Chaos tworzony przez moralistów na poziomie trzylatków


Robert Tracinski 2022-11-04


Scenarzysta filmowy Sonny Bunch twierdził kiedyś, że radykalni ekolodzy są wielkimi super-złoczyńcami, ponieważ są niezachwianie przekonani o słuszności swojej sprawy i tak samo niezłomnie zdeterminowani, by pogorszyć życie wszystkich. Jeśli weźmiemy tę obserwację i przeniesiemy ją z filmu Marvel do dziejącej się w rzeczywistości farsy, otrzymamy najnowszy trend protestów ekologów, który karmi poczucie własnej prawości zielonych fanatyków, jednocześnie alienując właściwie wszystkich innych.

 ...to the tarmac while others locked themselves together. Shortly afterwards, one supporter sprayed orange paint over a nearby Aston Martin car showroom on Park Lane.#JustStopOil #NoNewOil #EnoughIsEnough #OccupyWestminster pic.twitter.com/vg8IFz1z51

  

Podczas niedawnego ataku członkowie grupy, która nazwała się Just Stop Oil, obrzucili tłuczonymi ziemniakami obraz Moneta wiszący w muzeum w Poczdamie w Niemczech. Inni członkowie grupy oblali zupą pomidorową Słoneczniki Van Gogha, a wcześniej było to ciastko ciśnięte w Mona Lisę. W Wielkiej Brytanii aktywiści wylewali mleko na podłogi supermarketów, aby zaprotestować przeciwko rzekomo tragicznemu wpływowi przemysłu mleczarskiego na środowisko i agitować na rzecz „przyszłości opartej na roślinach”. Inni blokowali ruch na głównych brytyjskich i amerykańskich drogach, siadając pośrodku ruchliwych arterii, a w niektórych przypadkach przyklejając dłonie do jezdni. Na początku tego miesiąca protestujący spryskał farbą ściany salonu samochodowego. I w szczególnie zabawnym epizodzie – cóż, zacytuję tylko doniesienie prasowe, bo inaczej mi nie uwierzycie: „Protestujący w sprawie klimatu, którzy przykleili się do podłogi w salonie Volkswagena w Niemczech, muszą skorzystać z toalety” ale teraz skarżą się, że firma odmówiła dostarczenia grupie „naczynia do oddawania moczu i defekacji”.


Każdy, kto kiedykolwiek był rodzicem, rozpozna ten rodzaj działania: rzucanie jedzeniem, rozlewanie mleka, rozmazywanie farby na ścianach, siadanie na ziemi i odmawianie ruszenia się. Dodaj do tego niezdolność do właściwego pozbywania się swoich cielesnych wydzielin i wzór jest kompletny. To jest zachowanie małych dzieci.

Protesty te spotkały się z powszechną drwiną (zwłaszcza ten ostatni) i wydaje się, że straciły dla aktywistów więcej zwolenników, niż zdobyli. Ale ludzie stojący za tymi wyczynami są przekonani o własnej nieomylności i o całkowitej słuszności ich sprawy. A niektórzy rzekomi dorośli zachęcają ich, ponieważ, jak napisał jeden z autorów „New York Timesa” pod nagłówkiem, Historia może rozgrzeszyć rzucających zupą: „Nie możemy sobie pozwolić na rezygnację z kreatywnych metod, które mogą wspierać sprawę”. Pamiętacie tezę o super-złoczyńcach?


Fakt, że te taktyki są tak szeroko stosowane, wskazuje na poważną porażkę w całym naszym podejściu do moralności. Wychowaliśmy i oddaliśmy się pewnego rodzaju moralnemu infantylizmowi.


Dlaczego małe dzieci mają napady złości? Ponieważ czegoś potrzebują – jedzenia, zabawki, drzemki – ale nie wiedzą, czego potrzebują ani jak o to poprosić. To nie ich wina; są za małe, żeby wiedzieć. Miejmy nadzieję, że rodzice nauczą ich, łącząc stanowczość i cierpliwość, jak rozpoznawać, czego potrzebują, jak to komunikować i jak być cierpliwym.


Dlaczego 20-letni protestujący mają napady złości? Ten sam powód. Chcą czegoś i absolutnie nie mają pojęcia, jak to zdobyć.


Ale czego chcą? Czy to cel polityczny? Pozornie tak, ale to cel zbyt niejasny, by stanowić rzeczywisty program. Nazwa ich grupy „Just Stop Oil” podsumowuje ich sposób myślenia. To żądanie, a nie program.


Widzieliśmy, jak takie podejście do protestów utrzymuje się przez dziesięciolecia, z różnych przyczyn – w tym ubóstwa, broni jądrowej i praw zwierząt. (Nie dotyczy to też wyłącznie lewicowców. Nie tak dawno temu moralne trzylatki na prawicy pokazały masowy napad złości w Waszyngtonie na Kapitolu. Inną rzeczą, której małe dzieci muszą się nauczyć, jest to, jak grzecznie ustępować, gdy przegrywają). W pewnym momencie, kiedy taktyka pozostaje ta sama, ale sprawa się zmienia, dochodzisz do wniosku, że taktyka jest celem samym w sobie, a sprawa jest zaledwie wymówką.


Tym, czego tak naprawdę chcą protestujący, jest poczucie, że są moralnie ważni: chcą być bohaterami w walce dobra ze złem i być lepsi niż wszyscy inni. Ale absolutnie nie mają pojęcia, jak to osiągnąć. Zachowują się jak małe dzieci w nadziei, że takie zachowanie zapewni im to, czego chcą. I na ogół im to dajemy.


Oczywiście nie dajemy im tego, czego nominalnie chcą; nie rezygnujemy z paliw kopalnych. Ale dajemy im to, czego naprawdę chcą, dajemy im pochlebstwa za ich moralną próżność, gdy poklepujemy ich po głowach i mówimy im, że mogą się mylić, ale są idealistami.



Bruce Lawson

 
@brucel
 
 
John & Yoko waiting for the maid to make the bed so they can continue protesting against the system. (via FB chums)


Etap, który następuje po moralnym dzieciństwie, można nazwać moralnym okresem
dojrzewania, którego istotą jest bunt bez odpowiedzialności. Młodzieniec chce obalić istniejący porządek, zmienić świat i powiedzieć wszystkim, co robią źle, podczas gdy ktoś inny nadal zmywa naczynia, robi pranie i płaci czynsz. Najlepszym przykładem, jaki przychodzi mi do głowy, jest zdjęcie, na które niedawno się natknąłem, przedstawiające Johna Lennona i Yoko Ono, którzy robią sobie przerwę w łóżkowym proteście w 1969 roku, aby pokojówka w ich luksusowym hotelu mogła posprzątać pokój i zmienić pościel. Chcemy walczyć z biedą, wojną i niesprawiedliwością – o ile nie musimy zdejmować piżamy.


Dorosłość
 moralna natomiast oznacza postrzeganie siebie jako równego — osoby dorosłej zdolnej do kształtowania własnego życia i z własną częścią odpowiedzialności za rozwiązywanie problemów. Aby osiągnąć cel, moralny dorosły identyfikuje go i zastanawia się, jak rozmawiać z innymi ludźmi, przedstawiać argumenty i jak do nich przekonywać. Jak lubimy mówić maluchom: naucz się, jak „używać słów”. Przede wszystkim tam, gdzie moralny nastolatek domaga się rozwiązań, moralny dorosły je dostarcza.


Oczywiście te etapy niekoniecznie odzwierciedlają wiek chronologiczny. Niektórzy wcześnie osiągają etap moralnej dorosłości, podczas gdy inni wkraczają w starość nigdy tam nie docierając.


To, co wyróżnia dorosłość, to zdolność rozumowania . Moralny dorosły traktuje moralność jako kwestię myślenia: określania swoich celów moralnych, rozumienia ich przyczyn i formułowania realistycznych rozwiązań. Ale rozpowszechniona koncepcja moralności jest taka, że jest to przede wszystkim kwestia emocji lub konsensusu społecznego. W praktyce często otrzymujemy połączenie tych dwóch: emocjonalne pozerstwo, by stworzyć wrażenie wyższości moralnej w oczach innych.


Ten problem ma głębokie korzenie. Prawdopodobnie najbardziej szkodliwa idea w historii filozofii moralnej jest wyrażona w pierwszym zdaniu Immanuela Kanta Uzasadnienie metafizyki moralności z 1785 roku: "Nigdzie w świecie, ani nawet w ogóle poza jego obrębem, niepodobna sobie pomyśleć żadnej rzeczy, którą bez ograniczenia można by uważać za dobrą, oprócz jedynie dobrej woli".  Późniejsze interpretacje sprawiły, że moralność stała się przede wszystkim kwestią posiadania właściwych intencji. Jeśli masz dobre intencje lub jesteś postrzegany przez innych jako mający dobre intencje, jesteś uważany za moralnego. Etyka kantowska wygnała z moralności rozważanie rzeczywistych konsekwencji własnych intencji.


Zgodnie z tym podejściem akt myślenia jest drugorzędny w stosunku do idealizmu, który jest doświadczany na poziomie emocjonalnym, w czystości i intensywności oddania. Zgodnie z tym standardem, im bardziej ekstrawagancka jest młodzieńcza forma wypowiedzi — rzucanie zupą, smarowanie farbą, przyklejanie się do ścian — tym większy dowód na emocjonalne zaangażowanie.


Jeśli istotą dojrzałości jest umiejętność kierowania naszymi działaniami przez rozum, nie powinno nas dziwić, że odejście od tego ideału powoduje masową produkcję kolejnych pokoleń moralnych nastolatków, a teraz nowej kohorty moralnych maluchów.

 

Moral Toddlers Making a Mess

Quillette, 30 października 2022

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska

 

*Robert Tracinski jest brytyjskim dziennikarzem, redaktorem naczelnym magazynu “Symposium”, członkiem Atlas Society.