Antyizraelska narracja, która definiuje ostatnie starcia izraelsko-palestyńskie


Seth J. Frantzman 2023-02-05

Tydzień Izraelskiego Apartheidu w Columbia University.(zdjęcie: Courtesy)

Tydzień Izraelskiego Apartheidu w Columbia University.

(zdjęcie: Courtesy)



Ostatni tydzień stycznia przyniósł wzrost napięć między Izraelem a Palestyńczykami – dziewięciu Palestyńczyków zginęło podczas operacji przeciw komórkom terrorystycznym w Dżenin, a siedmiu izraelskich cywilów zginęło w ataku terrorystycznym na przedmieściach Jerozolimy. Politycy, media i komentatorzy opisali to jako „cykl” lub „spiralę” przemocy, która niesie ze sobą założenie, że może wybuchnąć większy konflikt.


W jaki sposób przedstawiono te incydenty? Jaką narrację przekazywano? Po każdej rundzie konfliktu można go przedstawić na wiele sposobów. Ogólnie rzecz biorąc, Izrael i jego zwolennicy są konsekwentni: Izrael stoi w obliczu zagrożenia terrorystycznego i musi się bronić. Dla większości centrystów, w tym dla większości rządów, które mają dobre stosunki z Izraelem, ogólny sens jest taki, że Izrael ma prawo do samoobrony, ale jest również w centrum krytyki za działania, które Izrael prowadzi na terytoriach palestyńskich.


Dla krytyków narracja ciągle się zmienia, ponieważ ich pogląd na Izrael i Palestyńczyków zmieniał się przez lata.


Jakie są narracje antyizraelskie?


W ostatnich latach przedstawiciele znanych organizacji zajmujących się prawami człowieka rozwinęli kampanię zmierzającą do uznania Izraela za państwo apartheidu, radykalnie rozszerzając definicję tego słowa – omawiając działania Izraela na Zachodnim Brzegu jakby stosowały się do Jerozolimy, Gazy i reszty suwerennego Izraela.


Inną sztuczką jest przedstawianie zamachów na izraelskich cywilów jako odizolowanych wypadków, albo przez przedstawianie ofiar jako „osadników”, albo jako część izraelskiego reżimu. Przedstawia to Izraelczyków jako jeden kolektyw, jednocześnie potępiając izraelskie „zbiorowe karanie” Palestyńczyków.


Rajd w Dżenin, 26 stycznia 2023 (Zdjęcie: biuro rzecznika prasowego IDF)
Rajd w Dżenin, 26 stycznia 2023 (Zdjęcie: biuro rzecznika prasowego IDF)

Rajd IDF na Dżenin nie pojawił się znikąd. Izrael od roku walczy z zagrożeniem ze strony Palestyńskiego Islamskiego Dżihadu i jego uzbrojonych bandytów w Dżenin. Do starć dochodzi, ponieważ Autonomia Palestyńska nie ma kontroli nad tym miastem i nie rozprawia się wystarczająco z grupami uzbrojonymi w nielegalną broń.


Jednak dla krytyków działania izraelskich sił bezpieczeństwa są „karą zbiorową” i każdy Palestyńczyk zabity w Dżenin jest jej ofiarą. To całkowicie pomija różnicę między tym, co zwykle nazywa się „terrorystami”, „bojownikami” lub „grupami zbrojnymi” – a cywilami. W dyskusji informuje się, że Izrael zabił w styczniu 30 Palestyńczyków – bez żadnego określenia, kto był cywilem, a kto nie.


„Washington Post” oświadczył, że rok 2022 był „najbardziej śmiercionośnym rokiem dla Palestyńczyków z Zachodniego Brzegu od prawie dwóch dekad, siły izraelskie zabiły więcej Palestyńczyków na Zachodnim Brzegu w 2022 niż w jakimkolwiek roku, odkąd ONZ zaczęła systematycznie podawać statystyki śmiertelnych ofiar tego konfliktu w 2005 roku”.


Można by pomyśleć, że podobnie jak podczas omawiania innych konfliktów, czy to rosyjskiej inwazji na Ukrainę, USA w Afganistanie, czy też wojny z ISIS, organizacje będą rozróżniać cele wojskowe od cywilów.


Czy rok 2022 był najbardziej śmiercionośnym rokiem dla palestyńskich cywilów na Zachodnim Brzegu? Być może, ale trudno powiedzieć, czy ludzi uzbrojonych w M-16, którzy zginęli w bitwie, krytycy zaliczają do cywilów. Dla niektórych komentatorów nie ma znaczenia, czy ktoś zostaje zabity z bronią w ręku, podczas strzelania do żołnierzy IDF, czy też jest to kobieta w drodze do pracy w kancelarii prawnej, wszystko jest takie samo.


Według tej narracji, obecność Izraela powoduje przemoc, nawet jeśli Izrael nie jest faktycznie obecny w Dżeninie przez większość czasu, izraelska „okupacja” i „apartheid” tworzą sytuację, która prowadzi do śmierci. Izrael ponosi całkowitą winę za te śmierci; ofiarami równie dobrze mogą być sami cywile. Precyzyjne rajdy Izraela na komórki terrorystyczne Palestyńskiego Islamskiego Dżihadu są postrzegane przez niektórych jako „zbiorowa kara”, a przez innych jako „masakra”.


Doprowadziło to do rosnącego chóru wezwań w mediach społecznościowych do nowej „intifady”. Jeden z komentatorów zauważył, że Palestyńczycy byli na skraju nowego „rozdziału”, który wykraczałby poza izraelskie próby „radzenia sobie” z konfliktem. To przekonanie, że nowa „intifada” jest zawsze tuż za rogiem, stanowi ramę dla każdego większego starcia, które miało miejsce w ciągu ostatnich kilku lat.


Izraelskie siły bezpieczeństwa i siły ratownicze na miejscu zamachu w Neve Jaakov, Jerozolima, 27 stycznia 2023 r. (źródło: OLIVIER FITOUSSI/FLASH90)
Izraelskie siły bezpieczeństwa i siły ratownicze na miejscu zamachu w Neve Jaakov, Jerozolima, 27 stycznia 2023 r. (źródło: OLIVIER FITOUSSI/FLASH90)

Przedstawienie starć w Dżeninie jako „masakry” dokonanej przez „reżim apartheidu” i sprzeczne z prawem międzynarodowym jest podstawą dalszych wywodów: izraelskie próby zabezpieczenia się poprzez wyprzedzające rajdy zbrojne z udziałem sił specjalnych przekształcają się ich zdaniem w masakry ludności cywilnej pod rządami reżimu, tak jakby Izrael rządził Dżeninem.


Podczas gdy palestyńscy bandyci byli przedstawiani jako cywile, izraelskie ofiary cywilne w ataku na Neveh Ja'acov były przedstawiane przez krytyków na różne sposoby. Jeden z ekspertów napisał, że atak na izraelskich cywilów był „przerażającym przestępstwem popełnionym przez jednostkę”.


Inni zajęli ostrzejsze stanowisko. Jeden twierdził, że każde zabójstwo jest wynikiem „utrzymywania przez Izrael systemu dominacji” i że działania Izraela prowadzą do ataków „w odpowiedzi” na „dominację”. Ten rodzaj prezentacji przedstawia palestyńskiego terrorystę zabijającego Izraelczyków jako zbrodniczy „kolektyw”.


Izraelskie ofiary zostały opisane jako „osadnicy żyjący na skradzionej ziemi” i część „brutalnego mechanizmu opresji”. W poście aktywisty, który został ocenzurowany przez Twittera, napisano, że każdy Izraelczyk „czy to w synagodze, na punkcie kontrolnym, w osadzie czy centrum handlowym” jest „kolonizatorem, który przybył z obcych krajów”. Każdy Izraelczyk służy w „rasistowskiej armii kolonialnej”.


Opisy ataku w Jerozolimie krytykowano nawet za to, że informowano o ataku w pobliżu synagogi, a krytycy narzekali, że była to forma „dezinformacji”, która „żeruje na emocjach”. Inny komentator opisał cywilów jako obywateli „potężnego państwa, które zadaje milionom nieustającą przemoc”.


Jeden z krytyków był niezadowolony, słysząc głosy proizraelskie, które zauważyły, że zabójstwa miały miejsce w Dniu Pamięci o Holokauście, argumentując, że „Żydzi” muszą wykonać „ciężką pracę, by stawić czoła temu, jak państwo żydowskie wykorzystuje żydowską historię, by utrzymywać Żydów w stanie przerażenia”.


Ogólnie dominuje w komentarzach na temat ostatnich incydentów przedstawianie ataku jako „oporu” ludności „skolonizowanej”. To przywodzi na myśl epokę, kiedy palestyńskie strzelaniny i zamachy bombowe na autobusy były określane jako „walka zbrojna”.


Konsekwentną myślą przewodnią jest to, że Izrael zasługuje na przemoc za utrzymywanie „brutalnego reżimu apartheidu”; nie ma dyskusji o „walce zbrojnej” przeciwko siłom bezpieczeństwa kontra ataki na ludność cywilną; wszyscy Izraelczycy są traktowani jako jeden kolektyw.


Dla Izraela stawienie czoła temu jest dość trudne. Każde izraelskie działanie mające na celu powstrzymanie ataków jest postrzegane jako kara zbiorowa, a każdy atak na Izraelczyków jest usprawiedliwiany jako „opór” przeciwko „apartheidowi”. Rajd na Dżenin i atak na Jerozolimę ujawniły, jak spleciona jest ta narracja w reakcjach antyizraelskich krytyków.


The anti-Israel talk that defines recent  Israeli-Palestinian clashes

Jerusalem Post, 1 lutego 2023

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska

*Seth J. Frantzman - izraelski dziennikarz, wieloletni publicysta "Jerusalem Post".