Polityka, czyli taniec świętego Wita


Andrzej Koraszewski 2022-10-20

Taniec świętego Wita. Źródło Muzeum Narodowe w Warszawie, Wikimedia Commons)
Taniec świętego Wita. Źródło Muzeum Narodowe w Warszawie, Wikimedia Commons)

Prezydent Stanów Zjednoczonych jest zdenerwowany, bowiem Arabia Saudyjska odmawia zwiększenia wydobycia ropy naftowej, a co gorsza, wraz z innymi państwami zrzeszonymi w OPEC, zapowiada wręcz zmniejszenie wydobycia. W tej sytuacji USA grożą konsekwencjami, ale tylko Arabii, bo Iranowi ani Wenezueli grozić nie wypada.


Zdaniem USA zwiększenie wydobycia ropy przez Arabię Saudyjską jest wymogiem chwili, bowiem Putin zdestabilizował rynek paliw. Zdaniem Arabii Saudyjskiej, Biden potrzebuje tańszej ropy, bo jego notowania na domowej arenie są bardzo kiepskie, ale ma kłopoty ze zrozumieniem, że Arabia Saudyjska też ma swoje interesy i wolałaby, żeby USA nie wspierały tak intensywnie irańskiego marszu do broni atomowej i nie zamykały oczu na wykorzystywanie Jemenu jako irańskiej bazy terrorystycznej przeciw Arabii Saudyjskiej. Są również inne powody, dla których młody książę w Rijadzie nie ma ochoty tańczyć jak mu w Waszyngtonie grają.


Amerykańska administracja wolałaby, żeby inni zwiększali wydobycie ropy, a nie Ameryka, bo przecież obiecywali swoim wyborcom co innego i lepiej nie mówić głośno, że ta natychmiastowa rezygnacja z paliw kopalnych to melodia przeszłości, a chwilowo trzeba patrzeć czym świat ogrzać i maszyny napędzać teraz, jak ci paskudni Rosjanie zmuszają do przyznania się, że tak całkiem bez tych paliw to raczej się chwilowo nie da.


Tymczasem w Londynie dwie panienki oblały czerwoną zupą obraz van Gogha, a następnie przykleiły się do ściany, zaś dyrekcja muzeum z mieszanych powodów odmówiła pozostawienia ich tam na wieczną rzeczy pamiątkę. 


Panienki są z organizacji Just Stop Oil, czyli nie tylko nie oczekują od Arabii Saudyjskiej natychmiastowego zwiększenia wydobycia ropy naftowej, ale przykleiły się do ściany w celu nakłonienia wszystkich producentów ropy naftowej do natychmiastowego zawieszenia tej niecnej działalności.


Pojawiła się nawet koncepcja, że panienki zostały opłacone lub podpuszczone przez przedsiębiorstwa naftowe, które postanowiły ośmieszyć Wielką Sprawę.                               


Jakby mało było dwóch przyklejonych do ściany panienek, to dwóch bardzo przejętych młodzieńców z tej samej organizacji wdrapało się na przęsło mostu Królowej Elżbiety II w Londynie i policja zablokowała most, w obawie, żeby się kierowcy nie gapili się na nich, co mogłoby doprowadzić do jakiegoś wypadku. Jak się dowiadujemy, dzięki operacji z dźwigiem, osoby zostały zdjęte i aresztowane, więc po prawie dwóch dobach ruch na moście został wznowiony, zaś organizacja macierzysta tych alpinistów napisała:

„Morgan i Marcus zgodzili się współpracować z policją i opuścić most. #JustStopOil będzie kontynuowany w #PokojowySprzeciw wobec szkodliwej polityki naszego przestępczego rządu, aby chronić nasze prawa, wolności i rządy prawa”.

Przestępczy rząd w osobie pani premier zapowiedział powrót do wydobycia ropy i gazu z łupków, których Brytyjczycy mają ponoć tyle, że mogą pozwolić na uwolnienie się od importu, a może również na uwolnienie się od uzależnienia do rosyjskich paliw kopalnych krajów pozbawionych takich złóż, bądź zdeterminowanych, aby z nich nie korzystać.     


Organizacja Just Stop Oil powstała w lutym 2022, a pieniądze na działalność dostała od utworzonej w 2019 roku w USA grupy Climate Emergency Fund (CEF). Podobno od chwili swojego powstania CEF sfinansowała powstanie 39 organizacji, którym przekazała 4 miliony dolarów. Spekulacje na temat pochodzenia tych pieniędzy nie są warte powtarzania, lepiej trzymać się tego, co jest czarno na białym.


Just Stop Oil rozpoczęła swoją aktywność od zakłócania imprez sportowych i ma w planach rozliczne wystąpienia zmierzające do utrudnienia ludziom życia.


Tymczasem w Niemczech koalicyjny rząd, którego częścią jest Partia Zielonych podjął bohaterską decyzję o tym, że cofnie wcześniejszą decyzję o zamknięciu ostatnich trzech elektrowni atomowych. Kanclerz Scholz stworzył podstawę prawną, aby mogły działać do 15 kwietnia 2023.


Trudna to decyzja, bo Zieloni wyrazili zgodę na utrzymanie działalności dwóch elektrownie jądrowych w południowych Niemczech do 15 kwietnia 2023 r. trzecią jednak pragną zamknąć z końcem roku.  Podczas gdy socjaldemokraci są rozdarci, trzeci koalicjant, FDP, chciałby nie tylko, aby wszystkie trzy elektrownie działały do końca 2024 roku, ale opowiadają się za ponownym uruchomieniem tych, które zostały zamknięte. Oczywiście zastrzegają się, że to wszystko jest tymczasowe, bo przecież oni też o żadnym renesansie energii atomowej nie marzą.


Okazuje się, że w tej sprawie publicznie zabrała głos sama Greta Thunberg, informując niemieckie społeczeństwo, iż zamknięcie elektrowni atomowych było błędem. I jeszcze inne rzeczy im powiedziała, więc może to zmienić układ sił w niemieckiej opinii publicznej.   


Gazeta „Rzeczpospolita” denerwuje  się na niezbyt mądre obwieszczenia rządowych filarów intelektu w osobach prezydenta, prezesa, posła Suskiego, czy europosła Patryka Jakiego, ale trudno oprzeć się wrażeniu, że zabawy z bokserską gruszką mogą dawać cokolwiek mylące poczucie sprawności i wyższości.   


Informująca nas o problemach zmian klimatycznych Ada Michalak zapewnia nas, że tylko 8 procent Polaków zaprzecza ociepleniu, a 68 procent odczuwa niepokój.


Zapomina jednak powiedzieć, że zauważanie zmian klimatycznych nie jest jednoznaczne z konsensusem w sprawie strategii reagowania na te zmiany, ani tego, że poziom zaniepokojenia może być związany ze sposobem informowania. (Czyli, że pani Ada może być źródłem nie całkiem racjonalnego zaniepokojenia.) Spór nie dotyczy bowiem tego, czy zmiany klimatyczne są, czy ich nie ma, a tego, jakie reakcje na te zmiany są racjonalne, a jakie nie. Kiedy mi ktoś mówi, że zbawia planetę zaledwie przesuwając emisje z jednego kraju do drugiego, to mam do czynienia, nie z moralnym politykiem, a z oszustem, kiedy mi ktoś mówi, że wiatraki i panele mogą zastąpić węgiel i inne paliwa kopalne od 1 kwietnia, to nie tylko jestem oszukiwany, ale mam do czynienia z polityką skrajnie niebezpieczną.


Rosyjska napaść na Ukrainę pokazała szalbierstwa zarówno strategii walki z globalnym ociepleniem, jak i szkodliwą działalność mediów zajmujących się budzeniem zaniepokojenia zamiast rzetelną analizą możliwości stopniowej redukcji korzystania z paliw kopalnych (bez powodowania dramatu), rozwoju bardziej wydajnych technologii zielonej energii, ograniczania szkodliwości spalania tych paliw kopalnych, z których jeszcze długo nie będziemy mogli zrezygnować, a wreszcie przygotowania się do tego, że nawet udana, znacząca redukcja emisji gazów cieplarnianych nie wpłynie lub tylko minimalnie wpłynie na globalne ocieplenie i w związku z tym przygotowanie się do możliwych skutków ocieplenia jest równie ważne, a może być wręcz ważniejsze niż same starania o redukcję emisji gazów cieplarnianych. To ostatnie wymagałoby dyskusji o konieczności zmiany polityki rolnej, wodnej, budowlanej i paru innych.   (Niestety rzetelność nie zwiększa sprzedaży, a przynajmniej tak uważają naczelni i naczelne instytucji czerpiących dochody z informowania.)   


Taniec świętego Wita nie uratuje ani planety, ani nawet naszego zaścianka. Uczciwa dyskusja mogłaby pomóc w poszukiwaniu bardziej racjonalnych strategii działania, no ale to wymagałoby rezygnacji z oblewania obrazów zupą pomidorową i przyklejania się do ściany, a na to zgody nie ma, przynajmniej w szacownych redakcjach informujących nas, co mamy myśleć, gdybyśmy przypadkiem mieli takie plany.