Jedna z większych tajemnic medialnych polega na starannym omijaniu dużej porcji wypowiedzi gazańskich dygnitarzy. To mam od dawna za osobliwość, ze choć media zachodnie bardzo chętnie cytują "źródła" katarskie, kuwejckie, saudyjskie itd., to skromnie ograniczają się do informacji przetworzonych. Surowca nie ma na lekarstwo. A przecież ci dygnitarze nieustannie gadają! Bez owijania w bawełnę przedstawiają swoje istotne poglądy na wszystko, z wartością życia i losu swoich poddanych na czele. Odważnych do cytowania jest tylko garstka; i im jakoś media głównego nurtu nie dają miejsca, deklarując zarazem, jak cenne jest dla nich docieranie do źródeł.
Takie wypowiedzi, jak cytowane przez Nan Jacques Zilberdik winny być znane powszechnie - bo przecież ich autorzy, zawsze nazywani "przywódcami", a co najmniej "reprezentantami skrzydła politycznego" Hamasu po to mówią, aby ich słyszano. Najwyraźniej wiadomo, że akurat takich rzeczy zachodni odbiorca słyszeć ani czytać nie powinien - on ma być dzieckiem we mgle, któremu rzuca się garść tanich cukierków, spreparowanych z którejś wody po tych bezwstydnie szczerych wynurzeniach.
Takie wypowiedzi, jak cytowane przez Nan Jacques Zilberdik winny być znane powszechnie - bo przecież ich autorzy, zawsze nazywani "przywódcami", a co najmniej "reprezentantami skrzydła politycznego" Hamasu po to mówią, aby ich słyszano. Najwyraźniej wiadomo, że akurat takich rzeczy zachodni odbiorca słyszeć ani czytać nie powinien - on ma być dzieckiem we mgle, któremu rzuca się garść tanich cukierków, spreparowanych z którejś wody po tych bezwstydnie szczerych wynurzeniach.