Orwellowska obsesja „New York Timesa” na punkcie Izraela


Phyllis Chesler 2023-01-18


Czy sprawy naprawdę przedstawiają się tak źle, jak myślę, jeśli chodzi o propagandę przeciwko Izraelowi i Żydom, a ten temat zaczęłam uważnie śledzić od 2001 roku?

 

Ostatnio zapytałem pięciu wykształconych pro-izraelskich ludzi: „Jak myślisz, ile artykułów na temat Izraela i judaizmu ukazało się na pierwszych stronach w ‘New York Timesie’ w ciągu ostatnich sześciu miesięcy 2022 roku?”

 

Odpowiedzieli: „Prawdopodobnie około 30 lub 40, może mniej”.


Odpowiedź brzmi: 127! Tak, dokładnie je policzyłem. Daje to średnio pięć negatywnych artykułów tygodniowo w jednym dziale. Biorąc pod uwagę, że Izrael jest wielkości stanu New Jersey, „New York Times” wydaje się mieć na jego punkcie patologiczną obsesję. Chociaż od czasu do czasu publikują neutralne lub pozytywne artykuły, przynajmniej 95% ich artykułów z pierwszych stron koncentruje się na rzekomych niedoskonałościach Izraela i fałszywie wyolbrzymia je jako „okrucieństwa”.

 

Te antyizraelskie artykuły są również zwykle znacznie dłuższe niż inne artykuły. Według badania z 2012 roku opublikowanego w „Sociology Mind”, większość artykułów w „New York Timesie” zawiera średnio 622 słowa. Każdy ze 127 antyizraelskich artykułów zawiera przeciętnie około 1700 słów, często pojawia się na pierwszej stronie, jest kontynuowany na jednej lub dwóch wewnętrznych stronach i zawiera wiele zdjęćTylko w ubiegłym sierpniu artykuły te zawierały łącznie ponad 43 tysiące słów.

 

„New York Times” również szeroko wykorzystuje swoje konto na Twitterze, publikując do 100 postów dziennie dla swoich 54,8 milionów obserwujących. Artykuł z 24 października o szkołach chasydzkich i oszustwach finansowych zebrał 3687 polubień i został przesłany dalej 1728 razy. Również w październiku zarzut, że Izrael zmusza Palestyńczyków do życia w jaskiniach, zebrał 6111 polubień i 3432 retweety.

 

Wyobraź sobie psychologiczny efekt zasypywania taką ilością propagandy każdego dnia, miesiąca i roku. I to tylko z jednej gazety.


Co więcej, „New York Times” konsekwentnie publikuje tytuły, które są rażąco stronnicze, jeśli nie sprytnie zwodnicze.

 

Na przykład tytuł z 5 sierpnia brzmiał: „ Izrael uderza w Gazę, wywołując ostrzał rakietowy i kończąc względny spokój”. Fakt, że Izrael próbował zapobiec zbliżającemu się atakowi Islamskiego Dżihadu na izraelskich cywilów, został schowany.

 

Tytuł z 28 września „ 4 Palestyńczyków zabitych na Zachodnim Brzegu podczas izraelskiego rajdu”. Dopiero na końcu artykułu ujawniono, że zabici Palestyńczycy byli uczestnikami walki lub, jak to ujął „New York Times”, „bojownikami… uzbrojonymi w karabiny szturmowe”.

 

Tytuł z 9 października krzyczał: „Śmiertelna strzelanina na izraelskim punkcie kontrolnym stawia Jerozolimę na krawędzi”. Na podstawie tytułu nikt nie wiedziałby, że zabójcami było trzech Palestyńczyków, a ofiarami izraelski żołnierz i ciężko ranny ochroniarz.

 

Antyizraelskie i antyjudaistyczne uprzedzenia „New York Timesa” wykraczają daleko poza tytuły. Ignorując alarmujący wzrost incydentów antysemickich i eskalację fizycznych ataków na wyraźnie ortodoksyjnych Żydów, głównie ze strony afro-amerykańskich mężczyzn, „New York Times” wybrał zamiast tego demonizowanie Żydów i judaizmu.

 

W 2022 roku w ciągu czterech miesięcy pojawiło się co najmniej 12 artykułów, w których krytykowano szkoły chasydzkie za niskie wyniki ich uczniów w testach, podkreślając to, że są one finansowane przez rząd; za tworzenie „fikcyjnych” miejsc pracy i przekierowywanie pieniędzy przeznaczonych na edukację; za priorytetowe traktowanie przedmiotów religijnych nad świeckimi; i za homofobię w ich społecznościach. W tym samym okresie „New York Times” nie opublikował ani jednego artykułu na temat programu nauczania religii, podejrzeń o korupcję, seksizm czy homofobię w szkołach islamskich lub chrześcijańskich.

 

Kiedy fakty bezpośrednio kłócą się z narracją redaktorów „New York Timesa” o Izraelu jako uosobieniu zła, takie fakty są minimalizowane lub nawet pomijane w artykułach.

 

Artykuł z 14 października zatytułowany „Niepokoje rosną na Zachodnim Brzegu w najbardziej śmiercionośnym roku od 2015 r.” wymienił wiele incydentów, w których Izrael „zastrzelił” Palestyńczyków, fałszywie sugerując, że Izrael rutynowo morduje niewinnych ludzi. Dopiero na samym końcu artykuł znalazło się przyznanie, że podczas poszukiwań terrorysty w Dżeninie „palestyńscy napastnicy strzelali do [izraelskich] żołnierzy, co doprowadziło do strzelaniny, w której dwóch uzbrojonych Palestyńczyków zostało zastrzelonych”.

 

24 grudnia artykuł zatytułowany: „Choinka ożywia zniszczoną palestyńską wioskę” obwiniał Izrael za kurczącą się populację chrześcijańską na terytoriach kontrolowanych przez Palestyńczyków. Jednak według Raymonda Ibrahima to głównie muzułmanie nękają, aresztują, prześladują i mordują chrześcijan w Betlejem i w jego pobliżu. Pozostali chrześcijanie boją się mówić cokolwiek przeciwko Autonomii Palestyńskiej (w Judei i Samarii) lub Hamasowi (w Gazie).

 

W artykule z 31 grudnia, „Palestyńczycy ścigają się by przyznać się do ‘męczenników’ zabitych przez Izrael” twierdzono, że Izrael, być może nawet celowo, zabija cywilów, których Hamas i Fatah, w chorej rywalizacji, (fałszywie) ogłaszają jako swoich męczenników.

 

Zastanawiałam się: czy „Washington Post” ma taką samą obsesję na punkcie Izraela? Gorszą. Tylko w ciągu ostatnich trzech miesięcy 2022 roku „Washington Post” publikował średnio osiem takich artykułów tygodniowo – łącznie 96.

 

Chociaż tytuły były nieco dokładniejsze, same artykuły były równie stronnicze. Chociaż „Washington Post” donosił o aktach antysemityzmu i przyznał, że takie incydenty rosną, wielokrotnie obwiniał za nie Donalda Trumpaprawicowych ekstremistów i Partię Republikańską jako całość, a także Kanye Westa.

 

„Washington Post” nazwał także nowy demokratycznie wybrany rząd Izraela „nieliberalną demokracją” i „najbardziej skrajnym”, „najbardziej prawicowym” rządem w historii Izraela. Ponadto zrównał premiera Benjamina Netanjahu i innych izraelskich przywódców z Trumpem i Republikanami.

 

W maju 2022 r. „New York Times” miał prawie 10 milionów płatnych subskrybentów na platformach cyfrowych i drukowanych, przy średnio 130 milionach unikalnych odwiedzających miesięcznie. „Washington Post” miał prawie trzy miliony płatnych subskrybentów i średnio około 65 milionów unikalnych użytkowników witryny miesięcznie.

 

Według eksperta ds. Bliskiego Wschodu, dr Mitchella Barda, „niewiele mediów (w tym serwisów prasowych) może zajmować się sprawami zagranicznymi, więc przedrukowują artykuły z ‘New York Timesa’Sytuacja pogorszyła się, gdy lokalne gazety znalazły się w trudnej sytuacji finansowej”.

 

Te dwie gazety nie są jedynymi redakcjami, które mają obsesję na punkcie Izraela. Według artykułu Matti Friedmana w „Tablet”: „Kiedy byłem korespondentem w Associated Press, agencja zatrudniała ponad 40 pracowników zajmujących się Izraelem i terytoriami palestyńskimi. To znacznie więcej pracowników niż AP miało w Chinach, Rosji czy Indiach, czy we wszystkich 50 krajach Afryki Subsaharyjskiej razem wziętych”.

 

Nie mamy jeszcze odpowiedniej nazwy na to, co dzieje się, gdy od dawna zaufane media, Internet, nauczyciele i profesorowie, a także program akademicki, przywódcy religijni, antyizraelscy aktywiści na kampusach i na ulicach, organizacje międzynarodowe, w tym grupy praw człowieka i grono znajomych powtarzają to samo w kółko przez 22 (lub 50) lat, aż wszyscy uwierzą, że narracja jest prawdziwa.


Ten rodzaj warunkowania, w połączeniu z nagrodami („przyjaciele”, dobra ocena, praca) i karami (utrata przyjaciół, denuncjacje w Internecie lub wyrzucenie z pracy), wykracza daleko poza zwykłe „pranie mózgu”, jak to wcześniej rozumiano. I dzieje się to na masową, globalną skalę i w wielu językach.


Jak działa propaganda? Czasami składa się z wielkich, rażących kłamstw, opartych raczej na narracji niż na faktach, zawsze ze złowrogim celem. Częściej jest to stała, skromna dieta bitów informacyjnych, które mają na celu normalizację większych kłamstw.


Dziś największe kłamstwa, znane również jako „mowa nienawiści”, kiedy są stosowane wobec niektórych grup, ale nie wobec Żydów i Izraela, są postrzegane jako największe prawdy. Propagandyści twierdzą, że takie kłamstwa są chronione przez doktryny wolności słowa lub wolności akademickiej.


Zatem Izrael jest państwem „apartheidu” (nie jest); Izrael jest „państwem osadników kolonialnych” (nie jest); Izrael jest rasistowski i homofobiczny (nie jest); Izrael nie jest demokracją (jest); Izraelczycy prześladują Arabów i muzułmanów (nie prześladują); a „Palestyna” i „Palestyńczycy” są jedynymi rdzennymi mieszkańcami Ziemi Świętej (w dużym stopniu kłamstwo). „Rozwiązanie w postaci dwóch państw” jest postrzegane jako „sprawiedliwe”, mimo że jest ścieżką prowadzącą do eliminacji Izraela.


Jesteśmy pogrążeni w tak śmiercionośnych kłamstwach od tak dawna i bombardowani nimi z tak wielu różnych, ale równoczesnych stron (zachodni „postępowcy”, świat islamu itp.), że obecnie prawie niemożliwe jest oddzielenie kłamstwa od prawdy. Czy zajmie to kolejne 22, a nawet 50 lat? Czy mamy tak długo czekać?


Ktoś znany jako Emmanuel Goldstein, fikcyjna, nieistniejąca postać Orwella z Roku 1984, jest przedstawiany jako wróg państwa – kozioł ofiarny za wszystko, co idzie nie tak.

 

Izrael to „Goldstein” Orwella.

Toniemy w ściekach.

Dziękuję mojej asystentce, Amandzie Barsky, za pracę ze mną nad tym artykułem.  

 

The New York Times Orwellian obsession with Israel

JNS Org., 10 stycznia 2023

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska

*Phyllis Chesler

Emerytowana profesor psychologii City University of New York, współzałożycielka Association for Women in Psychology oraz National Women's Health Network.