Niezrozumienie równości


Bo Winegard 2022-10-07

Illustration from Life magazine, illustrated by Paul C Stahr, and published on July 1, 1915. 

Illustration from Life magazine, illustrated by Paul C Stahr, and published on July 1, 1915.

 



Wszyscy ludzie mogli zostać stworzeni równi; z pewnością nie wszyscy są tacy sami.
~Teodosius Dobzhansky

„Uważamy następujące prawdy za oczywiste: że wszyscy ludzie stworzeni są równymi, że Stwórca obdarzył ich pewnymi nienaruszalnymi prawami, że w skład tych praw wchodzi prawo do życia, wolność i dążenia do szczęścia”. To zdanie jest prawdopodobnie najbardziej czczone w amerykańskiej historii. I nie bez powodu. Uczucia, które wyraża, są triumfem filozofii Oświecenia i wciąż rozbrzmiewają setki lat później. Jednak niejasność co do ich znaczenia i wagi komplikuje popularny dyskurs, zaciemniając myślenie moralne i prowadząc do ekstrawaganckich i nieprawdopodobnych twierdzeń o ludzkiej identyczności. W skrajnych przypadkach to pogmatwane myślenie motywowało wezwania do tłumienia nauki, która rzekomo zagraża „godności i prawom wszystkich ludzi”.


To może wydawać się przesadne. Trudno uwierzyć, że błędna interpretacja tak podnoszącego na duchu zdania mogłaby prowadzić, choćby pośrednio, do tłumienia wolności akademickiej. I z pewnością prawdą jest, że większość ludzi, którzy chcą ograniczyć wolność akademicką, nie jest bezpośrednio motywowana błędnym odczytaniem Deklaracji Niepodległości. Jednak motywowani niezrozumieniem fundamentalnej wartości moralnej, jaką ona wyraża. Połączyli ważne twierdzenie etyczne, że wszyscy ludzie zasługują na godność, szacunek i równe traktowanie, z nieprawdopodobnym empirycznym twierdzeniem, że ludzie rodzą się z mniej więcej takimi samymi cechami i zdolnościami. To połączenie doprowadziło do strachu, niechęci, a nawet cenzurowania pism, które badają ludzkie zróżnicowanie w zakresie cenionych społecznie cech, ponieważ zachęca do błędnego poglądu, że zróżnicowanie ludzkie jest zagrożeniem dla równości moralnej.


Oczywiście skrajną lewicę od dawna pociąga pogląd, że ludzie są plastyczni i niemal biologicznie wymienialni. Od dawna argumentowano, że przeciwny pogląd – że ludzie są istotami biologicznie ograniczonymi i o bardzo zróżnicowanym potencjale – jest przede wszystkim bronią ideologiczną używaną do obrony status quo, argumentując, że nierówność jest naturalna i nieunikniona. Dlatego nieporozumienia i zamieszanie, które powstają z połączenia „stworzonych równymi” z „stworzonych takimi samymi” nie są nowe. W rzeczywistości mają one długą historię i zainspirowały wściekłe potępienia socjobiologii, psychologii ewolucyjnej i genetyki behawioralnej (jak również przemyślane i etycznie wnikliwe reakcje).


Ale to zaprzeczenie biologii i pomieszanie moralności i empirii stało się teraz bardziej ambitne i bardziej powszechne. To już nie jest marginalna ideologia i nie zadowala się już atakowaniem konserwatystów czy umiarkowanych, ale także tych pozostałych lewicowców, którzy nie wątpią, że powinniśmy poważnie traktować genetykę. Na przykład w zeszłym roku książkę dr Kathryn Paige Harden, The Genetic Lottery, ostro potępiło wiele lewicowych mediów za twierdzenie, że geny odgrywają przyczynową rolę w nierównościach społecznych. „New York Review of Books opublikował esej, w którym oskarżył Harden o szereg grzechów naukowych, w tym o esencjalizm biologiczny. Każdy bezstronny człowiek, który przeczytał książkę Harden, będzie miał trudności ze znalezieniem tych rzekomych grzechów opisanych w recenzji, ale jedyną nowością takich wprowadzających w błąd recenzji jest to, że celem ataku jest lewicowy naukowiec. Podobne recenzje były rutynowo publikowane w prestiżowych gazetach, między innymi o Charlesie Murray’u, Nicholasie Wade i Davidzie Gearym.


Nie jest to jednak trywialna nowość. Sugeruje to, że ideologia egalitaryzmu stała się bardziej wszechobecna, potężna i niechętna do ustępstwa lub kompromisu. Harden tak bardzo chciała uniknąć zarzutu o „biologiczny esencjalizm”, że beztrosko oskarżyła prawicowych badaczy o propagowanie białej supremacji i eugeniki, jednocześnie zapewniając czytelników, że pozostaje oddana postępowym koncepcjom sprawiedliwości społecznej. Jeśli mimo to jej książka wywołała potępienie ze strony zaniepokojonych recenzentów, można sobie tylko wyobrazić chór narzekań i potępień, jaki wywołałaby podobna książka, napisana z innej perspektywy politycznej.


Niedawny artykuł redakcyjny w „Nature Human Behaviour” ilustruje wzrost tego błędnego nurtu egalitaryzmu. Zatytułowany Science must respect the dignity and rights of all humans [Nauka musi szanować godność i prawa wszystkich ludzi] artykuł twierdzi, że redaktorzy powinni (i będą) mieć możliwość odrzucania artykułów, które są sprzeczne z postępowymi poglądami politycznymi na temat rasy, płci i tożsamości płciowej. Chociaż stanowi to przerażający atak na beznamiętne dążenie do prawdy naukowej, jest to jedynie publiczne wyznanie już stosowanych praktyk wielu czasopism. (Wielu uczonych odpowiedziało stanowczymi odmowami udziału w tych praktykach, co dodaje otuchy).


Ważną rzeczą w tym artykule redakcyjnym jest konsekwentne pomieszanie twierdzeń empirycznych i moralnych. Jest to widoczne w całym tekście, ale staje się szczególnie wyraźne, gdy twierdzi, że „rasizm jest naukowo nieuzasadniony i etycznie nie do utrzymania [kursywa dodana]”. Wydaje się to bowiem sugerować, że pewien zestaw faktów dotyczących świata uzasadniałby lub mógłby uzasadniać rasizm, co jest nie tylko moralnie odrażające, ale jest także logicznym błędem kategorii. To jest jak napisanie: „Twierdzenie, że TS Eliot jest wielkim poetą, jest naukowo bezpodstawne”. Lub „Kochanie psów jest naukowo bezpodstawne”. Ani równość moralna, ani rasizm, ani żaden inny osąd wartościujący nie jest twierdzeniem empirycznym.


Wielu uczonych — w tym Ernst Mayr, Theodosius Dobzhansky, Noah Carl, Steve Pinker, Arthur Jensen, Charles Murray, David Reich i Kathryn Paige Harden — wysunęło jakiś wariant poglądu, że zobowiązania moralne nie są bezpośrednio zależne od twierdzeń empirycznych. Kiedy mówię: „Nie należy mylić równości z identycznością”, moi rozmówcy często odpowiadają, że taki banalny truizm nie jest godny artykulacji. Chciałbym, żeby to było prawdą i żeby ta zasada moralna była oczywista. Ale tak nie jest.


Zaledwie kilka dni temu pismo „Atlantic” opublikowało esej sceptycznie nastawiony do segregacji płci w sporcie, który zakończył się stwierdzeniem, że „…dopóki prawa i ogólna praktyka sportów młodzieżowych pozostaną zakorzenione w idei, że jedna płeć jest z natury gorsza, młodzi sportowcy będzie nadal uczyć się i przyswajać tę szkodliwą lekcję”. Niewypowiedzianą przesłanką tego argumentu jest to, że twierdzenia empiryczne o różnicach między mężczyznami i kobietami są również twierdzeniami moralnymi o względnej wartości (gorsza vs. lepsza) mężczyzn i kobiet.


Warto zatem powtórzyć, że stworzony równy nie oznacza stworzony taki sam pod względem wszystkich społecznie cenionych cech. Nauka bowiem będzie nadal ujawniać genetycznie uwarunkowane różnice między jednostkami, grupami i płciami. A jeśli pomieszanie tego, co moralne i tego co empiryczne, będzie się utrzymywać, zostaniemy poproszeni o dokonanie wyboru między prawdą a naszymi preferencjami etycznymi. Dobrą wiadomością w tym ponurym scenariuszu jest to, że taki wybór nie jest jeszcze wymagany. Równość moralna nie opiera się na identyczności fizycznej lub psychicznej; opiera się na zobowiązaniu do poszanowania godności człowieka. I żadne odkrycie dotyczące ludzi dzisiaj, jutro, czy za sto lat nie obali słusznie wychwalanego zdania Jeffersona.


Uczeni powinni domagać się i bronić następujących podstawowych prawd i zasad oraz odrzucić błędne pojęcie egalitaryzmu, które obecnie dominuje w wielu czasopismach i mediach głównego nurtu.

1. Ludzie nie są (i nigdy nie będą) tacy sami pod względem cech cenionych społecznie


To może wydawać się boleśnie oczywiste. Albert Einstein nigdy nie był tak wysportowany jak Roger Federer, a Federer nigdy nie był tak uzdolniony intelektualnie jak Einstein. Niewielu ludzi, nawet zdeklarowanych marksistów, zaprzeczyłoby temu. Niemniej, mimo oczywistego faktu zmienności ludzkiej, zarówno ilość, jak i przyczyny takiej zmienności są ostro kwestionowane. Wydaje się, że autorzy w mediach głównego nurtu nadal zaprzeczają oczywistym różnicom biologicznym. Na przykład w cytowanym powyżej artykule w „Atlantic” autor pisze: „Chociaż różnice płci w sporcie pokazują przewagę mężczyzn, naukowcy nadal nie wiedzą, ile z tego można przypisać różnicom biologicznym w porównaniu z brakiem wsparcia udzielanego kobietom-sportsmenkom w osiągnięciu ich pełnego potencjału”.


Większość ludzi jest skłonna przyznać, że ludzie różnią się wieloma cechami, od wzrostu przez masę ciała po kolor skóry, ze względu na kombinację genów i środowiska. Jednak, gdy zajmują się bardziej istotnymi społecznie cechami, takimi jak inteligencja lub skłonności przestępcze, sprzeciwiają się. Wydaje się nieprzyzwoite – a może nawet niemoralne – sugerowanie, że niektórzy ludzie są mądrzejsi lub bardziej przestrzegają prawa niż inni z powodu przypadkowego przetasowania genów. Ale dane są przytłaczające — prawie każda istotna cecha ludzka jest dziedziczna, co oznacza, że zmienność każdej z nich jest częściowo wyjaśniona zmiennością genów. Oczywiście dziedziczne nie oznacza nieusuwalne lub niezmienne. Cechę dziedziczną, taką jak krótkowzroczność, można dość szybko zmienić (naprawić) za pomocą prostych interwencji technologicznych.

 

CECHA/WYNIK

SZACUNEK ODZIEDZICZALNOŚCI 

Ogólna inteligencja 

50%

Sumienność 

40%

Samokontrola 

60%

Osiągnięcia szkolne 

60%

Agresja/łamanie zasad

40%

Przybliżone szacunki odziedziczalności niektórych społecznie istotnych cech

 

 

 

Jednak wysoka odziedziczalność wielu cech w zamożnych społeczeństwach sugeruje, że zmienność ludzka będzie z nami w przewidywalnej przyszłości. Jedynym sposobem na zrównanie ludzi jest zastosowanie nieakceptowalnych środków przymusu (lub utrudnień), takich jak te, które z humorem przedstawia Kurt Vonnegut w sardonicznym opowiadaniu Harrison Bergeron. To samo niemal na pewno dotyczy różnic demograficznych. Tak jak jednostki ludzkie różnią się ze względu na przyczyny środowiskowe i genetyczne, tak samo różnią się grupy demograficzne. Jeśli chodzi o płeć, nie jest to kontrowersyjne w literaturze, a erudycyjna i wszechstronna praca Davida Geary'ego Male, Female pozostaje najlepszym tego przeglądem. W przypadku innych kategorii demograficznych literatura jest bardziej niejednoznaczna i kontrowersyjna. Nie chodzi tutaj o przekazywanie pewnych opinii na kontrowersyjne tematy. Chodzi o zauważenie, że zmienność ludzka jest podstawowym, nieredukowalnym i trwałym faktem społecznej egzystencji. Dosłowna równość jest niemożliwa.

2. Różnice nie oznaczają niższości


Pomimo twierdzeń często używanych do atakowania badaczy, którzy omawiają różnice między ludźmi, różnice te nie czynią jednej osoby, płci lub grupy lepszymi lub gorszymi od innych. W artykule w „Atlantic” o sporcie segregowanym według płci autor wydaje się wierzyć, że jeśli mężczyźni i kobiety są różni (w szczególności, jeśli mężczyźni są przeciętnie silniejsi i szybsi od kobiet), kobiety są zatem „z natury gorsze”. Jest to jednak moralnie naładowany i mało budujący sposób sformułowania i tak już delikatnego tematu, i jedynie zachęca do niepotrzebnego pomieszania między tym, co empiryczne, a tym, co etyczne.


Ściśle mówiąc, „lepsi” i „gorsi” mogą być terminami neutralnymi, empirycznymi – można by argumentować, że Rafael Nadal jest lepszym tenisistą niż Stephen Curry, ponieważ gdyby Nadal i Curry rozegrali 100 meczów, Nadal wygrałby je wszystkie. Można to sprawdzić, przynajmniej co do zasady. Ale w normalnym żargonie „lepszy” i „gorszy” to zwykle terminy moralnie lub estetycznie naładowane, przesiąknięte znaczeniem etycznym. Z tego właśnie powodu nie nadają się do opisywania różnic między ludźmi.


Ogólnie rzecz biorąc, większość ludzi wydaje się akceptować to rozróżnienie. Niewielu twierdziłoby, że osoby z niepełnosprawnością urodzone są „z natury gorsze” od sprawnych fizycznie. Sama sugestia jest odrażająca, ponieważ zdrowie fizyczne nie jest konieczne do pełnego poszanowania moralnego i godności. Paraolimpiada istnieje po to, aby niepełnosprawni sportowcy mogli ze sobą rywalizować, ale ta segregacja tak samo  nie oznacza wrodzonej niższości jak segregacja sportów według płci. Również fakt, że większość sprawnych ludzi zostałaby pokonana 6:0, 6:0, 6:0 przez Rafaela Nadala w meczu tenisowym, nie czyni ich gorszymi.


To samo, co dotyczy jednostek, powinno dotyczyć również grup demograficznych. Twierdzenie, że mężczyźni są fizycznie silniejsi niż kobiety, nie jest twierdzeniem moralnym, jest twierdzeniem empirycznym. I tak jak Noam Chomsky nie jest gorszy od Rondy Rousey, ponieważ jest od niej słabszy fizycznie, tak kobiety nie są gorsze od mężczyzn, ponieważ są przeciętnie słabsze fizycznie. Wartości moralnej osoby nie mierzy się jej siłą czy inteligencją. Podobnie jak w przypadku grupy demograficznej.

3. Rzeczywistość nie może być rasistowska ani seksistowska


W artykule redakcyjnym w „Nature”, o którym jest mowa powyżej, autorzy twierdzą, że „rasizm jest naukowo nieuzasadniony…”, co oznacza, że rasizm może (lub mógłby) być naukowo uzasadniony, a sama rzeczywistość może być rasistowska. To kłopotliwa sugestia – słowo „rasizm” opisuje irracjonalne uprzedzenia wobec ludzi po prostu dlatego, że są oni przypisani do kategorii rasowej na podstawie ich wspólnych cech. Jest to oparte na wartościach spojrzenie na świat; to nie jest fakt o świecie. Nie da się odkryć, że rasizm jest prawdziwy, tak jak nie da się odkryć, że prawdą jest twierdzenie, iż „bogacenie się jest sensem życia”. Oczywiście niektórzy ludzie są rasistami; a niektórzy ludzie wierzą, że bogactwo materialne jest sensem życia. Ale to są fakty o postawach ludzi, a nie o samym świecie. To samo dotyczy seksizmu. Mężczyźni i kobiety różnią się od siebie, ale to nie jest seksistowskie; jest to po prostu biologiczna prawda o płciowo dymorficznym gatunku.


W związku z tym odpowiedzialne twierdzenia empiryczne dotyczące świata nie mogą być rasistowskie ani seksistowskie. Mężczyźni i kobiety różnią się od siebie z różnych powodów, niektórych kulturowych, innych genetycznych. Te różnice nie są seksistowskie. Ani nie jest seksistowskie badanie lub omawianie ich. Ani też mylenie się w tej sprawie.


Ludzie są niewiarygodnie skomplikowani, a przyczyny zmienności ludzkiej są trudne do rozwikłania, więc naukowcy badający takie różnice muszą przedstawić wiarygodne i sprawdzalne hipotezy dotyczące natury i przyczyn tych różnic, z których część zostanie sfalsyfikowana przez późniejsze odkrycia. To nieuchronnie oznacza, że naukowcy badający zmienność u ludzi będą wysuwać twierdzenia na temat różnic między ludźmi, które są albo (1) błędne, albo (2) wiarygodne, ale wymagają więcej badań. Tak po prostu działa nauka. Jest to proces ewolucyjny, który wymaga sformułowania większej liczby hipotez, z których przetrwa tylko część. Nie ma skrótów. A to nieuchronnie oznacza, że niektóre hipotezy dotyczące zmienności człowieka będą nadmiernie podkreślać przyczyny genetyczne. W końcu zostaną one wyeliminowane lub dostosowane, gdy dostępne będą nowe dowody.


Sfalsyfikowane z czasem hipotezy nie są jednak dowodem na leżącą u podłoża wrogość lub bigoterię. Są niezbędną i zdrową częścią nauki. A właściwym sposobem na zajęcie się podejrzanymi hipotezami jest polemizowanie z nimi, a nie potępianie badacza, który je przekazał. Oczywiście ma to swoje granice. Zmienność ludzka to palący temat, a badacze, naukowcy i dziennikarze powinni oczywiście być wrażliwi na uzasadnione obawy. Hipoteza, że „mężczyźni są średnio mniej stronniczy niż kobiety” może być rozsądna lub nie, ale nie jest seksistowska. Jeśli jednak ta hipoteza zostałaby sformułowana „kobiety są irracjonalne i histeryczne”, wówczas rozsądne byłoby narzekanie.

4. Równość moralna nie może być przykuta do faktów


Jednym z wielkich niebezpieczeństw pomylenia twierdzeń moralnych i empirycznych oraz związanych z nimi oskarżeń o bigoterię jest to, że wiążą one nasze wartości moralne z faktami naukowymi. To niebezpiecznie i niepotrzebnie sugeruje, że nasza rosnąca wiedza o świecie może ujawnić, że zaangażowanie na rzecz równości moralnej jest empirycznie błędne. To z kolei zmusza uczonych do wyboru między szczerym, otwartym dociekaniem a ich moralnymi zobowiązaniami, aby nie odkryć prawd o ludzkiej biologii, które podważają inspirujące credo ludzkiej równości. Nic dziwnego, że wielu uczonych zmaga się z nawigacją między Scyllą odrzucenia prawdy a Charybdą odrzucenia inspirujących zasad moralnych. Dobrą wiadomością jest to, że mogą wybrać zupełnie inną drogę.


Zasady moralne nie są całkowicie zależne od faktów. Można powiedzieć, że są to zobowiązania transempiryczne. Oczywiście nie oznacza to, że moralność nie reaguje na rzeczywistość. Możemy wierzyć, że ludzkie szczęście jest najwyższym dobrem moralnym. Tak więc nasze moralne zobowiązanie do promowania szczęścia – zobowiązanie transempiryczne – skłoniłoby nas do zbadania emocjonalnych skutków naszej polityki i zachowań oraz do odpowiedniego dostosowania się. Ale oznacza to, że nasze szerokie zobowiązania moralne różnią się od tradycyjnych twierdzeń empirycznych. Są czymś, czemu się poświęcamy; i nie muszą się zmieniać, gdy zmienia się nasz naukowy pogląd na świat.


Kiedyś wielu uważało, że ludzie są równi, ponieważ są równi „w oczach Boga”. Potem pojawił się Darwin i sekularyzm, a dziś wielu ludzi nie wierzy już w dosłownego ludzkiego stwórcę. Ale to nie umniejsza siły moralnego twierdzenia, że ludzie są równi. W rzeczywistości większość z nas byłaby zbulwersowana stwierdzeniem, że: „Ponieważ wiemy, że ludzie są po prostu wyewoluowanymi stworzeniami, nie zasługują na równe traktowanie moralne”. Nasze poparcie dla metafizycznej równości nie jest związane z wiarą w łagodnego stwórcę. Dlatego możemy nadal celebrować wymowną obronę ludzkiej równości wyrażoną w Deklaracji Niepodległości Stanów Zjednoczonych, jednocześnie akceptując ewolucję.


To samo dotyczy zmienności ludzkiej. Nie wiemy jeszcze, co odkryjemy o zakresie i przyczynach zmienności; ale wiemy, że ludzie różnią się od siebie i że geny odgrywają znaczącą rolę w większości tych różnic. Niewątpliwie o naturze tych różnic genetycznych dowiemy się znacznie więcej w kolejnych dekadach. Ale czegokolwiek się nauczymy, nie zmusi nas to do rezygnacji z zaangażowania na rzecz równości, ponieważ to zaangażowanie jest doskonale zgodne z różnicami indywidualnymi, płciowymi i grupowymi. Rzeczywiście, inaczej nie ma sensu. Bo w świecie nudnej identyczności zdanie „Wszyscy [ludzie] są stworzeni równi” byłoby równie mdłe i mało inspirujące jak zdanie „Wszyscy ludzie są ssakami”. Jefferson pisał poezję, nie prozę.

 

Misunderstanding Equality

Quillette, 26 września 2022

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska

 *Bo Winegard jest zastepcą redaktora naczelnego Quillette. Doktorat z psychologii społecznej uzyskał na Florida State University.