Marnujemy naszą wielką szansę na edytowanie genów


Matt Ridely 2021-10-29


Zaledwie połowiczne poparcie rządu dla tego procesu pozbawia nas ogromnej szansy na postęp

Rząd chce wyzwolić innowacje. Gdyby rozumiał, że mamy magiczną różdżkę, która do 2040 r. pozwoliłaby nakarmić dodatkowe miliony ludzi, uniknąć milionów ton emisji gazów cieplarnianych i poprawić bioróżnorodność na setkach tysięcy hektarów, przynosząc jednocześnie korzyści gospodarce i zmniejszając wpływ rolnictwa na zmiany klimatyczne, z pewnością by za nią złapał.


 

To jest dokładnie to, co Crispr i inne technologie edytowania genów mogą dać w rolnictwie, patrząc na to w oparciu o to, co już dokonuje się gdzie indziej. A jednak, te pierwsze kroki podjęte przez rząd w kierunku zezwolenia na edytowanie genów, teraz, gdy jesteśmy wolni od przytłaczających ograniczeń UE, choć mile widziane, są zdecydowanie nazbyt chwiejne.


Zgodnie z planami opublikowanymi w ubiegłym miesiącu, Crispr będzie dozwolony, ale początkowo tylko w odniesieniu do roślin, a nie zwierząt. Jest to irytujące, ponieważ brytyjska firma Genus jako pierwsza na świecie sfinansowała badania w brytyjskim instytucie badawczym Roslin, niedaleko Edynburga, mające na celu usunięcie małego segmentu DNA z genomu świń i tym samym uzyskanie niemal całkowitej odporności na bardzo dokuczliwą chorobę zwaną zespołem rozrodczo-oddechowym świń (PRRS). Świnie z edytowanym segmentem DNA są całkowicie zdrowe pod każdym względem.


Ponieważ podczas tego procesu niczego nie dodaje się do genomu świni, nie ma nawet teoretycznej możliwości jakiejś niezamierzonej konsekwencji, jak w przypadku krzyżowania lub (w przypadku roślin) celowej mutacji genów w sposób przypadkowy przez naświetlanie promieniami gamma. Genus wkrótce uzyska zgodę na sprzedaż tych świń w Meksyku, Chinach i Ameryce, ale nie w Wielkiej Brytanii. Brytyjscy hodowcy świń i brytyjscy konsumenci wieprzowiny będą w niekorzystnej sytuacji ekonomicznej i medycznej. Reszta świata będzie zdumiona.

 

To jest absurdalne, bowiem jedyną podstawą sprzeciwu zielonych ekstremistów wobec tej innowacji może być to, że jeśli świnie mają mniejsze prawdopodobieństwo zachorowania, rolnicy mogą je gorzej traktować. Nie rozumiem tej logiki.Wygląda jednak na to, że jakiś kret dostał się do rządu i przekonał go do odroczenia decyzji w sprawie dopuszczenie edytowania DNA zwierząt.


Jeśli chodzi o uprawy, w krajach, które zachęcają do nowych technik, w tym Crispr i modyfikacji genetycznej, obserwujemy zwiększoną produktywność i konkurencyjność, wzrost dochodów gospodarstw rolnych, większą bioróżnorodność na skutek mniejszego zużycia pestycydów, spadek zapotrzebowania na grunty pod uprawę (co pozwala na zwrot gruntów naturze), wzrasta akceptacja GMO, pojawia się całe mnóstwo małych firm i uniwersytetów współpracujących przy projektach mających na celu poprawę jakości odżywczej upraw niszowych. Na przykład w Argentynie widzimy wysyp małych start-upów zajmujących się edytowaniem genów.


Europa straciła wszystkie te dobrodziejstwa, a jej rolnictwo jest bardziej zależne od chemikaliów, subsydiów, upraw towarowych i wielkiego biznesu niż miałoby to miejsce w innym przypadku.


Te obawy, które 20 lat temu wywołały panikę rządów i spowodowały utworzenie biurokratycznych barier dla biotechnologii, okazały się całkowicie bezpodstawne. Korzyści z biotechnologii znacznie przewyższają wszelkie zagrożenia dla zdrowia ludzkiego i środowiska naturalnego. Ale zamiast wyciągnąć wnioski i przeciwstawić się ekopanikarzom, brytyjscy politycy zachowali urzędniczą ostrożność. To daje irracjonalnym panikarzom więcej czasu na zorganizowanie się (pamiętajmy o ich działaniach w sprawie gazu łupkowego) i stawia nowe bariery dla małych firm i produktów niszowych.


Żyjemy z absurdalną prawdą, że jeśli chcesz stworzyć odpornego na zarazę ziemniaka, bombardując jego geny promieniami gamma (technologią, przeciwko której Greenpeace i cała reszta tego towarzystwa nigdy nie prowadzili kampanii tylko dlatego, że została wynaleziona 70 lat temu), masz znacznie mniej przeszkód, kiedy próbujesz wprowadzić go na rynek, niż gdy generujesz identyczny ziemniak, wycinając lub wstawiając maleńki kawałek DNA za pomocą Crispr. Czemu? Powinno się liczyć wyłącznie to, czy taki ziemniak jest bezpieczny.


Bez żadnej przesady można  powiedzieć, że sposób, w jaki uregulowaliśmy biotechnologię, w rzeczywistości zwiększył ryzyko. Załóżmy, że ktoś zaproponował naprawdę niebezpieczny eksperyment, na przykład  – pobranie genów bakterii wąglika i umieszczenie ich w pszenicy. Napotkałby na przeszkody nie większe, niż te, na które napotyka ktoś, kto chce stworzyć ziemniaka odpornego na zarazę, wycinając fragment DNA. W końcu, jak dobrze wiemy, ryzykowne eksperymenty „wzmocnienia funkcji” wirusów, sztucznie zwiększona infekcyjność i zjadliwość, odbywają się rutynowo w niektórych laboratoriach w Chinach i w Ameryce. A jednak martwimy się o ziemniaki.


Wielka Brytania była pionierem w wielu technikach modyfikowania roślin i zwierząt, ma pierwszorzędny system licencjonowania odmian roślin z doskonałymi wynikami w zakresie bezpieczeństwa i była pionierem w rozwoju biotechnologii roślin i zwierząt, ale teraz obserwuje innych, którzy komercjalizują wcześniejszą pracę i zbierają korzyści. Brakuje nam nie tyle dobrych eksperymentów badawczych, ile dobrej ścieżki do szybkiego zatwierdzania nowych odmian roślin uprawnych i zwierząt opracowanych przy użyciu najnowszych technik, tak aby uruchomić kilka kluczowych projektów komercyjnych, które mogą mieć niezwykle korzystne efekty dla gospodarki i środowiska.


*Pierwsza publikacja w The Telegraph


We’re wasting our big Brexit gene-editing opportunity

Rational Optimist, 6 października, 2021

Tłumaczenie: Andrzej Koraszewski

 



Matt Ridley


Brytyjski pisarz popularnonaukowy, sympatyk filozofii libertariańskiej. Współzałożyciel i b. prezes International Centre for Life, "parku naukowego” w Newcastle. Zrobił doktorat z zoologii (Uniwersytet Oksfordzki). Przez wiele lat był korespondentem naukowym w "The Economist". Autor książek: The Red Queen: Sex and the Evolution of Human Nature (1994; pol. wyd. Czerwona królowa, 2001, tłum. J.J. Bujarski, A. Milos), The Origins Of Virtue (1997, wyd. pol. O pochodzeniu cnoty, 2000, tłum. M. Koraszewska), Genome (1999; wyd. pol. Genom, 2001, tłum. M. Koraszewska), Nature Via Nurture: Genes, Experience, and What Makes us Human (także jako: The Agile Gene: How Nature Turns on Nurture, 2003), Rational Optimist 2010.