Omar i Mohammed mają wspólny cel
Abu Mohammed Al-Bulandi to Polak walczący w szeregach ISIS, był już jeden Al-Bulandi, (Jakub Jakus z Sandomierza, kreślący się jako Abu Khiutab Al-Bulandi), który mordował w Allepo i podobno zabił się dla Allacha w zamachu samobójczym. Inny Al-Bulandi (Adrian) jest aktywny na Facebooku. Bliższych danych na temat Abu Mohammeda Al-Bulandi nie mamy, może nasz wywiad coś wie, jeśli się przypadkiem interesuje.
Tak czy inaczej, MEMRI ujawnił zaszyfrowane treści rozmów po arabsku na komunikatorze internetowym Telegram, a Euroislam udostępnił je po polsku.
W tej akurat rozmowie nikogo nie przekonał. Ale drążył i możemy być pewni, że będzie do tego wracał, szukając poparcia. „Dlaczego mamy zero ataków w Polsce” - niepokoił się, więc tłumaczono mu, że mało muzułmanów, a Polacy nie są tak aktywni w niszczeniu krajów muzułmańskich.
Rozmowa zeszła na taktykę. Trzeba doprowadzić do politycznego zamieszania - przekonywał jeden z rozmówców. Nacjonaliści będą walczyć z lewicowcami, a lewicowcy to tak naprawdę nasi przyjaciele powiada Polak (Al-Bulandi). Inny rozmówca, podpisujący się Al-Ladhi zgadza się z tym stwierdzeniem i dodaje: „Lewicowcy współpracują z islamem, to pożyteczni idioci.”
Al-Bulandi precyzuje: „Lewicowcy są za otwartymi granicami, państwem opiekuńczym i przeciwko dostępowi do broni dla obywateli. My, bracie, nie dbamy o to. Dostaniemy ich tak czy inaczej.”
Tę rozmowę warto przeczytać, jeśli kogoś te sprawy interesują, wywiad powinien się tym zainteresować, jeśli wiedzą gdzie patrzeć, a my możemy być pewni, że Mohammad Al-Bulandi będzie przekonywał dalej, że warto przeprowadzić zamach w Polsce, bo to może być technicznie łatwiejsze, a swój cel spełni.
Pozornie drobny epizod, życie pokaże, kto teraz umrze nagłą śmiercią, a ISIS to zaledwie czubeczek góry dziesiątków organizacji kierujących się ideologią politycznego islamu dążącego do podboju świata. Możemy udawać, że to nie ma nic wspólnego z religią islamu, możemy udawać, że to przecież ludzie, którzy samodzielnie nie umieją wyprodukować łyżki do butów, możemy wierzyć, że jak koalicja całego świata upora się z ISIS, to zapanuje na Ziemi pokój, a wreszcie możemy wierzyć (a takich jest bardzo wielu), że jak Izrael zniknie z mapy świata, to Arabowie powrócą do pielęgnowania greckiego dziedzictwa, bo przecież to oni uratowali skarby starożytności podczas mroków średniowiecza w Europie, a ci Żydzi wiadomo, kolonialiści, którzy podbili ziemie muzułmańskie i krzywdzą teraz biednych Palestyńczyków.
Neonazistowska ideologia politycznego islamu uderza głównie w samych muzułmanów i wśród muzułmanów zbiera tysiąckrotnie większe śmiertelne żniwo niż wśród Europejczyków czy Amerykanów. Codzienne zamachy, mordy, porwania, podpalenia, czasami są odnotowywane, a czasami nie.
Wielu z tych, którzy przez dziesięciolecia uciekali z muzułmańskiego piekła, wrosło w zachodni świat, stając się jego pełnoprawną częścią. Myśliciele tacy jak Ibn Warraq czy Ayaan Hirsi Ali i dziesiątki innych należą dziś do najbardziej żarliwych obrońców oświeceniowych wartości.
Równocześnie dziesiątki miliardów dolarów zainwestowanych w indoktrynację mieszkających na Zachodzie muzułmanów, w połączeniu z obłędną polityką imigracyjną przyniosły rezultaty w postaci radykalizacji muzułmańskich imigrantów w drugim i trzecim pokoleniu. Ci zradykalizowani pochodzą często z zamożnych rodzin i mają doskonałe wykształcenie na najlepszych zachodnich uniwersytetach. Nic dziwnego, że podobnie jak w czasach mody na komunizm i nazizm, mają również sporo konwertytów z innych wyznań.
Brytyjskie, skandynawskie, francuskie uniwersytety pełne były akademików zachwyconych świetlanymi totalitarnymi ideami.
Brytyjski muzułmanin, Zakaria Fellah, w artykule Tracąc moją religię pisał:
„Islamscy Übermenschen, islamofaszyści, oto czym oni są. Nowi barbarzyńcy w marszu przeciwko ludzkiej cywilizacji i postępowi w imieniu dżihadu, który podjęli... nie pytając mnie o zdanie.
Nowa forma totalitaryzmu czerpiącego swoje upoważnienie z początków nowej religii, „ostatecznego objawienia”.
Mają jeden cel. Mrożący krew w żyłach – planeta ma się poddać, bo jeśli nie... Ostatecznie samo słowo islam jest synonimem poddania się. Śmierć różnorodności, śmierć nauce i technologii, śmierć prawom człowieka, śmierć prawom kobiet, prawom psów. Precz ze sztuką! Precz z muzyką. Nie, dla seksu! Nie, dla piękna! Nie, dla przyjemności!... Haram, haram, haram... Śmierć każdemu, kto nie jest z nami!”
Ależ to niebywale atrakcyjne, to zachwyca miliony. Nie tylko jakiegoś Mohammeda Al-Bulandi. Ani komunizm, ani nazizm nie miały nigdy problemów z rekrutacją, ani we własnym społeczeństwie, ani w społeczeństwach wroga. Pojęcie „użytecznego idioty” (поле́зный идиот) było używane przez Lenina prawie sto lat temu.
Z Zachodniej Europy do ISIS pojechały tysiące ochotników, z Polski wiemy z pewnością o jednym, chociaż ten Mohammed Al-Bulandi wygląda na autentycznego. U nas mamy znacznie więcej sympatyków Organizacji Wyzwolenia Palestyny, chociaż i miłośników Hamasu też nie brakuje. Obie te organizacje cieszą się sympatią z innych ważnych względów, chociaż wyrazy sympatii są namiętnie owijane w kolorowe papierki rzekomego humanizmu i współczucia.
Ulubieńcem krajowych salonów jest Palestyńczyk Omar Faris, który lubi się czasem przedstawiać jako Polak pochodzenia palestyńskiego. Stoi na czele Stowarzyszenia Społeczno-Kulturalnego Palestyńczyków w Polsce i nieustannie słyszymy, że to działacz pokojowy. Oczywiście jest to zdeklarowany nieantysemita, a nawet marzyciel - jak mówi: „Marzy mi się wspólne państwo izraelsko-palestyńskie, w którym obie nacje miałyby dokładnie takie same prawa”. Oczywiście żadna z jego miłośniczek nigdy nie zadała pytania jak to jest, że Palestyńczycy mają te same prawa w Izraelu jak Żydzi, a najpierw Arafat, a potem Abbas zapowiedzieli, że w Palestynie nie będzie ani jednego Żyda? No tak, ale Omar Faris nie chce państwa Palestyna obok Izraela, on chce jednego państwa z muzułmańską większością. Ani w Sejmie, ani w radio nie pytano go dlaczego Arabowie odrzucili możliwość własnego państwa w 1948 roku, ani jak godzi to swoje marzenie z otwartym poparciem mordowania Żydów przez palestyńskich terrorystów. Nieustającą miłością Omara Farisa jest Dalal Mugrabi, która w 1978 roku stała na czele bandy zbirów, która napadła na autobus mordując 38 osób w tym 13 dzieci. Omar Faris kilka dni temu po nożowniczym zamachu w Jerozolimie, w którym inne zbiry zasztyletowały młodą dziewczynę pisał:
A swoją drogą ciekawe, jak też Omar Faris przedstawia się w Gazie, którą czasami odwiedza. Najbardziej właściwe byłoby - Al-Bulandi, Omar Al-Bulandi. Warto pamiętać, że Omar Faris i Mohammed Al-Bulandi mają wspólny cel i nazywanie tego celu po imieniu nie jest islamofobią, chociaż możemy to nazwać nazifobią, o czym ciekawie mówił amerykański pisarz, Andrew Klaven: