“Rada ds. Wolności Akademickiej” Harvardu


Alan M. Dershowitz 2023-05-13

Ponad 100 profesorów Uniwersytetu Harvarda połączyło się teraz w radzie ds. wolności akademickiej, której celem jest zapewnienie przetrwania wolności słowa i wolności akademickiej na Harvardzie. Na zdjęciu:Massachusetts Hall, najstarszy budynek na kampusie Harvarda, wzniesiony w 1720 roku. (Zdjęcie: Wikipedia) 

Ponad 100 profesorów Uniwersytetu Harvarda połączyło się teraz w radzie ds. wolności akademickiej, której celem jest zapewnienie przetrwania wolności słowa i wolności akademickiej na Harvardzie. Na zdjęciu:Massachusetts Hall, najstarszy budynek na kampusie Harvarda, wzniesiony w 1720 roku. (Zdjęcie: Wikipedia)

 



Fakt, że ponad 100 profesorów Uniwersytetu Harvarda połączyło się teraz w radzie ds. wolności akademickiej, jest zarówno dobrą, jak i złą wiadomością. Celem grupy, zorganizowanej przez mojego kolegę i przyjaciela Stevena Pinkera, jest zapewnienie przetrwania wolności słowa i wolności akademickiej na Harvardzie. Dobrze, że tylu profesorów tak szybko się do tej rady zapisało. Źle, że jest potrzebna nawet w miejscu takim jak Harvard, którego motto Veritas oznacza prawdę. Ale „prawda” może być mieczem obosiecznym, zwłaszcza na uniwersytecie.

„Prawda” może być czasem wrogiem wolności. Kiedy ludzie wierzą, że oni i tylko oni mają dostęp do PRAWDY, nie widzą potrzeby debaty, dialogu, sprzeciwu i niezgody. W rzeczywistości uważają wszelkie przeciwne poglądy za herezję. Tak było przez lata z wieloma religiami, a także z licznymi ideologiami, takimi jak komunizm i faszyzm. Uniwersytety nie powinny uznawać żadnej konkretnej prawdy ani promować żadnej konkretnej narracji.


Rolą uniwersytetów jest uczyć studentów jak myśleć, a nie co myśleć. Proces odkrywania, badania i krytykowania ciągle zmieniających się prawd jest właściwą rolą szkolnictwa wyższego, a nie wpajanie obecnie przyjętych prawd, bowiem to nie jest edukacja; to jest propaganda.


Jednak ideologiczni wojownicy, którzy na dzisiejszych uniwersytetach są ma ogół na „twardej lewicy”, chcą, aby ich instytucje promowały określone prawdy i narracje, a odrzucały inne. Czasami robi się to jawnie, częściej subtelnie. Rzeczywistość jest taka, że na wielu uniwersytetach, w tym na Harvardzie, pewne poglądy są nie do przyjęcia. Zarówno nauczyciele, jak i studenci znają tę rzeczywistość i często dokonują autocenzury, aby uniknąć napiętnowania. Nie idzie to w lepszym kierunku; przeciwnie, jest co raz gorzej.


Chociaż niektóre media podkreślały fakt, że 100 członków uniwersytetu dołączyło do tej nowo utworzonej rady ds. wolności akademickiej, prawdziwym problemem jest to, że tak wielu pracowników naukowych odmówiło udziału w organizacji, której celem jest promowanie wolności słowa. Niektórzy radykalni profesorowie i studenci wręcz sprzeciwiają się organizacji, prawdopodobnie dlatego, że nie popierają jej celów wolności słowa i wolności akademickiej. Wśród nich jest wielu byłych libertarian i liberałów, którzy teraz weszli w szeregi strażników poprawności politycznej.


Ten problem nie jest wyjątkowy dla Harvardu, o czym świadczą ostatnie wydarzenia w Stanford, Yale, Georgetown, University of Pennsylvania i innych elitarnych instytucjach, gdzie mówcy byli zakrzykiwani lub karani za wyrażanie niepoprawnych politycznie poglądów.


Kiedy po raz pierwszy przybyłem na Harvard w 1964 roku, ówczesna poprawność polityczna przechylała się w prawo. Moje liberalno-obywatelsko-libertariańskie poglądy były podejrzane wśród wielu konserwatywnych wykładowców. Listy od absolwentów sprzeciwiały się moim „nierozsądnym” poglądom, które wpływają na studentów. Nikt jednak nie próbował mnie cenzurować. Poinformowano mnie, że moje „nierozsądne” poglądy zaszkodziłyby mojemu uzyskaniu stałej posady. (Nie zrobiły tego.)


Dziś wiele moich poglądów również jest postrzeganych jako politycznie niepoprawne i nieuzasadnione, ale tym razem uważa tak skrajna lewica. Różnica polega na tym, że dzisiejsi cenzorzy próbowali mnie uciszyć i anulować, podobnie jak innych, którzy opowiadają się za centrowymi, liberalnymi i libertariańskimi poglądami – a już na pewno, jeśli wyrażają konserwatywne lub nie daj Boże nie dość krytyczne poglądy wobec Trumpa! Dlatego ta rada ds. wolności akademickiej jest tak ważna i dlatego tak rozczarowujące jest to, że tak wielu byłych liberałów i libertarian odmówiło przyłączenia się do niej.


To dobrze, że nowa rada ds. wolności słowa jest dość zróżnicowana politycznie, w jej skład wchodzą profesorowie o szerokim spektrum poglądów politycznych i ideologicznych. Wspólna perspektywa opowiada się za wolnością słowa i wolnością akademicką dla wszystkich poglądów, bez względu na to, jak są niepopularne. Celem jest ochrona wyrażania wszystkich poglądów oraz ochrona tych, którym grozi się lub karze za ich wyrażanie. Ma również promować jak najszerszą różnorodność poglądów na terenie kampusu.


Wolność słowa, właściwa procedura prawna, prawo do adwokata i inne podstawowe wolności są zagrożone w dzisiejszym głęboko podzielonym społeczeństwie, w którym każdy musi opowiedzieć się po jednej ze stron. Obranie niewłaściwej strony, szczególnie w środowisku akademickim i w mediach, może zagrozić perspektywom zawodowym. Zachowanie milczenia jest często najbezpieczniejszym rozwiązaniem, więc autocenzura stała się powszechną taktyką wśród osób, które nie popierają dzisiejszej poprawności politycznej.


Sama nowa rada nie odwróci narodowej tendencji do grupowego myślenia i poprawności politycznej, ale obiecuje odegrać aktywną rolę w ochronie wolności przed tymi, którzy twierdzą, że mają monopol na Veritas. Bycie aktywnym członkiem tej rady to zaszczyt.

 

Link do oryginału: https://www.gatestoneinstitute.org/19613/harvard-council-on-academic-freedom

Gatestone Institute, 2 maja 2023

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska


*Alan M. Dershowitz

Amerykański prawnik i komentator spraw międzynarodowych. Emerytowany wykładowca prawa konstytucyjnego (w 1967 roku w wieku lat 28 został najmłodszym profesorem zwyczajnym prawa w historii Harvard Law School).

Dershowitz jest autorem wielu książek, wśród których najgłośniejszą jest The Case for Israel (2003). Jest to książka, z którą można się zgadzać lub nie, ale która jest obowiązkową lekturą dla każdego, kto próbuje zrozumieć zawikłany obraz konfliktu na Bliskim Wschodzie oraz sposobu postrzegania Izraela przez resztę świata.