Totalitaryzm i wygodne odrętwienie


Anjuli Pandavar 2021-12-04


Pomyśl o rasizmie i sadyzmie ruchu Black Lives Matter. Pomyśl teraz o ślepym zapale, z jakim tysiące skądinąd przyzwoitych ludzi na całym świecie rzuciło się, by związać się z tymi wymykającymi się spod kontroli rasistami, aby zapewniać, że nie są rasistami. To była nowa Sprawa. Na naszych oczach I Have A Dream przekształcił się w I Have a Nightmare i chyba nikt tego nie zauważył, z wyjątkiem tych już napiętnowanych jako „skrajna prawica”. Ostatnio wszyscy zamilkli na temat słów Martina Luthera Kinga Jr. „Śniłem, że czwórka moich małych dzieci pewnego dnia będzie żyła w społeczeństwie, w którym nie będą oceniane po kolorze skóry, ale po ich charakterach”. Nikt do tych słów nie wraca.

Charakter człowieka stracił znaczenie, uczciwy osąd również. W Minneapolis George Floyd zmarł, gdy nadgorliwy policjant Derek Chauvin przycisnął kolanem jego szyję podczas jego aresztowania. To było morderstwo. Od ponad sześciu tysięcy lat zdajemy sobie sprawę, że morderstwo jest złem i dysponujemy mechanizmami, które mają zapobiegać mordom oraz zapewniać wymierzenie sprawiedliwości, kiedy do nich dochodzi. Tak, charakter George'a Floyda nie powinien odgrywać żadnej roli w wymierzaniu sprawiedliwości. Jednak BLM i „wojownicy o sprawiedliwość społeczną” wyszli poza sakramentalne „winny”.


Fakt, że George Floyd został zamordowany, stał się nieistotny, a w ten sposób runął nasz mechanizm wymierzania sprawiedliwości. Dla nich liczyło się to, że zamordowany był czarny, a ten, który go zamordował, był biały . Fakt, że morderca był funkcjonariuszem policji, odegrał dodatkowa rolę w tej sprawie, ponieważ umożliwił mobilizację nienawiści aktywistów wobec stróżów porządku w celu realizacji innego programu: sparaliżowania zdolności państwa do ochrony swoich obywateli, w tym oczywiście jego zdolności do właściwego osądzenia morderstwa Georga Floyda.


Okazja do terroryzowania społeczeństwa i „palenia” miast Ameryki była zbyt kusząca, by z niej zrezygnować, pozostawiając tylko jedną drogę do „załatwienia” sprawy. Od wybrzeża do wybrzeża władze miejskie kapitulowały przed tłuszczą. Ogłoszono amerykański rok zerowy, burzono posągi i zmieniano nazwy budynków, ulic i placów. Nawet miasta w innych krajach rzuciły się w orgię chaosu i zniszczenia. Finał według Wikipedii: „Władze miasta Minneapolis przyznały rodzinie Floyda odszkodowanie za jego śmierć w wysokości 27 milionów dolarów. Chauvin 20 kwietnia 2021 r. został uznany winnym morderstwa drugiego stopnia i nieumyślnego spowodowania śmierci, a 25 czerwca 2021 r. został skazany na 22,5 roku więzienia”. Najwyraźniej państwo nadal miało zdolność działania. Zakwestionowano jednak zdolność do sprawiedliwego działania, bo jedyne, co się w tym procesie liczyło, to czarne życie. 


A to jest rasizm.


W tym samym czasie, kiedy trwał proces Dereka Chauvina, miał miejsce proces apelacyjny w sprawie skazania  innego policjanta. Ta sprawa z udziałem tej samej policji, w tym samym mieście, Minneapolis, tylko tym razem policjant był czarny, a ofiarą była biała kobieta. W zasadzie wszystko byłoby tu proste, gdyby nie fakt, że policjant, który popełnił morderstwo, był nie tylko czarny; był również muzułmaninem, Mohamedem Noorem. Ta sprawa była śmierdząca. Oto co pisał Robert Spencer:

[Burmistrzyni Minneapolis Betsy] Hodges nie była zafascynowana tym, że Mohamed Noor miał kwalifikacje, które pozwalały przypuszczać, że będzie dobrym policjantem. Była podekscytowana tylko tym, że reprezentował grupę religijną i etniczną, której chciała dogodzić. Ten błąd stawał się coraz bardziej jasny, kiedy wyszło na jaw, że był znerwicowany, skłonny do panicznych reakcji, wykazywał brak szacunku do kobiet, a jak wynika z jego własnych relacji przekazanych znajomym, był „zaskoczony i przestraszony”, zareagował otwarciem ognia, co wskazuje na to, że Mahomed Noor nigdy nie powinien był zostać policjantem. Nie miał do tego kwalifikacji i gdyby nie zabił Justyny Ruszczyk Damon, prawdopodobnie w pewnym momencie zrobiłby komuś innemu coś podobnego.


Czy ktoś widział gdzieś mural ku czci Justyny Ruszczyk Damon?
Czy ktoś widział gdzieś mural ku czci Justyny Ruszczyk Damon?

Czarny (somalijski) funkcjonariusz policji był zbyt dobrą okazją do zademonstrowania wielokulturowości burmistrzyni, żeby z niego zrezygnować tylko z powodu jego dobrze znanego niezrównoważenia. Hodges nie zdawała sobie sprawy z tego, że staje się zakładniczką muzułmańskiej supremacji i zwolenników szariatu. Nawet jego znana mizoginia nie była w stanie nadszarpnąć jego kwalifikacji jako reprezentanta różnorodności. Kiedy jego przełożona wyraziła gotowość współpracy w śledztwie, burmistrzyni, również kobieta, zwolniła ją z pracy, ponieważ powiedziała coś, co splamiło charakter muzułmanina. Mohamed Noor został w czerwcu 2019 roku skazany na dwanaście i pół roku więzienia.


Gdybyś przypadkiem uniósł brwi zdumiony, że wyrok Dereka Chauvina jest o dziesięć lat dłuższy, miałbyś rację. Nie bądź jednak niemądry. Inni nie tylko unieśli brwi, rzucili się z pięściami i to nie z powodu niesprawiedliwości wobec Chauvina  ale z powodu niesprawiedliwości wobec Noora, który ich zdaniem  w ogóle nie powinien był zostać skazany. Jest muzułmaninem . Tylko muzułmanin może sądzić muzułmanina i musi być surowy wobec niewiernego (w tym przypadku białej kobiety, niewiernej) i musi być wyrozumiały w stosunku do muzułmanina (w tym przypadku somalijskiego funkcjonariusza policji). Biedni głupcy; robili co w ich mocy, ale sąd niewiernych w ogóle nie ma prawa sądzić muzułmanina. To był poważny afront wobec całej społeczności muzułmańskiej. We wrześniu 2021 r. Sąd Najwyższy w Minnesocie uchylił wyrok skazujący Noora za morderstwo trzeciego stopnia i orzekł winę za przestępstwo inne niż pierwotnie, czyli zabójstwa drugiego stopnia, w związku z czym w październiku 2021 r. jego wyrok został skrócony do 4,75 lat pozbawienia wolności. To zwiększa różnicę kary za morderstwo popełnione przez białego i czarnego policjanta do osiemnastu lat. Nie muszę dodawać, że muzułmanie z Minneapolis byli oburzeni, podobnie jak armie wojowników o sprawiedliwość społeczną, oskarżające sąd o „islamofobię” i rasizm. Nikt nie odważył się im odpowiedzieć. To jest jeszcze poważniejsze niż rasizm. To jest dhimmitude.


Wydaje się, że jedynym człowiekiem, który odważył się sprzeciwić  podporządkowaniu społeczeństwa muzułmańskim wyobrażeniom sprawiedliwości i którego nie dotknął rasizm był ojciec Justyny Ruszczyk Damon, Jan Ruszczyk, który powiadał kilka rozsądnych słów:

Byliśmy usatysfakcjonowani, że zabójca Justyny został uznany za winnego, ale byliśmy zaniepokojeni, że policja jako instytucja działa głęboko wadliwie. …Fakt, że inna osoba zginęła z rąk policji w Minneapolis, używając nadmiernej siły, pokazuje, że nie wprowadzili odpowiednich zmian w swoich praktykach i treningu, jak powiedziano nam, że zrobią to po morderstwie Justyny.

Życie ma znaczenie.

„Włożono wiele pracy w stworzenie społeczeństwa, w którym wybór [między bigoterią a sprawiedliwością] był stosunkowo łatwy, nie było tak jednak w przypadku George'a Orwella w czasach, gdy założenia łagodnej [bigoterii] były powszechnie akceptowane” – powiedział Christopher Hitchens o rezygnacji Orwella z pracy w brytyjskiej policji kolonialnej w Birmie. Orwell obawiał się, że jeśli pozostanie w tej pracy, kolonialna bigoteria i niesprawiedliwość naruszą jego charakter.”


George Orwell
George Orwell

Taka bigoteria rozpowszechniła się ponownie. Wykształceni ludzie Zachodu zajęli najciemniejszy kąt w moralnej jaskini i czują się tam bardzo dobrze. Życiorysy Orwella i Martina Lutra Kinga nakładają się na siebie jak życiorysy ojca i syna i z punktu obserwacyjnego jądra ciemności, które dziś znamy jako Black Lives Matter, może się wydawać, że Orwell i King żyli w Złotym Wieku, kiedy ludzie mogli przekazywać prawdę innym ludziom. W 1968 roku rozpoczęła się powolna śmierć prawdy, a osobliwą kulminację tego zjawiska widzieliśmy w 2009 roku, kiedy opublikowano książkę Józefa Conrada z 1897 roku pod absurdalnym tytułem The N-Word from the NarcissusMurzyn z załogi Narcyzusa stał się “Słowem na M z załogi Narcyzusa”. Początkowo sądziłam, że to parodia, ale byłam w błędzie. Strona Google books “wyjaśnia”: “Powieść pierwotnie zawierała w tytule słowo będące rasistowską obelgą.” – oczywiście nie odważyli się powtórzyć tego słowa. Czarny kolor skóry stał się sam w sobie schizofreniczny. Nawet Martin Luter King Jr. nie mógł tego przewidzieć.                   


George Orwell rezygnując z pracy nie walczył z uprzedzeniami innych, nie demonstrował swojego sprzeciwu przeciw kolonialnej policji. Bał się policjanta w sobie. Zastanawiał się kim będzie w tym charakterze i doszedł do wniosku, że to zagraża jego charakterowi. Jak sądzę, jest to często najtrudniejsza walka.                                                                                                                                                                                                                                                                      

George Orwell oceniał cechy swojego charakteru i podjął kroki, by zapewnić, aby te cechy, gdy będą oceniane przez innych, nie okazały się ułomnymi. Tak często słyszymy perwersyjne twierdzenie, że dżihad „to walka wewnętrzna”, że jest walką o to, żeby stać się lepszym człowiekiem. Bardzo pięknie, poza pewną różnicą dotyczącą tego, co rozumiemy przez „lepszego człowieka”. Dla Orwella, Kinga (Hitchensa i wszystkich, którzy nadal zachowali swoje człowieczeństwo nienaruszone) lepszy człowiek to ten, który nie ocenia innych po kolorze skóry, ale patrząc na cechy ich charakteru lub (co jest niemal tym samym), nie ocenia innych w zależności od ich wiary religijnej, ale patrząc na ich zachowania.  Muzułmanie „są najlepszymi ludźmi w ludzkości”. Najlepszą rzeczą, jaką muzułmanin może zrobić, jest podjęcie dżihadu przeciw niewiernym. A najlepsi z tych walczących muzułmanów są ci, którzy giną w trakcie zabijania niewiernych.                                                                        


Zachodni użyteczni idioci współpracują z muzułmanami w narzucaniu szariatu na wolnych ludzi, czasem są to politycy walczący o muzułmańskie głosy lub urzędnicy, którzy zakochali się w islamie, feministki promujące hidżab, księża lub rabini, którym wydaje się, że uprawiają “dialog międzywyznaniowy”, oni wszyscy, włącznie z zarażonymi bigoterią policjantami i mściwymi sędziami, stali się właśnie tym, czym Orwell obawiał się, że może się stać, kiedy rozważał decyzję o porzuceniu pracy kolonialnego policjanta.                 


<span>Kiedy nawet nie umiesz wejść w rolę dhimmi.</span>

Kiedy nawet nie umiesz wejść w rolę dhimmi.



To był wspaniały wybór pisarza, który zrozumiał pornograficzny charakter władzy. Po prostu odrzucił hipokryzję leżącą u podstaw autorytetu. Rzucił tę pracę i wrócił do Anglii, gdzie postanowił zostać bezdomnym, podejmował najbrudniejsze prace, a nawet udawał kogoś, kto miał zostać aresztowany za pijaństwo i został wtrącony do celi na kilka nocy, spał w noclegowniach, żył wśród bezrobotnych. Został tubylcem, jak to nazywano w koloniach, ale we własnym kraju. Działo się to w latach 30. – w czasach wielkiej politycznej dekady stulecia – i kiedy wielka konfrontacja naszej demokracji, komunizmu, stalinizmu i faszyzmu uderzyła nie tylko w Europę, ale w cały świat, był na to w pewien sposób gotowy. Wiedział, jakie były podteksty i zapewne pomogło mu to w przewidywaniu przyszłości.


Ponieważ ten tekst jest wkładem do debaty, lepiej wyjaśnię, jak rozumiem różnicę między faszyzmem, totalitaryzmem i religią. Karol Marks widział, że pierwotny stan człowieka podlega licznym narzuconym przez naturę potrzebom, z których najbardziej podstawową jest konieczność jedzenia; te potrzeby pochłaniały cały ludzki czas i wysiłek. Wolność, dla Marksa, polega na zredukowanie czasu koniecznego do zdobywania lub zabezpieczania pożywienia, seksu, schronienia itp. To, jak ten wolny czas jest społecznie dzielony, to inna sprawa, podobnie jak to, co z nim robimy, gdy już go mamy. Ale to czas wolny pozwala człowiekowi uciec od zwierzęcych warunków narzuconych przez naturę. Koncepcja Marksa brzmi: być człowiekiem to być wolnym. Wolność reprezentuje triumf czasu wolnego nad czasem koniecznym, nad koniecznością narzuconą przez naturę. Ten pomysł nie jest jego oryginalnym pomysłem. Przedstawił go urodzony niemal dwieście lat przed naszą erą Terencjusz, autor słynnego powiedzenia “Nic co ludzkie nie jest mi obce”. 


W filmie dokumentalnym nakręconym jakieś dwie dekady temu mała grupa rodzin w Wielkiej Brytanii wzięła udział w eksperymencie, w którym przez pewien czas żyli jak łowcy-zbieracze. Wszyscy byli radośni i podekscytowani wyprawą w epokę kamienia łupanego. Siedzieli ze skrzyżowanymi nogami w swoich grupach, dyskutując o wszystkim, aż w końcu zabrali się za głosowanie, jakie działania podejmą. Stopniowo docierało do nich, że dzień był zbyt krótki, aby zarówno siedzieć i dyskutować, jak i zdobyć wystarczająco dużo jedzenia dla wszystkich. Niektórzy szybciej niż inni zrozumieli, że jeśli jeden z nich nie przejmie kontroli i nie narzuci wszystkim innym tego, co należy zrobić, to wkrótce nie będą mieli co jeść. Odczuli to jako porażkę. Tak czy inaczej, było to paskudne przebudzenie dla hipisowskich idealistów. Więc zanim sprawy dotarły do punktu, w którym musieliby zabić sąsiadów, aby zabrać im jedzenie, porzucili epokę kamienia łupanego i wrócili do opakowań próżniowych z supermarketów, które mogli wrzucić do mikrofalówki i jeść, siedząc ze skrzyżowanymi nogami i dyskutując godzinami. Nie było jasne, czy to doświadczenie nauczyło ich czegoś o związku między wolnością a jedzeniem. Thomas Hobbes pokazuje warunki życia, kiedy mamy czas tylko na to, co absolutnie niezbędne:

W takim stanie nie ma miejsca na przemysł, bo jego owoce są niepewne, a co za tym idzie, nie ma kultury ziemi, nie ma żeglugi ani towarów do wymiany, które można przywieźć drogą morską, nie ma przestronnej zabudowy, nie ma środków do przemieszczania się i usuwania takich rzeczy, które wymagają dużej siły, żadnej znajomości oblicza ziemi, żadnej rachuby czasu, żadnej sztuki, żadnych listów, żadnego społeczeństwa, a co najgorsze, ciągły strach i niebezpieczeństwo gwałtownej śmierci, życie człowieka jest samotne, biedne, bez słońca, zwierzęce i krótkie.

Karol Marks pokazuje odwrotność, sytuację, w której czas wolny zastąpił niezbędność:

Tam, gdzie nikt nie ma jednej wyłącznej sfery działalności, ale każdy może realizować swoje potrzeby pracując w dowolnej dziedzinie, którą sobie wybierze, społeczeństwo reguluje ogólną produkcję i w ten sposób pozwala mi robić jedno dziś, a drugie jutro, polowanie rano, łowienie ryb po południu, wieczorem hodować bydło, krytykować po obiedzie, tak jak mam ochotę, nigdy nie stając się wyłącznie myśliwym, rybakiem, pasterzem czy krytykiem.

Tak rozumiem różnicę między brakiem człowieczeństwa, a możliwością bycia pełnym człowiekiem. Totalitaryzm narzuca pierwotny stan poprzez całkowitą negację człowieczeństwa; narzuca innymi sposobami powrót do warunków niezbędnego czasu. Władza zagarnia twój wolny czas, sprowadza ludzkie życie do czasu koniecznego, ciągłego służenia władzy, powraca pierwotny stan ucisku i ubóstwa. Totalitaryzm polega na kontrolowaniu również tego, co pozostało z wolnego czasu. Czas wolny pozwala na kontemplację, na szukanie odpowiedzi na twoje pytania. Religia, oferując gotowe odpowiedzi na wszystkie pytania, zajmuje ten wolny czas i wynajmuje go wierzącemu w zamian za środki do życia. Kościół katolicki nie pozwalał, aby Biblia była dostępna w językach narodowych, tym samym uzależniając wierzących od duchowieństwa, które każe sobie płacić za przywilej. Od bogatych Kościół pobierał czynsz w zamian za ich wiedzę o tym, jak załatwić im obietnicę dalszego dobrobytu po śmierci. Islam upiera się, że wierzący nie mogą wiedzieć niczego, czego „uczeni” im nie zatwierdzili. Doktrynalnie narzucona ignorancja jest ich stanem naturalnym. „Słyszymy i jesteśmy posłuszni” (Koran 24:51), a ulemowie zapewnili sobie środki do życia na koszt wierzących. Jednak dzisiaj to fantastyczne oszustwo załamuje się, zmuszając „uczonych” do szukania nowych sposobów oszukiwania wierzących.


Posiadanie wszystkich odpowiedzi na wszystkie pytania, zwłaszcza odpowiedzi na pytanie, co to znaczy być człowiekiem, utrzymywanie tych odpowiedzi jako świętych i zapewnienie, że nigdy nie zostaną zakwestionowane, jest całkowitą negacją człowieczeństwa. Rozumiem, że faszyzm oznacza nie tylko całkowitą negację człowieczeństwa, ale pozytywną afirmację nieludzkości, ograniczenie do posiadania tylko niezbędnego czasu w najgorszy sposób, jaki można sobie wyobrazić . W totalitaryzmie jednolitość jest wszystkim; w systemie faszystowskim egzekwowanie jednolitości jest wszystkim.


Wszystkie religie są totalitarne, ale nie wszystkie są z konieczności faszystowskie. Na przykład chrześcijaństwo jest totalitarne: każdy na świecie musi przyjąć Jezusa Chrystusa jako swojego Pana i Zbawiciela i „przyjść do Ojca” tylko przez Chrystusa, i jest ewangelizowany do nawracania innych (a w dawnych czasach do zabijania, aby osiągnąć ten cel). Z drugiej strony islam jest nie tylko totalitarny; jest też faszystowski. Każdy na świecie musi zaakceptować, że nie ma boga poza Allahem, a Mahomet jest jego Posłańcem, a osiągnięcie tego czyni cnotę z największego zła.[1]



Uwagi

  1. Pozostaję nieprzekonana, że Karola Marksa i Włodzimierza Lenina można łączyć w pojęciu „marksizmu-leninizmu”. Niewielu próbowało przyjrzeć się bliżej tej zbitce, nie mówiąc już o porzuceniu jej. Wciąż jest zbyt dużo złej krwi, aby sensownie dotrzeć do sedna tego szczególnego propagandowego zamachu stanu, co jest wygodną nieprawdą, wciąż podpierającą zbyt wiele uprzedzeń ze wszystkich stron.


Totalitarianism: we have become comfortably numb

Murtadd to Human, 22 listopada 2021

Tłumaczenie: Andrzej Koraszewski

 



Anjuli Pandavar


Urodzona w RPA, w muzułmańskiej rodzinie, czarna Brytyjka, pisarka, która porzuciła islam i którą wyrzucono z jednego z forów dyskusyjnych amerykańskich ateistów pod zarzutem rasizmu, bigoterii i kilku innych grzechów głównych, z których kroplę goryczy przelało jej stwierdzenie, że czarny bandyta to nadal bandyta.


Anjuli Pandavar przedstawia się czasem jako obywatelkę świata. Faktycznie jeździ po świecie, wykłada literaturę angielską, czyta lokalną, pasjonuje się historią, a ta pasja towarzyszy jej od dziecka.