Cały świat może się mylić


Richard Landes 2023-03-04


Oto wstępne uwagi, które wygłosiłem podczas premiery mojej nowej książki Can “The Whole World” be Wrong? Lethal Journalism, Antisemitism, and Global Jihad w Centrum Menachema Begina zeszłego wieczoru (21 lutego 2023). 

Irwin Cotler zauważył we wczesnych latach obecnego stulecia: „Nie chodzi tylko o to, że naród żydowski jest jedynym narodem, który jest stałym celem usankcjonowanego przez państwa podżegania do nienawiści i ludobójstwa, ale że jest jedynym narodem, który oskarża się o ludobójczy charakter”.

 

Pozwólcie, że powtórzę to inaczej: Izrael jest jedynym krajem, z powodzeniem oskarżanym w zachodnich językach o to, że Izraelczycy są nazistami nastawionymi na ludobójstwo, przez ludzi, którzy we własnych językach podziwiają nazistów i chcą dokończyć dzieła eksterminacji Żydów.


Sukces tej perwersyjnej „inwersji Holokaustu”, zarówno w jawnej, jak i bardziej subtelnej formie, reprezentuje ogromne zwycięstwo w wojnie poznawczej dla palestyńskiego irredentyzmu i równie katastrofalną stratę dla postępowych sił pokoju.

 

A kluczowy moment w powszechnej akceptacji tej odwróconej narracji nastąpił na przełomie wieków (millenium), poczynając od oskarżenia, że IDF umyślnie zabiła Muhammada al Durah w ramionach jego ojca, a kulminacją były wściekłe demonstracje na Zachodzie, protestując przeciwko masakrze w Dżeninie, która nigdy się nie wydarzyła. Rezultaty można zobaczyć w komentarzach dwóch żydowskich intelektualistów w 2003 roku.

 

W sierpniowym artykule opublikowanym w „New York Times” Ian Buruma zauważył mimochodem, że „sprawa palestyńska stała się powszechnym papierkiem lakmusowym liberalnej tożsamości”. I to w czasie, kiedy „sprawa palestyńska” była głównym na świecie dostarczycielem samobójczego terroru przeciwko izraelskim cywilom. Jak „liberałowie” mogli uniwersalnie i bezkrytycznie poprzeć tak barbarzyńską sprawę, napędzaną przez tak zaciekłą, apokaliptyczną nienawiść? Paul Berman ( Liberalism and Terror, s. 154) wyjaśnił:

…każdy nowy akt morderstwa i samobójstwa świadczył o tym, jak opresyjni byli Izraelczycy. Z tego punktu widzenia terror palestyński był miarą izraelskiej winy. Im bardziej groteskowy terror, tym głębsza wina.

Lub, jak ujął to mój kolega u szczytu kampanii samobójczego terroru: „Jaki mają wybór?”


To domniemanie winy Izraela szybko i nieubłaganie rozprzestrzeniło się z Izraela na „Żydów” i jest dziś wszędzie widoczne, często bezmyślnie. Założeniem leżącym u podstaw jest zbiorowa odpowiedzialność Żydów za to, co według ludzi zrobili niektórzy Żydzi. I tu jest podwójne wypaczenie: nie tylko Żydzi z diaspory nie popełnili żadnego z tych śmiercionośnych oskarżeń, które ożywiają tę nienawiść, ale Izrael też ich nie popełnił.

 

Przemożne odczucie, że Izrael jest bezpodstawnie okrutny wobec Palestyńczyków, że bezpodstawnie ich poniża, doprowadza ich do rozpaczy, przenika sposób, w jaki media relacjonują konflikt. Dla tych tysięcy dziennikarzy, którzy uczestniczą w tym, co Matti Friedman nazywa „kultem okupacji”, jedynymi przeszkodami na drodze do pokoju, o których warto pisać i mówić, są izraelska okupacja i osiedla; palestyńskie „podżeganie” i terroryzm są pomijane jako mniej istotny efekt desperacji. Jak zauważył Itamar Marcus w 2004 r. (w dużej mierze na próżno), „to aspiracja, a nie desperacja …” motywacją jest aspiracja do zniszczenia Izraela, a nie jakaś desperacja z powodu braku państwa palestyńskiego i praw człowieka.

 

Tę mentalność „desperacji” nazywam w mojej książce „liberalnym poznawczym egocentryzmem” lub projekcją własnego sposobu myślenia na ludzi, którzy go nie podzielają. Liberał myśli: „Musiałbym być strasznie zdesperowany, żeby zrobić tak okropne rzeczy, przecież nie aspirowałbym do eksterminacji innego narodu”. I popełniając błąd polegający na myleniu tego, co humanitarne, z tym, co ludzkie, potępia każdego, kto opisuje ludobójcze aspiracje palestyńskich przywódców, jako odczłowieczająco rasistowskie.

 

Stała niechęć mediów do ujawniania kwestii palestyńskiego podżegania do ludobójstwa, a tym bardziej do jej ilustrowania, do pokazywana silnych sympatii Palestyńczyków do nazistów i nienawiści do USA, wzmacnia tę egocentryczną projekcję.

 

Gdyby chodziło tylko o Izrael, można by zrozumieć (jeśli nie wybaczyć) kogoś takiego jak mój kolega z Harvardu, który po  powrocie z wycieczki do Jerozolimy, powiedział: „Izrael naraża nas wszystkich na niebezpieczeństwo. Gdyby Izrael nie szturchał islamskiego niedźwiedzia, wszyscy bylibyśmy o wiele bezpieczniejsi”.

 

Tak więc, ich zdaniem jedyną rzeczą, która byłaby bezpieczniejsza, chociażby tylko chwilowo, byłoby złudzenie, że sprawa palestyńska jest szlachetna, że Izrael traktuje ich okropnie, i że jeśli nakarmisz islamistycznego krokodyla Izraelczykami, to go nasyci, nie zaś zaostrzy jego apetyt.

 

U szczytu histerii „masakry w Dżeninie” 17 kwietnia 2002 r., kaznodzieja Hamasu, powołując się na ludobójczy hadis o „kamieniach i drzewach” głosił:

Wierzymy w ten hadis. Jesteśmy również przekonani, że ten hadis [tj. eksterminacja Żydów] zwiastuje rozprzestrzenianie się islamu i jego panowanie na wszystkich ziemiach… O Allahu, zniszcz Żydów i ich zwolenników… O Allahu, podnieś flagę dżihadu na całej ziemi… Och, umiłowani, spójrzcie na wschód ziemi, znajdźcie Japonię i ocean; spójrz na zachód ziemi, znajdźcie kraj i ocean. Bądźcie pewni, że będą one własnością narodu muzułmańskiego, jak mówi hadis, „od oceanu do oceanu”.

Jeśli „nigdy więcej” coś znaczy, to znaczy, że kiedy jakaś grupa głosi wezwania do ludobójstwa z ambon, a te ludobójcze kazania są następnie transmitowane przez władze, to jest to wiadomość, istotna i poprawna. A kiedy zwolennicy tego ludobójstwa widzą w nim preludium do podboju świata, jest sprawą zasadniczą, by obiekt tej imperialnej ambicji, czyli publiczność na Zachodzie, o tym wiedział. Można by pomyśleć, że w takim momencie nadszedł czas, aby zabrali głos dziennikarze, „świadkowie swoich czasów”.

 

Ale nie. . śmiercionośny mem „masakry w Dżenin” był zbyt ważny, by rozwodzić się nad takimi błahostkami.

 

Co prowadzi mnie do mojego głównego punktu.

 

Tu nie chodzi tylko o Izrael czy Palestynę jakkolwiek rozumiane. Jak pokazuje powyższy cytat, Dżihad Palestyński, w tym „świecka” OWP, jest wiodącą siłą w globalnym Dżihadzie, którego celem jest podbój świata. Jest to oczywiście ambicja mało prawdopodobna do zrealizowania i wielu kognitywnych egocentrystów, takich jak dziennikarze, a nawet  izraelski wywiad wojskowy, odrzuci to jako szaleństwo i założy, że „zdecydowana większość” Palestyńczyków i muzułmanów nie dałaby się nabrać na takie bzdury. Ale jak pokazali nam Hitler, Stalin i Mao, bycie w błędzie, jeśli chodzi o wierzenia millenialne, nie oznacza wcale braku konsekwencji takich wierzeń. W sytuacji braku przeciwstawienia się im oznacza raczej masowy mord dziesiątków milionów ludzi na drodze do nieuniknionej klęski.

 

Więc kiedy my, Izraelczycy, bronimy naszej sprawy, bronimy również społeczeństwa przyzwoitości i tolerancji, czyli demokracji, czyli tego, co Eli Sagan nazwał „niemal cudem”.

 

Wszyscy, którzy w młodości czytaliśmy (lub słyszeliśmy od naszych rodziców) historię o nowych szatach cesarza, prawdopodobnie myśleliśmy o dwóch rzeczach: 1) to bajka, to nie dzieje się naprawdę; i 2) to komedia, na końcu wszyscy śmieją się z cesarza i jego dworzan.

 

Ale nie. Andersen nie powiedział nam, jak tłum zareagował na ujawnienie publicznej głupoty wszystkich. Rzeczywiście, w jego pierwotnym zakończeniu opowieści żadne dziecko nie zabiera głosu, a cesarz wraca, z zadowoleniem planując przyszłe procesje. Jeśli zastanowić się, co to znaczy mieć klasę rządzącą tak zdumiewająco głupią i zaprzeczającą rzeczywistości, że aprobuje publiczną paradę nagiego cesarza, łatwo można sobie wyobrazić, że kiedy dziecko przemówiło, przynajmniej niektórzy w tłumie płakali z rozpaczy.

 

I znowu nie. Często odbywają się takie parady nagich głupców. I co najmniej jedna z nich, wybijająca się, trwa od dwudziestu lat. Tyle że tym razem dramat nie dotyczy nagiego cesarza, ale ikony nienawiści, sprawy palestyńskiej z jej ludobójczymi animozjami i bezlitosną przemocą. W tym scenariuszu krawcami są sowieccy propagandyści i palestyńscy „nacjonaliści”, którzy upierają się, że tylko rasiści nie widzą sprawiedliwości w ich sprawie i stosowanych środkach, głupim cesarzem jest postępowa lewica, która myśli, że przemawia w imieniu „całego świata”, szambelanem jest Edward Saïd lub, w przypadku symbolu nienawiści, chłopca Al Durah – Charles Enderlin (główny autor kłamstwa o chłopcu Al Durah), dworzanie to organizacje pozarządowe „praw człowieka”, miejskimi heroldami ogłaszającymi paradę i przygotowującymi publiczność do kibicowania cesarzowi są media informacyjne, a tłum wychwalający strój cesarza to liberalni kognitywni egocentrycy, w tym negocjatorzy pokojowi. A kiedy dziecko, w tym przypadku Izrael, mówi, że cesarz jest nagi, jego ojciec (Żydzi z diaspory) każe mu się zamknąć.

 

Jeśli w XX wieku, mroczny żart brzmiał:

Antysemityzm to nienawiść do Żydów silniejsza niż jest to absolutnie konieczne

to w XXI wieku jest

Antysemityzm to nienawiść do Żydów, nawet jeśli cię zabija.

Istotnie, tylko dlatego, że „cały świat może się mylić” w sprawie Izraela, nie oznacza, że to mylenie się nie może mieć strasznych konsekwencji.

 

Apokaliptyczna analiza tego, co zniszczyło Drugą Świątynię, wygląda następująco: w okresie poprzedzającym apokalipsę, która się nie wydarzy (świat toczy się dalej), wzajemna nienawiść i wrogość mają znaczenie kosmiczne. Dopiero po masowym zniszczeniu, które następuje, tym, którzy przeżyją, wydaje się było to sinat chinam, czyli bezpodstawna nienawiść. Dzisiaj Izraelczycy i Żydzi na całym świecie są rozdzierani przez szaleństwo napędzane napięciami, które opisuję, a które przejawia się nie tylko w walkach między Żydami z diaspory – buncie przeciwko „przebudzonemu” zachowaniu obecnych przywódców żydowskich – i między Żydami z Diaspory ogarniętymi falą „przebudzenia”, a Izraelem, ale obecnie także w rozwoju sytuacji w Izraelu. Niektórzy Żydzi z diaspory nie odmawiają już modlitwy za państwo Izrael, z którego „nie możemy już być dumni”. Ludzie mówią złowieszczym tonem o „śmierci demokracji”, a polaryzacja się nasila.

 

Niezależnie od tego, czy popieramy, sprzeciwiamy się, czy też nie wiemy, co myśleć o proponowanych działaniach naszego wybranego rządu, nigdy nie traćmy z oczu faktu, że na głosowanie w Izraelu głęboki wpływ ma zmasowana nienawiść, która nas otacza, a której uznania odmawia „cały świat”, w tym wielu Żydów. Rewolucja francuska potrzebowała tylko trzech lat, by przerodzić się w paranoiczny terror, który pożerał swoich, Sowieci i maoiści też potrzebowali nieco czasu i w sumie ponad sto milionów ludzi zginęło z powodu szaleństwa ubiegłego stulecia. Izrael od 75 lat jest rewolucyjnym, egalitarnym państwem, nękanym przez morderczych wrogów, opierającym się rozpadowi z powodu paranoicznej wzajemnej nienawiści. Mogę jednak zagwarantować, że jeśli ta wewnętrzna nienawiść, ujęta w apokaliptyczne terminy „wszystko albo nic” – co Irwin Cotler określił eufemistycznie jako „przynosząca skutek odwrotny do zamierzonego” – odniesie sukces w zniszczeniu żydowskiej solidarności i Izraela, ci, którzy przeżyli, będą patrzeć wstecz na te konflikty jako na kolejny tragiczny przykład sinat chinam.

 

Książka, którą właśnie opublikowałem, jest moim małym wkładem zarówno jako głos dziecka w tłumie, ujawniający szaleństwo tych przywódców kultury, którzy uważają, że cały świat nie może się mylić w swoim dążeniu do odkupienia świata, jak i wezwaniem do broni w cywilizacyjnej wojnie, a naprawdę wierzę, że wciąż możemy ją wygrać. Obyśmy tym razem nie wyszli z tego o wiele smutniejsi i mądrzejsi. Stańmy się mądrzejsi teraz i wyjdźmy szczęśliwi później.

 

Dziękuję.

 

Remarks at my book launch at the Begin Center

The Augean Stables, 22 lutego 2023

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Richard Allen Landes


Amerykański historyk, wykładowca na Boston University, dyrektor bostońskiego Center for Millennial Studies. Autor szeregu książek o średniowieczu i ruchach apokaliptycznych. Obserwator konfliktu na Bliskim Wschodzie (to on ukuł pojęcie „Pallywood” na wyprodukowane ze statystami filmy mające być „dowodami” przeciwko Izraelowi). Jest również autorem dwuczęściowej druzgoczącej analizy  tzw. „Raportu Goldstone’a”.    

W luty  2023 ukazała się jego nowa książka pod tytułem Can the Whole World Be Wrong?