Inscenizacja kłamstwa, czyli nowa sztuka sakralna


Andrzej Koraszewski 2015-03-05


To smutne, chociaż nie wykluczam, że kierują mną sentymenty. Poznań jest moim miastem rodzinnym, narodziny i rozwój  „Teatru Ósmego Dnia” obserwowałem z daleka, bo wyjechałem z Poznania mając siedemnaście lat.

 

Instytucje kulturalne są ważne, ten teatr jest znaczącą pozycją na mapie polskich instytucji kulturalnych. W dniach 12-14 marca Teatr Ósmego dnia będzie jednym z tysięcy miejsc orwellowskiej orgii „Światowego tygodnia nienawiści”. Rzeczywista nazwa jest nieco inna – „Tydzień Izraelskiego Apartheidu”.    


Rozpowszechniany od wielu dni program nosi niewinny tytuł: „Al-Nakba. Palestyńskie Wędrówki”.  Słowo nakba – to dzień katastrofy obchodzony w arabskim świecie 15 maja, w rocznicę ogłoszenia niepodległość Izraela i będący również rocznicą napaści połączonych armii arabskich na Izrael, która, jak obiecywano arabskim mieszkańcom przeznaczonej na „dom Żydów” części mandatu Palestyńskiego, miała zakończyć się eliminacją wszystkich Żydów w ciągu jednego tygodnia. Akcja była długo i starannie przygotowywana, ówczesny sekretarz generalny Ligi Arabskiej, Abdul Rahman Azzam, już 29 listopada 1947 roku zapowiadał, że ustanowienie żydowskiego państwa doprowadzi do “wojny eksterminacji i natychmiastowej masakry, o której będzie się mówić jak o masakrach Mongołów i krzyżowców”.  Słowo nakba oznacza klęskę, niepowodzenie, tragedię, że tego celu nie udało się zrealizować.      

 

700 tysięcy arabskich mieszkańców z obecnego terenu Izraela posłuchało wezwań arabskich przywódców i uciekło, sądząc, że uciekają na okres jednego tygodnia, część przyłączyła się do walk i wycofywała w miarę niespodziewanych zwycięstw izraelskich oddziałów, część została wygnana z miejscowości, w których wrogość ludności arabskiej była szczególnie silna. Prawdziwa tragedia uchodźców rozpoczęła się po zakończeniu wojny, kiedy Izrael odmówił prawa powrotu bardzo wrogo do Żydów nastawionej ludności, a kraje arabskie odmówiły przyznania jakichkolwiek praw uchodźcom arabskim.

 

Słowo „Palestyńczyk” było wówczas używane przez Żydów osiadłych w Palestynie, o palestyńskim narodzie mieliśmy usłyszeć po raz pierwszy w drugiej połowie lat 60. ubiegłego wieku. Tragedia uchodźców była prawdziwa, po obu stronach. Ponad 800 tysięcy Żydów z krajów arabskich i innych muzułmańskich musiało szukać schronienia w Izraelu, nielicznym udało się wyemigrować do Europy lub Stanów Zjednoczonych. Uchodźcy żydowscy byli uchodźcami przez kilka miesięcy. Wyniszczony wojną i dramatycznie biedny Izrael niemal natychmiast włączał ich w normalne życie. Uchodźcy arabscy, staraniem rządów arabskich i reszty świata, zostali zmienieni w pariasów, żyjących na statusie wiecznych uchodźców przez pokolenia.        

 

Teatr Ósmego Dnia włącza się w światowe obchody tragedii niepowodzenia połączonych armii arabskich w 1948 roku.

 

Palestyńskie wędrówki mają, jak czytamy w programie, „opowiedzieć o codzienności pod okupacją”. Plakat nie pozostawia wątpliwości – pod okupacją jest „Palestyna od rzeki do morza”, a to oznacza powrót do cytowanego wyżej hasła sekretarza generalnego Ligi Arabskiej, do zapowiedzi zniszczenia Izraela i wymordowania jego ludności.

 

Czego się dowiemy? Program przewiduje opowieść o  sześciomiesięcznej podróży Sławka Rzewuskiego po Dolinie Jordanu, ekspozycja jego zdjęć nosi tytuł „Pod murem”. Jak wiemy „Mur Apartheidu”, oddzielając okupowanych od okupujących, zakończył długi okres niemal codziennych zamachów terrorystycznych. To utrudnienie działalności terrorystycznej boli poznańskich artystów i nie tylko ich.     

 

W tygodniu nienawiści w  Teatrze Ósmego Dnia dowiemy się o obozie założonym na terenie Jordanii w 1968 roku przez organ ONZ UNRWA, w którym zamknięto 11 tysięcy uchodźców z Gazy, a w którym dziś przebywa 50 tysięcy osób. Czy to znaczy, że usłyszmy relację o bestialskim traktowaniu uchodźców arabskich przez Jordanię i przez ONZ, czy możemy oczekiwać, że artyści sięgnęli do świadectwa takich jordańskich Palestyńczyków jak Mudar Zahran? Mamy prawo wątpić.  

 

„Jest jednak rzeczą zdumiewającą — pisał Mudar Zahran — jak mało miejsca światowe media, a w szczególności media zachodnie, poświęciły warunkom, w jakich Palestyńczycy żyją w krajach arabskich, mimo niesłychanych prześladowań jakich od dziesięcioleci doświadczają w większości arabskich państw."

 

Tym razem w „Tygodniu Izraelskiego Apartheidu” mają nam o tym opowiedzieć.  Jak to zrobią? W jaki sposób przedstawią tragiczny los palestyńskich uchodźców w Jordanii? 

 

Czeka nas projekcja filmu „Dokąd mają odlecieć ptaki”. Intryguje zapowiedź:

 

“Moją jedyną bronią jest moja kamera”. Film Fidy Qishty jest pierwszą relacją filmową z wewnątrz – dwie Palestynki z Rafah, 12- i 27-latka śledziły izraelskie buldożery i bombowce podczas operacji Płynny Ołów inwazji wojsk Izraela na Strefę Gazy. Trwała raptem trzy tygodnie. 1400 ofiar, w tym kilkaset nieletnich, 50 tysięcy ludzi pozbawionych domu. Z gruzów wyłaniają się mieszkańcy Gazy, którzy wbrew wszelkim uwarunkowaniom zachowują siłę, nadzieję, a nawet poczucie humoru. Niewiele powstało do tej pory filmów, które w tak osobistym i wymownym stopniu ukazują oblicze współczesnych konfliktów wojennych wymierzonych de facto przeciwko ludności cywilnej.”


Czy to znaczy, że publiczność nie usłyszy takich słów jak Hamas, rakiety, terror, że dowie się o jakiejś niespodziewanej agresji Izraela na niczego niespodziewających się pokojowych mieszkańców Strefy Gazy? Czy można mieć nadzieję, że taka wizja jest po prostu absurdalna, bo poznańska publiczność zareaguje gwizdami i gniewem? Z pewnością to tylko tak wygląda i tak szacowna instytucja jak Teatr Ósmego Dnia nie pozwoli sobie na prezentowanie tak zakłamanego obrazu. Domyślam się, że to tylko niezręcznie napisany program. Prowadzony przez ludzi z byłej opozycji teatr nie będzie robił aż takiej szopki. Z pewnością sięgną do świadectwa dysydentów palestyńskich, takich jak Bassem Eid, który pisał:

 

„W Gazie nasze szkoły opanowane są przez fanatyków muzułmańskich, którzy indoktrynują nasze dzieci, a Hamas używa naszych cywilów jako ludzkich tarcz w przegrywanej przez nich walce z Izraelem. Hamas utrzymuje się przy władzy dzięki przemocy i zapewnia, że pieniądze idą na jego broń zamiast na poprawę życia Palestyńczyków. Prezydent Abbas, tak szybki do potępienia Izraela, kiedy Izrael atakuje Hamas, nie ma absolutnie żadnej możliwości powstrzymania Hamasu przed prowokowaniem Izraela.”

 

Oczywiście muszę być w błędzie. Nie umiem sobie wyobrazić, by ludzie wywodzący się z antykomunistycznej opozycji mogli porzucić etos tego teatru i opowiadając o operacji Płynny Ołów nie przywołać słynnego „Doktora z Gazy” i jego książki „Nie będę nienawidził”   



Prawda o świecie nigdy nie jest łatwa, prawda o tym konflikcie jest być może trudniejsza niż wiele innych. Doktor Izzeldin Abuelaish stracił w tym konflikcie trzy córki.

 

13 stycznia pocisk z izraelskiego czołgu uderza w jego dom. W pokoju na trzecim piętrze najpierw giną jego dwie córki oraz bratanica. Kolejna eksplozja zabija najstarszą córkę, kolejna córka ma odłamek w głowie i wysadzone oko, ranna jest druga bratanica i brat.

 

Zmarłym już nic nie pomoże, dla żyjących jedyną nadzieją jest izraelski szpital. Izzeldin Abuelaish dzwoni do zaprzyjaźnionego dziennikarza z izraelskiej telewizji. Ten wbrew wszelkim zasadom odbiera telefon w trakcie programu, słuchacze są świadkami wstrząsającej relacji, ambulans z Beerszeby wyjeżdża po rannych z ekipą telewizyjną.

 

W kilka godzin później operacja „Płynny ołów" została przerwana. Czy dlatego, że wszyscy, włącznie z premierem Izraela śledzili w telewizji dramat ratowania rannych członków rodziny „doktora z Gazy"? Prawdopodobnie, chociaż o możliwości zawieszenia broni mówiło się już od kilku dni.

 

„Nich moje córki będą ostatnimi ofiarami tego konfliktu", błagał Izzeldin Abuelaish, wiedząc, że to nie jest możliwe.

 

Artystyczna prezentacja ma nam pomóc lepiej zrozumieć świat. Ma nam przybliżyć prawdę. Historia sztuki sakralnej mówi co innego. Do dziś znajdujemy w naszych kościołach artystyczną prezentację legendy krwi. Poznańscy artyści mają swoją poznańską historię artystycznej obróbki kłamstwa. Ale Teatr Ósmego Dnia ma inną tradycję, tradycję gniewu na kłamstwo. Tradycję związaną z hasłem „Żyć bez kłamstwa”.

 

Zapewne w imię tego hasła w tygodniu światowej nienawiści w Poznaniu obejrzymy projekcję filmów “Uchodźcy palestyńscy – historia godności i oporu. Od 1947 do 2015″.  Organizatorzy: Magda Qandil, Przemysław Wielgosz, Katarzyna Czarnota. W programie czytamy:

 

„Dokumenty z okresu pierwszej rewolucji palestyńskiej, różni autorzy, 20 minut
Czarno-białe, archiwalne filmy zrealizowane przez palestyńskie organizacje wyzwoleńcze w latach 60. i 70. minionego stulecia. Kręcone półamatorsko, w celach informacyjnych i propagandowych. Dziś stanowią niezwykłe świadectwo pierwszego okresu rewolucji palestyńskiej. Dokumentując bazy fedainów, izraelskie bombardowania czy akcje partyzantów przybliżają sytuację w ówczesnych obozach uchodźców.

 

Rewolucja to zapewne intifada, słowo oznaczające otrząsanie się przez psa po wyjściu z wody. Najnowsza intifada to intifada samochodowa. Jest również intifada elektroniczna, jest intifada dziecięca, o której palestyński dziennikarz Khaled Abu Toameh pisał:

 

„Wykorzystywanie dzieci do walki przeciwko Izraelowi nie przyciągnęło zbyt wiele uwagi społeczności międzynarodowej i mediów. ONZ i grupy obrońców praw człowieka są ślepe i głuche na to łamanie praw człowieka. Zamiast potępienia tych praktyk piętnują  Izrael za atakowanie nieletnich.

 

Ta strategia działa znakomicie na rzecz Hamasu i Fatahu, zawsze winiących Izrael za "świadome atakowanie” palestyńskich dzieci – zarzut, który media zachodnie podchwytują bez zadawania żadnych pytań.

 

Bardziej przerażające jest to, że ugrupowania palestyńskie często nagradzają rodziny, kiedy ich dzieci zostają ofiarami i w ten sposób rodzice mają słabszą motywację, żeby powstrzymać swoje dzieci przed narażaniem życia.

 

Dorośli działacze, którzy zachęcają i posyłają dzieci, by brały udział w aktach przemocy, powinni być pociągnięci do odpowiedzialności, nie tylko przez Izrael, ale przez ich własny naród. Jeśli dorośli chcą intifady, powinni pierwsi wyjść i przeciwstawić się izraelskim policjantom i żołnierzom.

 

Hamas, Fatah i inne palestyńskie grupy używają dzieci ze wschodniej Jerozolimy i Zachodniego Brzegu do zamieszek, które przeradzają się w nową intifadę przeciwko Izraelowi.”

 

Ale w Teatrze Ósmego Dnia mowa będzie raczej o „rewolucji” przygotowywanej przez Arafata podczas rozmów o pokoju w Oslo.

 

 

A może nie? Autorzy piszą o jakiejś rewolucji w latach 60. i 70. ubiegłego wieku. Może mają na myśli „Czarny wrzesień”, powstanie Fatahu, wojnę domową w Jordanii i śmierć tysięcy Palestyńczyków z rąk armii jordańskiej, masakrę w Monachium i porwania samolotów przez OWP, obozy treningowe terrorystów w Europie Wschodniej, w tym w Polsce? Tak, to była rewolucja.       

 

Czy mamy tu do czynienia z dwiema równoległymi narracjami, z których obie są równie uprawnione? Czy jest może jakieś wyjaśnienie, dlaczego żaden konflikt na świecie nie ma tak zmasowanej obsługi dziennikarskiej, a równocześnie tak wypaczonego obrazu w świadomości społecznej?



 

Czy mamy jakieś wyjaśnienie dlaczego ludzie, którzy poświęcili swoją młodość walce z zakłamaniem przyłączyli się do tworzenia nowej sztuki sakralnej?

 

To są pytania retoryczne, na które każdy musi sam szukać odpowiedzi. Jest jednak pytanie bardziej konkretne, czy w mieście mojej młodości znajdzie się ktokolwiek, kto zaprotestuje przeciw tej inscenizacji kłamstwa w znanym poznańskim teatrze?