Zwracam uwagę przede wszystkim na punkty 3 - 5. To nie przeoczenie, ale świadoma taktyka.
Ujęcie w raporcie gazańskiej infrastruktury militarnej nieuchronnie prowadziłoby do postawienia kwestii współodpowiedzialności instytucji międzynarodowych za jej powstanie. Nawet dla najnaiwniejszej osoby nie jest wiarygodne przypuszczenie, że można takie inwestycje przez prawie dwie dekady prowadzić w sposób niezauważalny. Zwłaszcza gdy konsekwentnie przedstawia się prowadzącą je społeczność jako niezdolną do samodzielnego utrzymania się.
Militarne użytkowanie infrastruktury cywilnej, zarówno nieruchomości, jak i ruchomości (choćby karetki i oznakowana odzież służbowa), było przed laty odnotowywane przez niektóre organizacje międzynarodowe. O militarnym wykorzystywaniu Al Shifa Hospital wspomniano nawet w raporcie Amnesty International... ale to był 2009 r. Potem najwyraźniej terroryści się poprawili (kto chce, niech uwierzy).
Przemilczenie losu porwanych ludzi również zwalnia od pytań o tę dziwną "bezsilność" organizacji humanitarnych, które konsekwentnie tego problemu nie dostrzegają. Najwyraźniej wolą nie wspominać o charakterze swoich relacji z władcami Gazy. Czyli o warunkach, na jakich wolno im tam działać - a to, przyznaję, byłyby spostrzeżenia rewelacyjne.
Tak czy inaczej - tylko te 3 punkty kwalifikują się - oględnie - jako mataczenie, a bez ogródek jako świadome i celowe ukrywanie dowodów. To jest nie tyle dokument prawny, ile materiał do odrębnego postępowania prawnego.
Btw, W najnowszej "Polityce" spory, acz wybitnie delikatny artykuł o kryzysie ONZ. Z niejakim oburzeniem odnotowano istnienie UN Watch - zupełnie tak, jakby działalności instytucji w kryzysie obserwować nie wypadało.
Ujęcie w raporcie gazańskiej infrastruktury militarnej nieuchronnie prowadziłoby do postawienia kwestii współodpowiedzialności instytucji międzynarodowych za jej powstanie. Nawet dla najnaiwniejszej osoby nie jest wiarygodne przypuszczenie, że można takie inwestycje przez prawie dwie dekady prowadzić w sposób niezauważalny. Zwłaszcza gdy konsekwentnie przedstawia się prowadzącą je społeczność jako niezdolną do samodzielnego utrzymania się.
Militarne użytkowanie infrastruktury cywilnej, zarówno nieruchomości, jak i ruchomości (choćby karetki i oznakowana odzież służbowa), było przed laty odnotowywane przez niektóre organizacje międzynarodowe. O militarnym wykorzystywaniu Al Shifa Hospital wspomniano nawet w raporcie Amnesty International... ale to był 2009 r. Potem najwyraźniej terroryści się poprawili (kto chce, niech uwierzy).
Przemilczenie losu porwanych ludzi również zwalnia od pytań o tę dziwną "bezsilność" organizacji humanitarnych, które konsekwentnie tego problemu nie dostrzegają. Najwyraźniej wolą nie wspominać o charakterze swoich relacji z władcami Gazy. Czyli o warunkach, na jakich wolno im tam działać - a to, przyznaję, byłyby spostrzeżenia rewelacyjne.
Tak czy inaczej - tylko te 3 punkty kwalifikują się - oględnie - jako mataczenie, a bez ogródek jako świadome i celowe ukrywanie dowodów. To jest nie tyle dokument prawny, ile materiał do odrębnego postępowania prawnego.
Btw, W najnowszej "Polityce" spory, acz wybitnie delikatny artykuł o kryzysie ONZ. Z niejakim oburzeniem odnotowano istnienie UN Watch - zupełnie tak, jakby działalności instytucji w kryzysie obserwować nie wypadało.