Tylko bardzo młodzi ludzie mogą być zaskoczeni tą konsekwencją. Przecież bez patronatu ZSRR całą impreza z "narodem palestyńskim" biegłaby inaczej. Politycznie ten spadek jest czymś na kształt gorącego ziemniaka (albo kasztana, wedle smaku): lepiej niech to bierze w garść kto inny. Na wszelki wypadek zmilcza się oczywistości; a palestyńscy Arabowie i owszem, wykorzystują każdą okazję, która się trafi. I w razie czego stworzą nowe. Niemniej w ich geografii symbolicznej Moskwa konsekwentnie jest blisko Mekki.