W redakcji „New York Timesa” słowo „okupowany” sprawia kłopot


Stephen M. Flatow 2022-05-03

Raja Abdulrahim, korespondentka NYT w Jerozolimie. 
Raja Abdulrahim, korespondentka NYT w Jerozolimie. 

Nie jest to jednak kłopot spowodowany niejasnością faktów.


“Zachodni Brzeg” jest “okupowany” przez Izrael. Nie, chwileczkę, tylko jego część jest okupowana.


Palestyńscy Arabowie są bezpaństwowi. Nie, chwileczkę, znaczna część tego regionu jest istotnie „rządzona przez Autonomię Palestyńską”.


Wszystkie te i inne sprzeczne wypowiedzi znajdują się z tym samym artykule w „New York Times” z 17 kwietnia autorstwa  korespondentki Raji Abdulrahim. Niemal mi jej żal; tak wydaje się pogubiona w tym wszystkim.


Nie jest to jednak dezorientacja oparta na faktach, które są kłopotliwe lub niejasne. Oparta jest na jawnych sprzecznościach między rzeczywistą sytuacją w Izraelu, a wersją, w jaką „New York Times” chce, by wierzyli jego czytelnicy.

 

Abdulrahim jest nowym dodatkiem do jerozolimskiego biura tej gazety. Proizraelskie grupy, takie jak CAMERA, już wcześniej udokumentowały długą historię uprzedzeń Abdulrahim, sięgającą czasów, kiedy była studentką dziennikarstwa na University of Florida. Na przykład, 26 września 2001 roku napisała list do gazety na kampusie z zaprzeczeniem, że Hamas i Hezbollah są organizacjami terrorystycznymi.

 

Byłoby jednak błędem zakładanie, że jest bardziej uprzedzona lub bardziej skrajna niż jej koledzy w jerozolimskim biurze. Jest oczywiste w ich tekstach – na długo zanim przybyła Abdulrahim – że wszyscy mają ten sam cel: zmuszenie Izraela do powrotu do sytuacji sprzed 1967 roku, kiedy Izrael miał w jednym miejscu szerokość 15 kilometrów.


Propagowanie tej narracji wymaga twierdzenia, że “Zachodni Brzeg” jest “okupowany” przez Izrael, jak zapewnia pierwsze zdanie artykułu z 17 kwietnia. Jedynym sposobem promowania idei, że Izrael musi wycofać się, jest twierdzenie, że Izrael “okupuje” całą Judeę i Samarię.


Problem polega oczywiście na tym, że idea “okupowanego Zachodniego Brzegu” jest mitem. Ten zwrot działa więc tylko w krótkim artykule, w którym nie ma miejsca na żadne szczegóły. W długim artykule, takim jak ten autorstwa Abdulrahim z 17 kwietnia, nie ma wyboru i trzeba wchodzić w szczegóły. I tu zaczynają się jej kłopoty.


Daleko później, w akapicie 11, kiedy właśnie ma opisać jak Izrael wysyła żołnierzy do arabskich miast, takich jak Dżanin, w pościgu za terrorystami, Abdulrahim musi sprawę nieco inaczej ustawić i daje tę perełkę: “Izrael okupuje Zachodni Brzeg od 1967 roku i kontroluje ponad 60 procent jego terytorium”.


Co? Jeśli Izrael “okupuje”, to dlaczego nie “kontroluje całości? Pięć akapitów dalej Abdulrahim niechętnie podaje odpowiedź: pozostałe 40% jest „pod rządami Autonomii Palestyńskiej”. Oj! I taka to “okupacja”.


Spójrzmy na interesujące użycie określenia „ponad 60%” przez Abdulrahim. Jeśli jest to 65% lub 70% albo 75%, dlaczego tego nie powiedzieć? Dlaczego używać bardzo niejasnego zwrotu „ponad 60%”? Ponieważ rzeczywista liczba wynosi 60,5%. Tak, jest to dosłownie najniższa możliwa liczba, jaką można nazwać „ponad 60”. Ale Abdulrahim nie chce, żeby to brzmiało jak zasadniczo 60. Nie czyniłoby to z Izraela wystarczającego tyrana. Używa więc “ponad 60”, mając nadzieję, że czytelnicy pomyślą, że to znacznie więcej.


W innym miejscu w artykule Abdulrahim nazywa palestyńskich Arabów “bezpaństwowymi”, co jest kolejnym przykładem dziennikarskiej sztuczki. Tak, technicznie Autonomia Palestyńska nie jest suwerennym państwem. W rzeczywistości jednak region kontrolowany przez AP ma dosłownie wszystkie atrybuty państwowości poza prawem importowania czołgów i samolotów.


Chodzi tu o to, że Abdulrahim chce, by czytelnicy sympatyzowali z palestyńskimi Arabami i nienawidzili Izraela. Nazywając ich “bezpaństwowcami” czyni, że robią wrażenie godnych współczucia i uciśnionych, jak też pokazuje Izrael jako okrutnika, który trzyma ich w takiej sytuacji. 


Większość artykułu Abdulrahim skupia się na okazjonalnym wkraczaniu izraelskich żołnierzy do miast AP w celu aresztowania terrorystów (chociaż nazywa ich “atakującymi” i “wojownikami”, nigdy nie używając słowa “terrorysta”). Nazywa działania Izraela “agresywnymi” i raz za razem cytuje różnych ludzi, którzy oskarżają Izrael o stosowanie „odpowiedzialności zbiorowej”.


Wygodnie pomija fakt, że przywódcy palestyńskich Arabów (Yasser Arafat, Mahmoud Abbas, i inni) zgodzili się na takie działania izraelskie, zgodzili się na to na piśmie w Porozumieniach z Oslo. Nie ma nic “agresywnego”, niewłaściwego lub nielegalnego w wojsku izraelskim ścigającym i zatrzymującym terrorystów. I jest oczywiste, że gdyby siły bezpieczeństwa AP aresztowały ich, nie musiałyby tego robić siły izraelskie.  


Ponadto, sam fakt, że izraelscy żołnierze przychodzą skądinąd w celu krótkiego wejścia do miast AP, pokazuje, że izraelskie wojsko nie stacjonuje w tych miastach – ponieważ nie ma żadnej “okupacji”. Izraelska “okupacja” palestyńskich Arabów skończyła się w 1995 roku, kiedy izraelski premier Icchak Rabin wycofał siły izraelskie z miast, w których mieszka 98% palestyńskich Arabów i przekazał je pod władzę AP.


Oczywiście jednak Raja Abdulrahim i jej koledzy w “New York Timesie” nigdy nie wspominają tych faktów. Sądzę, że byłoby to zbyt szokujące dla ich czytelników.

 

„New York Times” finds the term ‘occupied’ so confusing

JNS Org., 25 kwietnia 2022

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Stephen Flatow


Amerykański prawnik, który zainicjował szereg procesów przeciwko Islamskiej Republice Iranu w związku ze sponsorowaniem terroryzmu przez to państwo. Jego córka zginęła w zamachu terrorystycznym w 1995 roku. Wielokrotnie pomagał rządowi USA zidentyfikować organizacje, które pośredniczyły w nielegalnym przekazywaniu pieniędzy do Iranu.