Judaizm zasługuje na taki sam szacunek jak islam


Jonathan S. Tobin 2022-07-31

Hadż w Mekce, Arabia Saudyjska. Zdjęcie: Pixabay.

Hadż w Mekce, Arabia Saudyjska. Zdjęcie: Pixabay.



Okazuje się, że w erze sensacyjnego dziennikarstwa zdarzają się chwyty, które naprawdę idą za daleko. Kiedy reporter wiadomości Gil Tamari z izraelskiego kanału telewizyjnego 13 wkradł się do miasta Mekka na początku tego miesiąca, mógł dać rodakom Izraelczyków lekcję o tym, jak trudne może być poczynienie ostatnich kroków do pełnej normalizacji od obecnego cichego sojuszu z Saudyjczykami.

 

Tamari był częścią izraelskiej delegacji, która udała się do Arabii Saudyjskiej, kiedy prezydent Joe Biden poleciał tam po wizycie w Izraelu. Wiele hałasu zrobiono w Jerozolimie wokół historycznego charakteru bezpośredniego lotu z Izraela i gotowości Saudyjczyków do kilku innych ustępstw, które jeszcze bardziej umocniły silne obecnie więzi Arabii Saudyjskiej z państwem żydowskim. Jednak ten aspekt skądinąd w dużej mierze nieudanego szczytu wystarczył, aby ośmielić przynajmniej jednego z obecnych tam Izraelczyków do zlekceważenia krajowych zwyczajów.


Zrozumienie przez Tamariego, jak daleko państwo saudyjskie i świat muzułmański są gotowe posunąć się w kierunku normalizacji, jest tak wątłe, jak jego zrozumienie tego, co jest uważane za dopuszczalne w tym, co pozostaje, pomimo wysiłków księcia Mohammeda bin Salmana, by zliberalizować rząd kraju, wciąż sztywnym teokratycznym społeczeństwem. Korzystając z lokalnego przewodnika, wjechał do miasta, w którym znajduje się najświętsza świątynia islamu, mijając znaki wyraźnie mówiące, że niemuzułmanie nie mają tam wstępu. Wkrótce jednak dokonał pospiesznego odwrotu, gdy okazało się, że może zostać złapany przez lokalne władze.


Zamiast milczeć na temat tego głupiego wyczynu, Tamari i jego przełożeni z Kanału 13  uznali, że mają sensację, którą warto ogłosić. Ale kiedy wyemitowano go w miniony poniedziałek, burza krytyki ze strony muzułmanów wystarczyła, by wywołać potępienie również ze strony wielu Izraelczyków. Chociaż sprzeciw nie jest na poziomie szalonej przemocy, która wybuchła po tym, jak duńska gazeta opublikowała karykatury proroka Mahometa w 2005 roku, nadal jest to niepokojące i całkowicie niepotrzebne odwrócenie uwagi od wysiłków zmierzających do przełamania barier między Izraelem a państwami świata muzułmańskiego.


Dziennikarz wiadomości Kanłu 13  Gil Tamari, robi selfie w Mekce w Arabii Saudyjskiej, lipiec 2022. Źródło: Wiadomości z Kanału 13.
Dziennikarz wiadomości Kanłu 13  Gil Tamari, robi selfie w Mekce w Arabii Saudyjskiej, lipiec 2022. Źródło: Wiadomości z Kanału 13.

Tamari nie jest pierwszą osobą, która łamie zasady dotyczące niemuzułmanów w Mekce. W 1853 roku brytyjski uczony, żołnierz, dyplomata i odkrywca Sir Richard Burton (niespokrewniony z XX-wiecznym aktorem) wkradł się do Mekki i rzeczywiście podjął próbę odbycia hadż, muzułmańskiej pielgrzymki do miasta. Ale zrobił to po żmudnym studiowaniu islamu i przygotowaniach (w tym poddaniu się obrzezaniu) podczas swoich lat wśród muzułmanów w Indiach. Dla porównania, wycieczka Tamariego była jedynie wyprawą dla hecy i była kompletnie pozbawiona szacunku nie tylko dla zasad, ale dla zwyczajów i wrażliwości muzułmanów.

 

Czyniąc to, zrobił coś więcej niż tylko narażenie siebie i innych Izraelczyków na krytykę za brak wrażliwości na Saudyjczyków i muzułmanów na całym świecie. Moment jest szczególnie zły, ponieważ nadchodzi w chwili, gdy znów rosną nadzieje, że Saudyjczycy w końcu dołączą do innych krajów muzułmańskich, które znormalizowały stosunki z Izraelem.


Oczekiwania te mogą być nierealistyczne, ponieważ Saudyjczykom podoba się obecna sytuacja, w której mogą cieszyć się wojskowymi, a także ekonomicznymi więzami z Izraelem pod stołem, bez konieczności znoszenia krytyki innych muzułmanów za formalne uznanie państwa żydowskiego. Co więcej, legitymizacja saudyjskiego reżimu wynika prawie w całości z jego postawy jako bastionu wahabickiej sekty islamu i jego roli jako strażnika muzułmańskich świętych miejsc. Następca tronu, książę MBS może chcieć zmienić swój kraj na wiele sposobów, ale otwarte stosunki dyplomatyczne z Izraelem mogą być zbyt kosztownym żądaniem. Wszystko, co pachnie rozwadnianiem szacunku dla sanktuariów w Mekce i Medynie – co islamistyczni krytycy w Iranie i gdzie indziej mogą łatwo połączyć z aktem świętokradztwa popełnionym przez Tamariego – stanowi zagrożenie dla saudyjskiego reżimu.


Widziane w tym świetle, to, co mogło być zamierzone przez bardzo głupiego człowieka tylko jako dziennikarski wyczyn, może mieć geostrategiczne implikacje, które wpłyną nie tylko na perspektywy normalizacji, ale także na wysiłek stworzenia regionalnego sojuszu przeciwko Teheranowi.


Jest jeszcze jeden wniosek z tego fiaska, który również zasługuje na uwagę.


Jak zauważyły także niektóre izraelskie media, wiele osób w świecie muzułmańskim nakreśli analogię między bezmyślnym działaniem Tamariego a chęcią Żydów do odwiedzania, a nawet modlitwy na Wzgórzu Świątynnym. Niektórzy, jak „Haaretz”, porównywali to nawet do marszu Ariela Szarona na Wzgórzu, który został zmitologizowany przez apologetów palestyńskiego przywódcy Jasera Arafata jako rozpoczynający drugą intifadę. Fakt, że Arafat zaplanował tę terrorystyczną wojnę na wyniszczenie w odpowiedzi na izraelskie oferty pokojowe, nie zmniejszyła chęci niektórych mediów i lewicy do podtrzymywania wielkiego kłamstwa, że palestyński terroryzm jest odpowiedzią na żydowski brak wrażliwości i/lub spisek, by zburzyć meczety na Wzgórzu.


Podczas gdy muzułmanie mają pełne prawo oczekiwać, że Izraelczycy i wszyscy inni będą szanować ich zwyczaje i uczucia religijne w odniesieniu do Mekki, pogląd, że te same zasady powinny obowiązywać w Jerozolimie, jest nie tyle niestosowny, co oburzający.


Izrael nie ma planów ani intencji, aby ingerować, nie mówiąc już o zniszczeniu lub zbezczeszczeniu meczetów, które istnieją na Wzgórzu Świątynnym. To powiedziawszy, każdy zakaz dotyczący Żydów na świętym wzgórzu jest zniewagą dla judaizmu, a nie szacunkiem dla islamu.


Wzgórze Świątynne to najświętsze miejsce w judaizmie. Ściana Zachodnia, która od dwóch tysiącleci była centrum kultu żydowskiego, jest czczona, ponieważ jest ostatnią pozostałością po żydowskiej świątyni, która tam stała. To jest miejsce, gdzie stała Świątynia i gdzie odprawiano święte nabożeństwa żydowskie opisane w Biblii.


Podążając za zwyczajami zdobywców na przestrzeni dziejów, rzymscy, chrześcijańscy i ostatecznie muzułmańscy okupanci Jerozolimy wykorzystali to miejsce, aby poniżyć Żydów, zamieniono miejsce Świętej Świątyni w świątynię dla pogańskich bogów, potem chrześcijaństwa, a następnie islamu.


Do dziś przywódcy palestyńscy nadal promują kłamstwo, że Wzgórze Świątynne nie ma związku z judaizmem i jest wyłącznie muzułmańskim świętym miejscem. Od wyzwolenia i zjednoczenia Jerozolimy w 1967 roku władze izraelskie reagowały na muzułmańską wrażliwość, zezwalając na to, by Wzgórze pozostawało poza zasięgiem kultu żydowskiego, a prawo Żydów do odwiedzania także zostało ograniczone. To sprawia, że jest to jedyne miejsce w Izraelu, gdzie dopuszcza się oficjalnie usankcjonowaną dyskryminację religijną.


Tak, słuszne jest potępienie aktu świętokradztwa Tamariego. Ale to samo oburzenie z powodu braku szacunku dla wrażliwości ludzi wierzących, które jest powszechnie wyrażane w Mekce, nie powinno rozciągać się na muzułmańskie żądania dotyczące trzymania Żydów z dala od Wzgórza Świątynnego lub uniemożliwiania im modlenia się tam. Wręcz przeciwnie, to właśnie islamski nacisk na utrzymanie podboju świętego miejsca innej wiary – oraz pogarda zarówno dla judaizmu, jak i praw żydowskich, które ucieleśnia ta praktyka – zasługuje na szerokie potępienie.


Jeśli muzułmanie oczekują, że inni będą szanować ich zasady dotyczące Mekki – a mają do tego prawo – to powinni być skłonni traktować Żydów tak samo. To, że tak nie jest, jest oznaką ich ciągłej niechęci do traktowania innych wyznań jako równie uprawnionych, a także ciągłego przekonania, że cały region jest z natury muzułmański i że niemuzułmanie są dhimmi, ludźmi drugiej kategorii.


To, że świat nadal toleruje ten podwójny standard, jest częściowo wynikiem pragnienia uspokojenia islamu i muzułmańskich terrorystów, a także niechęci Zachodu do żądania, by ich instytucje i kultura były traktowane z takim samym szacunkiem, jak Islam.


Żydzi i inni niemuzułmanie powinni trzymać się z dala od Mekki. Ale idea, że Żydzi powinni być podobnie wykluczeni z najświętszego miejsca w judaizmie, jest nie tyle funkcją szacunku dla islamu, ile legitymizuje brak szacunku dla Żydów i antysemityzm.

 

Judaism deserves as much respect as Islam

JNS Org., 21 lipca 2022

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska 



Jonathan S. Tobin

Amerykański dziennikarz, redaktor naczelny JNS.org, (Jewish News Syndicate). Komentuje również na łamach National Review, New York Post, The Federalist, w prasie izraelskiej m. in. na łamach Haaretz.