Palestyńska walka o potrawy


Hugh Fitzgerald 2022-11-07

Pelestyński szef kuchni Kattan Fadi z Paryża poleca.
Pelestyński szef kuchni Kattan Fadi z Paryża poleca.

Jakby kradzież ziemi palestyńskiej nie wystarczyła, ci diaboliczni Izraelczycy próbowali przywłaszczyć sobie kluczowy składnik palestyńskiej tożsamości: żywność. Okazuje się, że Izraelczycy produkują, jedzą i przypisują sobie zasługi za potrawy, które, jak twierdzą Palestyńczycy, należą do nich.

 

Więcej na temat tego najnowszego niedorzecznego twierdzenia można znaleźć tutaj: New York Times Joins the Food War Against Israel [New York Times dołącza do wojny żywnościowej przeciwko Izraelowi], Ricki Hollander, JNS.org , 25 października 2022 r.:


Jednym z najbardziej absurdalnych frontów w toczącej się wojnie arabsko-palestyńskiej przeciwko prawomocności Izraela jest walka o żywność. Izraelczycy są oskarżani o imperializm żywnościowy, tj. przywłaszczanie palestyńskich potraw, a James Zogby, założyciel i prezes Arab American Institute, posunął się nawet do nazwania tego „ludobójstwem kulturowym” w tweecie z 2017 roku. 

Tak, jakże to prawdziwe. Jeśli izraelski właściciel food trucka sprzedaje felafel, tabbouleh i szawarmę, popełnia „ludobójstwo kulturowe”. Komu nie przypomina się od razu, (tak jak Johnowi Zogby’emu), Treblinka, Bełżec i Auschwitz?

Ta niedorzeczna ofensywa w walce o własność oryginalnych przepisów w ramach kampanii przeciwko państwu żydowskiemu nie powiodłaby się bez pomocy mediów. A „New York Times” ostatnio do niej dołączył.


W artykule Preserving a Palestinian Identity in the Kitchen [Zachowanie tożsamości palestyńskiej w kuchni] dziennikarka „New York Timesa”,  Aina J. Khan cytuje francusko-palestyńskiego szefa kuchni, Fadiego Kattana, który stworzył serię filmów kulinarnych „mającą na celu odzyskanie kuchni, która jest częścią szerszej arabskiej tradycji obejmującej potrawy takie jak hummus, falafel, tabbouleh, fattousz i szawarma, które według niego zostały dokooptowane przez izraelskich kucharzy”. Autorka artykułu przedstawia i podkreśla jego cudaczne oskarżenia:


Żywność jest wykorzystywana do normalizacji izraelskiej okupacji poprzez zaprzeczanie pochodzenia wszystkiego, od hummusu po falafel – powiedział Kattan. - Obrazy rąk naszej babci pracującej w kuchni, zwijających liście winorośli, maczających chleb mussakana w oleju… Są to obrazy kradzionego nam piękna”.

Na litość boską, Fadi Kattan, jedzenie to tylko jedzenie. Jeśli Izraelczycy jedzą arabskie jedzenie, to nie mają na myśli nic politycznego, żadnego diabolicznego przesłania, żadnej „kradzieży”. Izraelczycy, podobnie jak reszta z nas, będą jeść wszystko, co smakuje dobrze, nie przywłaszczając sobie ani nie „kradnąc” jedzenia, które „należy” do innych. Izraelczycy, tak jak my wszyscy, jedzą również pizzę, musakę, gulasz i kurczaka generała Tso. Więc co? Jeśli Chińczycy jedzą hamburgery i hot dogi, czy „kradną” nasze jedzenie? Czy nie jest raczej tak, że je doceniają? I ta sentymentalność Fadi Kattana o „obrazach rąk naszej babci [palestyńskiej] pracującej w kuchni”, gotowaniu potraw, które należą do nas, Palestyńczyków… cóż, widzicie, przygotowując i jedząc te potrawy Izraelczycy „ukradli” te „obrazy piękna” (nasze palestyńskie babcie zwijające palestyńskie liście winorośli). Co za absurdalna litania lamentów.


Rozważmy listę potraw, które Kattan uważa za „palestyńskie” i o zawłaszczanie których oskarża Izraelczyków:


Hummus, falafel, tabbouleh, fattousz i szawarma. Nikt nie może być pewien, kto pierwszy użył hummusu. Istnieją dowody na to, że po raz pierwszy został przygotowany w starożytnym Egipcie, zanim przybyli Arabowie, więc trudno powiedzieć, że jest to danie „palestyńskie” lub nawet „arabskie”. Już bardzo wcześnie, zanim Arabowie opuścili Arabię w VII wieku, kuchnia grecka zawierała hummus, a Grecy przez wieki uznawali hummus za „greckie” danie. Izraelczycy też nie „ukradli” hummusu Palestyńczykom. Żydzi Mizrahi jedli hummus przez wiele stuleci; kiedy przybyli do Izraela, przywieźli ze sobą przepisy na hummus. Nie mieli potrzeby „kraść” ich Palestyńczykom.


Falafel, który Izraelczycy uważają za swoje narodowe danie, podobnie jak hummus był spożywany przez Żydów Mizrahi przez wieki przed ich przyjazdem do Izraela. I znowu, podobnie jak hummus, falafel nigdy nie był uważany za wyłącznie „palestyński” lub „arabski”. Było to danie należące do wszystkich narodów – chrześcijańskich Koptów, Żydów Mizrahi i muzułmańskich Arabów – Bliskiego Wschodu.


Tabbouleh wywodzi się nie od Palestyńczyków, ale od maronickich chrześcijan w północnym Libanie. Czy Maronici powinni teraz oskarżać Palestyńczyków i innych muzułmańskich Arabów o „kradzież” potrawy – tabbouleh – która do nich należy?


Podobnie jak tabbouleh, fattousz to danie chrześcijan z północnego Libanu. Nie jest to danie „palestyńskie”, ani nawet muzułmańskie. To nie powstrzyma Fadiego Kattana przed twierdzeniem, że jest „palestyńskie”.


Szawarma jest pochodzenia tureckiego. Na Zachodzie jest lepiej znana jako döner kebab. Nigdy nie była częścią kuchni „palestyńskiej”.


Podczas gdy Izrael jest oskarżany o „kradzież” potraw, które Fadi Kattan nazywa „palestyńskimi”, w rzeczywistości żadna z pięciu wymienionych przez niego potraw nie jest pochodzenia „palestyńskiego”. Dwie — tabbouleh i fattousz — to dania przygotowywane po raz pierwszy przez chrześcijan na terenie dzisiejszego północnego Libanu. Jedna – szawarma – pochodzi z Turcji; hummus pochodzi ze starożytnego Egiptu, a felafel był spożywany od wieków na całym Bliskim Wschodzie, nie tylko przez Arabów, ale także przez Żydów Mizrahi i chrześcijańskich Koptów, na długo przed pojawieniem się „Palestyńczyków”.

Autorka artykułu szybko wyjaśnia, że sprawa żywności jest tylko pretekstem do rozwinięcia większego tematu, jakim jest nielegalne państwo żydowskie. W tym, co ma być raportem o jedzeniu, dziennikarka „New York Timesa” pisze:


„Przed 1948 r., kiedy ponad 750 000 Palestyńczyków zostało zmuszonych do opuszczenia swoich domów lub uciekło podczas tworzenia państwa Izrael, które to masowe przesiedlenie Palestyńczycy nazywają nakba lub 'katastrofą', około trzech czwartych ludności palestyńskiej mieszkało w wioskach skupionych wokół rolnictwa… ”.

W felietonie poświęconym jedzeniu ten nieuzasadniony wypad do polityki i specjalne wystąpienie w imieniu Palestyńczyków są dziwaczne. Wyobraź sobie felieton rzekomo poświęcony pieczeniu francuskich ciastek, który następnie przechodzi do francuskiej polityki kolonialnej w dziewiętnastowiecznym Haiti.

„New York Times” coraz częściej prezentuje twierdzenia antyizraelskich aktywistów i promuje ich propagandę przeciwko państwu żydowskiemu, czy to pod przykrywką przeglądu filmowego, a teraz kuchni i przygotowywania posiłków. Jest to kolejne podejście do masowej delegitymizacji państwa żydowskiego, mające na celu uczynienie jej bardziej strawną dla ogółu społeczeństwa.

„New York Times” ma  wiele na sumieniu, jeśli chodzi o relacje o Izraelu i Palestyńczykach. Skandaliczny jest brak jakichkolwiek relacji o fantastycznej korupcji Mahmouda Abbasa, o jego despotyzmie i mordach na przeciwnikach politycznych. Tak samo jak brak dyskusji o jeszcze większej korupcji wśród przywódców Hamasu, z których tylko dwóch, Chaled Meszaal i Moussa bin Marzouk, zgromadziło fortuny po 2,5 miliarda dolarów. Nigdy też nie czytaliście w „New York Timesie” o 400 milionach dolarów, które skręcili Mahmoud Abbas wraz ze swoimi dwoma synami Tarekiem i Jasserem. Główny reporter „New York Timesa” z Izraela, Patrick Kingsley, rutynowo bagatelizuje zagrożenie terrorystyczne i wyolbrzymia szkody, jakie Izrael wyrządza palestyńskim cywilom; nigdy nie wspomina o determinacji Izraela, by zminimalizować te szkody. Przypisuje Izraelowi wrogie zamiary, których nie ma. On, podobnie jak wielu reporterów „New York Timesa” w Izraelu przed nim, również nie potrafi właściwie przekazać tego, co mandat palestyński miał osiągnąć i jak Brytyjczycy nie wywiązali się ze swoich mandatowych obowiązków. Nie wspomniał jeszcze, choćby jeden raz, o rezolucji ONZ 242 i głosach dotyczących jej znaczenia, dostarczonych przez jej autora, Lorda Caradona.


Wszyscy  stali felietoniści „New York Timesa”, z wyjątkiem jednego (Breta Stephensa) – tacy jak Nicholas Kristof i Tom Friedman – nie sympatyzują z Izraelem, raz besztają, a raz mówią państwu żydowskiemu „co musi zrobić”, aby osiągnąć tę niezbędną rzecz, „rozwiązanie w postaci dwóch państw”. Wśród innych współpracowników „New York Timesa” jest antysyjonistyczny Peter Beinart. Bari Weiss czuła się zmuszona do rezygnacji z pracy w „New York Timesie” dwa lata temu, po części z powodu ideologicznego kaftana bezpieczeństwa narzuconego przez jej kolegów dziennikarzy oraz atmosfery „przebudzenia”, której częścią, (jak można się było spodziewać), jest otwarta wrogość wobec Izraela.


Teraz widzimy, że przesłanie antyizraelskie potrafi nawet przesycić coś, co powinno być prostym raportem na temat kuchni Bliskiego Wschodu. Dzięki francusko-palestyńskiemu restauratorowi Fadi Kattan nawet dział o żywności zapewnia jeszcze jeden sposób na kopanie państwa żydowskiego. Ale czytelnicy rubryki o żywności nie będą zawracać sobie głowy odkrywaniem, skąd tak naprawdę pochodzi pięć potraw, które, jak twierdzi autor, są „palestyńskie”; zaakceptują twierdzenia Fadiego Kattana i pozostaną z przekonaniem, że tak, rzeczywiście, ci potworni Izraelczycy roszczą sobie pretensje nawet do „palestyńskiej” żywności, a nikt z zadowolonej z siebie gazety nie będzie zadawał sobie trudu, by poprawić głupiego kucharza, Fadiego Kattana.


Palestinian Food Fight

Jihad Watch, 28 października 2022

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska

 

* Hugh Fitzgerald jest publicystą "Jihad Watch".