Jak naruszyliśmy standardy pewnej „społeczności”


Andrzej Koraszewski 2022-07-12


Publikując artykuł amerykańskiego dziennikarza, o tym, kto jego zdaniem jest winien śmierci palestyńskiej dziennikarki, naruszyłem standardy społeczności Facebooka. Nie mam możliwości odwołania, nie ma z kim dyskutować. Dziennikarz stwierdza, iż niezależnie od tego, czy kula, która ją zabiła, pochodziła z broni izraelskiej czy z palestyńskiej winni jej śmierci są palestyńscy terroryści. Stwierdzenie dość logiczne. Kiedy podczas pościgu za mordercą w wymianie ognia ginie przypadkowy człowiek, niezależnie, czy ginie od przypadkowej kuli wystrzelonej przez policjanta, czy mordercę, winny jest morderca. Oczywiście można taki wniosek próbować obalić, kiedy na przykład z jednej strony są izraelskie siły porządkowe, a z drugiej niewinni palestyńscy terroryści, którzy tylko mordowali Żydów.

Nie wiem, czy decyzję o naruszeniu standardów  podjął algorytm, czy żywy człowiek, nie wiem jak ustawiony jest algorytm, ani jaką tresurę przeszedł żywy człowiek.

 

Dodatkową ciekawostką jest kara za naruszenie tych standardów tej społeczności, zaś obwieszczenie o karze brzmi następująco:

Na Twoje konto nałożono ograniczenia przez 21 godzin

Twoje poprzednie posty nie były zgodne z naszymi Standardami społeczności, więc nie możesz wykonywać działań takich jak publikowanie czy komentowanie.

11 lip 2022

Twój post narusza Standardy społeczności w zakresie propagowania nienawiści

21 lip 2021 
Twój komentarz narusza Standardy społeczności w zakresie prześladowania i nękania.

Post Stephena Flatowa był z 7 lipca, a kara została nałożona za publikacje z 11 lipca 2022 oraz z 21 lipca 2021. Czujni nadzorcy nie tylko nie mówią, gdzie można ich decyzje oprotestować, ale nie informują, które to teksty naruszyły ich „standardy”.

 

11 lipca 2022 opublikowaliśmy (jak zwykle) trzy teksty. Artykuł Jerrego Coyne’a o błędzie naturalistycznym londyńskiego muzeum historii naturalnej. Ten tekst mógł naruszyć standardy społeczności, ponieważ amerykański biolog zwraca uwagę na dość oczywisty fakt, iż aczkolwiek w przyrodzie zdarzają się przypadki partenogenezy, nie oznacza to jednak, że samce są zbędne, a już w żadnym przypadku przypadków z jednego gatunku nie należy przenosić na inny. (No ale to dyskusja o nauce, a nauka naruszała już w przeszłości wiele standardów różnych społeczności.) Bardziej podejrzane jest jednak naruszenie tych standardów tej społeczności przez artykuł izraelskiego autora Victora Rosenthala, który wyraził opinię, że władze izraelskie nie powinny rozmawiać z władzami Autonomii Palestyńskiej, jak długo ta Autonomia nie uzna prawa Izraela do istnienia, nie przestanie wynagradzać terrorystów mordujących Żydów, jak długo nie przestanie wychowywać dzieci na morderców. Można oczywiście z takim żądaniem dyskutować, ale jeśli taka teza narusza standardy Marka Zuckerberga, to byłoby dobrze gdyby nam to powiedział, a nie zasłaniał się jakąś „społecznością” i bełkotem „standardów”, z którym nie wolno dyskutować.


(Oczywiście  standardy Zuckerberga mogła naruszyć kotka Hili, która tego dnia powiedziała, żebym przestał czytać książkę i spojrzał na kota Szarona, bo on coś kombinuje przy moim komputerze. Co można podciągnąć pod mowę nienawiści.)


Ponieważ nadzorcy „standardów” społeczności (i zysków Zuckerberga) uznali, że propagowałem nienawiść w którymś z postów opublikowanym przed rokiem, a dokładniej w dniu 21 lipca 2021, w poczuciu głębokiego zawstydzenia natychmiast sprawdziłem nasze posty z tamtego dnia.         


21 lipca 2021 opublikowaliśmy opowiadanie Marcina Kruka pod tytułem „Zawieszony w prawach członka”, które zaczynało się tak: 

Spotkany w pobliżu urzędu gminy były uczeń, a obecnie student prowincjonalnej uczelni, będącej filią uczelni podrzędnej, ucieszył się na mój widok i natychmiast po powitaniu zadał mi pytanie, czy zwrot „zawieszony w prawach członka” jest politycznie poprawnym synonimem impotenta? Nie byłem pewien, chociaż być może, ale jednak należy pamiętać, że impotencja jest albo problemem medycznym, albo psychosomatycznym, natomiast zawieszenie w prawach członka jest decyzją uprawnioną bądź nieuprawnioną, podjętą przez upoważnione bądź uzurpatorskie gremium stowarzyszenia lub partii, do której zawieszony uprzednio się wpisał, zostając tym samym członkiem.


Były uczeń najwyraźniej zamyślił się, przechylił głowę w lewo, odsłaniając przed moimi oczyma stojącą pięćdziesiąt metrów dalej figurkę Matki Boskiej odzianej w niebieski letni płaszczyk. 

 Mogłaż to być mowa nienawiści albo co gorsza uwłaczanie godności członków społeczności? Mogła, kto powiedział, że nie mogła. Z jakiegoś powodu bardziej jednak podejrzewam gwałtowną reakcję algorytmu bądź też żywego członka nadzoru standardów na tekst Fitzgeralda pod tytułem: „Specjalny Sprawozdawca Rady Praw Człowieka ONZ ogłasza, że izraelskie osiedla są ‘zbrodnią wojenną’. Dlaczego jest w błędzie?”


Amerykański publicysta Hugh Fitzgerald zaledwie relacjonował wystąpienie dygnitarza ONZ Michaela Lynka, zatrudnionego w charakterze stałego oskarżyciela Żydów na forum Rady Praw Człowieka, który to oskarżyciel wezwał do uznania izraelskich osiedli za „zbrodnię wojenną”. Oskarżyciel jest zawodowym prawnikiem, więc jest powód, by poddać to jego wezwanie analizie prawnej.


Fitzgerald pisze, że

Lynk nie tylko ignoruje wyraźne postanowienia Mandatu Palestyny, ale także nie wspomina o rezolucji ONZ nr 242, która została jednogłośnie przyjęta 22 listopada 1967 r. i która uznała prawo Izraela do zachowania terytoriów zdobytych w wojnie Sześciodniowej, jeśli jest to konieczne, aby państwo żydowskie miało „bezpieczne [tj. możliwe do obrony] i uznane granice”. Arabscy dyplomaci wielokrotnie próbowali wpłynąć na sformułowania Rezolucji 242, aby wzywała ona do wycofania się Izraela ze „wszystkich terytoriów”, które zdobył, ale napotkało to na sprzeciw i przyjęta wersja wzywała tylko do wycofania się Izraela z „terytoriów”.


Głównym autorem rezolucji 242 był Lord Caradon (Hugh M. Foot), stały przedstawiciel Wielkiej Brytanii przy ONZ w latach 1964-1970. W czasie dyskusji nad rezolucją, a następnie po jej jednomyślnym przyjęciu (a także przy wielu okazjach od tamtej pory), lord Caradon zawsze informował, że określenie „z terytoriów” celowo nie precyzuje, z których terytoriów i nie oznacza „wszystkich terytoriów”, a jedynie niektóre terytoria.

Oczywiście dyskusja o prawnych aspektach raportu dygnitarza może naruszać „standardy” tej społeczności, chociaż ustalenie, czy to właśnie stanowiło „naruszenie” może w kafkowskim świecie sztucznej ćwierćinteligencji okazać się niemożliwe. 


Na Facebooku pod tymi tekstami nie było żadnych komentarzy. Sam tekst Fitzgeralda opatrzony był następującym  komentarzem redakcyjnym:

Od Redakcji “Listów z Naszego Sadu”


Warto zwrócić uwagę na fakt, że dziennikarze, politycy i dygnitarze w rodzaju Lynka jak ognia unikają powiedzenia, co jest, a co nie jest źródłem prawa międzynarodowego, dowolnie definiując sobie to prawo. Źródłem prawa międzynarodowego są międzynarodowe traktaty i konwencje, które zobowiązują kraje, które ratyfikowały te traktaty i konwencje, źródłem takiego prawa są również traktaty dwustronne między państwami, a wreszcie niektóre (wiążące) rezolucje Rady Bezpieczeństwa ONZ. Prawa międzynarodowego nie stanowią opinie dziennikarzy i aktywistów, wypowiedzi premierów i prezydentów, wypowiedzi specjalnych sprawozdawców, ani rezolucje, czy to Zgromadzenia Ogólnego ONZ, czy Rady Praw Człowieka ONZ, czy jakiejkolwiek innej agendy tej organizacji.


Twierdzenie, że Izrael „okupuje” tereny palestyńskie jest bezpodstawne, ponieważ państwa „Palestyna” nigdy nie było. Wschodnia Jerozolima oraz reszta Judei i Samarii były okupowane i anektowane przez Jordanię (były zdobyte w drodze wojny i naruszały postanowienia mandatowe). Jordania wraz z Syrią i Egiptem rozpoczęły działania wojenne w 1967 roku, więc są to tereny zdobyte w wojnie obronnej, co stanowi zasadniczą różnicę między terenami zdobytymi w drodze agresji i w drodze wojny obronnej. Izrael nie wysiedlił i nie miał zamiaru wysiedlać arabskiej ludności z Judei i Samarii w sposób w jaki wysiedlono na przykład ludność niemiecką z Ziem Odzyskanych. Poszukując jakiegoś racjonalnego rozwiązania, Izrael zgodził się na podpisanie Porozumień z Oslo (które nie są traktatem, a które miały dopiero do traktatu prowadzić). Te porozumienia podpisane przez stronę palestyńską zakładały, że granica zostanie uzgodniona w drodze negocjacji, przy czym obszar C. został pod pełną izraelską kontrolą z założeniem, że jest to obszar sporny, do którego Izrael zgłasza swoje roszczenia. Osadnictwo izraelskie na tym obszarze nie narusza ani konwencji genewskiej, ani żadnej innej. Stąd twierdzenia, że jest to „zbrodnia wojenna” są raczej inwektywami niż ekspertyzą prawną.

Pozostaje pytanie jak długo jeszcze „Listy z naszego sadu” będą mogły być przekazywane czytelnikom za pośrednictwem Facebooka. Przed dwoma laty zawiesiliśmy kanał YouTube Małgorzaty Koraszewskiej, na którym publikowała opatrzone polskimi napisami filmy MEMRI i Palestinian Media Watch. Były to głównie filmy ukazujące islamskich terrorystów mordujących muzułmanów, hindusów, chrześcijan, Żydów oraz „tylko” przypadkowych ludzi. Najwyraźniej te filmy bardzo naruszały standardy społeczności YouTube, ponieważ raz za razem były blokowane i w końcu uznaliśmy tę działalność za stratę czasu.


Czarna księga facebookowej cenzury dopiero czeka na opracowanie. Chwilowo Facebook cierpliwie uczy nas, jak się mamy domyślać, czego mamy się wystrzegać.