Antysyjonizm i antysemityzm nie robią niczego, by pomóc Palestyńczykom


Mark Regev 2021-11-29

Prezydent AP, Mahmoud Abbas, podczas przemówienia do Rady Bezpieczeństwa ONZ w ubiegłym roku trzyma mapę pokazującą “historyczny kompromis Palestyńczyków”(zdjęcie: SHANNON STAPLETON/ REUTERS)

Prezydent AP, Mahmoud Abbas, podczas przemówienia do Rady Bezpieczeństwa ONZ w ubiegłym roku trzyma mapę pokazującą “historyczny kompromis Palestyńczyków”

(zdjęcie: SHANNON STAPLETON/ REUTERS)



Rocznica historycznego Planu Podziału przedstawionego przez Organizację Narodów Zjednoczonych 29 listopada 1947 roku (Rezolucja 181) powinna nie tylko przypomnieć nam, że to palestyńskie odrzucenie nie dopuściło do narodzin palestyńskiego państwa obok Izraela, ale także, że ci, którzy dzisiaj orędują za bezkompromisową wojowniczością, wpychają ten sam towar, który tak żałośnie zawiódł Palestyńczyków.

 

Dla Żydów z Mandatowej Palestyny i dla następnych pokoleń Izraelczyków 29 listopada jest datą, kiedy międzynarodowa społeczność formalnie zatwierdziła żydowską państwowość. Wielu czytelników “Jerusalem Post” zapewne widziało oryginalną, kronikę filmową (pierwotnie czarno-białą lub późniejsze kolorowe powtórki) z Hollywood o propozycji podziału Specjalnej Komisji Narodów Zjednoczonych ds. Palestyny (UNSCOP): Żydzi w Mandatowej Palestynie byli przyklejeni do radia, słuchając relacji na żywo z Lake Success, sumiennie notując głos każdego kraju w kolumnach “tak”, “nie” lub „wstrzymał się”, a kiedy wreszcie osiągnięto większość dwóch trzecich, wybuchło spontaniczne świętowanie i ulice Tel Awiwu i Jerozolimy wypełniły się  rozentuzjazmowanymi tłumami, tańczącymi horę. 


W instytucji, w której odbyło się to historyczne głosowanie, 29 listopada nie jest dniem świętowania. Ten dzień został oficjalnie uznany za “Międzynarodowy Dzień Solidarności z Narodem Palestyńskim” z kwaterą główną ONZ goszczącą doroczną wystawę, w tym roku poświęconą “murowi nielegalnie wybudowanemu na Okupowanych Terytoriach Palestyńskich”. W skrócie, rocznica Rezolucji 181 stała się dla ONZ pretekstem do urządzania antyizraelskiej imprezy.

 

Dla Palestyńczyków rezolucja pozostaje źródłem dużej obawy i złych przeczuć. Trudno im usprawiedliwić przed samymi sobą i przed społecznością międzynarodową ich ówczesny sprzeciw wobec kompromisowej propozycji ONZ w przełomowym punkcie historycznym, jakim było zakończenie Brytyjskiego Mandatu. Równocześnie Palestyńczycy uważają głos kwalifikowanej większości za Rezolucją 181 (a niekoniecznie ich własne odrzucenie tej Rezolucji), jako początek bolesnych porażek, jakich doznali w latach 1947-48 i później. 

 

Ponadto, po 74 latach, palestyńscy przywódcy nadal mają poważny problem z legitymizacją przez tę rezolucję prawa narodu żydowskiego do niepodległego, suwerennego państwa.


Znamienny gest palestyńskiego “prezydenta” Mahmouda Abbasa podczas wspólnej konferencji z amerykańskim Sekretarzem Stanu Antonym Blinkenem w Ramallah, 25 maja 2021. (Zdjęcie: ALEX BRANDON/POOL VIA REUTERS)
Znamienny gest palestyńskiego “prezydenta” Mahmouda Abbasa podczas wspólnej konferencji z amerykańskim Sekretarzem Stanu Antonym Blinkenem w Ramallah, 25 maja 2021. (Zdjęcie: ALEX BRANDON/POOL VIA REUTERS)

Jest jednak w Rezolucji 181 jeden element, który podoba się Palestyńczykom. Woleliby proponowane przez rezolucję granice, które dawały im większe terytorium na państwo palestyńskie niż dość powszechnie zaakceptowane linie 1967 roku. 

 

Przemówienie prezydenta AP, Mahmouda Abbasa w ONZ we wrześniu odzwierciedlało te sprzeczności. Groził Zgromadzeniu Ogólnemu palestyńskim żądaniem powrotu do granic z Rezolucji 181, nie ustępując równocześnie ze swoich wielokrotnie powtarzanych oświadczeń, że żydowskie państwo nigdy nie będzie akceptowalne dla Palestyńczyków.

 

Wówczas jednak przywódcy palestyńscy nie próbowali wybierać sobie rodzynek z Rezolucji 181; ich odrzucenie planu ONZ stworzenia dwóch państw było całkowite i bezkompromisowe. Dziesięć lat wcześniej  Palestyńczycy sprzeciwili się jeszcze korzystniejszej dla nich propozycji podziału (plan Komisji Peela z 1937 roku), która oferowała im znacznie więcej ziemi, pokazując palestyńską determinację, która nie tylko odrzuciła kolejne propozycje dwóch państw, ale także sprzeciwiała się propozycjom rozwiązania dwunarodowego. 

 

W 1939 roku przywódcy Palestyńczyków sprzeciwili się brytyjskiej Białej Księdze, która obiecywała niepodległą Palestynę z wyraźną arabską większością na całym terytorium Mandatu, a w 1947 roku Palestyńczycy byli przeciwni raportowi mniejszości w UNSCOP, który wzywał do jednego, federalnego, arabsko-żydowskiego państwa.   

 

Tak więc: Palestyńscy przywódcy przyjęli stanowisko “wszystko lub nic”, przeciwne jakiejkolwiek możliwości kompromisu z Żydami, syntezę fanatyzmu i głupoty, co dało w wyniku samodzielnie sprowadzoną na siebie Nakbę (“katastrofę”).

 

Jest w tym lekcja dla wszystkich wojowniczych “przyjaciół” Palestyńczyków na całym świecie. Demonizacja Izraela, zdecydowane popieranie maksymalistycznych żądań i zaciekły sprzeciw wobec jakichkolwiek ustępstw w żaden sposób nie pomagają Palestyńczykom. Takie stanowisko wyłącznie wspiera utrwalanie daremnego, nieustępliwego podejścia, które stworzyło Nakbę.   

 

Od Dublina do Durban i Detroit – ci, którzy wzywają Palestyńczyków, by pozostali niezłomni i nieugięci, ogłaszając wiarę w ostateczne zwycięstwo, kupczą kłamstwem. Wszystkie czynniki wskazują w przeciwnym kierunku. Z każdym mijającym rokiem Izrael jest silniejszy; potężniejszy militarnie, z większymi wpływami dyplomatycznymi, bardziej zintegrowany w regionie, silniejszy ekonomicznie, większy demograficznie i bardziej rozwinięty technologicznie. 

 

Nie ma żadnych dowodów, że Palestyńczycy w jakiś sposób będą mogli dyktować warunki, a przez promowanie maksymalistycznej postawy oderwanej od strategicznej rzeczywistości ci “przyjaciele” zachęcają do nieprzejednania, co może jedynie prowadzić Palestyńczyków w   polityczny ślepy zaułek.

 

Takie niedające się obronić stanowisko nie może mieć żadnej logiki, chyba że publicznie wyznawana solidarność z Palestyńczykami jest jedynie zasłoną dla najstarszej nienawiści. Oczywiście, oskarżenie o antysemityzm często spotyka się z automatycznym odrzuceniem, z absurdalnym twierdzeniem, że jest to próba uciszenia krytyki Izraela. Jednak odrzucanie związku między radykalnym propalestynizmem i antysemityzmem oznacza zaprzeczanie rzeczywistości.  

 

Po pierwsze, na bardzo zasadniczym poziomie antysyjonistyczni aktywiści zaprzeczają istnieniu żydowskiego narodu i odrzucają prawo Żydów do samostanowienia. Równocześnie głoszą i propagują to samo prawo wobec innych, a w pierwszym rzędzie dla Palestyńczyków. Kiedy popierasz uniwersalną zasadę, ale sprzeciwiasz się jej, kiedy ma obejmować Żydów, to jak się to nazywa?

 

Po drugie, jest szereg udokumentowanych spraw, gdzie grupy pozornie założone dla popierania palestyńskich praw zostały ujawnione jako siedliska antysemickiej bigoterii, rewizjonizmu historii Holocaustu i antyżydowskich teorii spiskowych. Raport Davida Colliera z 2017 roku o Scottish Palestinian Solidarity Campaign jest jednym z licznych tego przykładów. Nie jest to nowe zjawisko. W autobiografii, Once Upon a Country, znany palestyński intelektualista, Sari Nusseibeh, opisuje swój pobyt w Londynie w przeddzień wojny sześciodniowej 1967 roku gdzie szukał propalestyńskich grup wśród, jak to postrzegał, „powszechnego społecznego poparcia dla Izraela”. Kiedy wreszcie znalazł takie zgromadzenie,  Nusseibeh odkrył, że gospodarzami byli neonaziści.

   

Wreszcie, socjolodzy znaleźli wyraźną korelację statystyczną między antyizraelskim aktywizmem i antysemityzmem. Badania pokazały, że twardogłowi propalestyńscy aktywiści częściej żywią silne, antysemickie uprzedzenia, łagodniejsi propalestyńscy aktywiści częściej niż inni byli stonowanymi antysemitami (patrz Jewish Policy Research, 2017, Antisemitism in contemporary Great Britain: A study of attitudes towards Jews and Israel).

 

Kiedy jest to wyraźnie demonstrowane – zasadniczo, empirycznie i statystycznie – antyżydowska bigoteria radykalnego ruchu solidarności z Palestyną, jest niewątpliwa, mimo pełnych hipokryzji zaprzeczeń.

 

Była kiedyś publiczna akcja z hasłem “przyjaciele nie pozwalają przyjaciołom prowadzić po pijaku”. Prawdziwi przyjaciele nie zachęcaliby Palestyńczyków do powtarzania błędów z 29 listopada 1947 roku. Antysemici nie mieliby z tym żadnego problemu.

 

Anti-Zionism, antisemitism does nothing to help Palestinians

Jerusalem Post, 25 listopada 2021

Tłumaczenie: Małgorzata Koraszewska



Mark Regev 

Izraelski dyplomata, były doradca premiera w sprawach bezpieczeństwa narodowego.