Codzienne obowiązki sołtysa honoris causa


Andrzej Koraszewski 2021-06-26


Wielu się podnieciło, ale nikt nie mówi o konkretach, a przecież sprawa nie jest błaha. Jakie są statutowe obowiązki sołtysa honoris causa? Czy obejmuje go ochrona prawna? (Sołtys objęty jest ochroną prawną przysługującą funkcjonariuszom publicznym.) Czy sołtys honoris causa ma czteroletnią kadencję, czy jest sołtysem dożywotnim? Co z wynagrodzeniem? Do obowiązków sołtysa należy organizowanie zebrań mieszkańców wsi i przekazywanie im informacji w sprawach gminnych i państwowych. Czy takie zebrania mogą być połączone z odprawianiem mszy świętej, w kościele pod wezwaniem Matki Odkupiciela, co może być pewnym problemem ze względu na konstytucyjny rozdział Kościoła i państwa? Czy na zebraniach zwołanych przez sołtysa honoris causa można podawać alkohol?

Jak protokołować kazania sołtysa?


Pałac sołtysa jest imponujący. A pamiętajmy, że to pałac wygnańca, którego lokalni mieszkańcy przyjęli chlebem i solą. Sól tej ziemi, będąca solą w oku Watkanu. Nie wszystko wiemy, to jedno jest jednak pewne.


Godność sołtysa sprawowana przez znanego księdza skłania do przypomnienia innego kapłana, który był wójtem. Prawdopodobnie również tylko tytularnym, bo nie czytałem, żeby Andrzej Frycz-Modrzewski istotnie zarządzał sprawami Wolborza. Pobierał wynagrodzenie w wysokości 200 złotych rocznie. Mimo święceń kapłańskich miał żonę i trojkę dzieci oraz krytyczny stosunek do nauk Kościoła.


Zarówno współczesny sołtys z Bobrówki, jak i tamten wójt sprzed pół tysiąclecia znaleźli się w ogniu krytyki Watykanu. Z jakże różnych powodów. Ten pierwszy, współczesny, ukrywał grzechy kapłanow, drugi je piętnował. Wójt Frycz-Modrzewski doradzał władcy, który nie chciał być panem sumień swoich poddanych, sołtys Głódź (nim został sołtysem) oczekiwał od władzy ujednolicenia sumień obywateli, żeby z bożą pomocą przestali widzieć i słyszeć, albo raczej, by widzieli i słyszeli to, co im z ambon powiedzą prawowierni kapłani, że widzą i słyszą. Wójt był niepokorny, czym ściągnął na siebie gniew hierarchów, aż król musiał mu dać list żelazny, żeby go uchronić przed kościelną sprawiedliwością. Sołtys niby podobnie, kpił z nakazów płynących z watykańskiej stolicy, ale po to, by brać pod swoje skrzydła, tych, których nawet Kościół nie miał już odwagi chronić. Więc sołtys (zanim został sołtysem) okazywał cokolwiek przewrotną chrześcijańską miłość. Wójt pod koniec życia zbliżył się do Braci Polskich, w głębokim przekonaniu, że ludzie są równi i zasługują na równe prawa dla każdego, skazany na wygnanie (chyba tylko dla pozorów przyzwoitości) arcybiskup zbliżył się do polskiej braci.


Czy był trzeźwy, kiedy się zgodził na przyjęcie godności sołtysa honoris causa? To akurat jest bez znaczenia. Kto wie, decyzja o przyjęciu tej godności może nawet świadczyć o pewnym poczuciu humoru, a moment rodzenia się tej idei jest sam w sobie ciekawy. Wiedział wygnany arcybiskup, że przyjmując godność sołtysa powróci na czołówki gazet, znów zwróci na siebie uwagę, poinformuje braci katolików, że nadal kpi z wszystkich i z wszystkiego, ma się dobrze i swawolić będzie teraz w Bobrówce, gdzie znajduje się pałac sołtysa. Wójt Frycz-Modrzewski jest niemal zapomniany, minister Czarnek nie planuje jego przypominania pokoleniu, które i tak sołtysowi i jemu podobnym mówi już tylko jedno słowo.


Jak się to skończy? Pewnie jak zwykle, obowiazki sołtysa honoris causa pozostaną niejasne, wieści z pałacu sołtysa będą raczej skąpe, sołtys zabronił ujawniania adresu i telefonu. Swoi znajdą drogę idąc w Piaskach od krzyża do krzyża, biskupi i ministranci nie potrzebują wskazówek, dojadą bez trudu.