“Pomniejsze wtargnięcie” było wielkim błędem


Jeff Jacoby 2022-01-31

Konferencja prasowa w Białym Domu 21 stycznia 2021 (Zdjęcie: zrzut z ekranu wideo)
Konferencja prasowa w Białym Domu 21 stycznia 2021 (Zdjęcie: zrzut z ekranu wideo)

Trwają efekty katastrofalnej konferencji prasowej prezydenta Bidena z zeszłego tygodnia. Departament Stanu w dzień później nakazał rodzinom amerykańskiego personelu dyplomatycznego na Ukrainie opuszczenie kraju, ostrzegając, że Stany Zjednoczone „nie będą w stanie” ewakuować swoich obywateli w wypadku rosyjskiej inwazji. Tymczasem administracja rozważa czy wysłać tysiące żołnierzy  USA, jak również okręty wojenne i lotniskowiec na Bałtyk i do Europy Wschodniej.

 

Wydarzenia następują szybko od czasu, kiedy Biden powiedział w środę, że “Rosja będzie pociągnięta do odpowiedzialności, jeśli dokona najazdu” – tylko po to, żeby podważyć to ostrzeżenie już w następnych słowach.  

“Zależy, co zrobi – powiedział Biden. – Jest czymś innym, jeśli będzie pomniejsze wtargnięcia i wtedy będziemy mieli spór o to, co zrobić, a czego nie zrobić et cetera”.

Natychmiast zrozumiano, że był to błąd najwyższej kategorii: równało się to poinformowaniu Władimira Putina, że jak długo napaść Rosji na Ukrainę da się przedstawić jako “pomniejsze wtargnięcie”, reakcja ze strony Stanów Zjednoczonych i sojuszników z NATO nie będzie zbyt daleko idąca. Kiedy reporter poprosił Bidena, by to rozwinął, prezydent jeszcze pogorszył sprawę:   

“Jest bardzo ważne, byśmy trzymali wszystkich w NATO na tej samej fali. . . . Są różnice w NATO w sprawie tego, co kraje są gotowe zrobić, zależnie od tego, co się stanie – do jakiego stopnia są w stanie się posunąć”. Jeśli Biden świadomie starał się zapewnić Putina, że Zachód nie stanie zjednoczony przeciwko rosyjskiej agresji, to mu się udało. A jeśli to nie ten komunikat chciał przekazać? I tak go przekazał.

W chwilę po zakończeniu konferencji prasowej Bidena Biały Dom rozpoczął próbę wycofania słów prezydenta. “Jeśli jakiekolwiek rosyjskie siły militarne przejdą ukraińską granicę – brzmiało oświadczenie jego biura prasowego – spotkają się z szybką, ostrą i wspólną reakcją Stanów Zjednoczonych i naszych sojuszników”. W czwartek Biden twierdził z naciskiem, że “Rosja zapłaci wysoką cenę”, jeśli ruszy przeciwko Ukrainie. 

Odwołanie nie ma jednak znaczenia. Szkoda się stała. Putin (i inni wrogowie Ameryki) wiedzą, jaka jest różnica między słowami Bidena, które są nieprzefiltrowanym wyrazem jego prawdziwych poglądów, a próbą odkręcenia ich przez administrację, jaka potem nastąpiła. Kiedy mówi prezydent Ameryki, świat słucha. A tym, co usłyszał od Bidena, było niezdecydowanie i brak jasności.  

Nie ma sensownej różnicy między “pomniejszym wtargnięciem” na Ukrainę, a jakimkolwiek innym rodzajem wtargnięcia. Jak powiedział w czwartek Jim Geraghty z “National Review”:  

“Pomniejsze wtargnięcia” są kluczowym rozdziałem w rosyjskim podręczniku militarnym. . . . Znakomita brytyjska komedia [z lat 1980.] “Yes, Prime Minister” zawierała przezabawny i boleśnie trafny opis “taktyki salami — sowieckiej inwazji dokonywanej plasterek po plasterku. Żadna pojedyncza akcja Rosjan nie wywoła pełnej reakcji NATO. Jak z żabą w gotującej się wodzie – strategią jest stopniowe rozszerzanie agresji, kawałek po kawałku, tak że zmiana od ‘nie wojny’ do wojny zachodzi tak stopniowo, że nigdy nie zdajemy sobie z tego sprawy. A kiedy wreszcie rozumiemy, Rosjanie nas daleko wyprzedzili. 

Dlatego też tak wielu ludzi zareagowało przerażeniem, kiedy Biden zasugerował wczoraj, że może nie być silnej reakcji na “pomniejsze wtargnięcie” rosyjskich sił. “Pomniejsze wtargnięcie” jest tym właśnie sposobem, w jaki rozpoczęłaby się rosyjska strategia zajęcia dużych części Ukrainy. Biden nie zamierzał dawać Putinowi zielonego światła, ale Putin prawdopodobnie zrozumie te słowa jako zielone światło.

Jak często i słusznie mówił Biden o swoim poprzedniku: słowa prezydenta liczą się. Liczą się szczególnie w sprawach polityki zagranicznej. Już przed katastrofalną konferencją prasową w zeszłym tygodniu Biden dał przeciwnikom USA, takim jak Rosja Putina, Chiny Xi Jinpinga i Iran Alego Chameneiego, powody do wątpienia w jego zdecydowanie na globalnej scenie. Jego zgubny upór, by wycofać do ostatniego amerykańskiego żołnierza z Afganistanu w połączeniu z jego prognozą, że Kabul nie wpadnie w ręce Talibanu, już dawały powód do kwestionowania jego osądu w sprawie jednej z najgorszych sił na planecie. Błąd Bidena „pomniejszego  wtargnięcia” tylko umocni pogląd, że nie jest on w stanie zjednoczyć Zachodu przeciwko agresywnemu wrogowi.

Trzeba przyznać, że Biden nie jest pierwszym prezydentem, który wywołał międzynarodowy kryzys źle dobranymi słowami.  

W 2009 roku, kiedy dziesiątki tysięcy popierających demokrację protestujących wyszło na ulice w Iranie i zaatakowały ich siły rządowe, Barack Obama nie był skłonny ich poprzeć. Po dniach milczenia Obama wreszcie powiedział, że nie lubi „przemocy skierowanej na pokojowych demonstrantów’, ale nie byłoby „produktywne” dla prezydenta Stanów Zjednoczonych „ingerowanie w irańskie sprawy”. Nic dziwnego, że irańska rozprawa z demonstrantami trwała, aresztowano tysiące młodych ludzi, a siły rządowe zamordowały dziesiątki, a może setki z nich.

Dwadzieścia lat wcześniej George H.W. Bush zareagował w bardzo podobny sposób, kiedy olbrzymi, prodemokratyczny ruch protestu rozlał się po całych Chinach. “Popieram to, w co wierzycie, ale nie mogę wyjść poza to” - powiedział Bush twierdząc, że prezydent USA nie może wesprzeć żądań wolności protestujących. Skoro nie było żadnego odporu ze strony Stanów Zjednoczonych, chiński rząd wysłał czołgi na plac Tiananmen, zabijając wielu demonstrantów. Nawet po masakrze Bush nie chciał powiedzieć niczego, co mogłoby obrazić chiński rząd. “To nie jest pora na emocjonalną reakcję” – powiedział reporterom. Szokująco, nawet chwalił chińskie wojsko. “Armia istotnie okazała powściągliwość. . . . Okazywali powściągliwość przez długi czas”. Skutkiem słów Busha było ośmielenie chińskiej dyktatury, która od tego czasu staje się coraz brutalniejsza.


Johna F. Kennedy’ego pamięta się za jego przemówienie “Ich bin ein Berliner” w 1963 roku, potępiające mur, jaki Niemcy Wschodnie wzniosły, by przeszkodzić uchodźcom w ucieczce do Berlina Zachodniego. Jednak wcześniej, latem 1961 roku, kiedy komuniści rozpoczęli odgradzanie Berlina Zachodniego płotem z drutu kolczastego, JFK odmówił interwencji z obawy przed rozgniewaniem Nikity Chruszczowa. „To jest jego wyjście z kłopotliwej sytuacji – powiedział Kennedy swoim współpracownikom. – To nie jest przyjemne rozwiązanie, ale mur jest znacznie lepszy niż wojna”. Płochliwość Kennedy’ego ośmieliła Chruszczowa. Niedługo potem sowieckie rakiety rozmieszczono na Kubie.

Raz za razem nieprzemyślane słowa prezydenta – lub tych, którzy mówili w jego imieniu – dawały zielone światło despotom i zbirom.



Sekretarz stanu Dean Acheson pominął Koreę Południową, kiedy opisywał “obszar obronny” Ameryki w Azji. Stalin i Mao uznali to pominięcie za zielone światło do rozpoczęcia wojny, która ostatecznie kosztowała życie 50 tysięcy Amerykanów.


przemówieniu do National Press Club w 1950 roku sekretarz stanu prezydenta Harry’ego Trumana, Dean Acheson, nakreślił “obszar obronny”, który Stany Zjednoczone będą bronić na Pacyfiku przeciwko jakiemukolwiek obcemu zagrożeniu. Granice tego obszaru, powiedział, przebiegają od Aleutów do Japonii, wysp Riukiu na japońskim wybrzeżu i do Filipin. Nie powiedział jednak niczego o Korei Południowej – a to pominięcie natychmiast zauważyli wrogowie Ameryki.

“Według sowieckiego świadka naocznego, którego relację ujawniono po upadku Związku Radzieckiego na początku lat 1990.” – pisał Miles Maochun Yu z Hoover Institution:

Przemówienie Achesona pospiesznie położono na biurku Stalina do starannego zbadania. Stalin natychmiast przeprowadził tajne rozmowy z Mao, który przebywał w ZSRR od końca grudnia 1949 roku, o tej, jak się wydawało, zmianie w militarnej ocenie w sprawie Korei. Od kiedy Moskwa stworzyła Demokratyczną Republikę Korei [Koreę Północną] w 1948 roku, Kim Il-sung błagał Stalina o zaaprobowanie jego planu zaatakowania Korei Południowej, ale wielokrotnie spotykał się z odmową ze względu na zakładaną militarną reakcję amerykańską. Jednak, zaledwie dwa tygodnie po przemówieniu Achesona . . . Stalin wreszcie zaaprobował rozpoczęcie ataku przez Kima na Południe.

W koreańskiej wojnie, która wtedy nastąpiła, straciło życie ponad 50 tysięcy Amerykanów – a w sumie około pięciu milionów ludzi. To był najkrwawszy konflikt zimnej wojny, który mógł nigdy nie wybuchnąć, gdyby Acheson nie dał Stalinowi i Mao powodu do wierzenia, że mogą bezkarnie najechać na Koreę Południową.

Kiedy amerykańscy prezydenci pokazują słabość, brak zdecydowania lub rozpaczliwe pragnienie uniknięcia konfliktu, wynikiem aż nazbyt często jest bardziej niebezpieczny świat. Płochliwość prowokuje i zaprasza do agresji. Sposobem zniechęcenia wrogich reżimów i zapobieżenia wojnie jest siła i odstraszanie. Skoro Biden nie opanował tej lekcji do teraz, prawdopodobnie nie nauczy się jej nigdy.


'Minor incursion' was a major blunder

Boston Globe, 24 stycznia 23022r.

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Jeff Jacoby

Amerykański prawnik i dziennikarz, publicysta “Boston Globe” od 1994 roku.