Skandal za kulisami zakazu neonikotynoidów


Matt Ridley 2018-11-17


Minister rolnictwa, Jan Krzysztof Ardanowski, podjął decyzję pozwalającą na dalsze stosowanie w rolnictwie zapraw neonikotynoidowych. Greenpeace oraz fundacja Frank Bold złożyły zawiadomienie do prokuratury na działania ministra rolnictwa, który wyraził zgodę na czasowe zastosowanie pestycydów, które zdaniem ekologów są szkodliwe m.in. dla pszczół. Katarzyna Jagiełło, reprezentująca Greenpeace przypomniała, że w lutym br. Europejski Urząd ds. Bezpieczeństwa Żywności (EFSA) wskazał, że stosowane w zaprawach rzepaku neonikotynoidy pozostają w środowisku nawet przez kilka lat. Przypominamy zatem pewne kulisy skandalu wokół wokół zakazu stosowania neonikotynoidów. (Poniżej tekst Matta Ridleya, który publikowaliśmy pierwszy raz w marcu 2017 roku.)

***

Dla tych, którzy w ostatnich latach mieli do czynienia z aktywistami środowiskowymi, pojęcie “fake news” to rzecz dobrze i od dawna znana. Przykładów jest wiele, od stukrotnego przesadzenia ilości zanieczyszczeń na platformie naftowej Brent Spar w 1995 r. do reprymendy Friends of the Earth przez brytyjską Advertising Standards Agency w 2017 r. za szerzenie kłamstw o szczelinowaniu. Przyzwyczailiśmy się do “alternatywnych faktów”, które później okazują się być nieprawdziwe, głoszonych przez tych, którzy mają w tym własne, „zielone” interesy. Najnowszy epizod aktywistów środowiskowych, swobodnie manipulujących faktami, może być ich zgubą.

 

Zakaz pestycydów w Europie wkrótce może zostać obalony na podstawie tego, że opierał się na niewiarygodnych danych. Tymczasem ujawnienie, że jeden z naukowców stojących za tym zakazem był także zaangażowany w działalność organizacji pozarządowej, która prowadzi kampanię przeciwko pestycydom, jeszcze bardziej podważa słuszność tego zakazu. 


Dwie europejskie firmy chemiczne, Bayer i Syngenta, stawiły się w tym tygodniu przed Trybunałem Sprawiedliwości (UE), by przedstawić powody, dla których Unia Europejska powinna uchylić zakaz stosowania pestycydów neonikotynoidów. Neonikotynoidy zostały wprowadzone w latach 1990 jak bezpieczniejsza i bardziej ekologiczna alternatywa.


Jedną z korzyści neonikotynoidów jest to, że można ich używać do zaprawiania ziarna, a więc rośliny są chronione od momentu wykiełkowania i potrzebują mniej (lub żadnych) oprysków później. Wpływają tylko na owady, które jedzą je, nie zaś na niewinne owady, które znajdują się w pobliżu.


Choć zieloni aktywiści twierdza, że neonikotynoidy dewastują populację pszczół, nadal trwa debata o tym, jak dużo pozostałości neonikotynoidowych dostaje się do pyłku konsumowanego przez pszczoły. Pozostaje jednak faktem, że nie ma żadnej „pszczelej apokalipsy”. W Europie i w Ameryce Północnej liczba pszczół miodnych jest dzisiaj większa niż była 20 lat temu, kiedy wprowadzono neonikotynoidy.


Jeśli chodzi o dzikie pszczoły, spadek ich liczebności przed 1990 r. zatrzymał się lub trend odwrócił się mniej więcej w czasie wprowadzenia neonikotynoidów:

"Stwierdziliśmy, że znaczna utrata różnorodności gatunku i biotyczna homogenizacja zaszła przed 1990 r., podczas gdy te negatywne trendy zaznaczały się w znacząco mniejszym stopniu podczas ostatnich dziesięcioleci, i odwrócone częściowo dla pewnych taks (np. pszczoły w Wielkiej Brytanii i Holandii)”.

Badanie z 2015 r. w “Nature”  pokazało, że tylko maleńki ułamek gatunków dzikich pszczół zapyla rośliny uprawne. Te pszczoły, które wchodzą w najbardziej bezpośredni kontakt z neonikotynoidami, czują się świetnie:  

"Pokazujemy tutaj, że podczas gdy wkład dzikich pszczół w rośliny uprawne jest znaczący, jest to ograniczone do wąskiej podgrupy wszystkich znanych gatunków pszczół. We wszystkich uprawach, latach i regionach biogeograficznych odwiedzające rośliny uprawne społeczności dzikich pszczół są zdominowane przez małą liczbę powszechnych gatunków, a gatunki zagrożone rzadko tylko obserwuje się na roślinach uprawnych”.

Prawdziwe niebezpieczeństwo czyha gdzie indziej. Francuskie ministerstwo rolnictwa doszło niedawno do wniosku, że choroby (szczególnie pajęczak Varroa destructor), złe praktyki pszczelarskie i głód są głównymi przyczynami umierania pszczół. Pestycydy były odpowiedzialne za zaledwie około 4% śmiertelności, a obejmuje to pestycydy organiczne i pestycydy używane przez pszczelarzy w ulach do zwalczania pajęczaka Varroa. Francuski sąd zgodził się z tą opinią. W wyroku w zeszłym miesiącu sąd kasacyjny orzekł, że nie dowiedziono żadnego związku przyczynowego między neonikotynoidem Imidacloprid a śmiertelnością pszczół.


Takie dane stoją w ostrej sprzeczności z rekomendacjami w Bee Guidance Document (BGD), przygotowanymi przez Europejski Urząd ds. Bezpieczeństwa Żywności (EFSA), które były podstawą zakazu neonikotynoidów w 2013 r. Ale metodologia BGD także wywołuje wiele pytań. Wykluczyli szeroko zakrojone badania w terenie i zmusili ciało nadzorujące do polegania na badaniach laboratoryjnych, w których zazwyczaj używano nierealistycznie wysokich dawek neonikotynoidów. Akceptowalne dla nich badania terenowe musiały pokazać z 95%  poziomem ufności statystycznej, że neonikotynoidy nie będą miały więcej niż 7% efekt na liczbę pszczół w ulu, mimo że liczby pszczół w ulu mogą wahać się do połowy roju tylko z powodu zimnej pogody. BGD wymagało również, by badania terenowe obejmowały 448 kilometrów kwadratowych. Każde testowane pole miało być oddalone o 2 kilometry od każdego innego testowanego pola, innych upraw, sadów, a nawet łąk z dzikimi kwiatami.


Nikt nie wymyślił sposobu na spełnienie tych wymagań. Tymczasem 18 dużych badań terenowych i dziewięć artykułów opublikowanych w ciągu ostatnich dziesięciu lat w przytłaczający sposób pokazały, że w realistycznych warunkach neonikotynoidy nie mają żadnego wpływu na pszczoły.  


Robi to wrażenie, jakby standard dowodów wymaganych przez EFSA był umyślnie ustawiony tak wysoko, by wykluczyć dowody na bezpieczeństwo neonikotynoidów.


David Zaruk, dziennikarz śledczy, który prowadzi blog jako Risk Monger, być może odkrył, jak to się zdarzyło. Zauważył, że chociaż grupa robocza EFSA, która przygotowywała BGD, usunęła podczas prac przygotowawczych wszystkich naukowców związanych z badaniami finansowanymi przez przemysł, wśród swoich ostatecznie wybranych pięciu członków zatrzymała kilku aktywistów. Jednym z nich był Gérard Arnold, w owym czasie figurujący  także jako koordynator naukowy w Apimondia, grupie lobbingowej pszczelarzy.  


Kiedy pan Zaruk zapytał o to EFSA, szef wydziału prawnego EFSA przyznał, że jeśli pan Arnold pracował w tym samym czasie dla Apimondia, byłoby to poważne naruszenie etyki. Ale pan Arnold zapewnił ich, że nie pracował, więc EFSA  postanowił zignorować oskarżenie, że w grupie roboczej mógł reprezentować interesy NGO zwalczającej pestycydy.


Nie wyjaśnia to jednak, dlaczego po tym, jak pan Zaruk zaczął zadawać pytania, z Internetu zaczęły znikać wszystkie wzmianki o pracy pana Arnolda z Apimondia z okresu jego pracy w EFSA. Kiedy zapytałem pana Arnolda o to, powiedział, że jego praca dla Apimondia zakończyła się zanim zaczął pracować z EFSA i po prostu strona internetowa Apimondia nie była uaktualniana. Biorąc jednak pod uwagę znany aktywizm pan Arnolda, był to nadal – w najlepszym wypadku – konflikt interesów.


Bruksela powierzyła znanemu anty-pestycydowemu aktywiście zadanie przygotowania tego, co miało być obiektywnym raportem o procedurach testowania pestycydów. Równocześnie grupa robocza EFSA (z udziałem pana Arnolda), zakazała przedstawienia zaprzeczających jej dowodów naukowych. Doprowadziło to do zubożenia europejskich farmerów. Hodowcy rzepaku musieli zmniejszyć areał uprawny i powrócić do opryskiwania starszymi, mniej bezpiecznymi, pyretroidowymi  środkami owadobójczymi, które mogą być szczególnie szkodliwe dla bezkręgowców wodnych, jeśli dostaną się do cieków wodnych. Tej zimy stracono8,3% całego brytyjskiego plonu rzepaku, co farmerzy wiążą z “ogromnymi szkodami wyrządzonymi przez pchełki ziemne”. Totalny koszt zakazu neonikotynoidów ocenia się na 900 milionów euro rocznie tylko dla hodowców rzepaku. Wydaje się, że EFSA ma obowiązek co najmniej wykonania starannego dochodzenia w tej sprawie.   


Jak dotąd EFSA opiera się wezwaniom do przeglądu i rewizji głęboko wadliwego procesu, którego wynikiem był ten zakaz, ale wyłączenie „dowodów” przedstawionych przez BDG jest jednym z centralnych postulatów zaproponowanych Trybunałowi Sprawiedliwości w tym tygodniu. Sędziowie Trybunału mogą przyjąć bardziej obiektywny i oparty na nauce punkt widzenia.


Zakaz neonikotynoidów jest paradygmatycznym przypadkiem problemów spowodowanych przez przyjęcie przez Brukselę nazbyt fanatycznej interpretacji zasady ostrożności na życzenie aktywistów środowiskowych. Ten zakaz zaszkodził, nie zaś pomógł środowisku.


Jest to rozszerzona wersja artykułu opublikowanego pierwotnie w Wall Street Journal.


The scandal behind the ban on neonicotinoids

Rational Optimist, 19 lutego 2017

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska

Przeczytaj również inny artykuł Matta Ridley'a na ten temat: http://www.listyznaszegosadu.pl/nauka/komisja-europejska-ukrywa-nauke-o-pszczolach



Matt Ridley



Brytyjski pisarz popularnonaukowy, sympatyk filozofii libertariańskiej. Współzałożyciel i b. prezes International Centre for Life, "parku naukowego” w Newcastle. Zrobił doktorat z zoologii (Uniwersytet Oksfordzki). Przez wiele lat był korespondentem naukowym w "The Economist". Autor książek: The Red Queen: Sex and the Evolution of Human Nature (1994; pol. wyd. Czerwona królowa, 2001, tłum. J.J. Bujarski, A. Milos), The Origins Of Virtue (1997, wyd. pol. O pochodzeniu cnoty, 2000, tłum. M. Koraszewska), Genome (1999; wyd. pol. Genom, 2001, tłum. M. Koraszewska), Nature Via Nurture: Genes, Experience, and What Makes us Human (także jako: The Agile Gene: How Nature Turns on Nurture, 2003), Rational Optimist 2010.