Czy uczenie się metodą prób i błędów jest „nauką”?


Jerry A. Coyne 2022-01-14


To pytanie nasunęło mi się, kiedy myślałem o Māori i innych “metodach poznania” rdzennych ludów i zdałem sobie sprawę z tego, że tego rodzaju wiedza jest nabywana głównie metodą prób i błędów. Nie chodzi mi o to, że to nie jest nauka, bo to jest “nauka szeroko pojmowana”, co omawiam w książce Wiara versus fakty. A zanim mieliśmy zestaw naukowych narzędzi, których używają profesjonalni naukowcy, to było w zasadzie wszystko, co mieliśmy. W swojej nowej książce, Rationality, Steve Pinker zaczyna od długiego i absorbującego wywodu o tym, jak plemię San w Afryce wypracowało wyrafinowaną metodę śledzenia zwierząt i dokonało innych wyczynów dzięki wiekom prób i błędów. Czasami opiera się to na hipotezach, takich jak: “Antylopa gnu jest cięższa niż inne przeżuwacze i zostawi głębsze ślady”.

Więc, tak, metoda “prób i błędów” jest nauką, ale sądzę, że nowoczesna nauka obejmuje znacznie więcej niż próby i błędy i częściej opiera się na testowaniu hipotez postawionych a priori. Nie użyliśmy metody prób i błędów, żeby umieścić Kosmiczny Teleskop Webba we właściwej pozycji, bo gdybyśmy popełnili jeden błąd, zwierciadło nie otworzyłoby się. Użyliśmy także znanych praw fizyki, które nie są używane w “rdzennej wiedzy”. Darwin nie stworzył teorii ewolucji drogą doboru naturalnego przy pomocy prób i błędów, ale doznał olśnienia, kiedy czytał Malthusa, a potem wypracował konsekwencje, włącznie ze sprawdzaniem rezultatów hodowców zwierząt. Avery i inni nie odkryli metodą prób i błędów, że DNA jest materiałem dziedziczenia, ale dzięki wiedzy, że składnikami bakterii są głównie białka i kwasy nukleinowe i sprawdzenie laboratoryjnymi eksperymentami, które z nich może „zmienić” inne bakterie. Ten rodzaj nauki, bardziej niż rdzenna wiedza, kumuluje wiedzę, tak, że w miarę potwierdzania hipotez – jednej po drugiej – prowadzi ostatecznie do niezmiernie zaawansowanego zasobu wiedzy.


Pomyślałem o tym, kiedy rozważałem zdolność nawigacji między wyspami starożytnych Polinezyjczyków. To jest przypadek często zachwalany jako rodzaj rdzennej “nauki”. Sądzę jednak, że nie mogło to powstać jako zestaw hipotez a priori używanych, by przemieścić się z miejsca A do miejsca B. Musimy raczej pamiętać o tych wszystkich podróżnikach, którym nie udało się w porównaniu do tych, którym udało się dotrzeć na miejsce. Ci, którym udało się, mogli używać metody umożliwiającej im sukces: utrzymywanie gwiazd w jednej pozycji, wypatrywanie ptaków morskich itd. Z czasem podróżnicy, którzy odnieśli sukces, włączali jedną metodę po drugiej, a więc podróże stawały się coraz bardziej udane. "Metody" tych, którzy zginęli w próbach, przepadły. To była metoda prób i błędów i był to rodzaj naukowej wiedzy, ale działo się to kosztem olbrzymich strat. Był to rezultat jednej udanej próby po drugiej, a metody, które dawały udane podróże włączono do tradycji ludowej.   


Podobnej metody można użyć, by odkryć drogę przez rozwidlający się labirynt. Wyobraźcie sobie labirynt, w którym każde przejście rozwidla się. Po trzech rozwidleniach macie 8 odrębnych zakończeń. Następnie załóżmy, że wszystkie zakończenia poza jednym – na przykład, pójście w lewo, potem w prawo, a potem w lewo – kończy się wpadnięciem w dół, na którego dnie są spiczaste pręty, podczas gdy jeden udany wybór trzech zakrętów prowadzi do żywności. Zadaniem jest dotarcie do żywności. Wysyłasz tysiąc ludzi do labiryntu i tylko około 125 (jeden z ośmiu) wyjdzie z drugiej strony. Pytasz ich, jak tam dotarli. Wszyscy mówią: „Idź w lewo, a potem w prawo i w prawo”. Wszyscy inni byliby martwi. Masz więc teraz „wiedzę”, jak rozwiązać ten problem.


Coś podobnego musiało być zaczątkiem polinezyjskiej nawigacji – i znacznej ilości innej rdzennej wiedzy. Wydaje mi się – a mogę się mylić – że nowoczesna nauka jest czymś znacznie więcej niż rodzajem prób i błędów, i czymś znacznie więcej niż rodzaj „wiedzy”, jaką orędownicy, powiedzmy, mātauranga Māori okrzykują za równą nowoczesnej nauce. Jednak nauczanie, jak nowoczesna nauka podchodzi do problemów, jest znacznie bardziej zaawansowane niż próby i błędy, mimo że rdzenna wiedza czasami istotnie jest “wiedzą” lub “prawdą”.


Nauczanie mātauranga Māori na lekcjach nauk ścisłych nie jest możliwe, jak długo ta metoda obejmuje filozofię, mitologię, legendy i moralność, ale empiryczne metody – prób i błędów - mogłyby być nauczane. To zabrałoby co najwyżej godzinę. Czy można jednak używać metody prób i błędów jako sposobu zrozumienia kosmosu, który wymaga całego zestawu narzędzi nowoczesnej nauki, co obejmuje próby i błędy, ale jest w tym tak wiele więcej? 


Nie jestem przekonany, że istnieje jakikolwiek dobry powód do nauczania “wiedzy” rdzennych ludów na równi z naukami ścisłymi, choć istnieje powód do uczenia o metodach, jakich używali nasi poprzednicy, by zdobyć wiedzę. Chodzi tylko o to, że nie jest to równe nowoczesnej nauce.


Kiedy wiedza opiera się na metodzie prób i błędów, postęp jest powolny i uciążliwy, a czasami nie ma go wcale. Zabrało stulecia nieudanych prób i błędów, by zrozumieć, jak przekazywane są zarazki dżumy lub malarii i jak sobie z tym poradzić. Rozwiązania przychodzą z testowanych hipotez, a nie z dowolnych domysłów, które wprowadzano w życie bez testowania – i nie udawało się, raz za razem. (Spalono wielu moich przodków jako rzekomą terapię na dżumę.)


To tylko kilka myśli, by zainspirować innych do rozważenia kwestii wiedzy rdzennych ludów versus nowoczesna nauka.


Is learning through trial and error “science”?

Why Evolution Is True, 9 stycznia 2022

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Jerry A. Coyne

Emerytowany profesor na wydziale ekologii i ewolucji University of Chicago, jego książka "Why Evolution is True" (Polskie wydanie: "Ewolucja jest faktem", Prószyński i Ska, 2009r.) została przełożona na kilkanaście języków, a przez Richarda Dawkinsa jest oceniana jako najlepsza książka o ewolucji.  Jerry Coyne jest jednym z najlepszych na świecie specjalistów od specjacji, rozdzielania się gatunków. Jest również jednym ze znanych "nowych ateistów" i autorem książki "Faith vs Fakt" (wydanej również po polsku przez wydawnictwo "Stapis)". Jest wielkim miłośnikiem kotów i osobistym przyjacielem redaktor naczelnej.