Dlaczego ludzie nienawidzą?


Andrzej Koraszewski 2022-09-15


Dostałem pytanie, na które nie znam dobrej odpowiedzi, pytanie o książkę, która najlepiej wyjaśnia fenomen antysemityzmu. Tysiące prób, setki książek i poczucie bezradności wobec zjawiska trwającego przez tysiąclecia. Próbują to zjawisko usprawiedliwić antysemici, próbują wyjaśniać Żydzi, próbują zrozumieć historycy, socjolodzy, psycholodzy i inni. Zostawiłem przyjaciela z krótką informacją o mojej bezradności. On sam czytał tak wiele, chociaż na ogół o nazistowskiej Zagładzie, o polskim antysemityzmie podczas międzywojnia, wojny i po wojnie, o rosyjskich pogromach, o chrześcijańskim antysemityzmie w czasach średniowiecza, o dzisiejszym antysyjonizmie, który tak ładnie udaje obronę praw człowieka. Pytał jednak o syntezę, a ja byłem bezradny. Tak wielu próbowało.

Idę do sklepu pana Pawła na zakupy. Krótka droga, niespełna trzysta metrów na skraju miasteczka. Jest już po żniwach, zniknęło zboże i rzepak, stoi jeszcze  kukurydza. Przystanek autobusowy z ławką i zadaszeniem dla czekających, na tylnej ściance wielkimi literami wysmarowany napis: „Jebać ŁKS”. Zatrzymuję się, widzałem go już tyle razy. Próbuję sobie przypomnieć, kiedy się pojawił, zastanawiam się dlaczego nikomu nie przeszkadza. Ciekawe, dlaczego mnie zatrzymał, dlaczego właśnie dziś?


„Jebać” – słowo w którym słychać pogardę, chęć przemocy, seksualnego upokorzenia. Sport jest namiastką wojny. Wojny wśród osobników tego samego gatunku są prawdopodobnie starsze niż ludzie. Gangi młodych szympansów patrolują granice terytorium swojej grupy, wypatrując samotnych  członków grupy zamieszkującej sasiednie terrytorium. Jeśli to jest samiec, zabijają go, jeśli samica, cóż, ma wybór. Te wojny prowadzą czasem do całkowitego zniszczenia jednej z grup. Większość wojen w naszej ludzkiej historii to wojny z sąsiadami, sąsiedni klan, plemię, wioska, kraj. Przez tysiąclecia dzieci chwaliły się, który ojciec zabił więcej wrogów. W przyrodzie walki między samcami toczą się głównie o samice i o dominację. Co z tego jest zakodowane w genach? Nie wszystko jeszcze wiemy.


Wojnom niemal zawsze towarzyszą gwałty, kobiety są łupem, ale nie tylko, gwałt jest demonstracją zwycięstwa nad wrogiem. Wczoraj czytałem opis wojennego gwałtu. Grupka dziewczynek z niemieckiego sierocińca pracowała w berlińskiej szwalni. Ostatni dzień wojny, Rosjanie są już w Berlinie, inni pracownicy szwalni uciekli, dziewczynki chowają się w pokoju znajdującym się najdalej od wejścia. Słyszą kroki. W drzwiach staje dwóch rosyjskich szeregowców i oficer. Oficer siada, patrzy jak żołnierze gwałcą, on sam zrobi to ostatni, po latach zgwałcona uświadamia sobie, że powtarzane przez niego beznamiętnie słowa, to były imiona, prawdopodobnie zabitych przez Niemców kolegów.


Wiele tygodni temu czytałem zapis przechwyconej przez Ukraińców rozmowy rosyjskiego żołnierza z żoną, nie miała nic przeciwko gwałceniu Ukrainek przez męża. Pamiętam sfabularyzowany opis gwałtu dziewczynki przez kata przed jej powieszeniem. Rzecz działa się w Iranie. Podobno islam zakazuje wykonywania wyroku śmierci na dziewicach, spotykałem tę informację w wielu miejscach. Pomysł współczesny, czy uświęcony przez religijną tradycję, lokalny, czy powszechny? Nie sprawdzałem. W afrykańskich nieujstających wojnach gwałt jest wszechobecny. W przeszłości było jeszcze gorzej, a może tylko tak samo. 


„Jebać ŁKS”, gdzieś w mózgu siedzi głód mordu i okrucieństwa, ujawnia się najczęściej u młodych samców, ale nie tylko.


Słowo antysemityzm jest pojęciem młodym, ma niespełna 150 lat, zostało spopularyzowane przez niemieckiego komunistę i dzienikarza Wilhelma Marra, który uznał, że słowo antysemityzm brzmi bardziej naukowo niż antyżydowskość. (Marr poźniej odrzucił komunizm i był już tylko piewcą antysemityzmu.) Ci pierwsi antysemici z ostatnich dekad XIX wieku protestowali przeciwko liberalizmowi i dopuszczaniu Żydów do praw obywatelskich. Pozwolenie zasymilowanym Żydom na dostęp do uniwsersyteckiej nauki i na praktykowanie wolnych zawodów wywoływało natychmiastowy popłoch, lęk przed konkurencją, lęk przed religijną demoralizacją, strach przed destabilizacją społecznego porządku. Wszystkie te lęki były częsciowo uzasadnione. Żydowscy studenci mieli lepsze wyniki w nauce,  byli bardziej poszukiwani jako lekarze, prawnicy, inżynierowie, żydowscy pisarze i dziennikarze stanowili zagrożenie dla nieżydowskich kolegów. Nie byli chrześcijanami, a nawet jak byli chrześcijanami, to byli podejrzanymi chrześcijanami, ich status społeczny opierał się nie na pochodzeniu, a na pieniadzach. Ich szybki awans społeczny w miarę liberalizacji stosunków stanowych wywoływał panikę.


Antysemityzm nazywany inaczej był jednak znacznie starszy. Czy starszy niż chrześcijaństwo? Niewola egipska jest czasem kwestionowana przez historyków, ale biblijne opowieści wydają się powtarzać znany wzór – niewola, status niewolnika i przydatność, wysoka pozycja nielicznych i ponury status większości. Obcość i prześladowania. W niewoli babilońskiej zobaczymy podobny obraz.


Egipt, Mezopotamia, po nich przyjdą Grecy. Izrael był korytarzem między pierwszymi cywilizacjami, które rodziły się wraz z początkami rolnictwa. Czy już wtedy stawali się listonoszami między tymi cywilizacjami? Dość wcześnie przejmują od Egicjan ideę powszechnej nauki chłopców. W szkole uczyli się hebrajskiego, w życiu codziennym przechodzili na język okupanta (lub jako niewolnicy na język miejscowej ludności), obserwujemy tu dwie cechy, wielojęzyczność i niemal powszechną alfabetyzację. Nazywają ich „ludźmi książki”. Hebrajska Biblia jest antologią literatury Izraelczyków (których z czasem miano kojarzyć głównie z mieszkancam Judei i nazywać Żydami). Najstarsze partie Biblii pochodzą podobno sprzed trzech tysiecy lat, plus minus na dwieście lat przed Homerem. Osobiście z wielu względów preferuję Homera. Jest tu jednak zasadnicza różnica, Hebrajska Biblia jest najdłużej obowiazującą i rygorystycznie egzekwowaną lekturą szkolną. Łączyła rozrzuconych po świecie Żydów, zarówno pozwalając im się ze sobą komunikować we wspólnym języku liturgicznym, jak i będąc ciągłym żądaniem alfabetyzacji, a tym samym pozwalając na posługiwanie się pismem również w życiu zawodowym i to nie tylko we własnym języku. (Czy tu kryje się odpowiedź na pytanie dlaczego zniewoleni i pogardzani nadal tak często byli potrzebni i to nie jako siła robocza, ale jako ludzie posiadający szczególne umiejętności, których nie miała ludność lokalna?)


Izraelczykow w wojnach pokonywało wielu, to nie było trudne, mały naród, często skłócony. W jakiś sposób w niewoli radzili sobie lepiej niż inni, zachowując język i religię. Czy są bardziej inteligentni od innych narodów? Psycholodzy i neurolodzy nie mają wątpliwości, że inteligencja jest dziedziczna. Jest tu wiele znaków zapytania. Ludzie pochodzenia żydowskiego są nadreprezentowani w nauce, żydowscy studenci radzą sobie lepiej niż inni na uniwersytetach, zdumiewająca historia żydowskich sierot po Zagładzie. Często wychowywani w rodzinach bez żadnej stymulacji intelektualnej, po koszmarnych przejściach, mimo utraty wielu lat nauki, często nadrabiali zaległości, robili kariery w nauce, w wolnych zawodach, często w zupełnie nowym kraju. (Oczywiście możemy powiedzieć, że o tych, którym się to udało, wiemy, a o tych, którzy poszli na dno, na ogół nie. Jednak mimo wszystko jest tu coś zdumiewwajacego.)  


Jeśli Żydzi mają przeciętnie wyższe IQ niż inne społeczeństwa, to czym to może być spowodowane? Kultura ksiażki, zainteresowanie nauką, gotowość łożenia na edukację swoich dzieci? To wszystko pięknie, ale jeśli inteligencja jest dziedziczna, to musiał być jakiś mechanizm powodujący większy sukces reprodukcyjny bardziej inteligentnych. Zdumiewający podziw dla studiów (oczywiście tylko męskiej części społeczeństwa), powodował, że zdolni młodzi ludzie byli atrakcyjnymi partnerami dla panien z zamożnych domów, prawdopodobieństwo przeżycia większej ilości potomstwa tam, gdzie była zamożność, jest zawsze większe niż w biedzie. To tylko spekulacje, ale fakt pozostaje faktem, że żydowska krzywa dzwonowa wydaje się niemal przypminać blok mieszkalny z czasów Gierka. Mało pięter, tłok na krańcach, spłaszczona średnia. Sukces zniewolonych budził zawsze niechęć.                                          


Tak, to właściwie pewne, że antysemityzm jest starszy od chrześcijaństwa. Chrześcijaństwo wniosło jednak nową jakość do antysemityzmu.


Dlaczego właściwie mówimy o cywilizacji judeo-chrześcijańskiej?  Wcześniej religia żydowska nie budziła większego zainteresowania. Religia plemienna. Sami Żydzi nie byli zainteresowani nawracaniem innych, judaizm nie był religią kolonialistów. Grecy okupujący Izrael byli tolerancyjni, Rzymianie właściwie też, domagali się zaledwie respektu dla swoich bogów. Chrześcijaństwo narodziło się w Izraelu, było praktycznie sektą, odmianą judaizmu. Ale o pierwszych wspólnotach chrześcijańskich na terenie samego Izraela mamy właściwie tylko legendy. Tak czy inaczej, Jezus był Żydem, jego matka była Żydówką, apostołowie byli wszyscy Żydami. Jezus, Maria, sami  Żydzi. Chrześcijaństwo jakie znamy rozwinęło się dopiero w diasporze, po wygnaniu, w warunkach zniewolenia. Tu od samego początku widzimy ucieczkę od żydowskiej tożsamości. Zaledwie jakaś zażenowana pamięć żydowskich korzeni chrześcijańskiej religii. Inkluzywność, szukanie wspólnoty z innymi zniewolonymi, odłam judaizmu staje się powoli jego przeciwieństwem, a niechęć do tych, którzy trwali przy ortodoksyjnym judaizmie, staje się jednym z ważnych elementów spajających chrześcijańską wspólnotę. Czy zatem początkowy chrześcijański antyjudaizm był dziełem diasporowych Żydów-chrześcijan? Pewnie w dużej mierze tak było. Historycy pochylają się nad listami świętego Pawła, doszukując się w nich pierwszych oznak chrześcijańskiego antyjudaizmu. Gdyby chrześcijaństwo całkowicie wyparło judaizm, zapewne sprawy wyglądałyby inaczej. Ale judaizm trwał, nie był dla szybko rosnącego chrześcijaństwa zagrożeniem, był zaledwie kłopotliwy, w szczególności dla tych, którzy go odrzucili. Chrześcijaństwo rozszerzało się szybko na ludzi spoza żydowskiej diaspory, więc z natury rzeczy musiały być również spory o kierownictwo, podejrzenia o nepotyzm, konieczność prezentacji dowodów większej lojalności wobec nowej wspólnoty religijnej niż wobec własnej grupy etnicznej.


Kiedy pojawiły się idee o żydowskim bogobójstwie, kiedy antyjudaizm stał się centralnym spoiwem chrześcijaństwa, kiedy odgórnie sterowana nienawiść do Żydów stała się polityką Kościoła? Niektórzy twierdzą, że dopiero w trzecim wieku, że chrześcijański antyjudaizm nabrał mocy dopiero kiedy chrześcijaństwo zaczęło być religią władców. Pierwszy był chyba Orygenes, który w trzecim wieku obarczył wszystkie pokolenia Żydów winą za śmierć Chrystusa. W sto lat późnie powiedział to mocniej święty Augustyn uznając Żydów za „lud ukarany”, którego cierpienia są dowodem zwycięstwa chrześcijaństwa. Innymi słowy: chwała tym, którzy dręczą Żydów.


Jaka jest droga od teologicznych rozważań świętego Augustyna w IV wieku do okrzyku „Bij Żydów, ratuj Rosję” w XIX wieku i niemieckiego „Żydzi są naszym nieszczęściem” w wieku XX? Przez kolejne wieki po świętym Augustynie Żydzi w teologii chrześcijańskiej stawali się coraz bardziej wzorcem antybliźniego, wzorcem pozwalającym na błogosławione łamanie przykazania „nie zabijaj”. Fałszywe oskarżenia o zabijanie chrześcijańskich dzieci na macę, o desekrację hostii, o zatruwanie studni, o satanizm, podbudowane były zarzutami o lichwę i legalizacją grabieży.


Dehumanizacja wroga jest stałym i odwiecznym elementem konfliktów plemiennych, etnicznych, religijnych czy rasowych. Wzór doskonale zdehumanizowanego człowieka, wzór antybliźniego był przydatny, bo był skuteczny. Odwoływał się do najmroczniejszych instynktów, pozwalał na zalegalizowanie odwiecznej skłonności do przemocy, pozwalał na rozszerzenie przyzwolenia na złamanie przykazania „nie zabijaj” z tej wzorcowej grupy na inne. Po stuleciach teologicznego podbudowania był również doskonale zinternalizowany.


Hasło „jebać Żydów” spotyka się, ale nie tak często jak swastyki na żydowskich grobach.


Muzułmański antyjudaizm szedł tą samą ścieżką, co antyjudaizm chrześcijański. Konsekwentnie tworzył model antybliźniego, często przejmując argumentację od chrześcijan. Tu Żyd jest arcyniewiernym, na którego wzorcu możemy budować prawo krzywdzenia wszystkich niewiernych. Ten wzorzec okazał się tak przydatny, że wykroczył daleko poza chrześcijaństwo i islam, do społeczeństw, które nie spotykały żywych Żydów, gdzie są oni ważną abstrakcją-straszydłem, przydatną na wszystkie okazje.


Dzisiejszy lewicowy antysyjonizm używa starego jak chrześcijaństwo wzorca antybliźniego, udaje sympatię do Palestyńczyków, ale tylko do tych, którzy gotowi są w naszym imieniu mordować Żydów.  Poskrobiesz odrobinę i znajdziesz bezgraniczną pogardę do wszystkich Palestyńczyków, którzy tego nie chcą robić.


 Średniowieczny okrzyk, że Żydzi porwali chrześcijańskie dziecko nie wymagał dowodów, wyzwalał radość z powodu przyzwolenia na sięgnięcie po siekierę.


Psychologia ewolucyjna wydaje się dostarczać lepszego wyjaśnienia tego wszystkiego. Mamy do czynienia z kulturowo i religijnie doskonale utrwalonym wzorcem chwilowego odrzucenia wszystkiego, co nazywamy cywilizacją. Czy to wyjaśnia gotowość udziału niemal całego niemieckiedgo narodu w Zagładzie? Czy to wyjaśnia tak silne poparcie dla Zagłady innych europejskich społeczeństw? Czy to wyjaśnia dlaczego, mimo, że byliśmy drudzy w kolejce, tak wielu ludzi w Polsce mówiło, że to jedno było dobre z tego, co Hitler zrobił? Dlaczego tak niechętnie zauważamy zapowiedzi kolejnej Zagłady Żydów powtarzanej każdego tygodnia przez Iran? Czy odpowiedzi powinniśmy szukać w graffti na przystanku autobusowym w Dobrzyniu nad Wisłą?