Trafnie Pan zidentyfikował źródło problemu z tzw. "wartościami chrześcijańskimi" hierarchów, jakże odmiennymi od tych ewangelicznych. Tak jak Polski/Polaków nie można oceniać po tym co wyczyniają różni Piotro- i Pawłowicze, ale po wierności Ustawie Zasadniczej-Konstytucji, tak i wartości trzeba szukać nie u samozwańczych urzędników Pana B, ale w Ewangeliach, które właściwie są sprawozdaniem o życiu JEDYNEGO Chrześcijanina, słusznie zwanego Nauczycielem i Mistrzem. "Ale kto na to zwróci uwagę?" Prawda jest wartością sama w sobie, nieważne ilu się za nią opowie. Dlatego, dzięki za liczne cytaty, które można streścić w "Kochajmy się!", bo to wyraża cały Zakon, Proroków i Ewangelie. P.S. Przygnębiające, że minęło prawie 30 lat i ten artykuł znowu doskonale opisuje rzeczywistość wokół nas.
No cóż, to jest przede wszystkim dobry biznes panie Lucjanie. Koszty zerowe, wszak bóg jest za darmo dla każdego, a sprzedaje się Go już z doliczoną dużą marżą. Najlepszy interes na świecie. Do tego świetny marketing, który twierdzi, że ich usługi są ci niezbędne. Nawet nie teraz, ale w przyszłym świecie. Jeśli nawet nie prawda, to nie znalazł się jeszcze taki co by wrócił i żądał zwrotu za "naciąganą" usługę.
Do tego doliczmy podatki prawie zerowe. Brak jakiejkolwiek kontroli, spolegliwość władz, ciemny i zabobonny lud. Żaden Urząd Skarbowy nie zagląda ci do kiesy. A i tak lepiej teraz, bo kiedyś to jeszcze tortury i stosik na środku rynku ku radości gawiedzi.
Czekam na kolejne refleksje z początku transformacji. Szczególnie że nikt się wtedy nie interesował tym co robi Kościół, więc Kościoł robi co chciał. Te lata 90. tak jakoś przeleciały na innych bardziej przyziemnych sprawach, chyba dla wszystkich. Pozdrawiam serdecznie.