Sonata na cztery kałachy i czołg


Andrzej Koraszewski 2022-03-15


Weszli? Nie, bronią się. Czy stanie się jakiś cud? Może się stać, chociaż cuda zdarzają się rzadko. W Zaporożu czołg zmiażdżył samochód, w samochodzie był ojciec i dwoje dzieci. Ale pod Odesą podobno zbuntowało się sześciuset marynarzy. Podobno. Widziałem film jak rosyjscy żołnierze cofali się przed tłumem cywilów. Strzelali w powietrze, ale nawet nie mierzyli do ludzi. To prawda, rosyjscy czołgiści odmawiają wjeżdżania w tłum, który staje im na drodze. Podobno przechwycono rozkaz „zaje…ć wszystkich”. Podobno. Rosjanie ostrzelali konwój ewakuujących się cywilów, gdzie? Widziałem dwie różne lokalizacje.

Moje dzieciństwo dzieliło się na opowieści o życiu przed wojną i od wojny. Od pierwszego dnia wojny wszystko było koszmarem. Dzień śmierci Stalina był pierwszym jaśniejszym dniem. Podobno w którymś z radzieckich obozów pracy powiedziano na apelu o tej śmierci i kazano więźniom zdjąć czapki z głów. Pierwszy złapał swoją czapkę i rzucił ją w powietrze. Wszyscy stojący w kilku szeregach więźniowie zrobili to samo, więc ten pierwszy przeżył. Podobno.


Romain Gary w Korzeniach nieba opisuje scenę, w której podczas wojny więźniowie wnoszą na szczyt góry worki z cementem. Są wycieńczeni przez niedożywienie i ciężką pracę. Jest maj i plaga chrabąszczy, które zderzają się nawet z wolno ruszającymi się obiektami. Po zderzeniu chrabąszcz spada na ziemię, czasami na grzbiet i wtedy bezradnie macha w powietrzu nogami. Na stromej ścieżce jeden z więźniów dostrzega bezradnego chrabąszcza, ostrożnie przyklęka i odwraca go, przywracając mu możliwość ruchu. Idący za nim więźniowie natychmiast rozumieją znaczenie tego gestu. W długim szeregu udręczonych postaci, co chwila któryś przyklęka i pomaga insektowi stanąć na nogi. Niemieccy strażnicy też doskonale rozumieją znaczenie tego gestu. Wściekli depczą chrabąszcze, krzyczą i popychają więźniów. Są upokorzeni faktem, że nędznicy odzyskując swoją godność, pozbawiają ich godności.


W 1976 roku zaproponowałem kierownictwu Amnesty International w Londynie utworzenie polskiego oddziału AI. Zapytali dlaczego. W odpowiedzi przesłałem im ten fragment książki francuskiego pisarza. Nie wiem, czy zrozumieli, tak czy inaczej, wtedy nic z tego nie wyszło.


Pandemia covidu nie znikła jest, straciła grozę, ludzie zarażają się dalej, nadal są przypadki śmierci. Nie widziałem doniesień o śmierci z powodu covidu żadnego ukraińskiego uchodźcy. Powinienem użyć feminatywu, wśród szukających schronienia ludzi z Ukrainy lwią część stanowią kobiety i dzieci, mężczyźni zostali, żeby bronić ojczyzny. Lwia część mężczyzn została dobrowolnie, ale byli i tacy, którzy dostali na granicy tulipany, żeby wrócili do domu i dali je swoim żonom i matkom i powiedzieli im, żeby szukały bezpiecznego schronienia, a oni idą bronić domu.


Przypadki śmierci na covid wśród uchodźczyń będą prędzej czy później. Chwilowo (z tego czego się dowiaduję), najgorsza sytuacja jest na warszawskim Torwarze. Nadzieja w omikronie, który jest stosunkowo łagodniejszą wersją wirusa i na ogół nie zabija. Jak rozładować Torwar? Dobre pytanie, ale nie mam na nie dobrej odpowiedzi. Coś mnie jednak dziwi, bo w mojej gminie przygotowano 40 miejsc w remizie i w hali sportowej, i stoją puste. Może jestem zbyt niecierpliwy. Obcujemy z żywiołem.


Z głupią nadzieją wpatrujemy się w Rosję. Chcemy wierzyć, że trwający opór Ukraińców spowoduje wystarczająco silną reakcję, żeby zdmuchnąć Putina. Mało prawdopodobne, ale nie wykluczone.

Internautka z gruzińskim nazwiskiem zamieściła (z Tbilisi) na Facebooku dość długi tekst, z którego pokazuję tu tylko fragment:

Michail Wistycki, przewodniczący Komitetu Weteranów Rosyjskich Sił Powietrznych, GRU, Floty i Sił Specjalnych:

[…] Dlaczego nazywają nas okupantami w Polsce, Finlandii, Węgrzech, Czechach, Słowacji, krajach bałtyckich, Afganistanie, Gruzji, Czeczenii? Wyobraźcie sobie uczestnictwo w wojnie, gdzie pokojowa ludność "faszystów" krzyczy "wynoście się z naszego kraju okupanci"? Dlaczego prowadzimy wojnę z naszymi braćmi?! Czy oni wszyscy są faszystami?! To dlaczego zawsze pierwsi ruszamy do ataku, jeśli to oni są agresorami?! Czy zabijamy naszych braci dla ideałów, których nasz rząd nawet nie potrafi wyjaśnić?

Autentyk? Diabli wiedzą, nie daje się tego potwierdzić. Wiemy ponad wszelką wątpliwość, że w Rosji jest wrzenie, że bardzo wielu ludzi, również tych z aparatu władzy, ma poważny problem. Jedni moralny, inni techniczny, na którego konia postawić, bo ten, którego obstawili, nie wygląda zdrowo.

 

Tłumaczyliśmy zdumiewający i fascynujący esej amerykańskiej pisarki, której jedno z rodziców pochodzi z Polski, a drugie ze Słowacji. Danusha Goska  pisze o tym jak ukraińska bohaterska obrona kraju uderzyła w narrację „Przebudzonych”, jak nagle prawdziwa ludzka tragedia i prawdziwe problemy obnażyły płytkość i całą nędzę problemów wymyślonych w kawiarniach. Zwracając się do amerykańskich czytelników pokazuje złożoność polsko-ukraińskiej historii i pisze, że obserwuje cud – ludzi, którzy odrzucili mocno zakorzenione narracje, bo teraz trzeba po prostu być człowiekiem.   

 

Każdy dzień ukraińskiego oporu zmienia bardziej świat, nas, Rosjan, Amerykanów. Islamiści patrzą z zazdrością na podziw świata dla Ukraińców. Próbują przekonywać siebie i nas, że przecież Ukraińcy robią to samo co oni. Strzelają, rzucają koktajle Mołotowa, mężczyźni, często w zaawansowanym wieku, patrolują ulice z kałachami. Czy ci dżihadyści są w stanie zrozumieć różnicę? Mało prawdopodobne. Ukraiński gatunek feminizmu wykracza zbyt daleko poza ich gatunek humanizmu, ukraiński honor poważnie różni się od tego islamskiego. Niektórzy z nich mają teraz życiową szansę, mogą się zaciągnąć i wyręczyć rosyjskich żołnierzy w najbrudniejszej robocie. Podobno żołd skromny, 300 dolarów miesięcznie, więc zgodnie z planem i prawami wojny, reszta z rabunku.

 

Co myślał Putin i jego generałowie? Że rozjadą Ukrainę jak czołg? Coś musieli myśleć. Pewnie sądzili, że tam cztery kałachy na krzyż i pełna gotowość ludności do witania wyzwolicieli kwiatami. Dobry kłamca wierzy w to, co mówi. Mogli uwierzyć we własną narrację, jeśli nie całkiem, to przynajmniej częściowo, wystarczająco mocno, żeby wjechać tym czołgiem w głębokie bagno.

 

Dla Putina, to żadna wojna tylko „operacja specjalna”. Nic dziwnego, że w Rosji pojawił się mem: „Operacja specjalna i pokój”.