Ludobójstwo, którego nie było


Andrzej Koraszewski 2018-01-09


Ta książka powinna być przełożona na język polski, ale czy znajdzie się wydawca, czy będą czytelnicy gotowi po nią sięgnąć? Wspominałem już o niej w innym artykule – Industry of Lies, Media, Academia and the Israeli-Arab Conflict. Były izraelski premier z ramienia Partii Pracy, Ehud Barak rekomenduje ją na okładce: „Znakomity i kreatywny izraelski pisarz i badacz, Ben Dror Yemini odsłania świadome fałszerstwa przemysłu antyizraelskiej propagandy”. Autor, z wykształcenia historyk i prawnik, przeprowadza generalny przegląd fałszów serwowanych w mediach i na uniwersytetach. Rozdział dziewiąty poświęca ludobójstwu, którego nie było. O tym rzekomym ludobójstwie słyszymy nieustannie. Dziesiątki milionów ludzi zabito w zbrojnych konfliktach na świecie, w tym ponad dziesięć milionów w konfliktach między Arabami – pisze Yemini, zastanawiając się dlaczego oglądając te konflikty przez pryzmat mediów mamy wrażenie, jakby największym zbrodniarzem był Izrael?


W badaniach przeprowadzonych w 2004 roku ponad połowa dorosłych (rdzennych) Niemców orzekła, że Izrael traktuje Palestyńczyków tak, jak naziści traktowali Żydów. Niemieccy politycy (głównie z lewej strony sceny politycznej) wielokrotnie porównywali Izrael do nazistowskich Niemiec. W zamówionych przez Bundestag badaniach z 2012 roku 41 procent Niemców wyraziło opinię, że „Izrael prowadzi wojnę eksterminacji przeciwko Palestyńczykom”. 

 

Inni są nieco mniej skłonni do zrównywania Izraela z nazistowskim Niemcami. We Włoszech 35 procent badanych ma takie skojarzenia, w Norwegii 38 procent, w przeprowadzonym w 2011 roku sondażu ogólnoeuropejskim 40 procent badanych twierdziło, że Izrael prowadzi wojnę eksterminacji przeciwko Palestyńczykom, w Wielkiej Brytanii w 2007 większość badanych oceniła, że Izrael ma najbardziej negatywny wpływ na sytuację na świecie. Na temat Polski nie mamy danych, ale na podstawie niezliczonych wypowiedzi w Internecie możemy się domyślać, że nie pozostajemy daleko z tyłu za resztą Europy.

„Te dane są przerażające – pisze Yemini. – W szczególności w świetle rzeczywistych liczb, które pokazują, że w przeciwieństwie do „ludobójstwa”, liczba zabitych przez armię izraelską jest w porównaniu do wszystkich analogicznych konfliktów niższa, zarówno w wielkościach bezwzględnych jak i proporcjonalnie. W porównaniu do wielkości populacji, więcej Palestyńczyków zginęło w wypadkach drogowych niż w starciach z siłami izraelskimi. W siedemdziesiąt lat po Holocauście, kiedy nazistowska propaganda zmieniła cały żydowski naród w potwora zagrażającego światu, wyrósł nowy przemysł kłamstw. Przemysł, który jest nie mniej nikczemny, i który prezentuje Izrael jako potwora zagrażającego światowemu pokojowi. Tym razem  jednak, to nie maszerujący defiladowym krokiem naziści pchają te kłamstwa. Robią to liberalni akademicy, intelektualiści i obrońcy praw człowieka.”

Pod pozorem akademickich debat twierdzenia, że Izrael jest nowym wcieleniem nazistowskich Niemiec z lat 40. ubiegłego wieku stają się powszechną mądrością. Ci ludzie wierzą, że Izrael popełnił tyle zbrodni i ludobójczych aktów, iż nie ma prawa do istnienia.

 

Yemini cytuje dziesiątki pracowników uniwersytetów, polityków i znanych publicystów powtarzających tę samą mantrę.

 

Odbiorcy mediów twierdzą często, że liczba palestyńskich ofiar z rąk Izraelczyków liczy się w milionach. Takie wrażenie wynoszą z codziennej porcji medialnych doniesień. 

 

Rzeczywiste liczby ofiar nikogo nie interesują. Konflikt izraelsko-arabski na przestrzeni 70 lat spowodował 80 do 120 tysięcy ofiar po stronie arabskiej. Obejmuje to 13 tysięcy ofiar wśród miejscowych Arabów podczas wojny 1948 roku oraz 12 tysięcy ofiar podczas walk o Judeę i Samarię w 1967 roku, dalsze ofiary to wynik dwóch intifad oraz operacji wojennych w Gazie. Nikt nie przypomina, że liczba zabitych Palestyńczyków przez armię jordańską, siły bezpieczeństwa Syrii i Libanu, Kuwejtu, Iraku jest większa. Oczywiście uwaga koncentruje się na ofiarach niedawnych konfliktów izraelsko-palestyńskich. Fakt, że nieodmiennie są to działania obronne, a nie zaczepne czy represyjne jest albo nieprawdopodobnie umniejszany albo wręcz tuszowany. Podczas pierwszej intifady w 1987 roku zginęło 1 481 Palestyńczyków, niemal wyłącznie mężczyzn powyżej 17 roku życia. Druga intifada spowodowała 4 843 ofiary palestyńskie (ponownie głównie mężczyźni powyżej 17 roku życia).  Podczas operacji „Płynny ołów” (2008) zginęło 1 398 Palestyńczyków. W kolejnych latach do maja 2017 zginęło 3 049 Palestyńczyków (w tym zabici w wyniku operacji ”Ochronny Brzeg”).

 

Wszystkie te dane Yemini podaje za statystyką NGO B’Tselem, organizacji której dane były kwestionowane i są wyższe niż podawane przez izraelską armię. Ta sama organizacja przyznaje, że zdecydowaną większość ofiar stanowią młodzi mężczyźni (w tym zamachowcy-samobójcy, których dolicza się do ofiar Izraela).

 

Jak wielu cywilów ginie w izraelskich akcjach obronnych? Szacuje się, że przypadkowych ofiar palestyńskich, a więc ludzi, którzy nie byli zaangażowani w walki, było na przestrzeni ostatniego półwiecza 11 500 osób. Yemini podkreśla, że jest to tragedia, że żadna z tych śmierci nie była zamierzona, przypomina równocześnie, że w innych konfliktach zbrojnych proporcje zabitych cywilów są nieodmiennie znacząco wyższe jak również to, że jest to liczba znacznie niższa niż liczba cywilów zabijanych każdego roku w Syrii.

 

Pytanie dlaczego właśnie Izraelczyków prezentuje się jako wyjątkowo okrutnych, wręcz z natury złych i prowadzących ludobójcze akcje? Ben-Dror Yemini nie daje odpowiedzi na to pytanie wprost. Pisze o usprawiedliwianiu terroru, często w połączeniu z zarzutami imperializmu, kolonializmu i oczywiście syjonizmu rozumianego jak w „Protokołach mędrców Syjonu”. Mieszkańcy byłych chrześcijańskich mocarstw kolonialnych licytują się z mieszkańcami byłych muzułmańskich mocarstw kolonialnych kto lepiej przedstawi państwo żydowskie jako wcielenie imperializm i kolonializmu. Słuchając informacji o terroryzmie europejski i amerykański odbiorca medialnych doniesień ma wrażenie, że terroryzm jest głównie skierowany przeciwko nim, a winny jest imperializm i Żydzi. Naprawdę?

 

Yemini przypomina raport przedstawiony w amerykańskim Kongresie. Terroryści zabili w 2012 roku 11 098 osób, w następujących czterech krajach było najwięcej ofiar terroryzmu: Afganistan 2 632, Irak – 2 436, Pakistan – 1 848, Nigeria – 1 386. Większość ofiar tego terroryzmu stanowili muzułmanie zabici przez muzułmanów, większość ofiar stanowili cywile, a ten terror nie miał nic wspólnego z Izraelem. (Dane przedstawione w tym raporcie są dalece niekompletne. Pakistańskie źródła podają liczbę ofiar terroryzmu w swoim kraju w tym samym roku na 6 211, a władze Iraku podawały liczbę 4 584 osób zabitych w zamachach terrorystycznych.) 

 

Dlaczego ludzie mają zupełnie inny obraz rzeczywistości? Jedną z odpowiedzi jest coś, co Yemini nazywa moralnością szklanego ekranu. 

„Kiedy terrorystyczna grupa Hamasu czy Hezbollahu odpala rakiety z dzielnicy mieszkaniowej i Izrael odpowiada ogniem likwidując wyrzutnię i zabijając dwoje dzieci w domu, który służył jako stanowisko bojowe, pojawiają się niezliczone doniesienia z nagłówkami; „Izrael zbombardował budynek mieszkalny”. Kiedy jednak w Sudanie morduje się wszystkich mieszkańców wsi, kiedy w Syrii bombarduje się całe miasto, kiedy w Nigerii zabija się dziesiątki uczniów, tam nie ma kamer telewizyjnych. W ślad za tą moralnością szklanego ekranu idą najsłynniejsi komentatorzy, profesorowie i politycy oraz armia antyizraelskiej koalicji oczerniając Izrael jako jedyny kraj na świecie winny zbrodni wojennych i ludobójstwa.”

Czy Izraelska Armia Obronna jest rzeczywiście bardziej okrutna i bezwzględna wobec Palestyńczyków niż wszystkie inne armie świata wobec swoich wrogów? Taki właśnie obraz ma odbiorca doniesień medialnych. Okrutny okupant, który oddziela się murem od okupowanych, prześladuje ich rewizjami, kiedy chcą przyjść i pracować u Izraelczyków, albo się u nich leczyć, czy tylko wpaść na zakupy, łapie rzucające kamieniami dzieci.

 

Koncentracja na tych „zbrodniach” Izraela pozwala usunąć z ekranu autentyczne ludobójstwa. Yemini wylicza te ludobójstwa w muzułmańskim świecie:

 

Algieria – liczba ofiar wojny wyzwoleńczej w latach 1954-62 jest sporna, oficjalne źródła algierskie podają milion zabitych, źródła francuskie szacują liczbę zabitych muzułmanów na ćwierć miliona. Po wyjściu Francuzów trwała wojna domowa, nie ma dokładnych danych, ale szacuje się że zginęło w niej około 150 tysięcy ludzi. Na początku lat 90. ubiegłego wieku ponownie wybuchła wojna między rządem a islamistami, zginęło około 100 tysięcy ludzi.

 

Sudan – Dwie wojny domowe plus systematyczne ludobójstwo ludności Darfuru. Pierwsza wojna domowa w latach 1955-1972 pochłonęła co najmniej pół miliona ofiar. W 1983 wybuchła druga wojna domowa, a raczej rzeź ludności z południa kraju połączona z islamizacją i arabizacją. Zginęło blisko dwa miliony ludzi. Nie sposób obliczyć liczby zabitych w Darfurze szacunki wahają się między 200 tysięcy a 600 tysięcy.

 

Biafra – kiedy głównie chrześcijańskie plemię Igbo ogłosiło w 1967 roku niepodległość muzułmański centralny rząd Nigerii wypowiedział wojnę, była to wojna spalonej ziemi, z cywilną ludnością walczono przez zagłodzenie. Związek Radziecki dostarczył samolotów, a piloci byli głównie egipscy. Bombardowano miasta i wioski. Około trzy miliony ludzi zginęło w wyniku mordów i głodu. 

 

Afganistan – efekt radzieckiej inwazji szacuje się na milion zabitych, inne szacunki podają półtora miliona cywilów i 90 tysięcy walczących. Najbardziej ostrożne szacunki mówią o 900 tysiącach zabitych. Po wycofaniu się Rosjan zaczęła się natychmiast wojna domowa, w której walczące ze sobą strony bezlitośnie mordowały cywilną ludność. Liczbę ofiar przed amerykańską inwazją w 2001 roku szacuje się na 400 tysięcy. Po tej inwazji do 2016 roku zginęło ponad 100 tysięcy ludzi, głównie z rąk Talibów.

 

Somalia – według raportu ONZ tylko w roku 2011 w Somalii zginęło 258 tysięcy ludzi, z tego 133 tysiące stanowiły dzieci, czyli mordowano całe rodziny.

Dalej mamy Bangladesz, Indonezję, Irak, Liban, Jemen, Czeczenię, Syrię, Jordanię, Czad, Kosowo, Zanzibar Tadżikistan, Turcję, Pakistan. Wszędzie setki tysięcy ofiar, ale podobno to Izrael jest ludobójczym narodem, który zachowuje się jak nazistowskie Niemcy.    

 

Jak się tworzy taki obraz? Nie tylko przez szklany ekran, tu wkracza autorytet nauki. Rzekomo Izrael  jest w centrum krytyki nie dlatego, że jest państwem żydowskim, a dlatego, że jest państwem demokratycznym i zachodnim. Innymi słowy, jak pisze Ben-Dror Yemini - arabskie i inne muzułmańskie kraje są traktowane łagodniej ponieważ nie są demokracjami. 

 

Zacznijmy jednak od tego, że kłamstwa nie są krytyką, są kłamstwami. Po drugie, nawet jeśli Izrael ma być oceniany nie według tych samych standardów co Turcja, czy Iran, a według takich jak Wielka Brytania i Stany Zjednoczone, to izraelskie wysiłki zmierzające do zminimalizowania ofiar cywilnych idą znacznie dalej niż robią to Amerykanie czy Brytyjczycy. Po trzecie obniżanie poprzeczki dla krajów trzeciego świata uwalnia te kraje od odpowiedzialności moralnej i jest swego rodzaju rasizmem.

 

Stosunek Izraelczyków do własnej arabskiej ludności ilustrują najlepiej liczby arabskich lekarzy, przedsiębiorców, naukowców, sędziów i polityków. Stosunek do Palestyńczyków wyznacza natężenie terroryzmu podsycanego przez Hamas, Fatah i inne organizacje. Jedno jest pewne, nie ma przypadku ujawnionego nadużycia siły, który nie byłby skrupulatnie zbadany przez sądy, a w przypadku potwierdzenia, który nie spotkałby się z karą i potępieniem ze strony społeczeństwa.

 

Ben-Dror Yemini zaczyna ten rozdział od przypomnienia, że wojna 1948 roku była najbardziej brutalna i kosztowna, Była to wojna o przetrwanie i nie była wolna od zbrodni. Były przypadki atakowania cywilów przez żołnierzy izraelskich. Jeden z takich przypadków opisany został w wierszu przez znanego poetę, Natana Altermana. Niezwykle drastyczny opis zastrzelenia pary starych ludzi przez młodego izraelskiego żołnierza. Wiersz został opublikowany w związanej z rządzącą partią gazecie „Davar”, Ben Gurion napisał do autora list:

„Gratulacje za twoją moralną siłę i niezwykłą ekspresję w twoim najnowszym wierszu w „Davar”. Jesteś głosem, czystym, lojalnym głosem ludzkiego sumienia. Jeśli dziś to sumienie nie będzie działało i biło w naszych sercach – nie będziemy zasługiwać na wielkość, którą cieszyliśmy się dotychczas. Proszę o pozwolenie na wydrukowanie tego „artykułu” przez nasze Ministerstwo Obrony do przekazania każdemu członkowi naszej armii, nie ma bowiem potężniejszej broni w naszych siłach zbrojnych.” D. Ben-Gurion

Ben-Dror Yemini pisze, że trudno mu sobie wyobrazić kraj, w którym armia rozdaje żołnierzom wiersz protestujący przeciw wykrytej w jej szeregach zbrodni. Wtedy, podobnie jak i dziś, w warunkach wojny i emocjonalnego napięcia zdarzały się przypadki, które nie powinny się zdarzyć. Izrael jest normalnym krajem, a Żydzi takimi samymi ludźmi jak wszyscy inni. Zło było i jest piętnowane, a nie chowane pod dywan. Od napiętnowanych przez własne społeczeństwo i własne instytucje państwowe zbrodniczych lub tylko nagannych przypadków do ludobójstwa daleka droga. Zapotrzebowanie na zrównywanie Izraela z nazistowskim Niemcami wydaje się mieć zupełnie inne podłoże niż rzeczywistość, którą starannie wypaczają media i udający obrońców praw człowieka aktywiści.