„Organizacje praw człowieka” pozwalają światu ponownie nienawidzić Żydów

W 2001 roku Barbara Perry napisała książkę zatytułowaną  In the Name of Hate: Understanding Hate Crimes [W imię nienawiści: zrozumienie przestępstw z nienawiści]. W rozdziale 7, Permission to Hate: Ethnoviolence and the State [Pozwolenie na nienawiść: etnoprzemoc a państwo], pisze:

Przemoc motywowana nienawiścią może rozkwitać tylko w sprzyjającym środowisku. W Stanach Zjednoczonych takie środowisko było historycznie uwarunkowane aktywnością – i bezczynnością – państwa. Praktyki, polityka i retoryka państwa często tworzyły formalne ramy, w których pojawia się przestępstwo z nienawiści – jako nieformalny mechanizm kontroli. Praktyki w państwie – na poziomie indywidualnym i instytucjonalnym – które stygmatyzują, demonizują lub marginalizują tradycyjnie uciskane grupy, usprawiedliwiają złe traktowanie tych samych grup na ulicach. W tym rozdziale przeanalizujemy, w jaki sposób retoryka, polityka i praktyka państwa tworzą kontekst dla przemocy wobec mniejszości.

Przytacza przykłady tego, jak politycy, przywołując lub robiąc aluzje do stereotypowych uprzedzeń wobec uciskanych grup, umożliwiają przestępstwa z nienawiści wobec tych samych grup.

 

Wydaje się, że teoria ma sens. W końcu, kiedy bigoteria jest normalizowana, środowisko jest bardziej dojrzałe dla ludzi, którzy chcą działać w bigoteryjny sposób. Nie czują się wyjątkami i wierzą, że konsekwencje ich działań będą mniejsze. 

Istniał chałupniczy przemysł ludzi ostrzegających, że rzekoma bigoteria Donalda Trumpa zwiększy liczbę przestępstw z nienawiści, a następnie magicznie znajdujących takie korelacje. (Wzrost przestępstw z nienawiści rozpoczął się w drugiej kadencji administracji Obamy, ale z jakiegoś powodu nikt nie wydaje się go winić). 

 

Stosunkowo niewiele osób zauważyło, że w tym samym okresie nastąpił podobny wzrost mowy nienawiści ze strony lewicy – w większości skierowanej na wyborców Trumpa.

 

Z pewnością nienawiść lewicy zwykle nie przekłada się na bezpośrednie przestępstwa z nienawiści, podczas gdy nienawiść skrajnej prawicy czasami tak. Ale nienawiść jest zawsze skierowana na Innego – i jest tak samo naganna, gdy Inny jest czarny lub jest homoseksualistą, lub gdy Inny jest Republikaninem lub mieszka w środkowych [w większości konserwatywnych] stanach USA.

 

Główną przeszkodą w odczuwaniu nienawiści jest to, że nikt nie chce wierzyć, że jest bigotem. Chcą wierzyć, że ich nienawiść jest słuszną nienawiścią do ludzi, którzy w pełni na nią zasługują. Tak się składa, że grupy takie jak czarni, geje czy kobiety są łatwo kategoryzowane, a nienawiść do nich jest łatwiejsza do analizy niż nienawiść do przeciwników politycznych. Jednak emocje są te same i równie destrukcyjne – to samo poczucie wyższości nad Innym i ten sam imperatyw, aby Inny nie miał takich samych praw jak nienawistnik. 

 

Co prowadzi nas do współczesnej nienawiści do Żydów.

Żydzi są rzeczywiście zdefiniowaną grupą z bogatą historią doznanych prześladowań. Poza marginesem, który stanowią zwolennicy białej supremacji lub neonaziści, ludzie nie chcą myśleć o sobie jako o „antysemitach”. Holokaust jest wciąż w żywej pamięci i nikt nie chce być po stronie nazistów. 

 

Ale wielu ludzi szuka wymówki, by nienawidzić Żydów bez tego, by nazywano ich antysemitami, a wręcz twierdzą, że są przeciwko antysemityzmowi. Chcą, by ktoś dał im przyzwolenie na nienawiść w taki sposób, aby nadal mogli spojrzeć na siebie w lustrze - lub jeszcze lepiej, aby uważali się za wzór moralności.

 

ONZ, Amnesty International, Human Rights Watch i inne „organizacje praw człowieka” chętnie wkroczyły i udzieliły takiego właśnie przyzwolenia. 

 

Czy kiedykolwiek zauważyliście, że dokładne, wielokrotne obalanie oszczerstw o „apartheidzie” przeciwko Izraelowi nie przyciąga uwagi? Dzieje się tak częściowo dlatego, że współcześni antysemici nie szukają prawdziwych powodów, by nienawidzić Izraela i izraelskich Żydów – szukają pozwolenia na działanie w oparciu o nienawiść, którą żywili już wcześniej. Kiedy Amnesty lub ONZ udzielą im tego pozwolenia, nadając Izraelowi etykietę „rasistowskiego państwa” lub „żydowskiej supremacji”, mogą udawać, że ich nienawiść nie jest toksyczną bigoterią w stylu nazistowskim, ale słusznym oburzeniem moralnym. Nie chcą patrzeć poza współczesne oszczercze oskarżanie Żydów o zbrodnie moralne – mają po swojej stronie „ekspertów” i to wszystko, czego potrzebują, aby legitymizować tę nową bigoterię. 200-stronicowych artykułów nie trzeba czytać ani analizować; są one tylko po to, by dać masom pozwolenie na nienawidzenie Żydów w osiemdziesiąt lat po Auschwitz. 

 

To jest to samo pozwolenie, które Barbara Perry uważa za odpowiedzialne za bigoterię na prawicy. Organizacje pozarządowe spełniają funkcje wspieranej przez państwo nienawiści opisane przez Perry - w rzeczywistości są pod pewnymi względami bardziej szanowane, ponieważ głoszą, że nie mają programu politycznego, a jedynie moralny. 

 

Apologeci mogą argumentować, że ten lewicowy antysemityzm, jeśli w ogóle przyznają, że istnieje, jest wciąż znacznie mniej poważny niż skrajnie prawicowy antysemityzm. Neonazistowscy antysemici częściej mają broń i bezpośrednio mordują Żydów, podczas gdy lewicowi antysemici jedynie bojkotują Izrael. Jeśli zdefiniujesz konsekwencje antysemityzmu jedynie na podstawie liczby ciał zabitych bezpośrednio przez bigotów, będą mieli rację.

 

Jednak w ostatnich latach widzieliśmy, że chociaż lewicowa wersja najstarszej na świecie nienawiści może nie atakować bezpośrednio Żydów, to zachęca Palestyńczyków i irańskich pełnomocników do atakowania ich – i daje im własną moralną przykrywkę.

 

Stworzyli dodatkowe fałszywe ramy intelektualne, zgodnie z którymi palestyński terroryzm jest uzasadnioną samoobroną i że Izrael nie ma prawa bronić siebie ani swoich obywateli przed palestyńskim terrorem. Szerzą kłamstwa, że pomoc wojskowa USA dla Izraela nie podlega nadzorowi i że amerykańska broń jest używana do zbrodni wojennych – a zamiarem jest zniszczenia zdolności Izraela do obrony Żydów przed palestyńskim terrorem. Finansują „organizacje charytatywne” i palestyńskie organizacje pozarządowe, które są ściśle powiązane z grupami terrorystycznymi, takimi jak LFWP, i często działają jako przykrywka dla grup terrorystycznych. 

 

To po prostu kolejna warstwa poszukiwania i znajdowania pozwolenia na nienawiść i dehumanizację.

 

Żydzi zabici przez prawicowych szaleńców w synagodze w USA są tak samo martwi jak Żydzi zabici przez palestyńskich żydożerców podczas jazdy samochodem w Judei lub kiedy wychodzą z synagogi w Jerozolimie. Ale lewica nie uważa tych Żydów za ofiary antysemityzmu – dysonans poznawczy byłby zbyt bolesny. Budują więc kolejną bajkę, wspierani przez naukowców, udających, że Palestyńczycy, którzy otwarcie przyznają się i publikują swoją nienawiść do Żydów, tak naprawdę nie nienawidzą Żydów i że to terroryści są ofiarami, a nie martwi Żydzi. 

 

Cały domek z kart lewicowych uzasadnień nienawiści do Żydów (i tylko Żydów) w Izraelu zawaliłby się w jednej chwili, gdyby „postępowi” antysyjoniści spędzili pięć minut na oglądaniu krytyki oszczerstw „apartheidu” i absurdalnych argumentów usprawiedliwiających mordowanie Żydzi. Albo dziesięć minut na porównanie rzekomych „zbrodni” Izraela z czynami jakiegokolwiek innego kraju w historii wojen. Ale prawda nie jest ich celem – chcą tylko mieć pozwolenie na angażowanie się w ten sam rodzaj bigoterii, który, jak twierdzą, jest wyłącznie na prawicy. Fakty stoją na przeszkodzie ich głębokiemu pragnieniu postawienia tych zadzierających nosa Żydów na swoim miejscu.

 

Dziś na ulicach Londynu można zgromadzić wielotysięczny tłum, aby otwarcie kibicować idei, że Palestyńczycy mają prawo atakować i mordować Żydów i tylko Żydów w Izraelu. Po prostu zamieniają słowo „morderstwo” na „opór”, a terroryzm magicznie przekształca się ze zbrodni
przeciwko ludzkości w heroiczną akcję. 

 

<div class="separator"><iframe class="b-hbp-video b-uploaded" frameborder="0" height="312" id="BLOGGER-video-b7722ee430c2f0bd-3499" src="https://www.blogger.com/video.g?token=AD6v5dzipfxMdweaTPKr6jVYMiHB5xn5gRku218CQ1tbe5qf4ohPwlxNWlSNURmVykGqlaA9DlGVCCRVjwJZfGwYa2YVz7zpSLfi0VVbRBAqxhzo2EcKqwWfaGoaj8_3frGO" width="460"></iframe></div>

 

Ci bigoci mają pozwolenie od ONZ, od Amnesty i HRW, od The Nation i Electronic Intifada, od Petera Beinarta i Marca Lamonta Hilla i dziesiątków innych „intelektualistów” na nienawidzenie Żydów – a stąd na podżeganie do mordowania Żydów.

 

Ludzie zastanawiają się, jak mogło dojść do Holokaustu. W jaki sposób, wieki po epoce oświecenia, która znormalizowała koncepcje praw człowieka i równości, cały kraj mógł doznać takiego wyprania mózgu, by nienawidzić Żydów? Jak taka nienawiść mogła być nie tylko akceptowana, ale entuzjastycznie promowana przez zwykłych Niemców? 

 

Intelektualna podstawa takiego wydarzenia powstaje dziś na naszych oczach. 

 

"Human rights orgs" give the world permission to hate Jews again

Elder of Ziyon, 17 kwietnia 2023

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska

(0)
Listy z naszego sadu
Chief editor: Hili
Webmaster:: Andrzej Koraszewski
Collaborators: Jacek Chudziński, Hili, Małgorzata Koraszewska, Andrzej Koraszewski, Henryk Rubinstein
Go to web version