O wiele dotkliwsza jest świadomość, że Turcja jest w NATO. Jeśli uznaje się za powód do niepokoju jakiś wybryk Węgier czy Słowacji, to niedostrzeganie go w przypadku erdoganowskiej Turcji jest co najmniej galopującą beztroską. Kraj, który jawnie wspiera Bractwo Muzułmańskie i zarazem jest jednym z głównych udziałowców zachodniego paktu militarnego to jest koncept wprost od Monty Pythona. ten absurd jest zdecydowanie nieucieszny.