|
|
|
Testowanie hipotezy Boga
Twój komentarz do artykułu
Zastanawiałem się chwilę nad falsyfikowalnością ateizmu i nad przykładami hipotetycznych obserwacji świadczących na jego niekorzyść. Do tego wszak autor zachęca. Większość podanych przez autora przykładów jest chybiona. Postaram się odpowiedzieć na kilka z nich broniąc ateizmu. “Znaleziono by dowody falsyfikujące ewolucję. Można by odkryć skamieniałości, które są w niewyjaśniony sposób w niewłaściwym porządku” Czyli sławny królik w pokładach prekambryjskich. Linią obrony jest tu słowo “niewyjaśniony” poprzedzone słowem “dotychczas”. To, że dotąd nie znaleźliśmy wytłumaczenia w jaki sposób ów królik tak się znalazł nie oznacza jeszcze, że go nie ma! Istnieje zbyt wiele innych dowodów na ewolucję aby jednym niewyjaśnionym znaleziskiem jej zaprzeczać. Co więcej, nawet jakby udało się obalić Teorię Ewolucji w postaci jaką przybrała na Ziemi zawsze można by się forsować ucieczką w kosmitów. Gatunek ludzki powstał na drodze ewolucji na innych planetach i został na Ziemi wszczepiony - teoria nie do obalenia. “Ludzka pamięć i myśli mogłyby dostarczyć dowodów, których w żaden sposób nie dałoby się wyjaśnić znanymi procesami fizycznymi. Nauka mogłaby potwierdzić niesłychane moce umysłowe, których nie dałoby się wiarygodnie wyjaśnić fizycznie” Te i wszystkie inne argumenty polegające na niemożności wyjaśnienia jakiegoś zjawiska przez naukę są nic nie warte. Nasza nauka znajduje się w pewnym stadium rozwoju, w którym niektóre rzeczy umiemy wyjaśnić a innych nie. To chyba naturalne i zrozumiałe. Czy brakuje przykładów zjawisk sprzed tysiąca, stu, dziesięciu lat, sprzed roku, których ówczesna nauka nie umiała wytłumaczyć a dzisiaj o tym uczą w szkole podstawowej? “Nauka mogłaby odkryć przekonujące dowody życia po śmierci. Na przykład, osoba, którą uznano za zmarłą zgodnie z wszystkimi sposobami znanymi nauce, powróciłaby do życia ze szczegółowymi opowieściami o życiu pozagrobowym, które zostałyby następnie zweryfikowane” Po pierwsze, argumenty j.w. - to, że osobę uznano za zmarłą zgodnie ze wszystkimi sposobami znanymi nauce nie znaczy, że była ona martwa. Nasza wiedza jest znikoma. Po drugie, życie (istnienie, jaźń czy jakkolwiek by tego nie nazwać) po śmierci w żadnym razie nie świadczy o istnieniu boga stwórcy. Świadczyłaby tylko o tym, jak mało jeszcze o życiu i śmierci wiemy. “Podobnie, każde twierdzenie o objawieniu otrzymanym podczas mistycznego transu mogłoby zawierać dającą się naukowo zweryfikować informację, której człowiek w transie w żaden sposób nie mógł wiedzieć” Robią to już dzisiaj dziesiątki cudotwórców, telewizyjnych Coperfieldów i innych wywoływaczy duchów. O ile pamiętam Hudini obiecał wrócić po śmierci i powiedzieć swojej żonie coś co świadczyło by o tym, że to na pewno on. Nie wiem jak to się kończyło. Bardzo silnym założeniem autora jest tu sformułowanie “w żaden sposób nie mógł wiedzieć”. Powinno być zastąpione “w żaden znany aktualnie nauce sposób, nie mógł tego wiedzieć” - dalsza argumentacja j.w. “Można by znaleźć fizyczne i historyczne dowody cudownych wydarzeń i ważnych narracji z pisma świętego. Na przykład, można by znaleźć rzymskie zapisy o trzęsieniu ziemi w Judei w czasie pewnego ukrzyżowania na rozkaz Poncjusza Piłata. Można by znaleźć Arkę Noego” To nie świadczyłoby o niczym. Czy fakty zawarte w Biblii, te które bez większej dyskusji dają się dzisiaj potwierdzić naukowo zmieniają cokolwiek? Dodają Biblii wiarygodności? Ok, Poncjusz Piłat istniał i był prokuratorem Judei. Ok, Paweł pisał to Koryntian a miasto takie rzeczywiście istnieje i istniało! Czy to dowód na to, że Jezus jest Bogiem i że w ogóle coś takiego jak bóg istnieje? Nie! to świadczy tylko o tym, że autorzy Biblii starali się osadzić swoje historyjki w realiach ówczesnego świata. Potwierdzenie nawet wszystkich biblijnych wydarzeń niczego nowego do kwestii istnienia boga nie wniesie. Ludzie napisali Biblię dla innych ludzi, dlaczego mieliby zmyślać? Czy to, że było trzęsienie ziemi rzeczywiście miało miejsce w jakikolwiek sposób świadczyłoby na korzyść boskości Jezusa? Nie, to tylko wytrąciłoby ateistom argument niewiarygodności Biblii. Tak, było trzęsienie, tak został ukrzyżowany, tak zmartwychwstał, tak Paweł go ujrzał… i co z tego? To mogło się zdarzyć a ponieważ ówcześni ludzie nie umieli tego wytłumaczyć i ponieważ potrzebowali zbawiciela i jakąś historyjkę to użyli tej a nie innej. Ot cała filozofia. “Całun Turyński mógłby zawierać materiał genetyczny bez chromosomu Y” Z tym nie umiałbym dyskutować ale trzeba by dowieść, że całun rzeczywiście został użyty do owinięcia ciała Jezusa Syna Bożego a nie kogoś innego. To, że brak chromosomu Y świadczyć by mogło jedynie , że nie umiemy tego wytłumaczyć a nie, że Syn Boży został całunem okryty. “Albo też materiał genetyczny mógłby zawierać nową formę cząsteczki kodującej, nie znajdowaną w żadnych innych żywych organizmach. Dowiodłoby to kosmicznego (lub boskiego) pochodzenia zawiniętej w całun istoty” Autor sam odpowiedział już na swój argument. Pochodzenie nieziemskie czyli nieznane na Ziemi, ale niekoniecznie boskie. “Można by odkryć, że wszechświat jest tak przyjazny życiu ludzkiemu, iż musiał zostać stworzony z myślą o człowieku. Ludzie mogliby podróżować z planety na planetę tak samo łatwo jak podróżują obecnie z kontynentu na kontynent i byliby w stanie przeżyć na każdej planecie – także w przestrzeni kosmicznej – bez urządzeń wspierających życie” No proszę! A gdyby tak Wespazjanowi powiedzieć, że mógłby z obleganej Jerozolimy do Rzymu przybyć w trzy godziny a dowolną informację pisemną i obrazem wysłać i odebrać natychmiastowo to też pomyślałby że to na pewno boży palec? “Na przykład, piorun uderzałby tylko złoczyńców; ludzie, którzy zachowują się źle, częściej chorowaliby; zakonnice zawsze przeżywałyby wypadki samolotowe”... “Wierzący mogliby mieć wyższy zmysł moralny niż niewierzący, jak również inne” Ponieważ tak nie jest to autorowi wydaje się, że byłoby to jakimś argumentem ale nawet Bóg w swojej nieskończonej mądrości nie przewiduje takiej możliwości. Gdyby rzeczywiście tak było i teolodzy mieliby wielki problem. Podstawą religii jest wiara w Boga a nie wiedza o nim. Gdyby Bóg dał nam dowody swojego istnienia przestałby spełniać swoje boskie funkcje ergo - przestałby istnieć. “Można by było zaobserwować cuda. Na przykład, modlitwy byłyby spełniane; ręka lub noga odrosłaby dzięki uzdrawianiu wiarą” Tak, można by to uznać za bezdyskusyjny fakt potwierdzający istnienie Boga, ale czyż i dzisiaj ludzie pokrzepieni wiarą w Boga nie czują się lepiej? Czy efekt placebo nie jest używany przez uznanych terapeutów? W ten sam sposób można by wytłumaczyć odrośnięcie nogi. To, że chory modli się akurat do Boga to przypadek, chodzi tu o niezłomną wiarę chorego… a ta czynić potrafi prawdziwe cuda. Zastanawiałem się więc nad falsyfikowalnością ateizmu… trudna sprawa. Nie wiem jak można by było tego dokazać ale dla mnie takim progiem byłoby udowodnienie, że jesteśmy w kosmosie sami.
Istnienie boga w rozumieniu absolutu, jest hipotezą zerową.
Znalezionych 904 artykuły. |
|
| |||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||
|
