Amnesty International przyznaje, że chce zniszczenia Izraela


David Collier 2022-03-17

Paul O’Brien, zawodowy obrońca praw człowieka z Amnesty International wzywający do likwidacji państwa Izrael.
Paul O’Brien, zawodowy obrońca praw człowieka z Amnesty International wzywający do likwidacji państwa Izrael.

Ludzie, którzy zwracali uwagę na etyczny upadek Amnesty International, od dawna wiedzieli, że ta NGO ma problem z Żydami i pomaga tym, którzy dążą do zniszczenia żydowskiego państwa. Nawet napisałem 200 stronicowy raport na ten temat. Teraz jednak, kiedy usłyszeliśmy to bezpośrednio od nich samych, nie ma więcej żadnych wątpliwości. Amnesty International zdecydowała, że na planecie nie ma miejsca na jedno maleńkie państwo żydowskie. Amnesty może temu zaprzeczać, ale dzisiaj tak kiedyś szanowana NGO jest bez osłonek organizacją antysemicką.


Prawdę powiedział Paul O’Brien. O’Brien przemawiał do zgromadzenia Women’s National Democratic Club, było to jednogodzinne wydarzenie i nadawane było również przez Zoom. Jest on dyrektorem wykonawczym Amnesty International USA i należy do ścisłego kierownictwa organizacji. W ostatnią środę [9 marca] O’Brien wreszcie postawił sprawę otwarcie i powiedział światu to, co wielu już wiedziało. Amnesty International chce wymazać Izrael z mapy.

 

Jego wystąpienie nie było nagrywane, a przynajmniej nie udostępniono jego nagrania. Jewish Insider szybko poinformował, co było powiedziane. O’Brien później napisał na Twitterze, że jego słowa wyjęto z kontekstu – ale wydaje się, że mówił tylko o jednym z wielu problematycznych cytatów. O’Brien mówi także, że widział transkrypt, ale jest dość oczywiste, że gdyby transkrypt rzeczywiście popierał jego zaprzeczenia, opublikowałby go. Wiele mówi fakt, że nie zdecydował się na to.


Cytowane słowa Paula O’Briena


Dla zrozumienia złowrogiej mentalności Amnesty, spójrzmy na to, co O’Brien powiedział, jak go cytuje Jewish Insider:


Jednym z celów Amnesty w opublikowaniu raportu o apartheidzie była “kolektywna zmiana konwersacji” o konflikcie izraelsko-palestyńskim. Ta zmiana “musi zacząć się przede wszystkim ze społecznością żydowską”. 


O’Brien odrzucił sondaże, które pokazują, że większość amerykańskich Żydów jest proizraelska, mówiąc o tych danych: „Nie wierzę, że to prawa. Mój instynkt mówi mi, że tym co Żydzi w tym kraju chcą, jest świadomość, że istnieje schronienie, to jest bezpieczne i trwałe miejsce, które Żydzi, naród żydowski może nazywać domem”.  


Żydzi chcą „bezpiecznej żydowskiej przestrzeni”, a nie „żydowskiego państwa”. „Sądzę, że (amerykańskich Żydów) można z czasem przekonać, że kluczem do trwałości jest trzymanie się tego, co widzę jako podstawowe żydowskie wartości, a są nimi trzymanie się zasad, sprawiedliwość i słuszność w tworzeniu tej przestrzeni”.


Powiedział, że Izrael “nie powinien istnieć jako żydowskie państwo”, zanim dodał automatyczny nonsens skrajnej lewicy, że Amnesty “Nie zajmuje politycznego stanowiska w żadnej sprawie, włącznie z prawem państwa Izrael do przeżycia”.


Poparcie dla prawa narodów do samostanowienia także ma wielkie “ale”: “sprzeciwiamy się idei - a to jak sądzę, jest to egzystencjalną częścią debaty – że Izrael powinien być zachowany jako państwo dla żydowskiego narodu”.


Zestawiając to wszystko razem trudno zobaczyć, jak Paul O’Brien może twierdzić, że cokolwiek zostało wyjęte z kontekstu. Wszystko, co potrzebujemy wiedzieć, jest w tych słowach. Jego słowa – i Amnesty – dochodzą do nas głośno i wyraźnie.


Imperialistyczna, supremacyjna mentalność


Czytając te cytaty trudno przesadzić jak bardzo haniebna jest ta mentalność Amnesty. Nie zajmują się tu prawami człowieka ani prawem międzynarodowym. Świadomie ignorują też, że jedynym narodem, który się tu liczy, są sami Izraelczycy. Izrael jest pełną i tętniącą życiem demokracją. Amnesty mówi do innych o tym, jak trzeba zmienić konwersację – kim O’Brien wyobraża sobie, że jest?  


Jest to przejaw klasycznej supremacyjnej i imperialistycznej mentalności. Ani Izraelczycy, ani Palestyńczycy nie chcą takiego państwa, jakie O’Brien sprzedaje. O’Brien nie różni się od tych polityków  z XIX wieku, którzy uważali, że wiedzą najlepiej i narzucili wolę europejskich imperiów na resztę świata. Siedzi w luksusowym biurze w najpotężniejszym na świecie kraju i faktycznie dąży do narzucenia „zmiany władzy” w jedynej funkcjonującej demokracji na Bliskim Wschodzie i w Afryce Północnej. Dlaczego? Co daje mu prawo lekceważenia woli izraelskiego społeczeństwa?


Czy pyta ich, czego chcą? Czy go to w ogóle interesuje? Oczywiście, że nie. Wie, że z Hezbollahem, Hamasem, Iranem, Islamskim Dżihadem i licznymi innymi radykalnymi, islamistycznymi grupami terrorystycznymi, które wszystkie dążą do zniszczenia Izraela, Izraelczycy nie dadzą się nabrać na nowoczesną, lewicową dwójmowę. Zatem Amnesty mówi do naiwnych i łatwo dających się nabrać Europejczyków i Amerykanów o tym, jak trzeba zmusić Izrael do poddania się.


Ignoruje wolę jedynego demokratycznego narodu w regionie, chce zniszczyć ich państwo, zmusić ich do poddania się, a potem ma czelność mówienia o prawach człowieka. Czy nie ma granic hipokryzji tego człowieka?


Islamistyczne poddanie


I “poddanie” jest właściwym słowem. Bowiem każdy kraj na Bliskim Wschodzie i w Afryce Północnej, poza jednym, jest zdominowanym przez islamistów państwem ucisku. Nie ma w tym regionie ani jednego państwa, w którym prawa człowieka byłyby przestrzegane i chronione w takim stopniu jak w Izraelu. Ani jednego. A więc problemem nie są prawa człowieka. Gdyby chodziło o prawa człowieka, jest tam kilkadziesiąt państw, które byłyby wysoko na samym początku listy. Problemem jest to, że w odróżnieniu od wszystkich pozostałych państw w regionie Izrael ma żydowski charakter. I to jest jedyna przyczyna, że jest obrany za cel ataków.   

Islamiści chcą zniknięcia Izraela. A NGO takie jak Amnesty, która ma zatrudnionych wymachujących pakistańską flagą, popierających pakistańską drużynę krykieta i świętujących pakistański dzień niepodległości, przychyliła się do ideologicznych uprzedzeń swoich pracowników. Nie widzą oni niczego złego w dziesiątkach państw, które deklarują w swoich konstytucjach, że islam jest państwową religią. Nie ma wiele hałasu ze strony Amnesty, kiedy jedno islamistyczne państwo po drugim dusi w swoich granicach wszystko poza islamem. Ale jest wielki krzyk “ludobójstwo”, kiedy Żydzi budują domy w Jerozolimie. Drugiej grupie pracowników Amnesty, “lewicowym progresywnym supremacystom” wolno tylko zajmować się rzeczami, które nie obrażają ich współpracowników. Czy widzieliście, co niepokoi w tych dniach Amnesty? Przez ostatnie cztery lata interesował ich tylko Trump, Palestyna, Kaszmir, Ujghurowie i Mianma. Niemal nic innego nie zasłużyło na ich uwagę.

 

Nie ma już Amnesty International, jaką znaliśmy. Mogą równie dobrze dostawać rozkazy z Kataru lub Pakistanu.


Wyciszanie głosu większości przez wystawianie na pokaz wybranych Żydów


Mamy więc O’Briena, który siedzi w swojej wieży z kości słoniowej i mówi o Żydach.  Mówi, że wie, co Żydzi myślą. Nie zgadza się z sondażami, które pokazują, że może się mylić. O’Brien najwyraźniej uważa, że zna Żydów lepiej niż oni znają samych siebie. Brytyjscy Żydzi aż nazbyt dobrze znają tę antysemicką cechę skrajnej lewicy. Mieliśmy z nią do czynienia, kiedy szalała w Partii Pracy. Ludzie, mówiący, że wiedzą lepiej niż Żydzi, co to znaczy być Żydem.


Od kiedy leży w gestii Amnesty odrzucanie sondaży amerykańskich Żydów i twierdzenie, że Amnesty wie lepiej?


Podobnie jak wielu innych, O’Brien zupełnie nie rozumie „Żydów”. Jestem pewien, że ma jednego lub dwóch żydowskich przyjaciół, Ludzi, którzy są już jedną nogą poza społecznością żydowską, którzy zamienili swoją „żydowskość” w coś abstrakcyjnego i bez znaczenia. Tak jak Corbyniści kryli się za marginalnymi grupami nienawiści, takimi jak Jewish Voice for Labour, Amnesty także znalazła sobie „akceptowalnych” Żydów.


Żydzi jednak nie dadzą wmówić sobie przez naiwnych głupców, takich jak O’Brien, czego chcą, a czego nie chcą. Odrzucimy jawny antysemityzm Amnesty. Naród żydowski był wystarczająco długo bez państwa. Wiemy aż za dobrze, jak wiele może kosztować polityczna bezsilność. I kiedy patrzymy na Ukrainę – warto przypominać sobie realia świata, w którym żyjemy. Świat potrzebuje żydowskiego państwa, które jest niepodległe i zdolne do samoobrony. Potrzebujemy Izraela. To nie podlega dyskusji.


Dążenie do zniszczenia Izraela


Teraz więc wiemy na pewno. Amnesty International dąży do zniszczenia Izraela. O’Brien ma swoją wizję. Nazywa to “żydowską bezpieczną przestrzenią”. Mówi, że Izrael nie powinien istnieć jako „żydowskie państwo”. Znamy tę terminologię. To jest ten sam język, jakiego używa BDS. Z Hamasem, Hezbollahem i Iranem, wykrzykującymi ludobójcze groźby,  O’Brien próbuje przekonać Żydów, że żyją w „Szwajcarii”.


Ma on ten sam problem, co wielu ludzi na lewicy. Widzi Żydów jako białych i uprzywilejowanych, i nie przyznaje im sprawczości. Zamiast widzieć problem w dążeniu islamistów do imperialnej dominacji, widzi malutką żydowską bezpieczną przystań jako przyczynę konfliktu. Nie ma sensu szukać w tym logiki, prawdy lub konsekwencji. Jest to takie samo nieskładne, nowoczesne, lewicowe bagno, w którym kwitnie antysemityzm.


Zasadnicze jest więc to: Amnesty dąży do zniszczenia Izraela. Chcą świata bez niepodległego państwa dla żydowskiego narodu. Najwyraźniej umieścili to wręcz na szczycie swojej listy pragnień. Nie ma dłużej wątpliwości. Amnesty International jest tak antysemicka jak to możliwe.


Amnesty International admits it wants the destruction of Israel

14 marca 2022

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska

 

David Collier 
Brytyjski badacz i bloger śledzący antysemityzm w brytyjskich organizacjach i mediach. 


Od Redakcji “Listów”:

Już po ukazaniu się tego artykułu Colliera opublikowano pełen zapis wystąpienia Paula O’Briena: Amnesty USA Director Paul O’Brien’s remarks to the Women’s National Democratic Club