Biedni Amerykanie walczą z rasizmem


Andrzej Koraszewski 2021-05-22



Mogę nie mieć racji. Bywałem wiele razy w błędzie i udawało mi się z niego wyjść, jak również zdaję sobie sprawę, że można być w błędzie i tkwić w nim latami w błogiej nieświadomości. Jednak twierdzenie, że matematyka jest rasistowska, wywołuje we mnie coś więcej niż niepokój. Nie wiemy dokładnie jakie jest podłoże zespołu Tourette’a, to może być trauma spowodowana zderzeniem z myślami bliźnich, które jest porównywalne do zderzenia dwóch samolotów w powietrzu, powodując gwałtowną kotłowaninę myśli własnych.    

Ukazał się nawet rodzaj podręcznika dla amerykańskich nauczycieli, który (jak czytamy we wstępie) ma być narzędziem pozwalającym na kontrolę ich zachowań, przekonań i wartości, kiedy uczą dzieci matematyki. Chodzi o „dekonstrukcję rasizmu w matematyce i przygotowanie się do nauczania antyrasistowskiej matematyki, o krytyczne podejście pozwalające na zburzenie białej supremacji podczas nauczania matematyki w klasie szkolnej poprzez wskazanie na toksyczność kultury białej supremacji w odniesieniu do matematyki”.


Nie mówcie mi, że świat zwariował, pora uświadomić sobie, że nigdy nie był normalny, że bywały okresy, w których powszechne szaleństwo było mniej zajadłe, były czasy, w których tłuszcza mówiła co myśli, ale kapłani i władcy nie zachęcali jej do łapania za siekiery, zaledwie podtrzymując płomień debilizmu.  


Czytam artykuł szóstki uczonych autorów zastanawiających się nad pytaniem, co możemy zrobić przeciw rasizmowi w matematycznej edukacji?


Artykuł jest z sierpnia 2020, od tamtej pory był często cytowany. Szóstka bohaterskich bojowników z rasizmem wraża nadzieję, że ludzie nie stracą zainteresowania i podejmą dalszą walkę z rasizmem. „My też jako redaktorzy Educational Studies in Mathematics (ESM), trwamy w postanowieniu poważnego traktowania rasizmu”.  


Autorzy wyjaśniają, że oni, podobnie jak wielu innych dostrzegają edukację matematyczną „jako białą instytucjonalną przestrzeń i fakt, że nauczanie matematyki przyczynia się do ucisku Czarnych, imigrantów, ludzi rdzennych i młodzieży”. Przywołują wcześniejsze publikacje (Battey & Leyva, 2016; Khuzwayo, 2005; Martin, Gholson, & Leonard, 2010; Valoyes-Chávez, 2014 i wiele innych) Przyznają co prawda, że dość trudno udowodnić otwarty rasizm w pracach matematyków i wiele rzeczy wymyka się spod kontroli, ale musimy przyjrzeć się kwestii nierówności. No bo, na przykład, język angielski funkcjonuje w matematyce jako lingua franca, co jest formą akademickiej opresji innych tradycji.  


Autorzy przywołują badania wskazujące na poważne niedoreprezentowanie niektórych krajów w poświęconych matematyce pismach naukowych i na konferencjach. Badania matematyczne niektórych ludów są lekceważone. 


„Musimy to zmienić, musimy walczyć z tą nierównowagą. My (redaktorzy pism naukowych – A.K.) musimy podjąć dodatkowy wysiłek, żeby wesprzeć tych, dla których angielski nie jest pierwszym językiem” – piszą autorzy (i już chciałem pomyśleć, że może w tym coś jest, ale chyba jednak niczego w tym nie było).


Dowiadujemy się, że rasizm ma wiele odmian, że bywa ukryty, że może być mocno wtopiony w kulturę i pewnie bym się z tym zgodził, gdyby nie fakt, że to „dyskusja” o nauczaniu matematyki i że ten wrzask o „więcej inkluzywności” jest w tym miejscu nie tylko dziwaczny, ale zwyczajnie szkaradny. Najgorsze, jak się dowiadujemy, jest to, że w klasach szkolnych podczas nauczania matematyki, matematyka bierze górę nad szeroko pojętą edukacją. Dlaczego tak trudno jest uczyć się matematyki? Skąd się biorą te trudności? Prosta sprawa. Z rasizmu i ucisku. No popatrzcie na uczniów z rodzin imigrantów. (Ten sam „antyrasizm” popycha socedukatorów do tworzenia skupisk imigrantów, szkół w których uczniowie mają minimalny kontakt z kulturą kraju gospodarza i w których dominuje pedagogika braku oczekiwań.)

Kwestia rasy skłania mnie do myślenia o moich rozmowach z ludźmi, którzy identyfikują się z grupami, które są marginalizowane.  […] W społeczności badaczy matematycznej edukacji odnotowuję niedoreprezentowanie badaczy z pewnych regionów, co w efekcie powoduje napięcie między różnorodnością i jakością.”

Jak mawiała moja słowacka znajoma, taż to taka szkarada, że aż piękna. Nie mam sił ani zdrowia do opowieści o dalszych wędrówkach po intelektualnych wytryskach poszukiwaczy rasizmu w matematyce, a skłaniają one do przypomnienia myśli chorążego pokoju o zaostrzaniu się walki klasowej w miarę postępów komunizmu.


Odwaga walki o wolność, równość i braterstwo tanieje w miarę spadku zagrożenia i kusi coraz większych durni i łajdaków. Kiedy walka z rasizmem groziła utratą majątku, wolności a nawet życia, ten gatunek ludzi pozostawał po stronie rasizmu lub milczącego przyzwolenia.   


Kiedy Cyprian Kamil Norwid pisał swój wiersz „Do obywatela Johna Browna”, w Ameryce członkowie i sympatycy Partii Demokratycznej wyciągali broń na widok abolicjonisty. Kiedy Martin Luther King Jr. wzywał do daltonizmu na kolor skóry, czarnej dziewczynce idącej do szkoły musieli towarzyszyć uzbrojeni policjanci. Kiedy podjudzony przez szukających rasizmu w matematyce motłoch pali morduje i rabuje, narody klękają. Być może statystyka zwolenników rasizmu i antyrasizmu jest ważna, być może słowa są ważne i to, co różni ludzie za tymi słowami ukrywają. Norwid posyłał swoją pieśń jak mewę, wiedząc, że kata syn, rączką dziecinną, kamienie będzie ciskał na mewę gościnną.      


W ojczyźnie Norwida typy spod ciemnej gwiazdy postanowiły z nagła reaktywować Akademię Zamojską, w tym celu trzeba zamknąć Uczelnię Państwową im. Szymona Szymonowica w Zamościu. Nie wiem, czy byłaby to wielka strata, bo wiele o niej nie słychać. Szymonowic opiewał Zamojskiego w poematach i był pierwszym dyrektorem pierwszej Akademii Zamojskiej, która miała sposobić młodzież do rządzenia Rzeczpospolitą w duchu demokracji, greckiej demokracji, jako że Jan Zamojski widząc, iż świat zmierza w kierunku dawania wolności chłopom w zamian za jakieś czynsze, rzucił hasło budowania demokracji w Rzeczpospolitej właścicieli niewolników, skutecznie skrzyknął pospolite ruszenie szlachty folwarcznej przeciw możnym, by zostać pierwszym z możnych, a podparł się w tym zbożnym dziele Kościołem katolickim, na łono którego pospiesznie w tym celu powrócił, bowiem dla Kościoła sama myśl o dawaniu wolności niewolnikom była obrazą Boga. 


Dziś posłowie miłościwie rządzącej nami partii „Prawo i Sprawiedliwość” (jakby też inaczej  mogła się nazywać) chcą, iżby ta Akademia Zamojska  kształciła młodych ludzi m.in. w duchu "chrześcijańskiej tradycji narodowej”. Jeśli będą tam przypadkiem uczyli matematyki, to z pewnością będzie to chrześcijańska matematyka.


Porzucam pospiesznie wieści z ojczyzny i wracam patrzeć jak też biedni Amerykanie dziś z rasizmem walczą i dlaczego im to tak dobrze idzie.