Dlaczego świat nie będzie przejmował się kłamstwem Abbasa o holokauście


Jonathan S. Tobin 2022-08-19


Ci, którzy wzywają Izrael do ustępstw wobec Palestyńczyków, przez dziesięciolecia traktowali skorumpowanego negacjonistę Holocaustu i fundatora terroru, który wielokrotnie odrzucał pokój, jako prawowitego przywódcę.

 

Jest coś niemal żałosnego w oburzeniu wywołanym ostatnimi komentarzami przywódcy Autonomii Palestyńskiej Mahmuda Abbasa. W Berlinie na spotkaniu z kanclerzem Olafem Scholzem, zapytano Abbasa o jego rolę w sfinansowaniu masakry olimpijskiej 11 izraelskich sportowców i trenerów w Monachium w 1972 roku i o to, czy powinien przeprosić w 50. rocznicę tej haniebnej zbrodni. W odpowiedzi (i mówiąc po angielsku, żeby nie było wątpliwości co do znaczenia słów), powiedział: „Jeśli chcemy cofnąć się w przeszłość, proszę bardzo. Mam 50 rzezi, które Izrael popełnił… 50 masakr, 50 rzezi, 50 holokaustów”.


Oczywiście ta arogancka i zniesławiająca odpowiedź zasługuje na surowe potępienie. Izraelski premier Yair Lapid miał rację mówiąc, że fałszywe twierdzenie Abbasa wypowiedziane na niemieckiej ziemi, że państwo żydowskie popełniło „holokaust”, „jest nie tylko hańbą moralną, ale potwornym kłamstwem. Podczas Holokaustu zamordowano sześć milionów Żydów, w tym półtora miliona żydowskich dzieci. Historia nigdy mu nie wybaczy”.

 

Również potępienie Scholza, który (co było haniebne) nie zaprzeczył Abbasowi, gdy wypowiadał te słowa w jego obecności, też jest całkowicie uzasadnione.

 

Ale wściekłość z tego powodu wydaje się zarówno dziwnie niewłaściwa, jak i nieco obłudna, zwłaszcza jeśli pochodzi od tych ludzi w Izraelu, Europie i Stanach Zjednoczonych, którzy poświęcili tak wiele energii i czasu na wpychanie Abbasa jako partnera na rzecz pokoju i robili wszystko, co w ich mocy, nie tylko ugłaskując go, ale naciskając na państwo żydowskie, by spełniło każde jego żądanie.


To nie była gafa. Długa kariera Abbasa nie była niczym innym jak serią odrażających działań, decyzji i oświadczeń, które już dawno powinny przekonać cywilizowany świat do całkowitego odrzucenia go. Po całym życiu przestępczego zachowania, w którym pomagał i podżegał do mordowania niezliczonych ofiar terroryzmu, w połączeniu z korupcją i sprzeciwem wobec pokoju, prawdziwym pytaniem dotyczącym tego incydentu jest to, dlaczego ktokolwiek miałby się denerwować z powodu zaledwie obraźliwych słów tego typa?


Po tej wypowiedzi Autonomia Palestyńska wydała oświadczenie, w którym stwierdziła, że potępiła Holocaust, choć uczyniła to nie przyznając, że wśród kibicujących wówczas i udzielających pomocy Adolfowi Hitlerowi był mufti Jerozolimy Hadż Amin el-Husseini, ówczesny przywódca sprawy Arabów palestyńskich. Nie było też w tym oświadczeniu przeprosin, a tylko twierdzenie, że Abbas odnosił się do „masakr” Palestyńczyków popełnionych przez Żydów od czasu Nakby czyli [czyli obrony Żydów przed kolejną próbą eksterminacji] po ogłoszeniu niepodległości Izraela.

 

Praca doktorska Abbasa, którą napisał podczas studiów na Uniwersytecie Patrice'a Lumumby w Moskwie, była długim popisem negacji Holokaustu, zatytułowanym „Druga strona: tajny związek między nazizmem a syjonizmem”. Za to też nigdy nie przeprosił.


87-letni Abbas służył jako doradca szefa Organizacji Wyzwolenia Palestyny, Jasera Arafata, który był także szefem partii Fatah, której teraz przewodzi Abbas. Sprawował wiele pozycji w tej sieci terrorystycznej, w tym organizował finansowanie jej okrucieństw, takich jak masakra w Monachium.


W przeciwieństwie do swojego szefa Abbas wolał bardziej korporacyjny wizerunek własnej osoby. To mu dobrze służyło, kiedy zastąpił Arafata jako przywódca Fatahu w 2004 roku po jego śmierci. W następnym roku wygrał wybory na czteroletnią kadencję prezydenta Autonomii Palestyńskiej. Ponieważ odmówił przeprowadzenia kolejnych wyborów – by nie przegrać z islamistami z grupy terrorystycznej Hamas, która rządzi Strefą Gazy – Abbas obecnie siedzi na stołku „prezydenta” 18 rok czteroletniej kadencji.

 

Wstrząśnięty rzezią Drugiej Intifady, palestyńskiej terrorystycznej wojny na wyczerpanie, (która była odpowiedzią Arafata na izraelską ofertę pokoju i niepodległego państwa palestyńskiego na szczycie w Camp David w 2000 roku), były prezydent George W. Bush zerwał stosunki z AP. Ale po odejściu Arafata prezydenta przekonano, że Abbas będzie katalizatorem pokoju, którego Palestyńczycy od dawna potrzebowali, i pomoc ponownie popłynęła do AP.


Abbas w żadnym wypadku nie był siłą na rzecz pokoju. Choć była to niska cena za niepodległe państwo, którego Palestyńczycy zawsze twierdzili, że chcą, Abbas był tak samo stanowczo przeciwny uznaniu prawowitości państwa żydowskiego, bez względu na to, gdzie byłyby wytyczone jego granice, jak to było w przypadku Arafata. Kiedy ówczesny premier Izraela Ehud Olmert zaproponował jeszcze bardziej hojną mapę państwa palestyńskiego w 2008 roku, Abbas nadal nie powiedział „tak”, ponieważ pokój obok Izraela nigdy nie był jego celem. Pomimo wysiłków administracji Obamy podczas jej ośmiu lat urzędowania, aby przechylić dyplomatyczne pole gry w stronę Palestyńczyków, Abbas kontynuował torpedowanie negocjacji. Potem równie niechętnie rozmawiał z administracją Trumpa.


Zamiast reformować Autonomię Palestyńską, na co liczyły Stany Zjednoczone i ich europejscy sojusznicy, Abbas wzmocnił dziedzictwo nieustępliwości Arafata. Oznaczało to, że oficjalne palestyńskie media i system edukacji na Zachodnim Brzegu, który kontrolował, nadal podsycały przemoc i nienawiść do Żydów i Izraela.


Choć od czasu do czasu mówił do zachodniej publiczności o pragnieniu pokoju, Abbas nieustannie przemawiał do Palestyńczyków o potrzebie unieważnienia Deklaracji Balfoura z 1917 roku i o bezprawności Izraela, i poszedł w ślady muftiego, twierdząc, że Żydzi zamierzają zniszczyć meczet na Wzgórzu Świątynnym (Al-Aksa) zaprzeczał historycznemu powiązaniu Żydów z Jerozolimą i jej świętymi miejscami. Powiedział nawet, że „brudne żydowskie stopy” nie powinny profanować miejskich świątyń, co wywołało tak zwaną „intifadę noży”.


Abbas prowadzi podwójną grę, ponieważ autoryzuje również współpracę w zakresie bezpieczeństwa z Izraelem. Należy jednak rozumieć, że umożliwia to Izraelczykom zagwarantowanie mu bezpieczeństwa przed groźbami zabójców Hamasu i palestyńskiego Islamskiego Dżihadu.


Abbas wraz z rodziną i przyjaciółmi wzbogacił się, kradnąc ogromne sumy pieniędzy, które napływały na terytoria w formie pomocy od reszty świata. Jego nieprzejednanie wobec pokoju nie pozwala Fatahowi przegrać politycznie na rzecz Hamasu w dziwacznej palestyńskiej kulturze politycznej, w której przemoc i rozlew krwi zapewniają legitymizację. Ale jego korupcja zdyskredytowała jego rządy i jest powodem, dla którego boi się przeprowadzić kolejne wybory.


W tym momencie nie ma już wątpliwości, że Abbas zrobił więcej, aby wykorzystać i utrwalić cierpienie swojego ludu, niż cokolwiek, o co fałszywie oskarża Izrael. Jest to zawodowy przestępca, a jego berlińska wypowiedź jest tylko kolejną z długiej litanii odrażających wypowiedzi i gestów.


Nic też nie wskazuje na to, że jego odmowa zawarcia pokoju jest czymś innym niż tym, czego Palestyńczycy, których tożsamość narodowa jest nierozerwalnie związana ze stuletnią daremną wojną przeciwko syjonizmowi, chcą od niego lub jakiegokolwiek potencjalnego następcy.


Jeśli całe życie pełne nienawiści, przestępczości i korupcji nie zdyskredytowało go w oczach tych, którzy nadal nazywają go „umiarkowanym” i preferowanym pokojowym partnerem Izraela, dlaczego ktokolwiek miałby oczekiwać, że jego słowa o „holokaustach” to zmienią? Nie przeszkodzi to w traktowaniu go z szacunkiem przez prezydenta Joe Bidena i wielu innych zagranicznych przywódców, którzy uważają go za równego sobie i którzy regularnie angażują się w wywieranie nacisków na Izrael, aby go udobruchał. Żaden z nich nie wykazał chęci podążania śladami byłego prezydenta Donalda Trumpa, który z irytacją, otwarcie zażądał od Abbasa zaprzestania finansowania terroru w postaci programu AP „pieniądze za zabijanie”.


Patrząc z tej perspektywy, trudno zrozumieć, dlaczego ktoś w ogóle zadaje sobie trud wyrażania oburzenia na to, co powiedział Abbas w Berlinie. Chodzi o to, że jeśli chcesz, aby Izrael poszedł na niebezpieczne ustępstwa wobec takiej osoby, nie marnuj czasu wszystkich na potępianie pro forma Abbasa mówiącego straszne rzeczy. Jego czyny są znacznie gorsze niż jego słowa, a ci, którzy nadal domagają się traktowania go jako głowy państwa, są tylko hipokrytami.

 

Why the world won’t care about Abbass ‘Holocaust’ lie

JNS Org., 17 sierpnia 2022

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska