy reportaż: Gaza's Deadly Night: How Israeli Airstrikes Killed 44 People [Śmiertelna noc Gazy: jak izraelski nalot zabił 44 ludzi]. Gazeta oznajmiła, że "16 maja izraelskie uderzenia powietrzne zniszczyły trzy budynki mieszkalne, dziesiątkując wiele rodzin”. Nigdzie nie wspomniała o tym, że Hamas zaatakował Izrael, że Hamas używa cywilów jako ludzkiej tarczy, ani że Izrael zawsze z góry ostrzega mieszkańców budynków, które mają być zniszczone (na przykład tutaj i tutaj), aby dać im czas na opuszczenie domu, by ich nie zranić lub zabić.


Polityczni przywódcy Europy mogli potępić te protest i podżeganie do nienawiści; zamiast tego mówili o Izraelu i palestyńskich organizacjach terroru tak, jak gdyby nie było różnicy między strażakiem a piromanem. Przywódcy Europy rzadko mówili o palestyńskim terroryzmie – zamiast tego wielu oskarżyło Izrael o „przemoc wobec palestyńskiej populacji”.


Josep Borrell, wysoki przedstawiciel Unii Europejskiej ds. zagranicznych, mówił niedawno o  "buńczucznej arogancji" izraelskich polityków, o „dehumanizacji Palestyńczyków przez dużą część izraelskiej klasy politycznej i społeczeństwa”. Jego najwyraźniej niedoinformowane – lub złośliwe – stanowisko jest również stanowiskiem olbrzymiej większości przywódców europejskich krajów. Francuski minister spraw zagranicznych, Jean Yves Le Drian, posunął się jeszcze dalej. 23 maja określił Izrael jako kraj "apartheidu", decydując się tym samym na zignorowanie tego, co musiał wiedzieć: że Izrael jest domem dla populacji 1,8 miliona Arabów, którzy mają takie same prawa jak Żydzi. Rząd Izraela odpowiedział, że Le Drian nie powiedział prawdy i propagował antysemicką nienawiść.


Kilka dni wcześniej, 18 maja, kiedy Izrael był pod ostrzałem czterech tysięcy pocisków Hamasu, francuski premier, Jean Castex najpierw oskarżył Izrael o "kolonizowanie Jerozolimy", a następnie oznajmił, że „niepokoi się losem cywilnej populacji w Gazie”. Nawet nie zająknął się o tym, co Hamas i Iran planują dla populacji Izraela.


Amerykańscy przywódcy, w odróżnieniu od wielu europejskich polityków, na ogół okazują szacunek dla podstawowych wartości demokratycznych społeczeństw i zachodniej cywilizacji. Teraz jednak, kiedy kilku amerykańskich polityków powtarza otwarcie antysemickie wypowiedzi, ich rządząca krajem partia odmawia udzielenia im nagany lub też usunięcia ich z komisji, co może prowadzić do dalszego rzucania oszczerstw. Po tym jak zasiadająca w Kongresie USA, Ilhan Omar, oskarżyła Żydów, że kupują wpływy ("It's all about the Benjamins"), Kongres uchwalił rezolucję potępiającą antysemityzm w mętnej i bardzo ogólnej formie. Potępił po prostu wszelką dyskryminację. 7 czerwca Omar napisała tweet:

"Musimy mieć ten sam poziom odpowiedzialności i sprawiedliwości dla wszystkich ofiar zbrodni wobec ludzkości.


Widzieliśmy niewyobrażalne potworności popełnione przez USA, Hamas, Izrael, Afganistan i talibów”.


Tweet skłonił 12 żydowskich Demokratów w Izbie Reprezentantów do wysłania listu z twierdzeniem, że “nie ma moralnej równoważności między USA i Izraelem a Hamasem i talibami” i prośbą do Omar, by „wyjaśniła” swoje stanowisko. Jej odpowiedzią było zaprzeczenie i wątpliwe oświadczeni: “W żaden sposób nie zrównywałam terrorystycznych organizacji z demokratycznymi krajami”.


Liderzy Izby wydali zatem wspólne oświadczenie, że “z przyjemnością przyjmują wyjaśnienie” Omar i na tym sprawę zamknięto.


"Potrzeba znacznego talentu - skomentował adwokat Stephen M. Flatow – by znaleźć słowa zaledwie brzmiące jak przeproszenie, by krytycy odczepili się, bez rzeczywistego przeproszenia”.  


Następnie, 29 czerwca, Omar oświadczyła, że jej żydowscy koledzy z Partii Demokratycznej, którzy mówią, że jest ona antysemitką, “nie byli partnerami w sprawiedliwości” i “nie angażowali się równie [silnie] w dążeniu do sprawiedliwości na świecie”.


Inna polityczka, również zasiadająca w Kongresie, Rashida Tlaib, także powtarzała, fałszywie, że "Izrael jest państwem rasistowskim”. 15 czerwca opublikowała tweet mówiący: "Rząd Izraela nie ceni palestyńskiego życia. Zarządza trwającym dziesięciolecia projektem czystki etnicznej finansowanym przez USA”. 30 czerwca zamieściła kolejny tweet o Izraelu: „To nie jest demokracja, to jest apartheid". Do momentu pisania tego tekstu nie było żadnej reakcji ze strony liderów jej partii.  


W Europie, przez lata, większość czołowych polityków wybierała popieranie "palestyńskiej sprawy”, zamykając oczy na  brutalność palestyńskiego terroryzmu, zabijanie izraelskich Żydów i powtarzaną wielokrotnie żądzę palestyńskich przywódców do rozlewania żydowskiej krwi. Ci europejscy przywódcy finansują organizacje pozarządowe, które – znowu kłamliwie – oskarżają Izrael o „zbrodnie wojenne” i inne potworności. Prezydenta Autonomii Palestyńskiej, Mahmouda Abbasa, obecnie w 16. roku jego czteroletniej kadencji, przyjmuje się w Paryżu i Berlinie z całym szacunkiem należnym legalnej głowie państwa. Podczas każdej z tych wizyt niemiecka kanclerz, Angela Merkel i francuski prezydent Emmanuel Macron powtarzają, że popierają utworzenie palestyńskiego państwa – bez wspomnienia kiedykolwiek zabójczych wypowiedzi Abbasa ani poparcia i zachęty, jakie Autonomia Palestyńska daje do morderstw, terroryzmu i innych łamań praw człowieka. Kiedy Izrael jest atakowany, jeśli w ogóle potępiają ataki, natychmiast dodają, że izraelska reakcja nie może być "nieproporcjonalna" i że "walki muszą ustać". Nigdy nie mówią o związku między nienawiścią do Izraela – do której walnie przyczyniają się i która narasta w Europie – a nienawiścią do Żydów, która idzie za nienawiścią do Izraela.


Stany Zjednoczone za prezydentury Donalda J. Trumpa były bezkonfliktowym przyjacielem Izraela. Trump jednoznacznie potępił związki Autonomii Palestyńskiej z terroryzmem i szybko przestał uważać Abbasa za prawowitego partnera do rozmów. Trump podkreślał, że Izrael jest atakowaną demokracją, która zasługuje na życie w pokoju.  


Administracja Bidena poszła inną drogą; promuje i finansuje Autonomię Palestyńską bez choćby mruknięcia o jej nieustającym wspieraniu terroryzmu. Biden wręcz wydaje się obiecywać nagrody za terroryzm. Jego administracja już dała Abbasowi, który nie przestał wzywać do zniszczenia Izraela, 75 milionów dolarów i przyznała dalsze 100 milionów dolarów na środki pomocowe, bez żądania gwarancji, że zostaną skierowane do naprawdę potrzebujących. Stany Zjednoczono zobowiązały się ponadto do odbudowania Gazy, nadal rządzonej przez ludobójczy Hamas, i do otwarcia konsulatu dla Palestyńczyków w Jerozolimie.


Kiedy antysemici atakowali Żydów w Nowym Jorku i Los Angeles kilka tygodni temu, Biden milczał. 21 maja, prawdopodobnie uznając jego milczenie za nie do przyjęcia, kilka żydowskich grup wysłało mu list z prośbą o reakcję. Trzy dni później zamieścił tweet: "Niedawne ataki na społeczność żydowską są haniebne i muszą skończyć się”. Aaron Keyak, który był "dyrektorem do kontaktów żydowskich” podczas prezydenckiej kampanii Bidena w 2020 roku, zaoferował poradę – ale Żydom. Jego "rozwiązanie"? "Boli mnie powiedzenie tego, ale jeśli boisz się o życie lub fizyczne bezpieczeństwo, zdejmij jarmułkę i schowaj magen david. [Gwiazdę Dawida]..."


Za wyjątkiem kilku krajów w Europie Środkowej Europa stała się antyizraelskim kontynentem. Jest obecnie niebezpieczna dla Żydów – szczególnie dla tych, którzy popierają Izrael i nie widzą powodu, by ukrywać, że są Żydami. Przeprowadzony w 2018 roku sondaż w siedmiu głównych krajach europejskich pokazał, że tylko 22,6% ludzi w Europie Zachodniej miało przychylną opinię o Izraelu. Sondaż wskazywał, że starsi ludzie byli życzliwsi wobec Izraela niż młodzi. W badaniu przeprowadzonym przez Europejską Agencję Praw Podstawowych w 2019 roku odkryto, że 44% europejskich Żydów w wieku od 16 do 34 lat doświadczyło antysemickiego nękania; 85% informowało, że "ludzie w ich krajach oskarżają lub obwiniają ich za wszystko, co robi rząd Izraela”, a 41% powiedziało, że zastanawia się nad emigracją. Sytuacja nie poprawiła się od tego czasu.  


Większość ludzi w Stanach Zjednoczonych nadal jest proizraelska. Niedawny sondaż pokazał, że 75% Amerykanów ma przychylną opinię o Izraelu. Chociaż Ameryka dzisiaj jest znacznie bezpieczniejszym krajem dla Żydów niż Europa, niedawne antyizraelskie demonstracje i fizyczne ataki na Żydów w Nowym Jorku, Los Angeles i innych miejscach, a szczególnie obecność jawnych antysemitów w Kongresie, sugeruje, że zmiana może z łatwością nastąpić. Można mieć nadzieję, że Amerykanie wyznający judeochrześcijańskie wartości wolnego świata zareagują zanim będzie za późno.


Dean Phillips, żydowski kongresmen, Demokrata z Minnesoti, tweetował w maju:

"Powiem cichą część głośno; pora, by ‘progresywni’ zaczęli potępiać antysemityzm i ataki na Żydów z taką samą intencją i wigorem, jaką okazują w innych obszarach aktywizmu, Milczenie było ogłuszające”.

25 maja Senat i Izba Reprezentantów połączyły się, by przedstawić "Preventing Anti-Semitic Hate Crimes Act". Senator Ted Cruz powiedział:

"Antysemityzm jest unikatowym uprzedzeniem z unikatową historią i powodował unikatowe potworności przez całą historię… Ta fala odrażającej przemocy jest skierowana na Żydów za to, że są Żydami, tak samo jak Hamas strzela rakiety na Izrael, ponieważ chcą mordować Żydów i zlikwidować państwo żydowskie”.  

15 czerwca Senat USA uchwalił rezolucję, stwierdzająca, że “Antysemityzm pozostaje poważnym i rosnącym niebezpieczeństwem dla Żydów w Stanach Zjednoczonych i na całym świecie”. Jest to jednak tylko rezolucja. Nie wskazuje na przyczyny niebezpieczeństwa – przypuszczalnie 2500 lat nienawiści do Żydów w połączeniu z  masowo importowaną dziś, islamską odmianą antysemityzmu – ani nie proponuje żadnych środków do walki z tym niebezpieczeństwem.   


Marxist, Extremist Support for Palestinian Terrorism Leads to Jew-Hate Throughout West

Gatestone Institute, 11 lipca 2021

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska

Guy Millière

Francuski eseista, profesor literatury francuskiej na uniwersytecie w Paryżu, autor 27 książek na temat Europy, Stanów Zjednoczonych i Bliskiego Wschodu.    

(0)
Listy z naszego sadu
Chief editor: Hili
Webmaster:: Andrzej Koraszewski
Collaborators: Jacek Chudziński, Hili, Małgorzata Koraszewska, Andrzej Koraszewski, Henryk Rubinstein
Go to web version