Giganci podejrzanej profesji


Andrzej Koraszewski 2021-12-23


Nie mogę wykluczyć, że wrocławski psycholog Tomasz Witkowski jest lepiej znany poza Polską niż w Polsce. Oczywiście mogę być w będzie. Pytałem o to nazwisko kilku młodych psychologów i patrzyli na mnie mętnym wzrokiem. Próbka maleńka, wynik bez znaczenia. Czytałem również wypowiedzi polskich psychologów, którzy doskonale znają nazwisko Tomasza Witkowskiego i bardzo go nie lubią. To psycholog, który jest podejrzliwy wobec swojego zawodu i pokazujący, że jest w nim bardzo dużo szarlatanerii. Jego (chyba) najbardziej znana książka, Zakazana psychologia jest, jak sam pisał, próbą “oczyszczenia” psychologii z hochsztaplerstwa. Czy można nauki społeczne oczyścić z hochsztaplerstwa? Między nami mówiąc szczerze w to wątpię. Sam jestem z wykształcenia socjologiem i często powtarzam, że socjologia nie jest nauką. Są wspaniali socjolodzy, ale nie ma niczego takiego jak teoria socjologiczna, którą można sfalsyfikować. Już na pierwszym roku studiów Stanisław Ossowski ostrzegał nas, że socjologia jest bardziej wiedzą niż nauką. Było to ostrzeżenie, którego wagę rozumiałem lepiej z każdym rokiem życia.

Tomasz Witkowski przygląda się pracy psychoterapeutów i ma wątpliwości, ogląda przeprowadzane przez psychologów eksperymenty i nieodmiennie zadaje pytanie, czy wyniki są powtarzalne. Zauważa, że nie tylko aż nazbyt często te wyniki nie są powtarzalne, ale mamy tu długą historię badań nie tylko nie całkiem rzetelnych, ale wręcz sfałszowanych. Witkowski nie porzucił jednak swojego zawodu psychologa i uparcie szuka w nim tego, co można nazwać nauką, nawet jeśli to nie jest nauka w tym samym rozumieniu co fizyka, chemia, czy biologia, ale jednak dziedzina, w której obowiązują metody naukowe i w której daje się zredukować dowolność. Witkowski nie tylko demaskuje szalbierstwo, uparcie szuka tego, co po odrzuceniu szalbierstwa pozostaje. Stąd właśnie jego książka pod tytułem  Giganci psychologii. 14 wywiadów z tymi, którzy są dla Autora wzorem, że można psychologię uprawiać rzetelnie i jeden wywiad, którego obecności w tym zestawie nie rozumiem, (ale o tym później). Książka ukazała się pierwotnie po angielsku, a teraz nakładem wydawnictwa „Bez maski” ukazała się po polsku, a przełożyła ją trójka tłumaczy: Magdalena Wajda-Kacmajor, Anna Alochno-Janas oraz Agnieszka Cioch.     


We wstępie autor pisze, że psychologia jest dziś jednym z najbardziej popularnych kierunków. (Nie dodaje, że może to być spowodowane spadkiem zainteresowania zakonami żeńskimi i męskimi). Szacuje się, że w Stanach Zjednoczonych około półtora miliona studentów rocznie wybiera kurs wprowadzenia do psychologii. Zatrudnienie w psychologii rośnie dziś szybciej niż w rolnictwie maleje. W gazetach widzimy całe strony porad psychologów, a wielu ludzi spędza po kilka godzin w tygodniu na spowiedzi u psychoterapeutów. Dziennikarze w świątek i piątek zapraszają psychologów do studia, żeby nam wyjaśnili zawiłości duszy polityków i innych przestępców.


Jednocześnie – pisze we wstępie Tomasz Witkowski – dziedzina ta jest pełna kontrowersji, błędów, niepewnych twierdzeń, a nawet miotów. W ciągu ostatnich lat psychologią wstrząsnęły kolejne skandale, takie jak udział psychologów w doskonaleniu przesłuchań więźniów, zdemaskowanie jednego z największych oszustów naukowych czy wielokrotne porażki replikacji znanych eksperymentów, głównie w psychologii społecznej.”

 

Autor pisze, że jego wywiady z najbardziej znanymi psychologami na świecie to substytut tak potrzebnej debaty na temat wad i tego, co wartościowe w tej dziedzinie. Skorzystał z internetowego rankingu 50 najbardziej wpływowych psychologów na świecie. Jedni z tej listy odmówili udziału w tym projekcie, inni nie odpowiedzieli, w efekcie dostaliśmy niesłychanie ciekawą solidną próbę opinii przedstawicieli Olimpu tej profesji.


Kiedyś zapytano mnie, czy jestem marksistą. Odpowiedziałem uprzejmie, że nie, że od Kapitału Karola Marksa zdecydowanie wolę jego Nędzę filozofii, ale i inne jego książki są nadal ciekawe dla historyków gospodarki. Książka Tomasza Witkowskiego może nie jest skierowana do masowego odbiorcy, nie traktuje również wyłącznie o nędzy psychologii, ale dla każdego, kogo interesuje dramat nauk społecznych, jest to pozycja fascynująca. 


Zastanawiając się jak podejść do drugiego czytania, pomyślałem, że warto rozłożyć lekturę na piętnaście dni i czytać każdy z tych wywiadów osobno. W pierwszym podejściu zacząłem od poprzedzających każdy z tych wywiadów not biograficznych, które same w sobie mogą stanowić jakby osobny esej. Drogi życiowe naprawdę wielkich ludzi nauki są nieodmiennie fascynujące. Jedne nazwiska dobrze znałem, o innych czytałem, z jeszcze innymi spotykałem się po raz pierwszy, ale też psychologia nie jest dziedziną, którą rzetelnie obserwuję.


Ten zestaw wywiadów otwiera rozmowa z Elizabeth F. Loftus. Tomasz Witkowski, w odróżnieniu od większości dziennikarzy, do każdego wywiadu przygotowywał się całymi miesiącami, próbując dowiedzieć się wszystkiego o człowieku, z którym zamierzał przeprowadzić rozmowę. Jak pisze, życiorys Lofus, mógłby być kanwą wstrząsającego filmu. Urodziła się w 1944 roku jako córka lekarza, jako sześciolatka była molestowana przez opiekuna, jej matka prawdopodobnie popełniła samobójstwo, kiedy Elisabeth miała 14 lat. Na studia poszła na kierunek psychologii matematycznej, gdzie była jedyną dziewczyną. W pierwszym okresie po studiach zajęła się dość abstrakcyjnym tematem organizacji informacji semantycznej w pamięci długotrwałej. Podczas lunchu z kuzynką, prawniczką, usłyszała niepokojące pytanie – ile podatnicy płacą za jej badania i co za to dostają? Niebawem miała zmienić kierunek swoich badań i skoncentrować się na kwestii działania pamięci w naturalnych warunkach, rozpoczynając od empirycznego badania naocznych świadków. (To, że nasze wspomnienia ulegają deformacji, wiemy wszyscy i to od dzieciństwa. Wystarczy przypomnieć sobie spory rodziców, o takie czy inne wydarzenie, którego oboje byli świadkami.) Loftus wzięła się jednak za sprawy, w których zniekształcona pamięć może mieć tragiczne konsekwencje. Obserwacja rozpraw sądowych i jej pierwszy artykuł na ten temat wywołał lawinę reakcji prawników i próśb o pomoc, co rozpoczęło zupełnie nowy rozdział w jej życiu. Zyskała sławę pokazując, że możemy pamiętać rzeczy, które nigdy nie  miały miejsca, a co więcej, że mogą w tym maczać palce psychoterapeuci. Oczywiście tej sławie towarzyszyły również konflikty, wrogość poczucie osamotnienia i zdrady ze strony macierzystej uczelni.           


Tak jak dla Elisabeth Loftus ważna jest matematyka i logika, dla Roberta Plomina psychologia jest nierozłączna z genetyką. Ktokolwiek czyta prace biologów, a w szczególności genetyków, spotykał nazwisko tego psychologa setki razy. Oczywiście to jego zainteresowanie wiedzą ścisłą wiele razy narażało go na podejrzliwe spojrzenia kolegów psychologów. Jak pisze Tomasz Witkowski, Plomin zaczynał studia od filozofii, przeskoczył na psychologię, a podczas pracy nad doktoratem, wpadł po uszy w genetykę. Problem gdzie decydują o naszej osobowości geny, a gdzie środowisko, długo był dla wielu swego rodzaju tabu, bo lewicowa ideologia pchała do jezuickiej wiary, że absolutnie wszystko można załatwić przez wychowanie. Niektórzy pamiętają burzę jaką wywołała publikacja The Bell Curve Richarda J. Herrnsteina i Charlesa Murraya, Rober Plomin nie tylko wystąpił w ich obronie, ale po publikacji tej książki przestał robić uniki. Plomin jest słynny przede wszystkim z powodu swoich badań nad bliźniakami, które dają niesamowity wgląd w to, jak bardzo rządzą nami geny, ale również w to, jak silnie działanie genów modyfikuje środowisko. Na pytanie, czy jesteśmy świadkami rewolucji DNA w psychologii klinicznej i psychoterapii, Plomin odpowiada stanowczo, że tak. Dziś, kiedy badania DNA są już łatwo dostępne i stosunkowo tanie, możemy ustalić, czy dany pacjent będzie lepiej reagował na leczenie farmakologiczne, czy na terapię poznawczo-behawioralną. Badanie DNA daje szanse wczesnego ostrzegania. Roberta Plomina nie interesują różnice między całymi klasami, płciami, czy innymi grupami ludzi. Istotne są różnice między jednostkami, istotne są pytania, co jest możliwe, co działa, a co nie działa i skupienie się na tym, co daje się rzetelnie badać bez ulegania ideologii. Jak mówi, psychologia pozostaje ważna, jednak nie sama, ale w połączeniu z innymi naukami przyrodniczymi.        


W sumie to bardzo interesujący projekt pokazujący nadzieje i obawy ze strony tych, którzy ze względu na swoją nieprzeciętną wrodzoną inteligencję, pracowitość i rzetelność pchają ten wózek do przodu, narażając się na gniewne okrzyki z środka peletonu. Spotykamy w tej książce znakomite i głośne nazwiska, chociaż zdumienie budzi obecność Noama Chomsky’ego. Znakomity lingwista, który sławę w swojej dyscyplinie wykorzystał, żeby zostać gigantem psychomanipulacji, guru lewicowych agitatorów, człowiek, który nie spotkał tyrana, który nie wzbudzałby jego głębokiego szacunku, wielbiciel Mao, Pol Pota, wielki zwolennik „pokoju” z Iranem, cichy sympatyk Hezbollahu i specjalista od wszystkiego, pytany przez tak wielu o zdanie we wszystkich sprawach. Zdziwiłem się, że Autor omawianej książki nie wspomina jak często łapano tego uczonego na kłamstwach, ani nie wyjaśnia dlaczego właściwie zaliczył go do gigantów psychologii. Badań w tej dziedzinie nie dostarczył, ale wiedzę z tej dziedziny stosuje sprawnie jak biskup Jędraszewski. Nawiasem mówiąc, w ostatniej,  bardzo ciekawej rozmowie z Carol Tarvis, pada nazwisko Judith Rich Harris, zabawne, bo zabrakło mi tego nazwiska już przy czytaniu spisu treści.              


W posłowiu Autor pisze, że może z tym kryzysem to przesada, że czas porzucić poszukiwania jakiejś wielkiej unifikującej teorii o naszej psyche; wydaje się powtarzać, to co mówię od lat, że tak w socjologii. jak i w psychologii spotykamy fascynujących ludzi i są naprawdę ciekawe badania, które dają wkład w naukę z prawdziwego zdarzenia. Kryzysem jest zaufanie do czegoś, co zaledwie udaje naukę i tu giganci z ich rzetelnością i rozwagą są na wagę złota. Polecając tę książkę, muszę się zastrzec, że nie mam pojęcia jak ją odbiorą inni, ja zamierzam do niej niebawem wrócić, bo jest tam wiele myśli, które warto przetrawić. Dlaczego po zamknięciu książki przypomniała mi się opowieść o parze psychologów behawioralnych w łóżku i pytanie po stosunku: tobie było dobrze, a jak mnie było? Tak czy inaczej, polecam tę i inne książki Tomasza Witkowskiego, bo dobre są, jak mawiał Pan stworzony na obraz i podobieństwo człowieka, którego to człowieka psyche poznawać warto, ale i tak dogadać się będzie trudno.