Episkopat Polski w sprawie szczepionek zaleca: róbta co chceta


Andrzej Koraszewski 2020-12-30

Link do tekstu stanowiska zespołu natchnionych „ekspertów”<span>(Zdjęcie z \

Link do tekstu stanowiska zespołu natchnionych „ekspertów”

(Zdjęcie z "Odeon")


Każdy człowiek, a nawet katolik, może korzystać ze szczepionek - orzekł ustami swoich  bioekspertów Krajowy Dyrektoriat Kazań i Kierownictwa Duchowego. Lokalna fatwa jest poniekąd powtórzeniem fatwy Centralnego Dyrektoriatu Kazań i Kierownictwa Duchowego, znanego jako watykańska Kongregacja Nauki Wiary (której pierwotna nazwa brzmiała: Kongregacja Rzymskiej i Powszechnej Inkwizycji). Pozostawianie czegokolwiek sumieniu wiernych bez wskazania, co właściwie sumienie ma wiernemu powiedzieć, jest pewną nowością, ale z wyraźnym zaznaczeniem, że jest to wyjątek od reguły i że w innych sprawach, a w szczególności w kwestii aborcji, sumienie osoby wyznania katolickiego nie ma opcji jednostkowego wyboru.

Dyspensa od podporządkowania jednostkowego sumienia dyrektywom centralnym podyktowana jest nadzwyczajnymi względami czyli zarazą, przed którą nadal chronimy się modlitwą i stawianiem krzyży morowych, odstąpiono jednak od palenia Żydów i czarownic na rzecz ostrożnego dopuszczenia działań zalecanych przez medycynę. Pojawił się wszelako katolicki dylemat moralny, jak traktować życie poczęte i usunięte, a zarazem utrzymywane w liniach komórek płodu namnażanych w laboratoriach.


Kościół katolicki chroni życie przed jego dewastacją przez prezerwatywy, czy inne środki obezpładniające, dba, aby życie poczęte mogło sobie skonać natychmiast po porodzie, bez naruszania świętości życia w stanie embrionalnym bądź płodowym. Jak jednak potraktować życie na poły wieczne linii komórkowych z płodów usuniętych dziesięciolecia temu? Biskupi mają tu poważny problem moralnopodobny, no bo aborcja jest grzechem niewybaczalnym, a tu na domiar wszystkiego, życie trwa i może ratować życie. Nieszczęsny płód zarówno jest i go nie ma, jego ślad jest jakby homeopatyczny, ale w odróżnieniu o ”leków” homeopatycznych, to nie jest jakaś mityczna pamięć, nie jest to również jakaś woda święcona, te komórki żyją, być może mają duszę rozproszoną jak kapitał akcyjny.


Komórki abortowanych płodów wykorzystywane były do produkcji szczepionek od lat 60. ubiegłego wieku. Grzeszono produkując szczepionki przeciw różyczce, ospie wietrznej, żółtaczce A., były wykorzystywane do produkcji leków dla cierpiących na hemofilię, artretyzm i kilka innych. Czy jest jakakolwiek (chociażby śladowa) obecność takich komórek w szczepionkach przeciw Covid19? Nie, nie ma. Aczkolwiek odegrały ważną rolę w procesie przygotowywania tych szczepionek.   


Szczepionki Pfizera i Moderny, podobnie jak większość innych, nie opierają się ani na komórkach ludzkich, ani nie zawierają wirusów (czy to martwych, czy żywych), używają samego materiału genetycznego, a mówiąc ściśle mRNA, czyli komendy, która każe się wirusowi rozmnażać w naszych komórkach, a którą „cudownie” przemieniono w komendę pozwalającą naszemu organizmowi na obronę. (Więcej szczegółów można znaleźć w „Listach” tutaj i tutaj)

 


To skąd to przerażenie fanatyków religijnych i dlaczego Watykan ogłosił okazjonalną wolność sumienia? No tak, szczepionki są w zasadzie halal, ale materiał, na którym je testowano jest haram. Czyli tłumacząc to z islamskiego na katolicki, chociaż w samej szczepionce nie ukrywają się podstępnie żadne ślady usuniętego płodu, to namnażane w laboratoriach komórki pewnego płodu (linia HEK-293, komórek nerkowych płodu usuniętego w 1972 roku wykorzystywana przez dziesiątki laboratoriów na całym świecie), służyły do sprawdzania jak szczepionka działa, co trzeba jeszcze poprawić, jak dojść do punktu, w którym można było zacząć testować ją na żywych ludziach bez poważnego ryzyka katastrofy. Życie ludzkie jest dla naukowców cenne, a może nawet jakoś święte, chociaż jest to świętość jakościowo odmienna od tej, o którą wojują kapłani i różne Ordo Iuris.


Kościelne wołanie o świętość życia jest dość osobliwe (co bardzo dobrze ilustruje wyrok polskiego Trybunału Konstytucyjnego, pod nadzorem Prezesa i przewodem pani Julii). Świętość ludzkiego życia jest tu rozumiana jako świętość życia od poczęcia do chrztu świętego. Biorąc za dobrą monetę głęboką wiarę w życie wieczne i przekonanie, że poza Kościołem nie ma zbawienia, Kościół ratuje życie wieczne, nie troszcząc się specjalnie o życie doczesne. To pozwala nam zrozumieć dlaczego w przeszłości oponował przeciwko sekcji zwłok, transfuzji krwi, szczepieniom, badaniom nad komórkami macierzystymi i dziesiątkom innych rzeczy ratujących ludzkie życie. To wyjaśnia na przykład, dlaczego arcybiskup Henryk Hoser, w przeddzień ludobójstwa w Rwandzie zajmował się krucjatą przeciw prezerwatywom (wiedząc o ich znaczeniu w walce z rozprzestrzenianiem się HIV, jak również wiedząc o uczestnictwie katolickich kapłanów w przygotowywaniu morderczej kampanii). To pozwala zrozumieć opór Kościoła przeciw środkom antykoncepcyjnym, nazywanie połknięcia tabletki „dzień po” morderstwem, a aborcje „Holokaustem nienarodzonych”. Wiele wskazuje na to, że życie doczesne nie ma dla Kościoła żadnej wartości, ale nie jest to cała prawda, bowiem dziecko ochrzczone jest obietnicą finansowych zysków, za chrzest, komunię, bierzmowanie, ślub, pogrzeb i oczywiście coniedzielnych datków. Każda owieczka jest na wagę złota. Teologiczne wyjaśnienie tak dziwacznie rozumianej „świętości życia” ma swoje biznesowe wyjaśnienie.


Co oznacza zatem ta  okazjonalna wolność sumienia przyznana katolikom w sprawie szczepionek na Covid19?

Kongregacja Nauki Wiary stwierdza, że jest „moralnie dopuszczalne stosowanie szczepionek przeciw COVID-19, które wykorzystały linie komórkowe pozyskane z abortowanych płodów w swoich badaniach i procesie produkcyjnym”. W przypadku obecnej pandemii „można korzystać z wszystkich szczepionek uznanych za klinicznie bezpieczne i skuteczne z pełną świadomością, że odwołanie się do takich szczepionek nie oznacza formalnej współpracy przy aborcji, z której pochodzą komórki, z których zostały wyprodukowane”. Potwierdza to dokument Kongregacji Nauki Wiary podpisany przez jej prefekta kard. Luisa Ladarię i zatwierdzony 17 grudnia przez Papieża Franciszka. (podkreślenie moje – A.K.)

Czy mamy do czynienie tylko z ignorancją, czy z świadomym wprowadzaniem w błąd? Tak, czy inaczej w oparciu o taką „informację” księża będą zapewniali wiernych, że szczepionka została „wyprodukowana z komórek płodu”, bo to zatwierdził sam papież Franciszek. Zapewne będą uczciwie przekazywali decyzję Watykanu, powtórzoną przez krajowych  bioteologów, że wierni mogą sami zadecydować.


Powtarzając raz jeszcze brednię o szczepionkach wyprodukowanych przy użyciu linii komórkowych „pozyskanych w wyniku aborcji” watykańska Kongregacja Nauki Wiary stwierdza:

Ci, którzy ze względu na swe sumienie odmawiają stosowania szczepionek wyprodukowanych przy użyciu linii komórkowych pozyskanych w wyniku aborcji, muszą jednak „podjąć kroki w celu uniknięcia, za pomocą innych środków profilaktycznych i odpowiedniego zachowania, stania się nośnikami przenoszenia czynnika zakaźnego”. Aby uniknąć „jakiegokolwiek zagrożenia dla zdrowia” osób najbardziej narażonych.

Tłumacząc to na normalny język, Watykan powiada „róbta co chceta, a jak nie, to módlcie się i ufajcie Panu Bogu”.  


Jeśli kogoś tu uraziłem, to najmocniej przepraszam, ale doprawdy trudno poważnie traktować ludzi, którzy wprowadzają miliony ludzi w błąd, kłamią i przyczyniają się do śmierci ludzi, którą dzięki wspaniałości nowoczesnej medycyny mogliby skutecznie odroczyć. Nie wiem czy życie jest święte, czy tylko cenne, wiem jak często paplający o świętości życia przyczyniali się do przedwczesnej śmierci milionów ludzi.

Nawiasem mówiąc, serdecznie ubawiła mnie uwaga ekspertów bioetycznych KEP, którzy na samym początku swojego obwieszczenia piszą, że “wynalezienie szczepionek może być uznane – z perspektywy medycyny prewencyjnej – za szczególny owoc daru udzielonego człowiekowi przez Boga, któremu nie jest obojętny los człowieka i zagrożenia związane z chorobami, w tym także z chorobami zakaźnym”. Ciekawe, dlaczego Pan Bóg powierzył tę robotę głównie ateistom? Czyżby nie miał zaufania do głęboko wierzących?