W poszukiwaniu znaków czasu


Andrzej Koraszewski 2023-04-05


Gdzie można zaskarżyć rząd, burmistrza, wójta? Są różne kanały (jest nawet taki kraj, w którym próbują ograniczyć pewien nadmiar tych możliwości). Ludzie gubią się w tym wszystkim, są zniechęceni ociężałością sądów i instytucji nadzorczych, w desperacji uciekają się do ulicznych protestów, które najczęściej okazują się równie mało skuteczne jak te, które wymyślono z myślą o ucywilizowaniu naszych konfliktów. Wśród różnych mechanizmów nadzoru są media, które niegdyś w demokratycznych krajach określano przesadnie mianem „czwartej władzy”. Media nigdy nie były bezstronne, ale dziennikarski etos nakazywał przynajmniej zachowywanie pozorów. W dyktaturach, w autokracjach, w krajach zaledwie udających demokracje media były i są narzędziem rządowej propagandy, a szukający informacji zwracali się do źródeł zewnętrznych oraz do zazwyczaj trudno dostępnych źródeł dysydenckich.

Rewolucja informatyczna wybiła zęby państwowej cenzurze, zmieniła również rynek mediów. „Czwarta władza” dbająca przynajmniej o pozory dostawcy rzetelnych informacji (politykom i społeczeństwu), porzuciła pozory i w walce o przetrwanie przekształciła się w awangardę podżegającą strony konfliktów społecznych. Nowymi medialnymi potentatami stały się korporacje dostarczające platform mediom społecznościowym. Są gobalistyczne, ponadnarodowe, z nowymi możliwościami technicznymi nadzoru nad strumieniami przepływu informacji i opinii. W nowym wspaniałym świecie mamy pozory wolnego słowa z dyskretnym nadzorem dostępu kontrolowanym przez algorytmy wyszukiwarek ukrytymi za „wytycznymi dla społeczności” i informacjami o szlachetnych zamiarach nadzoru sprawowanego przez te korporacje, by dostarczane przez nich usługi nie umożliwiały wykorzystywania ich do niecnych celów.


To poważny problem, gdyż faktycznie potężne komunikatory mogą służyć i służą do popularyzowania idei totalitarnych, przemocy i terroru, jak również mogą być (i są) wykorzystywane dla zwykłej przestępczości kryminalnej. 


Terroryści uwielbiają nowe technologie czytaliśmy w amerykańskim „Newsweeku” z 14 marca 2023, w artykule, którego autor pisał:

Przez 20 lat korzystania z Internetu i mediów społecznościowych terroryści zawsze szukali nowych sposobów maksymalizacji swojej aktywności online w celu planowania ataków. Sztuczna inteligencja (AI) może być kolejnym przełomem. Raport Biura Organizacji Narodów Zjednoczonych ds. Zwalczania Terroryzmu (UNOCT) ostrzegał w 2021 r.: „Gdy tylko sztuczna inteligencja stanie się bardziej rozpowszechniona, bariery wejścia zostaną obniżone poprzez zmniejszenie umiejętności i wiedzy technicznej potrzebnych do jej zastosowania. Sztuczna inteligencja stanie się instrumentem w zestawie narzędzi terroryzmu”.

Facebook, Twitter, YouTube i inne platformy to wspaniałe źródło rekrutacji terrorystów, szerzenia totalitarnych ideologii, podżegania do przemocy.  


W liście do byłej już szefowej YouTube Susan Wojcicki w lipcu 2917 roku pisałem:

Nie chcę krzyczeć J'acuse , ale mam wrażenie, że wasza polityka jest niemoralna i samobójcza. Może to być opłacalne, może przynieść więcej reklam, ale moim zdaniem jest to bardzo niebezpieczne. Oczywiście mogę się mylić, może lepiej nie wiedzieć, może bardziej opłaca się ugłaskać terrorystów, łatwiej zapomnieć o milionach muzułmanów terroryzowanych i zabijanych przez fanatyków.

Jak informował wówczas raport MEMRI, organizacje terrorystyczne systematycznie korzystają z YouTube, i to nie tylko ich szeregowi propagandyści, ale również ich przywódcy. W 2015 roku MEMRI oflagowało ponad 100 filmów Osamy Bin Ladena gloryfikujących ataki z 11 września, ale 58 z nich nadal po dwóch latach było dostępnych. Amerykańsko-jemeński imam Anwar Awlaki, który niesłychanie aktywnie i skutecznie rekrutował terrorystów, miał na swoim koncie 127 oflagowanych filmów, z czego pozostało 111 filmów. Tych przykładów całkowitej nieskuteczności kontroli treści przekazywanych przez YouTube są dziesiątki tysięcy. Jest jeszcze gorzej, pokazywanie ich fragmentów w filmach edukacyjnych jest częściej eliminowane niż sama propaganda organizacji terrorystycznych.


Nie trzeba chyba przypominać, że lwia część współczesnych organizacji terrorystycznych to organizacje muzułmańskie walczące o supremację islamu nad światem, walczące z zachodnią demokracją i (nieodmiennie) zmierzające do eliminacji Izraela i jego ludności.


Wyszukiwanie za pośrednictwem wyszukiwarki Google wskazują na świadome i zaplanowane ukrywanie materiałów o zbrodniach islamskich organizacji terrorystycznych (w szczególności dotyczących Izraela). Kiedy wbijasz hasło „izraelskie ofiary islamskiego terroryzmu” otrzymujesz całe strony informacji o zabitych palestyńskich „cywilach”. Takich przykładów można wskazać setki.


Czy jest tu możliwe świadome działanie? W ogólnych wskazówkach Google znajdujemy określenie „rate as ‘lowest quality’” z wyjaśnieniem: ”strony,  które promują, usprawiedliwiają lub podżegają do przemocy przeciw Wyszczególnionej Grupie.

Przykłady: Treść zachęca do przemocy lub złego traktowania Wyszczególnionej Grupy, Treść zawiera skrajnie ofensywne/dehumanizujące stereotypy o Wyszczególnionej Grupie.”                  


Co to za grupa? Podobno to Palestyńczycy.


Ponieważ z kanału Małgorzaty Koraszewskiej (gdzie zaledwie zamieszczała filmy m.in. o islamskim terrorze z polskimi napisami) nieustannie zdejmowano filmy o dzieciach żołnierzach, o zamachach na izraelskich cywilów, o ideologii islamskiego terroru, aktualizacja tego kanału przestała mieć sens.


Jednak najnowszy przypadek usunięcia filmu (opublikowanego na tym kanale w 2015 roku) z poważnym ostrzeżeniem wydaje się być ciekawą  wskazówką na temat tego, w jakim kierunku idzie nadzór YouTube nad przekazywanymi treściami. Jak czytamy w liście od anonimowego cenzora YouTube:

nasz zespół sprawdził Twoje treści i uznał, że naruszają one te zasady: zasady dotyczące organizacji kryminalnych. Usunęliśmy z YouTube te filmy:

Film: Jestem Izraelem

O jakie organizacje kryminalne może tu chodzić? Film „I am Israel” pojawił się  w Internecie po raz pierwszy w 2005 roku (i jest nadal dostępny), po wyjściu Izraela z Gazy. Opowiada o Żydach mieszkających na tych ziemiach od tysiącleci, o świecie chrześcijańskim mordującym Żydów przez stulecia, o Żydach ocalałych z pogromów chrześcijańskich i arabskich.



O odbudowie żydowskiej ojczyzny wbrew całemu światu.



Ten film mówi również o wysiłkach zmierzających do pokojowej koegzystencji z arabskimi sąsiadami. 



I o tym, że jedyną odpowiedzią na wszystkie przyjazne gesty i oferty pokoju był terror i podżeganie arabskiego społeczeństwa do mordów.



Widząc, że ani wojny, ani terror nie są skuteczne, wrogowie Izraela prowadzili kampanię kłamstw.



Takich jak sfingowane sceny zabijania palestyńskich cywilów, czy kłamstwo o śmierci chłopca Al-Dury.



Czy arabscy mieszkańcy Izraela są dyskryminowani, czy mają te same prawa co żydowscy mieszkańcy? 


20 procent studentów Uniwersytetu w Hajfie to studenci arabscy.



Kiedy Izrael walczy z terrorystami, dokonuje cudów, żeby było jak najmniej ofiar cywilnych. Nic nie przekonuje świata. Ani fakt, że Izrael ma najwięcej publikacji naukowych per capita, ani pomoc innym krajom, w tym krajom muzułmańskim. Izrael jest jednym z najmniejszych krajów na świecie. 



I najbardziej znienawidzonym. Dlaczego?



YouTube nie ma wątpliwości, żydowskie państwo to organizacja kryminalna. Zdejmuje ten film i ostrzega, żebyśmy nie powtarzali tego błędu. Wytyczne dla społeczności użytkowników YouTube są jasne, a próby odwoływania się beznadziejne. Pozostaje pytanie, dla jak wielu ta sprawa jest obojętna, jak wielu zdaje sobie sprawę z faktu, że Żydzi to tylko początek drogi, na  którą wkraczamy pod hasłem „nigdy więcej”.  Drobna sprawa, a jednak znak czasu.      

 h/t MEF